II


*Perspektywa Tom'a*
.
.
.

Siedziałem, na szczęście sam w ławce i nie bardzo słuchałem tego co ma do powiedzenia nauczyciel, tylko wyglądałem przez okno czekając, aż to wszystko się skończy i będę mógł wrócić do domu, jednak chciałem też by nauczyciel nigdy nie przestał gadać bo wiem, że pod szkołą będzie czekał na mnie ten chłopak z dziwnie ułożoną fryzurą, ale z drugiej strony kto tu ma dziwną fryzurę ? Moje włosy stają dęba, a nawet nie używam żelu. Ale nie o tym teraz mowa.

Jest spora szansa, że Edd, lub Matt zobaczą mnie z nim przed domem.
Mam tylko nadzieję, że Eddowi nie odbije jak go zobaczy i nie zacznie zasypywać go pytaniami, i oby nic mu o mnie nie powiedział.
Nie, Edd taki nie jest. Wie, że nie chcę by ktoś się dowiedział o mnie za dużo.
Z Matt'em może być gorzej, łatwo zmusić go do gadania.

Kiedy zadzwonił dzwonek spakowałem zeszyt i wyszedłem z klasy. Na szczęście Edd miał racji i nikt się ze mnie nie śmiał z powodu moich oczu, przynajmniej dzisiaj, ale wydaje mi się, że w tej szkole może jednak będzie spokojnie.

.
.
.

*Perspektywa Tord'a*
.
.
.

Czekałem na niego już dobre 10 minut, może to głupie, ale mam wrażenie, że mnie wystawił. Nie wydaje się zbyt chętny by mnie poznać, no cóż będzie musiał.

Z lekcji organizacyjnej dowiedziałem się, że w niedzielę, czyli pojutrze ma być festiwal z okazji zakończenia wakacji, a ja mam zamiar zaprosić na nią Tom'a. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, może uda mi się poznać orientacje.

Tord : Już myślałem, że nie przyjdziesz. - Powiedziałem, kiedy zobaczyłem jak Tom do mnie podchodzi.

Tom : Ale jestem, możemy iść, nie chcę by Edd musiał na mnie czekać.

Dom Toma nie był daleko od szkoły szliśmy tam nie całe 15 minut.
Próbowałem rozpocząć z nim jakąś rozmowę, ale nie wydawał się zbyt chętny do tego, odpowiadał na pytanie, ale sam jakby nie chciał się niczego dowiedzieć. Mam nadzieję, że wkrótce bardziej się otworzy bo ciężko będzie go przyruchać jeśli tego nie zrobi...
Ranę brzmie jak totalny dupek, ale walić to.

Zatrzymałem się kilka metrów przed jego domem.

Tord : Tom, mam takie pytanie. Wiem, że dopiero się poznaliśmy, ale może chciałbyś pójść ze mną w niedzielę na ten festiwal szkolny ?

Tom : Ja... Będę musiał zapytać o to Edd'a. - Odpowiedział kierując wzrok na ziemię. Co on ma z tym Edd'em ?

??? : Nie mam nic przeciwko. - Lekko wystraszony odwróciłem się. Koło nas stał jakiś młody chłopak, skąd się tam wziął ? Nie mam pojęcia, ale widać było, że bardzo wystraszył Tom'a. Stanąłem tak by w razie czego móc go obronić. - Spokojnie, wybacz Tom, wystraszyłem cię ?

Tom : Troszeczkę... Co tu robisz ?

??? : Zwiedzałem okolice, kiedy cię zobaczyłem, a to kto ?

Tom : To jest Tord, Tord to jest Edd. - Edd wyciągnął do mnie rękę, a ja oczywiście ją uścisnąłem. Wiec to ciebie Tom się tak słucha. Ciekawe, czy to jego brat czy może chłopak ? Ojcem na pewno nie jest, za młody.

Edd : Więc, co cię łączy z Tom'em ? - Spytał patrząc mi prosto w oczy i mimo iż miał uśmiech na twarzy ja widziałam w jego oczach coś co mówiło mi, że chce się mnie pozbyć.

