2
Cześć kochani!
Oto kolejny rozdział 2 części 50 Twarzy!
Mam nadzieję, że spodoba wam się ta książka! Zapraszam do czytania.
~ Kal 💚🐍✨
Zostaw coś po sobie ❤️
***************************************
Krzątał się po kuchni, gdy zadzwonił telefon, oblizał łyżkę umazaną Nutellą i odebrał.
— Heh Pansy. — powiedział niezrozumiale, przez łyżkę znajdującą się w jego ustach.
— A co ty taki? Napiłeś się czy co? Aż tak ci nie idzie w tej nowej pracy?
— Nie no. Nie jest najgorszej. I nie, nie piłem.
— A co z szefem?
— Każe mi opiniować manuskrypty.
— I tyle? To chyba dobrze. Bałam się, że cię podrywał!
— No może trochę, ale to nie to. No wiesz on nie jest NIM.
— Taa. A ON odzywał się?
— Tak. Wysłał mi bukiet róż i gratulacje.
— Opowiesz mi kiedyś co dokładnie wydarzy się między wami?
— Różne rzeczy. To nie miało prawa się utrzymać. — westchnęła.
Urwała kilka zwiędłych liści.
— Skoro tak uważasz.
*********************
Złapał za beżowy płaszcz, przerzucił go sobie przez łokieć i wyszedł z mieszkania, uwcześnie zamykając je na klucz.
Dotarł do biura, odwiesił kurtkę i usiadł przed laptopem.
— Dzień dobry. — Jack stawia przed nim herbatę oraz plik z dokumentami. — Poprzednia chyba Ci zasmakowała, wypiłeś całą, więc dzisiaj postanowiłem kupić Ci tę większą. — powiedział pokazując gestem na herbatę.
— Mam się tym zająć? — spytał z udawanym uśmiechem.
Nie lubił kłamać, lecz prawdą było to, że wylał poprzedni trunek. Nienawidził czarnej herbaty.
— Nie, to może zaczekać. — przysiadł tuż obok niego, patrząc na niego badawczo i zbliżając się niebezpiecznie blisko. — Ładnie wyglądasz. — mruknął kokieteryjnie. — Jesteś z kimś umówiony?
— Tak. — powiedział, zachowując powagę. — Można tak powiedzieć. Moja znajomy, ma swoją pierwszą wystawę fotograficzną.
— Rozumiem, a jak idzie Ci z tymi manuskryptami?
— Nieźle. — mruknął Potter, łapiąc za pierwszą lepszą kartkę, udając, że sprawdza jakieś ważne papiery.
— Wybacz, że ci przeszkadzam.
Potter uśmiechnął się uroczo i złapał w dłonie kubek z herbatą, biorąc spory łyk.
— Do zobaczenia i miłego wyjścia!
Wszedł do swojego biura, w momencie, gdy Harry wypluł herbatę, z powrotem do kubka.
— Ohyda. — burknął i wrócił do pracy w laptopie.
***********************
Chodził zszokowany po wielkiej wystawie, po chwili podbiegła do niego Hermiona i mocno przytuliła.
— Harry! Jak miło cię widzieć!
— Miona, c-co to jest?
— Jak to co?! Moja wystawa!
— A-Ale przecież na tych zdjęciach jestem-jestem ja i-i... Przecież zgodziłem się tylko na jedno! A-A ich jestem tutaj aż-aż pięć!
— Sześć, dla ścisłości. Nie mogłam Ci powiedzieć, bo byś się nie zgodził!
— A-Ale...
— Wybacz na chwilę! Muszę podejść do tej kobiety, ale obiecuję, że zaraz wrócę!
Chłopak delikatnie stukał paznokciem w kieliszek z winem i jeszcze przez chwilę się rozglądał.
— Harry! Nie uwierzysz! Sprzedały się! Twoje zdjęcia!
— Czekaj... Moje... Ale-Ale wszystkie sześć?!
— Tak! — została nagle pociągnięta do tyłu. — Postawie Ci niedługo kolację! Do zobaczenia.
Ciemnowłosy zagryzł wargę, mocniej złapał za spód kielicha i pisnął cicho.
— Robi mi się cieplej na sercu, gdy widzę twoje szczęście.
