18
Pov: ???
Zapukałem krótko w brązowe drzwi. W dłoni miałem zaciśnięty scyzoryk, ale to tylko w razie czego...
Po chwili drzwi mi sie otworzyły, a w nich pojawiła się dość wysoka blondynka. Ukłoniłem się delikatnie wchodzac do środka pomieszczenia, a bardziej taki mialem zamiar, ponieważ kobieta ze zdezorientowaniem mnie odepchnęła.
- przepraszam bardzo? Co Pan robi? - Zapytala lekko wkurzona, a ja zaśmiałem się pod nosem.
- Rzeczywiście, pokazałem się trochę bez kultury, szukam prawdziwych informacji, które jest mi Pani w stanie dać - Odparłem i korzystając z jej zdezorientowania wszedłem do domu, od razu zamykajac drzwi pchnieciem nogi.
Swoją dłoń położyłem na jej szyji, dociskając ja do sciany, podczas gdy zacieśnilem na niej swój uścisk.
- Gabriel Agreste i Nathalie Sancoeur... znasz ich, prawda? - Spytałem, patrząc jak moja ofiara nie wie co ma robić. Pokręciła przecząco głową, próbując złapać oddech.
Poluzowalem trochę uścisk, ponieważ miałem dla niej dość ważne pytanie.
- Kto stworzył Adriena? - wysyczalem do niej, miałem w glowie cala liste pytań, ktore chce jej zadać.
- nie wiem - odetchnela z ulgą, biorąc od razu kolejny wdech powietrza.
- Nathalie? Emilié? - Zgadywałem, obserwujac jej reakcje twarzy - Czyli Emilié. Jeden problem z glowy skoro już jest martwa... - mruknalem sam do siebie.
- slucham?
- nie ważne. Mam dla ciebie kolejne pytanie. Gdzie Gabriel przetrzymuje miracula? - Zapytalem, bardzo delikatnie zaciskając swoją rękę na jej szyji. Chciałem by wiedziala, że mam jej zycie w doslownie jednej ręce, której ona nawet nie byla w stanie powstrzymać swoimi dwoma.
- jakie miracula? - wyszeptala bardzo cicho. Wtedy zrozumialem, ze nie ma sensu jej przepytywac. Prędzej wyciągnę to kogos innego niz z niej. Teraz stała się nic nie wartym śmieciem. Doslownie odpadem nie nadającym się nawet do segregacji.
- Skoro nie chcesz mowic, to słodkich snow, Amelié - szepnąłem, dodając drugą reke do jej szyji. Patrzyłem jak powoli nie może oddychać, wręcz walczyła o życie, o jeden oddech, o koniec męczarni. Oh idiotko... nie otwiera sie nieznajomym. Teraz przynajmniej masz otwartą drogę do zaświatów.
Puściłem dopiero gdy jej ciało stalo sie bezwladne, nie czułem już tętna, a jej oczy nabrały obojętności. Upadła z hukiem na podłogę, a ja zabralem sie do scierania po sobie śladów z jej ciala oraz drzwi.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top