Tord : Poznaliśmy się dopiero dziś, więc to dopiero chyba znajomość, ale chciałbym zostać jego przyjacielem. - Taaa, przyjacielem. Spojrzałem nie pewnie na Tom'a.

Edd : Rozumiem, w takim razie dbaj o niego dobrze. A teraz muszę cię przeprosić, ale czekają nas zakupy. Chodź Tom, do widzenia.

Tord : Do zobaczenia.

.
.
.
*Perspektywa Tom'a*
.
.
.

Kiwnąłem Tordowi głową na pożegnanie i poszedłem za Edd'em.

Edd : Znalazłeś przyjaciele, co ?

Tom : Raczej poznałem kogoś obcego.

Edd : Ciesze się. Zobaczysz, że teraz będzie tylko lepiej. Jestem pewien, że się zaprzyjaźnicie.

Tom : O ile nic mi nie odbije, znowu... - Powiedziałem znów wbijając wzrok w ziemię.

Edd : Tom... Będzie dobrze. Odkąd się wprowadziliśmy głosy zniknęły, no chyba, że mi o czymś nie mówisz, a ataki są coraz rzadziej, wystarczy, że będziesz brał leki i wszystko będzie dobrze.

Tom : Mówię ci o wszystkim Edd, tylko jak długo będzie się to jeszcze tak ciągnąć ?

Edd : Aż nie wyzdrowiejesz, a po twoim stanie wydaje mi się, że to już niedługo.

Tom : Wieczna optymista.

Edd : Za to mnie uwielbiasz.

.
.
.
* W mieście *
.
.
.

Chodziliśmy z Edd'em po sklepach, z początku wszystko było dobrze, ale kiedy weszliśmy do supermarketu poczułem się gorzej. Wydawało mi się, że każda osoba w sklepie się na mnie patrzy. Wiem, że to nieprawda, wiem, że to tylko moje urojenia, ale to i tak było okropne, czułem się jak zwierzę w zoo z każdej strony otoczone przez ludzi i z każdą chwilą było coraz gorzej. Słyszałem jak gadają o mnie za plecami. Już mam dość.
Założyłem kaptur na głowę i podszedłem do Edd'a. Przytulając się do niego bez słowa. Edd również mnie przytulił, wiedział o co chodzi.

Edd : Bardzo ? - nic nie odpowiedziałem, zacząłem się lekko trząść, więc wtulił się w niego bardziej. - Czyli tak... wracajmy.

Edd wyprowadził mnie z sklepu. Ciężko było mi stawiać kroki, chciałem się położyć na ziemi i zwinąć w kuleczkę, ale im dalej od sklepu tym lepiej.
Weszliśmy do domu i pierwsze co zrobiłem to położyłem się na kanapie podciągający kolana do klatki piersiowej i przytulając je do siebie.
Edd zarzucił na mnie kocy i poszedł do kuchni, zapewne po leki i herbate na uspokojenie.

Tom : jestem idiotą... - Powiedziałem sam do siebie, bo właśnie coś sobie uświadomiłam.

Edd : Nie jesteś. - Kiedy zrozumiałem, że Edd słyszał to co mówię szybko się podniosłem.

Tom : Przepraszam.

Edd : Tom... Ile razy mam ci jeszcze powtarzać, że nic ci nie ci zrobię za odzywanie się. Nie musisz przepraszać, jesteśmy rodziną, więc nie musisz się nas bać.

Tom : Nie boje się was i dobrze to wiesz, to tylko...sam wiesz... - znowu położyłem się na kanapie i mocniej zakrywam się kocem.

Edd : Tak, tą blokade będzie chyba najciężej zniszczyć, ale spokojnie, kiedyś na pewno się uda.

Podał mi herbatę i leki. Zażyłem wszystkie, które miałem i położyłem się na kanapie koło Edd'a. Skakaliśmy po kanałach telewizyjnych, aż trafiliśmy na jakiś film dokumentalny o kotach. Z jakiegoś powodu chciałem to obejrzeć, wiec zostawiłem na tym kanale.

Matt : Witam, a co tu się dzieje ? - Spytał wchodząc do domu.

Edd : Część słońce, oglądamy film o kotach, przyłączysz się ?

Matt : Jasne, a co z tobą Tom ?

Tom : A co ma być ?

