33.

Babcia nie oszczędziła ich ze względu na wakacje. Zaspany wzrok Yoongiego zdążył wychwycić na wiszącym zegarze godzinę 7:30, kiedy czyjś uścisk potrząsał jego ramieniem jak szalony. Dobrze, że w porę zdążył uświadomić sobie kto próbuje go wyciągnąć z łóżka, bo już miał ochotę rzucić mamie parę nieprzyjemnych słów za budzenie go o tak spartańskiej godzinie. Nienawidził wstawać rano, ale nie był u siebie, musiał dostosować się do warunków i reguł panujących w domu gospodarza. Kiedy pani Mitsuyo wyszła, zostawiając go w półśnie, z mocnym postanowieniem walki z opadającymi powiekami, do akcji wkroczył Bruno, a jego siła perswazji i nad wyraz skuteczna forma budzenia zwana "język do ucha, nosa, we włosy i w niezydentyfikowane części twarzy" przyniosła upragniony  sukces.

Wiedziony instynktem i próbą nie nadepnięcia na ogon wszędobylskiego szczeniaka dowlókł się do łazienki i zdołał przywrócić się do stanu używalności. Nie tak łatwo było przygładzić sterczące na wszystkie strony włosy.

W kuchni zastał już babcię i Hoseoka, który pomagał jej robić śniadanie, krojąc jakieś owoce. Jego wzrok automatycznie powędrował w stronę pleców Hobiego. Ciekawe, czy zmrużył tej nocy oczy. Młodszy nawet nie próbował okiełznać bałaganu na głowie, wyglądał jak poranny Tartar i chaos w jednym. I było w tym coś niesamowitego, bo Hoseok zawsze kojarzył mu się ze spokojem, ciszą i uporządkowaniem. Oczywiście dopóki nie dostał od niego w twarz, żeby potem w tą samą twarz zostać pocałowanym, uhg...

Ich więź ewoluowała z dnia na dzień, z godziny na godzinę i już sam nie wiedział na jakim są teraz etapie. Na samą myśl o wczorajszych wydarzeniach poczuł delikatny ucisk w klatce piersiowej, a wspomnienia spłynęły na niego jak ciepły, letni deszcz. Wybaczył Hobiemu ten odruch, bo inaczej nie umiał nazwać tego co się stało, ale świadomość, że jednak to zrobił i tak napawała go dziwnymi uczuciami. Nie spodziewał się, że Hobi lubi go w taki sposób. Ale też nigdy w życiu nie był w związku, a jedyną osobą, którą mógł z czystym sumieniem nazwać przyjacielem był Jimin, więc nie było opcji, żeby potrafił rozróżnić obie te relacje i zachowania do nich prowadzące czy wynikające z podobnych lecz odrębnych uczuć.

Czasami czuł się taki niekompetentny jeśli chodzi o uczucia. Zarzucał to sobie jak wiele innych wad, jednocześnie nie umiejąc zmienić tego na lepsze.

Zaskoczenie, to właśnie to, co czuł, kiedy Hoseok go pocałował. I uczucie to było tak silne, że wyparło wszystkie inne, łącznie z myśleniem.

- Dzień dobry Yoongi. Widzę, że Bruno spełnił swoje zadanie. - Nie zauważył nawet, że kobieta przygląda mu się z niebezpiecznie długim nożem w dłoni.

- Tak, w budzeniu jest najlepszy.

- I dobrze, bo coś czuję, że sama nigdy bym cię nie dobudziła. - Uśmiechnęła się. Hoseok odwrócił się, odrywając wzrok od deski do krojenia. Yoongi szukał na jego twarzy zmieszania i tego typowego spojrzenia a'la flashbacki z wojny w Wietnamie. Zamiast tego spotkały go te same oczy, uśmiechnięta twarz i dołeczek w jednym policzku. Czy tylko on miał tendencję do przeżywania czegoś, co się stało i się nie odstanie? Hobi pomachał mu w sposób tak uroczy, że miał ochotę wybuchnąć śmiechem i wrócił do krojenia owoców na sałatkę. Gdyby tylko wiedział, jak bardzo Hobi stara się nie uciąć sobie palców z nerwów.

I to pytanie. Czy mimo wszystko uda się uratować ich przyjaźń?

- Mogę w czymś pomóc? - Zapytał babci w nadziei, że w końcu się na coś przyda.

- Możesz zaparzyć herbatę.- Odrzekła.  