Zielonooki spojrzał przez swoje ramię. Tuż za nim stał platynowowłosy, wysoki mężczyzna, Potter przeklął w myśli, blondyn był zdecydowanie przystojniejszy niż zapamiętał.
— Harry.
Stali przez chwilę w ciszy, przerywanej szmerem, platających się wokół ich ludzi.
— To-To ty kupiłeś te wszystkie zdjęcia. — powiedział pewnie, chodź zdanie miało być pytaniem.
Szarooki westchnął, rozejrzał się wkoło i spojrzał w szmaragdowe oczy, byłego kochanka.
— Żaden obcy, nie ma prawa Cię oglądać. — mruknął i delikatnie pochylił głowę, czując się w pewnym stopniu winny.
— Po co tutaj przyszedłeś? — zapytał niepewnie, poczuł narastający smutek.
Malfoy spojrzał z szokiem na młodszego, zmarszczył brwi i przybliżył, na co loczek zrobił krok w tył. Nie chciał znowu wpaść w jego pułapkę, chodź tak bardzo marzył o ciepłych ramionach Dracon'a.
— Dla ciebie.
Potter prychnął, odwrócił się i potarł dłonią czoło.
— Czego chcesz?
— Porozmawiać. — złapał go delikatnie za dłoń, Harry'ego przeszedł dreszcz. — W cztery oczy.
— Co?! Nie ma mowy!
Już chciał się wyrwać, gdy blondyn przyciągnął go, w swoją stronę i owinął ramiona, wokół jego talii.
— Harry, ja... — westchnął i zagryzł wargę, wyglądał wtedy niezwykle pociągająco. — Nie czuje się w takich chwilach komfortowo. Proszę Harry. To pierwszy raz, kiedy chcę spróbować ponownie.
— Draco. To-To nie jest dobry pomysł.
— Harry. Proszę, chce tylko porozmawiać. — spojrzał na niego załamany, a on poczuł żal do samego siebie. — Proszę. Chodź ze mną na kolację.
Harry stał tam, w jego objęciach. Wokół ich krążyli inni ludzie, niektórzy gapili się, inni omijali szerokim łukiem.
— Dobrze. Pójdę z tobą. — przerwał Dracon'owi, widząc jak otwiera usta. — Ale tylko dlatego, że jestem głodny. Będziemy tylko rozmawiać. — spojrzał jak twarz Malfoy'a rozświeca, szeroki uśmiech. — Nic więcej. — westchnął. — Poczekaj chwilę.
Harry podszedł do przyjaciółki i szybko przegnał się z nią, przytulasem i ruszył w stronę Malfoy'a.
— Idziemy?
Starszy delikatnie położył dłoń, na dole pleców bruneta i ruszyli do wyjścia. Odprowadził ich zmartwiony wzrok Hermiony.
–
Szli powoli ciemną ulicą, oświetloną kilkoma lampami, po chwili Draco skręcił, poprowadził ich w ciemny zaułek i rozejrzał się, aby sprawdzić, czy dookoła nie ma ani jednej, żywej duszy.
Przyparł niższego do ceglanej ściany. Jednął ręką, przytrzymał nadgarstki szmaragdowookiego, a drugą ułożył na jego policzku. Po chwili złączył ich spragnione usta, wargi Potter'a, były zimne, pełne i smakowały tak samo jak wcześniej.
Mruknął nisko i mocniej naparł na ciało bruneta. Szybciej poruszył ustami i przygryzł dolna wargę młodszego.
Harry włożył dłonie we włosy Dracon'a, jednak szybko zjechał nimi na ramiona wyższego i odepchnął go delikatnie, na tyle, aby jednak pozostać w jego ramionach.
— Draco... Ja-ja nie mogę.
Spojrzał chłopakowi w oczy. Poczuł jak palą go policzki, a ramiona Dracon'a, mocniej owinął wokół jego talii.
— Dobrze. Ja... Mam propozycję, chodźmy na kolację i porozmawiajmy... O tym.
–
— Czy zdecydowali się już państwo na coś? Czy potrzeba jeszcze państwu czasu?
Kelner spojrzał, na parę. Harry miał już wspomnieć, że nie wziął ze sobą pieniędzy, ani telefonu, którym mógłby zapłacić, lecz Draco był szybszy.
— Nie. Poprosimy dwa steki, dwa razy duże frytki, ah i warzywa.