Matt : Nie wyglądasz za dobrze.

Edd : Miał dziś atak w sklepie, jakoś 2 godziny temu.

Matt : Który ?

Tom : Urojenia ksobne.

Matt : A w szkole ?

Tom : Było spokojnie, ale...

Edd : Ale ?

Tom : Taki jeden chłopak zaprosił mnie na festiwal.

Edd : Masz na myśli Tord'a ? - Kiwnąłem głową.

Matt : I to źle, bo ?

Tom : Bo nie mogłem wytrzymać w sklepie, gdzie było kilkanaście osób, a chcę iść z nim na festiwal gdzie będzie ich jeszcze więcej. -  schowałam głowę pod kocem.

Edd : Ouu, nie przemyślałem tego. Może po prostu odmówisz ?

Tom : nie, chcę tam iść, tylko nie chce by mi odwaliło...

Matt : Może weźmiesz leki przed wyjściem ?

Edd : Nie może, skutki uboczne leków mogą być niebezpieczne jeśli będzie poza domem lub bez kogoś kto będzie wiedział co robić.

Matt : To może pójdziemy z wami ?

Tom : Naprawde ?

Edd : To nie taki zły pomysł, ale będziemy się trzymać na dystans. Z nikim się nie zaprzyjaźnisz jeśli będziemy ciągle trzymać cię za rączkę.

Tom : ale będziecie blisko, tak ?

Edd/Matt : Tak.

Tom : Dziękuję.

#TeamSpeak#
#Sobota 17:00#

Siedziałem sam w pokoju, a Edd i Matt poszli do sklepu. W końcu przeze mnie nie udało się ich zrobić wczoraj.
Nie bardzo miałem pojęcie co robić, Edd kazał mi nie wychodzić z domu do póki nie wrócą, więc siedzę i się nudzę.

Jestem teraz całkowicie sam w domu, nikogo poza mną nie ma, mógłbym zrobić co tylko bym chciał i nikt by się o tym nie dowiedział...
Wstałem na równe nogi i wyciągnąłem z pod łóżka coś co zabije tą nudę, co prawda dawno tego nie robiłem, ale to nie znaczy, że nie mogę tego zrobić.

.
.
.
*Perspektywa Tord'a
.
.
.

Moja wczorajsza rozmowa z Tom'em zakończyła się na tym, że Edd zdecydował za niego, ale rozeszliśmy się zanim zdołaliśmy cokolwiek ustalić, więc postanowiłem, że przyjde dziś do niego osobiście.

Stałem przed drzwiami, zadzwonilem dzwonkiem i nic, ale się nie poddam, zapukałem kilka razy i znów nic.

Tord : Może gdzieś wyszli ? - Powiedziałem sam do siebie, odwrócilem się i chciałem wrócić do siebie, kiedy zobaczyłem Edd'a i jakiegoś rudzilca po drogiej stronie ulicy. Pomachałem mu ręką i podszedłem do nich by razem wrócić pod dom.

Edd : Hej, Tord to jest Matt, Matt, to jest Tord ten chłopak który zaprosił Tom'a.

Matt : Część.

Tord : Hej. Jeśli chodzi o Tom'a wiecie może gdzie jest ? Muszę z nim omówić jutrzejsze wyjście.

Edd : Jest w domu, dzwonek nie działa, więc pewnie nie słyszał, że przyszedłeś. - Powiedział wyciągając klucze.

Tord : Zapukałem kilka razy, ale też nie otwierał. - Edd'a spojrzał na mnie, a z jego twarzy dało się wyczytać, że czegoś się wystraszył, ale czego ?

Szybko otworzył drzwi i odetchnął z ulgą, kiedy usłyszał dźwięk, chyba gitary.

Matt : A to niespodzianka.

Tord : Coś się stało ?

Edd : W pewnym sensie nic. Po prostu już dawno nie słyszeliśmy jak Tom gra na Susan.

Tord : Susan ?

Matt : Tak nazwał swoją gitarę. Możesz iść do niego na górę, pierwsze drzwi na lewo.