Zadanie byłoby proste, gdyby Bruno zechciał choć na minutę oderwać się od jego nóg. Był nieznośny, ale nie dało się go nie kochać. Złapał się nawet na myśli, że chętnie zabrałby co ze sobą, oddając babci Hoseoka swoje głośne i męczące kanarki. Pewnie po kilku dniach miałby go dość, ale miał słabość do psów, nie bez powodu, pomimo zakazu matki dokarmiał małego, brązowego pudla, który przylatywał pod ich dom każdego popołudnia.

Do śniadania usiedli przy otwartych drzwiach tarasu i była to jedna z najbardziej błogich i spokojnych chwil w życiu Yoongiego. Babcia od czasu do czasu zadawała jakieś pytania i razem z wnukiem pokazywała mu jak nazywać przedmioty i słowa związane ze śniadaniem i ogólnie posiłkami. Przynajmniej wiedział już jak pokazać filiżanka kawy/betonu, ale tym przed panią Mitsuyo wolał się nie chwalić.

- Jakie macie dzisiaj plany? - Zapytała kobieta, gdy kończyli dopijać herbatę.

- Właściwie to nic nie ustalaliśmy. - Uświadomił sobie Yoongi. Może i stworzyliby jakieś plany, ale mieli wczoraj innej problemy.

Pani Mitsuyo powiedziała coś do Hoseoka, a on zaczął zastanawiać się co właściwie mogą dzisiaj robić, żeby zapomnieć o drętwej atmosferze i niewygodnych faktach. A może przesadzał. W końcu mieli zachowywać się jak zawsze.

- Idźcie nad jezioro, jest taka ładna pogoda. Może w końcu złapiesz trochę słońca Yoongi.

Tak, przydałoby mu się. Wygląd wampira nie pomagał jego wizerunkowi, odludka z twarzą krzyczącą "Odwalcie się ludzie, nie lubię was". Opalenizna nie zrobi z niego duszy towarzystwa, ale może popchnie go delikatnie w dobrym kierunku.

- Może być jezioro. - Uśmiechnął się do kobiety.

Po śniadaniu babcia stwierdziła, że idzie na pogaduchy do Shiji, jakby jeszcze wiedział kto to jest i zabrała ze sobą Bruna. Nareszcie mógł odetchnąć.

To co, jezioro?

Napisał Hoseok w zupełnie nowym, czarnym zeszycie, który widział pierwszy raz.

Umiesz łowić ryby?

Zapytał Hobi, kiedy schodzili powoli w dół, opadającą delikatnie żwirową ścieżką, w stronę jeziora. Miało czysty, lazurowy odcień i wydawało się takie ciepłe, choć woda na pewno była zimna. Nie minęło jeszcze na tyle ciepłych dni, żeby woda się zagrzała.

Umiem, jeździłem z ojcem w każde wakacje na kilka dni

O kurcze, to chyba jesteś jeszcze lepszy niż ja. Ja jestem samoukiem, pierwszą lekcję miałem tylko z sąsiadem babci

Tutaj jest chyba dużo rybaków?

Tak. To miasteczko żyje głównie z łowiectwa

Chcesz łowić?

Napisał Yoongi. Pomysł bardzo przypadł mu do gustu, bo o ile matka miała suczy charakter, tak czas z ojcem na rybach wspominał jak raj na ziemi. Obaj nie rozmawiali za dużo, tym bardziej podczas połowów, bo ,,hałas odstrasza ryby,, a jeśli już to bardzo konkretnie i na temat. Uwielbiał to w swoim starszym. Szkoda tylko, że nie umiał postawić się matce w domu, wtedy miały do niego sto procent szacunku.

Jeśli masz ochotę

A łódka i sprzęt?

Stoi ich pełno na przystani. Pan Shoi, który je wynajmuje mnie zna, więc dałby nam jedną za darmo, ale i tak zawsze mu płacę. Nie ma tu za dużo turystów, dlatego i zarobki ma niewielkie

Yoongi pokiwał głową na znak, że się zgadza i powędrował za Hoseokiem do pana Shoi. Jak mógł się spodziewać starzy pan również znał podstawy migowego, choć czasem zapominał się, kręcił głową i przeklinał pod nosem, kiedy coś mu nie wyszło. Pani Mitsuyo nauczyła go chyba całe miasteczko.

- A ty młody znasz się na łowieniu? - Zapytał grubym głosem Yoongiego.

- Mniej więcej...

- To mniej czy więcej?

- Tak centralnie pomiędzy mniej i więcej.

- Czyli świeżak. - Podrapał się po koziej bródce. - Dam wam najprostszą przynętę, bo robaki pewnie brzydzicie się nabijać na spławik, co nygusy?

- Jak pan woli...

