17

Usiadłam przy drewnianym stoliku wśród kartonów z rzeczami. Kawa troche wylała mi się na blat, przez co wytarłam ją czarnym rękawem bluzki. Bylam za leniwa żeby znow wstawać po husteczke. Westchnelam cicho patrząc na kompletnie puste mieszkanie. Przeprowadzaliśmy się. Gabriel już sprzedał swoją poprzednią rezydencje, kupiliśmy dość duży, jednorodzinny dom na przedmieściach Paryża. Ten mój natomiast postanowiłam dać na wynajem i trochę na tym zarobić. Poważnie zastanawiałam się tez nad zmianą pracy razem ze zmianą otoczenia. Ale to już wdrożyliśmy w życie. Po prostu nie sądzę, że będę mogła codziennie przychodzić do pracy i patrzeć na Toma, który wciąż cierpi i nosi czarne ubrania po tym jak dwa lata temu zamieniliśmy jego żone w... w sumie to w nic. Stala sie nic nie wartym piórkiem.
Westchnelam cicho, biorąc dość dużego łyka ciepłej i gorzkiej kawy.

- Jaki wybrać kolor dywanu do salonu? - Zapytal Gabriel wgapiony w ekran tabletu. Dopiero z jego głosem wyrwałam się z zamyslenia.

- myślałam ze już wszystko ogarnąłeś... - zaczęłam, przenosząc swój wzrok na niego. On natomiast powiedział cos do siebie pod nosem. A przynajmniej myślę, że do siebie, bo nie mogłam nic z tego jego mruczenia zrozumieć.

- szary? - Spytał. Właściwie, nie bedzie sie wyróżniać, głównie mamy ciemne kolory mebli.

- może być, po prostu wez taki jak ci pasuje. Jedyne czego chce tam to ekspres do kawy - odparłam obojętnie, dopijając swój napój.

- kupiłem go już... - wymamrotał skupiony.

Na drugi dzień byliśmy juz przed domem obserwujac jak pracownicy wnoszą kartony z rzeczami z poprzedniego mieszkania oraz nowe meble do naszego domu. Adrien biegał w okół nas, trzymając jakiś niebieski samochodzik w rece. Nawet nie pamietam skąd on go ma. Moze od Amelie?... praktycznie zawsze dawala mu jakąś zabawke w prezencie gdy tylko do niej przychodziliśmy. Bylam w szoku ze jej sie chce to robić...

Parę godzin później większość mebli byla taka jak chcielismy, jedynie niektóre trzeba było jeszcze skręcić. Spojrzalam na Adriena, który wyciągał do mnie ręce. Uśmiechnęłam się do niego, od razu biorąc go na swoje ramiona. Po chwili weszłam z nim po schodach, kierując się do jego pokoju. Było już dość późno, a na pewno po godzinie w której kładłam go zwykle spać. Położyłam go do łóżka, przykrywając go jasnozielonym kocem.

- dobranoc Adrien - wyszeptalam, zapalając malutka lampkę, zeby w trakcie nocy sie nie przestraszył ciemności. zawsze gdy sie budzil to był krzyk, bo nic nie widzial, więc przestałam zostawiać go na noc w kompletnej ciemności...

Po chwili wyszlam z pokoju, idąc do Gabriela. Mimo wczesnej godziny jak na dorosłego ja również bylam zmeczona, a on juz składał stolik do jadalni.
Przyglądałam się mu, opierając się o framugę drzwi. Zauważył mnie dopiero po chwili, gdy szukał śrubokrętu. Widziałam jak praktycznie podskoczył ze strachu, po czym zamknął oczy.

- aż taka straszna jestem? - zapytalam żartobliwie, podchodząc do niego.

- nie wiem.. ale wiem, że nie ładnie jest to tak przyglądać się ludziom gdy nie wiedzą o twojej obecności - wyszeptał, kładąc ręke na mojej talii, przez co z łatwością przyciagnął mnie do siebie - nie uważasz, Nathalie? - szepnął mi jeszcze cieszej do ucha. Czułam jego ciepły oddech na swojej skórze, przez co dostałam dziwnie przyjemnych dreszczy wzdłuż kręgosłupa.

- Może, ale co to zmienia, Panie Agreste? - Zapytałam opanowując swoje myśli.

- to zmienia nasze pozycje, Panno Sancoeur. Powiedzmy, że to twoja nagroda w byciu przez mały czas dyskretną - powiedział, a ja w tym momencie poczulam jak delikatnie pchnął mnie na ścianę. Zarumieniłam się, nawet nie rozumiejąc czemu. Powinanm go raczej odepchac lub powiedzieć, ze nic między nami nie bedzie, ale... wizja tego co mogłoby sie teraz stać była zbyt kusząca.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top