Kiwnąłem głową i poszedłem po schodach na górę, miałem zapukać, ale rozmyślałem się, chce jeszcze trochę posłuchać jak gra. Oparłem się plecami o ścianę i wsłuchałem w piosenkę. Na dole nie dało się tego usłyszeć ale stąd słyszałem jak Tom śpiewa. Ma naprawdę śliczny głos.
I może gdybym znał angielski rozumianym znaczenie słów, które śpiewa.

.
.
.
*Perspektywa Tom'a*
.
.
.

Lekko pociągałem za struny mojej Susan i podśpiewywałem pod nosem. Tak dawno tego nie robiłem, że nawet nie zauważyłem kiedy mój głos z szeptu przeszedł w normalny ton.

Mimo to ciągle powtarzanie w kółko słów La La La nie jest w moim stylu.
Przypomniał mi się 1 zwrotka jednej z moich ulubionych pisenek, a co mi tam.

Zmieniłem chwyt i zacząłem śpiewać.

Tom :

Tell me pretty lies

Look me in the face

Tell me that you love me

Even if it's fake

Cause I don't fucking care

at all

You've been out all night
I don't know where you've been
You slurring all your words
Not making any sense

But I don't fucking care

at all

Cause I have hella feelings for you
I act like I don't fucking care

Like they ain't even there

Cause I have hella feelings for you

I act like I don't fucking care

Cause I'm so fucking scared

I'm only a fool for you

And maybe you're too good for me

I'm only a fool for you

But I don't fucking care
I don't fucking care
I don't fucking care

*Koniec występu*
(Piosenka --> BlackBerry IDFC)
(Tak,tekst trochę zmieniony, ale ciii )

Odłożyłem Susan z powrotem do łóżka. Edd z Matt'em powinni niedługo wróci, a wolałbym by mnie nie słyszeli.
Już tysiące razy powtarzali mi, że mogę się odzywać, że nic mi nie zrobią za odzywanie się, ale tak sie nie da. Za długo wbijano mi w głowę, że mam siedzieć cicho i nie odzywać się nie proszony, a najlepiej wcale.

W tym momencie myślałem, że umer, kiedy otworzyłem drzwi i zobaczyłem w nich Tord'a. Wystraszony wywróciłem się do tyłu upadając na tyłek.

Tord : Sorry, nie chciałem cię wystraszyć.

Tom : J-jak długo tu stałeś ? - Słyszałem jak głos mi się załamuje, muszę się uspokoić, albo źle się to skończy.

Tord : Cóż... Całą piosenkę, masz naprawdę śliczny głos. - Podszedł do mnie i podał mi rękę by pomóc mi wstać. Niepewnie skorzystałem z tego.

Tom : D-dzieki... Jak wszedłeś do domu ?

Tord : Edd mnie wpóścił. Chciałem z tobą pogadać na temat jutra. Czy wszystko w porządku ?

Tom : Tak, tylko głupio mi, że słyszałeś jak gram...

Tord : Niepotrzebnie, jesteś w tym świetny, powinieneś wystąpić kiedyś publicznie. - Słysząc te słowa lekko się zaśmiałem

Tom : Wejdź, możemy pogadać u mnie.

Po rozmowie zszedłem odprowadzić Tord'a do drzwi. Miałem ochotę wyjść z nim na krótki spacer, ale za chwilę miałem wziąć leki, więc Edd na pewno by mnie nie puścił.
Pożegnałem się z nim i wróciłem do swojego pokoju.
Położyłem się na łóżku i wzięłam telefon do ręki słysząc, że przyszedł SMS. Dałem dziś Tord'owi mój numer więc myślałam, że to on czegoś zapomniał, czy coś, ale nie, był to nieznany mi numer.
Niechętnie otworzyłem go.

Nieznany numer : Po co uciekasz ? Przecież wiesz, że cię znajdę.

O nie, nie, nie, nie, nie....

Wiem już kto to, ale jak ?
Skąd ma mój numer ?
Jebany stalker.

Zablokowałem numer i wyłączyłem telefon.
Wątpię by wiedział, gdzie się wyprowadziłem, więc nie będę mówić o tym Edd'owi, nie ma sensu go niepotrzebnie martwić.
Zamknąłem oczy i próbując o tym nie myśleć próbowałem zasnąć.

2081
SŁÓW









Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top