X

*perspektywa Tord'a*
.
.
.
*Poniedziałek*
*06:00*

Stałem przed szkołą i czekałem aż inni ludzie zaczną się zbierać w koło autobusu, który ma nas zawieść do rezerwatu, bo dopóki wszyscy się nie zjawią nigdzie nie ruszymy. Logiczne.

Nie udało mi się pogadać z Tom'em, bo kiedy byłemem w sobotę u niego okazało się ciąży nad nami jakaś klątwa przez którą nie mogę spędzić z nim nawet jednego dnia, bo Tom musiał wyjechać gdzieś z przyjaciółką Edd i nie prędko wróci. Taki pech.

Chciałem przekazać mu osobiście, że nie będzie mnie przez 2 tygodnie, ale, że się nie dało powiedziałem to Edd'owi który obiecał mu przekazać, jeśli wróci przede mną.

Z kartki którą dostałem ogarnąłem, że przymusowo musi jechać 6 dziewczyn i 10 chłopaków.
Z wyjątkiem Paula i Patryka, którzy stwierdzili, że lepiej posiedzieć ze mną 2 tygodnie bez telefonu niż z nim, ale beze mnie nie wiem ile osób zgłosiło się sami z siebie by też jechać, ale nie bardzo mnie to obchodzi.
O 6:30 mamy w planach wyjechać by na 12 być na miejscu, więc przydało by się zająć już miejsce w autobusie. Oczywiście na samym końcu koło okna. Jeszcze zanim ruszyliśmy już zachciało mi się spać, wczesne wstawanie, to nie dla mnie. Oparłem głowę o szybę i odleciałem do świata snów.

*Time Speak*

Kiedy dojechaliśmy na miejsce było już po 12 wyjęliśmy swój bagaż i poszliśmy do recepcji odebrać klucze do naszych domków. Które były całkiem ładne, przynajmniej z zewnątrz, a fakt, że były blisko jeziora dodawały im jeszcze większego uroku.


Paul : Myślicie, że będziemy mieć razem pokój ?

Patryk : Fajnie by było, ale słyszałem, że mają być one dwu osobowe, więc marne szanse

Jak się okazało musieliśmy wylosować swoje klucze, bo według opiekunów tak będzie uczciwie, i poszliśmy do swoich drewnianych chatek. Tak jak powiedział Patryk, pokoje były dwuosobowe plus łazienka. Była tu też kanapa, półka z książkami i lampka nocna. Jednak elektronika nie jest im tu tak całkiem obca.

Rozpakowałem się(czytać: wrzuciłem torbę pod łóżko) i czekałem aż przyjdzie mój współlokator. By się nie zanudzić do tego czasu zabrałem z pułki jakaś książkę, pod tytułem " Dzieci wody " { to też moja książka, ale jeszcze nie opublikowana ;P } akurat wpasowało się w sytuację, bo koło naszego domku jest to jezioro. Nie musiałem czekać długo. Drzwi do domku otworzyły się, a w nich stanął, no ładnie...

Colin : *wzdycha* Gorzej trafić nie mogłem.

Tord : Właśnie to samo miałem powiedzieć.

Wszedł do środka i zaczął rozpakowywać swój bagaż w ciszy.

Tord : Będziemy razem mieszkać przez następne 2 tygodnie więc spróbujmy chociaż nie wchodzić sobie w drogę. - Powiedziałem nie odwracając wzroku od książki.

Colin : Co u Tom'a ?

Tord : Czemu pytasz ?

Colin : Ciekawość.

Tord : Aha, wyjechał gdzieś z przyjaciółką Edd'a.

Colin : Co ?! - Spojżał na mnie jak na ducha. Odłożyłem książkę. - Wiesz z kim dokładnie ?

Tord : Nie wiem, ale mówili, że nie wróci przez jakiś czas.

Colin przerwał rozpakowywanie i z cichym jękiem padł na swoje łóżko, które swoją drogą było przy ścianie po drogiej stronie od mojego.

Tord : Co jest ?

Colin : nic - Powiedział z twarzą schowaną w poduszkę.

Tord : jak chcesz. Tak w ogóle co tutaj robisz ? Nie widziałem twojego imienia na kartce.

Colin : Moja dziewczyna musiała przyjechać, a nie chciała sama.