Nie wiedział jak ma rozmawiać z osobliwym mężczyzną, liczył tylko, że jak najszybciej dostaną sprzęt i będą mogli w spokoju odpłynąć od brzegu, zostawiając pana Shoi i jego staroświeckie podejście do "nygusów" za sobą.

Hoseok pokazał coś mężczyźnie, a Yoongi aż zdziwił się, że zrozumiał "Niech pan da już spokój" w jego ruchach. Pewnie znał pana Shoi na tyle dobrze, by wiedzieć jak męczący potrafi być.

- Tylko nie pogubcie części i siatka ma wrócić w całości. I lepiej, żeby wiosło nie wpadło wam do wody. Nie chodzi o was, jak chcecie to się topcie, kiedy będziecie je wyławiać, ale szkoda wiosła cholera jasna.

Hobi przewrócił oczami, kiedy pan Shoi wszedł na moment do rybackiej chatki po wędki, choć nie miał pojęcia o czym facet tak nawija. Pewnie zawsze miał ta samą śpiewkę.

- Nie siłować się jak ryba będzie ciągnąć za bardzo i pod żadnym pozorem nie marnować przynęty, bo na następnym łowisku nabije na spławik, któregoś z was.

Nareszcie weszli do kołyszącej się na wodzie łódki. Hoseok zaproponował, że będzie wiosłował, a pan Shoi dorzucił swoje parę won, mówiąc, że tak będzie lepiej, bo Yoongi wygląda jakby jego największym wrogiem był wiatr. Miał ochotę pokazać w stronę odwróconych pleców pana Shoi środkowy palec, powstrzymał się tylko ze względu na szacunek dla babci Hoseoka, która podobno bardzo go lubiła. Ciekawe dlaczego.

Woda była spokojna i gładka. Sunęli po niej bez oporu. Hoseok wiosłował, a Yoongi przyglądał się tafli i wyciągał dłoń, żeby dotknąć zimnej topieli. Była tak czysta, że mógł dostrzec algi na jej dnie, kiedy mocno skupił wzrok. Czym płynęli dalej, robiło się głębiej. Dno jeziora zniknęło w ciemności i zrobiło się trochę chłodniej. Jakby z każdym pokonanym metrem wpływali do innej krainy. Brzeg oddalał się, drzewa malały, a ludzie na brzegu miasteczka, gdzie wczoraj spędzili wieczór na targu, zmienili się w poruszające się, ciemne punkty. Jedynym stałym punktem pozostał Hoseok.

Gdy dotarli na środek zbiornika założyli przynęty i zarzucili wędki. Nastała najprzyjemniejsza część, zaraz po wyciągnięciu z wody dorodnej sztuki tłustej ryby - czekanie. Z ojcem nigdy nie przerywali ciszy, raz zabrali ze sobą Yuji, jego siostrę, a ona nie mogła wytrzymać nawet pięciu minut bez gadania. Dlatego musieli grać w "co widzę". To nic, że naokoło były tylko drzewa i woda.

Hoseok zdjął bluzę, musiał nieźle zgrzać się podczas wiosłowania. Yoongi postanowił, że postara się przepłynąć drogę powrotną, żeby nie forsować go drugi raz. Minęło piętnaście minut, kiedy z początku przyjemna cisza zaczęła go odrobinę męczyć. Ojciec to ojciec, i tak nie mieli za wiele wspólnych tematów, a teraz z Hoseokiem mogli wykorzystać ten czas. Wziął plecak Hobiego i bez pytania wyciągnął z niego czarny zeszyt.

Cisza nie jest pusta, jest pełna odpowiedzi

Przeczytał na okładce i z bijącym mocniej sercem otworzył zeszyt.

Pan Shoi jest okropny

Nie chciałem cię wcześniej nim straszyć. Mam nadzieję, że cię nie obrażał. Przyznał i zapytał Hobi.

Nie, stwierdził tylko, że wiatr to mój największy wróg.

Aish, zauważył ten drgający kącik ust ku górze u Hoseoka.

Ludzie starej daty nie tolerują wątłej sylwetki u mężczyzn. To dlatego babcie dokarmiają na potęgę. Co to za facet bez mięśni, albo chociaż piwnego brzuszka *ironia*

W takim razie nie jestem prawdziwym mężczyzną, ani nawet pół mężczyzną

Zwłaszcza, że wczoraj został pocałowany przez chłopaka. Nic nie działało na korzyść jego męskości. 

Ja nie jestem człowiekiem starej daty

Czy to miało znaczyć, że tak nie uważasz?

Hobi zarumienił się delikatnie na kościach policzkowych. Chyba obaj nie chcieli, żeby ta rozmowa potoczyła się w tym kierunku.

