Rozdział 32
- Pani Giddge to nasza babcia. - powiedziała Blueberry z obrzydzeniem, a mnie zatkało.
- Co? Wy chyba sobie kpicie! Pani Giddge to nasza babcia? Przecież tata mówił że babcia zmarła jak Thomas i Iris mieli 6 miesięcy.- powiedziałam z niedowierzeniem.
- Tata nie wspominał o tym że mamy wujka, a tu patrz! Mamy wujka, a nasze nazwisko jest na mieście "Moon-Light Falls".- powiedział Thomas ironicznie.
- Okej, okej mój błąd. Ale babcia? Ta wredna, oschła kobieta? Kto ją chciałby zapłodnić? Tacy faceci to albo w desperacji albo psychicznie chorzy.... chociaż nawet taki by jej nie chciał.- powiedziałam wciąż nie wierząc w to kim tak naprawdę może być dla nas Esmeralda Giddge.
- Niestety to prawda.- powiedziała wyciągając jakiś plik dokumentów z plecaka brata i podając mi je.
Szybko otworzyłam plik, po czym z niedowierzeniem spojrzałam na jedną z kartek jakie tam był.
- Akt urodzenia taty. - powiedziałam czytając tytuł oraz imię i nazwisko swojego drugiego rodzica.
- Przeczytaj matkę i ojca.- powiedział Thomas, a moje oczy od razu poszły w tamto miejsce.
- O kurwa.- wypsnęło mi się, a wszyscy domownicy spojrzeli na mnie.
- Matka Esmeralda Giddge.- powiedziałam czytając fragment dokumentu, po chwili dodając wraz z rodzeństwem równo.
-Ja pierdole.
- No to zajebiste kurwa mamy babcie.- powiedziała Amber, zaś Thomas dodał.
- To już wiadomo gdzie reszta hajsu z naszych komunii.
Na słowa starszego brata przekręciłam oczami.
Nie no kocham go, ale czasem chce go zabić małą plastikową łyżeczką.
- Thomas uspokój się. To nie czas na żarty.- powiedziała z powagą Iris, zaś ja oparłam się o biurko wpatrując się w plik różnych dokumentów gdzie jeden z nich mówił o kolejnym członku naszej rodziny o, którym żadne z nas nie wiedziało.
- Ej! Ale skoro to nasza babcia to.... czemu ona dla nas taka jest? Przecież chyba wie że to my... no że jesteśmy dziećmi jej syna. I czy wie że na nas eksperymentował wujek Jonathan?- pytania, które zadawałam same wychodziły z moich ust.
- Nie wiem Jo, ale to jeszcze nie koniec.- powiedział mój brat, a mój Mate jak na zawołanie stanął obok mnie tak jakby czuł że w każdej chwili coś może się stać z moim udziałem.
- Co jeszcze? - zapytałam próbując wciąż wyrzucić myśl o tym iż moją babcią jest kobieta, którą cudem ktoś zapłodnił.
- Wujek Jonathan miał żonę. Była ona z Egiptu. Nazywała się Fatima Soenco i była w 6 miesięcu ciąży z córeczką, która nazywała się Satima Soenco-Moon. Wujek Jonathan zabił ją i dziecko kiedy a trakcie ciąży podał jej krew strzygi wymieszaną z krwią demona.- powiedziała Blueberry, a ja zbladłam.
- To niemożliwe...
- Spójrz na resztę dokumentów. Data ślubu. Akt zgonu jej i dziecka. Zapisany na szarej kartce pismem wujka co podał i że to dziecko właśnie wszystko rozpoczęło. - przerwał moja wypowiedź Thomas.
- Joddie.- głos Clary sprawił że spojrzałam na wszystkich zgromadzonych.
- To nie nasz wujek....- przerwałam zgryzając warge, aby chwilę później dodać.
- To potwór, który zniszczył wszystko.
~ ~ ~ ~
Dedykacja rozdziału dla Nakir369
A więc już wiadomo o kolejnych sekretach rodziny Moon.
Tylko co z tym zrobi Joddie oraz jej rodzeństwo?
~ Upadły Anioł
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top