*Puk Puk*

Yyyhhhhh
Niechętnie wstałem z łóżka i otworzyłem drzwi jak się okazało naszemu opiekunowi. Rudy, zielonooki i troszeczkę wyższy ode mnie, mógłbym powiedzieć, że ma 20 do 23 lat. Wszedł do środka i dał nam jakieś kartki.

Opiekun = O

O : To plan zajęć na następny tydzień. Do końca dnia macie wolne na zapoznanie się z innymi, możecie chodzić gdzie chcecie, ale nie wychodźcie z rezerwatu ani nie pływanie bez nadzoru i najpóźniej o 22 macie być w swoich pokojach. Nie zgubić kluczy i jak któryś ma alkohol to nie dawać nie letnim i się nie nawalić. - Już go lubię. - Rozumiecie ?

Tord/Colin : Tak.

O : I świetne. Z mojej strony to tyle.

Wyszedł z pokoju.
Nie bardzo widzi mi się siedzieć z Colinem w jednym pokoju przez resztę dnia, a że mamy pozwolenie na wyjście, to...

Tord : Idę pozwiedzać. Chcesz iść ze mną ? - Spytałem z grzeczność.

Colin : Pas, idę się spotkać z dziewczyną.

Tord : Spoko.

Wyszedłem. Dobrze, że nie chciał iść. Jakoś nic do niego nie mam, ale wątpię, że będziemy się dogadywać, zwłaszcza, że za każdym razem jak na niego patrze przypominam sobie, że on też kiedyś chodził z Tom'em. Brrr na samą myśl o tym co mogli robić dostaje dreszczy.

Plus wkurza mnie to, że wie o Tom'ie więcej niż ja.
Ehhh, naprawdę chciałbym dowiedzieć się czegoś o swoim chłopaku, ale Tom nie chce mi nic powiedzieć, a o Edd'dzie i Matt'cie już nawet nie wspominam.
Czy Tom naprawdę przeżył coś tak strasznego, że nie chcą o tym nawet wspominać ?
W sumie można by tak pomyśleć. Jest trochę jak płochliwa myszka leśna, którą ktoś złapał w klatkę i wywiózł do wielkiego miasta.
Sam nie wiem czy powinienem też naciskać na ten temat, czy czekać aż sam mi powie.
Z tymi myślami poszedłem przed siebie.

*20 min później*

Chodziłem do okoła jeziora i wpatrywałem się w wodę i promienie słońca, które się w niej odbijały stanąłem na chwilę by podziwiać, niczym zakochana pana widok na to piękne miejsc.


Jezioro jest naprawdę sporych rozmiarów, na mapie w recepcji widziałem, że ciągnie się przez 2/5 rezerwatu, potem 3/5 to lasy i jakieś polanki.
Przyznaję, że osoba która wpadła na pomysł by nie psuć tego miejsca elektroniką wiedziała co robi.
Mimo to jak się okazało nie są tu tylko drewniane domki przy jeziorze.
Po drugiej stronie też można się zameldować, ale domki wyglądają zupełnie inaczej i są bardziej w lesie niż przy wodzie. W dodatku mają tam asfalt !
Nie psuje to jakoś bardzo klimatu, ale to trochę nie fair, że my musimy męczyć się z piaskiem.

Słońce wciąż było wysoko więc mam jeszcze dużo czasu. Z ciekawości postanowiłem z bliska się im przyjrzeć.
Ceglane domki są jakoś niecały kilometr od jeziora, a może max 5 od drewnianych domków.

Dziwnie chodzi się po asfalcie, kiedy przez dość długo chodziło się po piasku, liściach i patykach, ale daje radę.

Ludzie tu nie są jakoś specjalnie towarzyscy, albo jest ich tu po prostu mało, bo poza jakaś blądynką nie widziałem już nikogo. Dziewczyna chodziła spanikowana z jednej strony na drugą rozglądając się na boki.
Czyżby się zgubiła ?
Możliwe, że też jest z strefy drewnianych domków i nie wie jak wrócić.

No nic, trzeba by jej pomóc.

Podszedłem do niej i położyłem rękę na jej ramieniu.

Tord : Część. Zgubiłaś się ?

??? : Raczej kogoś. Może go widziałeś ? Młody chłopak w niebieskiej bluzie.

Tord : Nie, od dawna go nie ma ?