Potter szybko zatrzymał kelnera i uśmiechnął, na co Malfoy poczuł gniew, spowodowany, wzrokiem kelnera, który wręcz go pożerał.
— Ja poproszę sałatkę z kołosą.
— Tak. — mruknął Malfoy, zwracając uwagę oczarowanego kelnera. — Do tego dwa kieliszki jakiegoś najlepszego szampana.
— Niestety, ale nie mamy na kieliszki, sprzedajemy jedynie.... .
— Rozumiem, po prosimy butelkę.
— Dzięki. — brunet uśmiechnął się do kelnera, który odszedł niespiesznie , zbierając obie karty menu. — Więc, teraz możemy porozmawiać.
Loczek posłał mu szeroki uśmiech, a Draco już wiedział, że to najpiękniejszy widok, jaki dane było mu zobaczyć. Przełknął ślinę i położył swoją dużą dłoń, na te należącą do Harry'ego.
— Ja... Chciałbym, abyś wrócił, jeśli tylko będziesz miał jakieś wątpliwości, możemy przenegocjować wszystkie warunki. Zgodzę się na każdy twój warunek.
— Draco. — Harry ścisnął większą dłoń i pogładził ją kciukiem. — Ja... Nie widzę tego, przecież-przecież ty się nie zmieniłeś. — powiedział smutno i popatrzył na byłego kochanka.
— To co było, już się nie powtórzy. — powiedział i nachylił się mocniej, w jego stronę.
— Proszę, nie szykuj się, nie oszukuj mnie. Tak, chciałem poznać granice... Ale ciebie-ciebie podnieca ból, który zadajesz, nadal taki jesteś.
— Harry, ja pracuję nad tym.
— Pracujesz nad czym? — zapadła nieprzyjemna cisza. — Jeśli będziesz milczał, nawet nie myśl, że wrócę.
— Co chcesz wiedzieć?
— Wszystko. Wszystko Draco.
Podszedł do nich kelner. Pokazał wino, patrząc na rumianego Potter'a.
— Może być. — mruknął, aby mężczyzna jak najszybciej odszedł.
Kelner patrzył na Potter'a, z istną rządzą w oczach, odkręcał w tym czasie wino. Loczek spojrzał niepewnie na Malfoy'a, chciało mu się śmiać, widząc minę starszego. Pracownik już miał nalewać szampana do kieliszków, kiedy Draco złapał za szyjkę, od butelki i kiwnął głową, aby ten odszedł.
Jasnowłosy nalał do kieliszków szampana i spojrzał na Potter'a.
— Mój ojciec zmarł, kiedy miałem 4 lata. Był narkomanem, potem wszystko jest już jasne.
— Ja... Dlaczego mi nie powiedziałeś? — spytał smutny.
— Powiedziałem, jednak wtedy spałeś.
— Draco. — zielonooki zaśmiał się cicho — Aby nawiązać rozmowę, obie osoby muszą być jej świadome. Współczuję sytuacji z ojcem.
— To już przeszłość. — szepnął Malfoy i złączył ich palce. — A więc, chciałbym z tobą negocjować. — usiadł prosto, nadal trzymając go za rękę.
— Czyli jesteś otwarty na nowe punkty?
Blondyn kiwnął głową, spiął się delikatnie i wziął głęboki oddech.
— Żadnych zasad, żadnych kar.
Potter poczuł jak jego mięśnie nagle sztywnieją, mężczyzna był gotowy zrobić coś takiego właśnie dla niego?
— Żadnych zasad, żadnych kar i żadnych tajemnic. — szepnął zawstydzony i spojrzał w szare oczy.
— Zgadza się. — powiedział uśmiechnięty.
— Czyli będzie waniliowa relacja? — zapytał radośnie, przypominając sobie o ostatnim artykule, który czytał podczas ich pożal się Merlinowi relacji. — Grzeczna relacja?
— Będzie w niej jedynie to, co Ci odpowiada.
— Ale ty potrzebujesz tych rzeczy. — szepnął czerwony Potter i spojrzał na niego niepewnie.
— Bardziej niż one, potrzebny jesteś mi ty.
***************************************
Taca na opinia ---> _______________________
Mam nadzieję, że wam się podoba ❤️
Do zobaczenia 😘
Wasza
Kala_malfoy 💚✨❇️🐍
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top