To pan Shoi uczył cię łowić? Napisał Yoongi, żeby zmienić temat.

Nie. Pan Kim, ale on już nie żyje. Potem uczyłem się sam i tak nie miałem nic innego do roboty

Spędzałeś tu każde wakacje?

Nadal spędzam. Kiedyś jeszcze mi się nudziło, bo nie ma tu praktycznie żadnych dzieci, a te które były nie za bardzo chciały się ze mną bawić, bo nie mogliśmy się porozumieć. Teraz, kiedy jest internet, mogę tu siedzieć całe dwa miesiące

Twoja siostra też z tobą przyjeżdżała?

Pamiętam jak przez mgłę. Ale była między nami za duża różnica wieku, żeby chciała się ze mną ciągle bawić. Najczęściej siedziała i rysowała u babci na tarasie. Nadal mam te rysunki, jak chcesz to mogę ci pokazać, bo babcia sobie je zatrzymała

Może nie będę jej przypominał

Co ty, bardzo lubi ją wspominać. To nie jest dla nas temat tabu, często o niej rozmawiamy

W takim razie chętnie je zobaczę

A zaliczyłeś tą pracę, z której ci pomagałem w muzeum?

Tak, pani Kyon powiedziała, że pierwszy raz się do czegoś przyłożyłem. W sumie to zapomniałem ci za to podziękować

Nie ma sprawy. Cieszę się, że moja wiedza na jej temat mogła się do czegoś przydać

Po pół godzinie udało się złapać pierwszą rybę na wędkę Yoongiego. Na szczęście nie trzeba było się z nią siłować, bo okazała się malutką rybką wielkości dobrze karmionej szprotki, ale ten mały sukces rozpoczął wysyp kolejnych.

Trochę boję się wody. Napisał Yoongi po piątek rybie w wiaderku.

To trochę dziwne wyznanie. Uśmiechnął się Hobi.

W sensie nie, że boję się myć, czy coś w tym stylu. Przerażają mnie takie ciemne głębie. Chyba sama świadomość, że pode mną jest taka miażdżąca, mroczna otchłań mogłaby spowodować, że zacząłbym się topić. Chociaż umiem pływać

Nie strasz mnie takimi wizjami

Sorki, nie za dobry moment sobie wybrałem na pisanie o takich rzeczach

Jak tak o tym piszesz, to coś w tym jest. Odpowiedział Hoseok i zanurzył dłoń w wodzie.

Mamy łódź, nic nie może nam się stać

Już widzę jak napiszą to na naszych nekrologach. "Było ich dwóch, mieli łódź"

Nie widziałem, że umiesz w czarny humor. Zaśmiał się Yoongi.

Jak trzeba, to umiem w każdy humor. Wypiął dumnie pierś młodszy.

"Było ich dwóch, mieli łódź, ale nie mieli rozumu"

Wypraszamy sobie, ja coś tam mam. Mały kubusiowo puchatkowy mózg, ale jednak

Daj mi trochę czasu, a napiszę kroniki naszych morskich przygód.

Napisał Min, cały czas nie mogąc przestać się śmiać.

Gdzie ty tu morze widzisz?

Możesz nie psuć mojej wizji, majtku?

Kto powiedział, że jestem majtkiem? To ja nas tu przytaszczyłem siłą moich mięśni.

No właśnie, ty zajmujesz się robotą fizyczną, a ja logistyką

A w cymbał byś nie chciał?

Yoongi nie wytrzymał i złapał się za bolący ze śmiechu brzuch.

To ja mam mapy do tajemniczej wyspy, gdzie ukryty jest skarb, dlatego ja jestem kapitanem.

Napisał dumnie Hobi, próbując nie umrzeć ze śmiechu.

To ja wkradłem się do twojej kajuty i wykradłem ci mapę.

Ciekawe jak?

Cicho, na paluszkach

A to mogło zadziałać w moim przypadku

No widzisz. Także słuchaj się kapitana i wyciągnij wędkę, bo zaraz żyłka ci pęknie

Przerażony Hobi dopiero teraz zauważył jak szamocze się jego wędka. Złapał największą sztukę i z powrotem nakazał, aby to Yoongi wiosłował, ale widząc jak chłopak męczy się przejął ,,ster,, w połowie drogi.

- Nie najgorzej, dzieciaki. - Powiedział pan Shoi, widząc całe wiadro zdobyczy. - Następnym razem dam wam lepszą przynętę.

I Yoongi nie mógł nie uśmiechać się triumfalnie w odpowiedzi na jego zdziwiony wyraz twarzy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top