??? : Pół godziny.

Tord : Nie za wcześnie by wszczynać panikę ?

??? : Nie w tym przypadku. - Dziewczyna poszła przed siebie, a ja za nią. Znowu zaczęła się rozglądać.

Tord : A prubowałaś go zawołać ?

??? : Lepiej nie.

Tord : Czemu ?

??? : Nie mogę ci powiedzieć.

Tord : Okej.. ? Może pomogę ci go szukać ?

??? : Serio ? Byłabym wdzięczna. A tak poza tym jestem Julia. - Wyciągnęła rękę przed siebie.

Tord : Tord. - Uścisnąłem ją. - Opiszesz mi bardziej tego dziecia-
Przerwało mi to, że ktoś wbiegł w moje plecy i mocno przytulił do siebie.

Julia : Tom, co ty robisz ?

Tord : Tom ?

Julia : Przepraszam za niego, nigdy tak nie miał. Nie wiem co mu się stało.

W miarę możliwości odwróciłem głowę tak by zobaczyć kto przytula się do moich pleców. To był Tom ! Chował twarz w mojej bluzie, ale i tak go rozpoznałem. Złapałem jego ręce by rozluźnić nieco uścisk i odwróciłem się do niego po czym pocałowałem, totalnie zapominając, że patrzy na nas Julia.

Julia : Ej, dobra stop. - Rozdzieliła nas. - O co tu chodzi ?

Tord : Tom, to mój chłopak. - Albo prawda, albo pomyśli, że jestem jakimś zbokiem.

Julia : Coooooooo? Tom to prawda?

Tom : no tak. Mówiłem pani o nim. - Pani ? To ile ona ma lat ? Ale ważniejsze...

Tord : Co tutaj robisz ?

Tom : Pani Julia zabrała mnie na "małe ferie", pytanie brzmi co ty tutaj robisz ?

Tord : Przymusowa wycieczka szkolna. Razem z resztą zatrzymaliśmy się po drogiej stronie jeziora. Miałem ci powiedzieć, ale tak nagle wyjechałeś.

Tom : Przepraszam. - Znowu mnie przytulił.

Julia : Ooooo, to urocze, będziecie mogli razem spędzić trochę czasu, ale teraz niestety muszę zabrać Tom'a bo - Zawahała się i spojrzała na Tom'a, który tylko kiwnął lekko głową. - musi zażyć leki. Choć Tom.

Tom : Będę mógł później wyjść ?

Julia : Jeśli twój chłopak cię przypilnuję to czemu nie, ale przed 20 w domu. Sprawdzę czy jesteś. - Julia poszła przed siebie.

Tom : Jasne. - Spojżał na mnie - Poczekaj chwilę, zaraz wrócę.

Pobiegł za Julia.
Co jak co, ale jego spotkać się nie spodziewałem. Teraz będziemy mieć mnóstwo czasu dla siebie ! No pod warunkiem, że szkoła nie odwaliła za dużo do tego rozkładu dnia.

.
.
.
*Perspektywa Tom'a*
.
.
.


Uśmiech nie schodził mi z twarzy od, kiedy zobaczyłem Tord'a. Zaskoczył mnie i to bardzo, w ten miły sposób. Szkoda tylko, że nie jesteśmy po tej samej stronie, ale nikt nie zabroni nam przechodzić na drogą stronę je... jeziora...

Stanąłem w miejscu.

Julia : Tom ? Wszystko dobrze ?

Ah, nie ma to jak dawka złych wspomnień, od razu dzień staje się gorszy.

Nie będę świrować z powodu wody ! Nie tym razem.

Tom : W najlepszym. Po prostu już nie mogę się doczekać dnia z Tord'em. - Wyprzedziłem ja.

Julia : Skoro tak...

Wszedłem do domku Pani Julii, która podała mi jakże ukochane leki i dopiero po paru minutach pozwoliła mi wyjść.

Tord czekał na mnie w tym samym miejscu, a ja nie mogłem się powstrzymać by znów nie wtulić się w jego czerwoną bluzę. Mogę teraz zabrzmieć jak dziewczyna, ale w tym związku w pewnym sensie nią jestem, więc... Pewnego dnia zabiorę mu tą bluzę, i już nie oddam. Może i będzie na mnie za dużą, ale będzie miała na sobie jego zapach i perfumy, a to wystarczający powód by ją zdobyć.

