Rozdział 20

- Jak się czujesz, Joddie?- zapytała się Blueberry pomagając mi dostać się do salonu.

Od wczorajszego wyjścia Aiden'a nie byłam wstanie co kolwiek zrobić sama bez pomocy rodzeństwa. Byłam jak małe dziecko, które nie może nic zrobić. Bezradna.

- Tragicznie. Dlaczego tak jest?- zapytałam obolała siadając na kanapie.

- Niestety więź Mate tak działa. Zawsze po oznaczeniu Mate nie jest w stanie przez dwa dni normalnie funkcjonować. Spokojnie to minie. - powiedziała Iris z malutkim uśmiechem.

- No, ale też gratulacje siostrzyczko. Zaręczyłaś się.- powiedziała Amber z uśmiechem.

Zgryzłam jedynie wargę nie chcąc odpowiadać na komentarz siostry. Wciąż nie mogę zrozumieć tego dlaczego zgodziłam się na oznaczenie.

~ Bo go kochasz!~ krzyk mojej wilczycy rozległ w mojej głowie.

Nie no ja z nią zwariuję.

Ta znowu o tym samym pierdoli.

- Znowu zaczynasz?- zapytałam się wilczycy w myślach.

~ Znowu Joddie zgrywasz niedostępną? Kompletnie Cie nie rozumiem, dziewczyno.~ powiedziała wzdychając wilczyca.

- No to masz problem. - powiedziałam w myślach do swojej wilczej natury, lecz ta już nie odpowiedziała.

Niestety ta nie zdążyła odpowiedzieć na mój komentarz, ponieważ głos Blue wręcz przywrócił mnie do rzeczywistości.

- Nie ma mowy! Joddie nie wyjdzie za mąż w takich sposób! Zrobimy to na moich warunkach! - krzyknęła wściekła blondynka.

- Warunkach? Blue o co ci dokładnie chodzi?- zapytałam siostry.

- No jak to o co! A ksiądz? Suknia ślubna? I te inne pierdoły? Przecież to musi być! - powiedziała dziewczyna krzyżując ręce na piersi.

Mimowolnie zaśmiałam się na te słowa. Blueberry zawsze była radosną i żartującą z wszystkiego osobą. Ale właśnie w tym momencie wiedziałam że moja siostra nie żartuję. Od kiedy byliśmy małymi dziećmi coś ala ok. 5-7 lat to zawsze mówiliśmy że będziemy mieć właśnie takie śluby.

I z tego co właśnie słyszę i widzę moją starsza siostra chciała, aby tak było.

No, ale czemu by nie?

Przecież nikt nie powiedział że nie można zaskoczyć swojego Mate w taki sposób.

- W takim razie siostrzyczko moja załatwiaj wszystko. Masz czas do pełni.- powiedziałam śmiejąc się w niebo głosy.

Na wspomnienie  iż do pełni pozostało 10 dni Thomas westchnął zrezygnowany, po czym powiedział.

- To będzie tragednia.

- Co ty gadasz?! Księdza już mamy! Przecież stoi koło Eleny! Damon!- krzyknęła Blueberry, a ja dosłownie wybuchłam śmiechem.

Na samo wyobrażenie sobie Damon'a w takim wydaniu miałam ochotę płakać i śmiać się z wzruszenia.

Jeszcze nigdy mnie tak nie rozbawili.

Jednak widząc powage która rozśmieszała każdego po prostu zrozumiałam że Damon faktycznie zostanie księdzem.

Starszy Salvatore nic nie odpowiedział,  co według mnie bardzo do niego nie pasowało. No, ale, cóż Damon jest jak kobieta z okresem...

Nie ogarniesz.

No i  w sumie nie tylko Damon, ale również Jace.

Ehh i pomyśleć że to ich krew płynie we mnie.

- Dobra Blue. Masz księdza, oj współczuję Ci Damon bardzo. To teraz suknia. - powiedział Thomas, którego w tym momencie dosłownie miałam ochotę zabić.

No to są chyba kpiny jakieś!

Przecież panna młoda może na swój ślub iść w garniturze jak Pan młody.

Co nie?

Zaraz o czym ja myślę w ogóle?

Ehh ta więź Mate mi szkodzi.

- Joddie może wziąć moją suknie ślubną. - powiedziała Caroline, a ja naprawdę myślałam że komuś przywalę.

Serio oni mi tu wesele planują, a ja nie mam nic do powiedzenia?

~ Przecież sama powiedziałaś że ma załatwić wszystko do pełni. Czyli patrząc na to, to się zgodziłaś. ~  powiedziała moją wilcza ja w głowie .

- Zamknij się już lepiej.- powiedziałam w myślach wilczycy.

Naprawdę jestem najgorszym eksperymentem wujka Jonathan'a.

- Wspaniale czyli suknia oraz ksiądz są! - powiedziała radosna Blue, po chwili jednak dodając.

- No co powiedziałaś że mam czas do pełni

Nie odpowiedziałam jednak na komentarz siostry tylko westchnęłam zrezygnacją. Nie wiem ile zajeło mi słuchanie tego co odwala Blue, ale na pewno zasnęłam około północy...

Przepraszam że taki nudny i krótki rozdział. Obiecuję poprawę.

Dobranoc 😊

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top