Chodziliśmy po lesie.
Nie wiem gdzie, ale szliśmy w ciszy. Nie bardzo mi to odpowiadało, a skoro...już raz odezwałem się pierwszy, a raczej krzyknąłem... i nic mi nie zrobił, może mógłby...

Do trzech razy sztuka.

Spokojnie Tom, ignoruj go, a sam sobie pójdzie.

Pff, chciałbyś.

Tord : Może chcesz pójść do mojego domku ?

Tom : To świetny pomysł. - komuś chce się ruchać...- A po co ?

Tord : Zobaczysz gdzie się zatrzymałem. Będziesz wiedział, który to domek.

Tom : Dużo osób z tobą przyjechało ?

Tord : około 20, a co ?

Tom : Nic, możemy iść.

*Szybki Time Speak*

Domek Tord'a znajdował się jakieś 10 do 15 metrów od wody, wody jeziora, bliżej się już nie dało ? Buhuhu T^T dobra, głęboki wdech i spróbuję udawać że jej tam nie ma.

Tord pokazał mi swój domek, zupełnie inny niż mój, plus on musi go z kimś dzielić, a ja już nie.
Nie mieliśmy za bardzo co robić, więc po prostu leżeliśmy na łóżko i rozmawialiśmy co chwila się z czegoś śmiejąc.

*Puk puk*

Tord przewrócił oczami i wstał by otworzyć drzwi. Stał w nich wysoki i młody rudzielec. Wymienił parę zdań z Tord'em i odszedł.

Tord : Urządzają ognisko koło jeziora, chcesz iść ?

Tak ! Będzie super, chodźmy !

Tom : no nie wiem...

Tord : Jeśli chcesz możemy zostać.

Proszę, obiecuję, że będę grzeczny i nie odezwę się do jutra.

Tom : Chodźmy.

Złapałem Tord'a za rękę i wyszedłem ciągnąć go za siebie. Kierowałem się w miejsce gdzie było najwięcej ludzi i szczeże, to wcale nie było przy jeziorze ! Już domek Tord'a jest bliżej wody.

??? : Tord ! Chodźcie do nas. - Zawołał jakiś chłopak. Tord uśmiechnął się lekko i teraz to on pociągnął mnie za sobą w ich stronę.

Tord : Pozwólcie, że was sobie przedstawię. Tom to jest Patryk i Paul. Paul, Patryk to jest Tom.

Patryk/Paul : Część.

Tom : Hej.

Paul : Przyniose coś do picia, Tord pomożesz mi ?

Tord : Jasne. - Poczochrał mnie po włosach - Zaraz wracam.

Chłopaki poszli, a ja zostałem sam z obcą mi osobą, czy się stresowałem ? Tak, i to bardzo. Zwłaszcza, że wkradła się ta niezręczna cisz...

Patryk : Słodko razem wyglądacie.

Tom : D-dziękuję...

Patryk : Powinniście zostać parą.

Tom : Ehem, jesteś parą... - speszony odwróciłem wzrok.

Patyk : Co ?! - ...ale weź nie krzycz... - Długo już ?

Tom : 5 dni...

Patryk : A to drań, nic nie powiedział.

Tom : Może nie miał okazji by powiedzieć. - przynajmniej ja mną taką nadzieję...

Patryk : W sumie, to możliwe.

Tom : A jak jest z wami ?

Patryk : Ale że co ?

Tom : No ty i Paul, długo jesteście ze sobą ?

Patryk : N-nie jesteś razem. - Odwrócił wzrok.

Tom : Swój swego rozpozna.

Patryk : to aż tak widać ? - Pokiwałem głową. - Ehhhh. Już 3 lata, ale nie mów o tym Tord'owi, proszę. - Złożył ręce jak do modlitwy.

Tom : Dlaczego nie chcesz by wiedział ? Przecież też jest gejem.

Patryk : Tord nie jest gejem.

Tom : *mruga oczami* że co proszę ?

Patryk : Raczej zaliczyłbym go bardziej do bi. - no chyba, że tak...

Nieco odetchnąłem z ulgą, ale serce znów mi przyspieszyło gdy ktoś zakrył mi oczy rękami.

??? : Zgadnij, kto to ?

2102
SŁÓW


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top