Rozdział 25
Od wczorajszczego incydentu w moim pokoju nic się nie wydarzyło. Mój Mate był zły z tego powodu ale uszanował moją decyzję nie chętnie. Był zły i w sumie nie dziwię mu się. Ja sama byłam zła na to że moje "kochane" rodzeństwo przerwało nam to.
Teraz na obecną chwilę siedzę w salonie z resztą i analizujemy księgę wuja Jonathan'a. Z początku myśleliśmy że coś takiego nie może pójść nie tak, ale teraz wszyscy wiemy że byliśmy niestety w bardzo wielkim błędzie.
Wuj Jonathan zapisał nie które swoje notatki w taki sposób że nawet naj inteligentniejsze osoby mają z tym nie mały problem z ,którym nawet Sonya nie mogła sobie poradzić po mimo doskonałej znajomości księgi.
- Dobra , Jo. Czytaj jeszcze raz notatki tego pojeba. -wzdycha załamany Thomas siedząc na kanapie obok Rose i Dymitr'a.
- Krew z Krwi poczęta...
Krew z Krwi dla nas nie pojęta...
Eksperyment o dziwo dobrze się trzyma...
I zaskakuje mnie do dzisiaj...
14 sierpnia 2003 rok. - powiedziałam czytając fragment tekstu.
Thomas westchnął zrezygnowany.
- To pierwsza łamigłówka jaką mamy a ja już mam dość życia.- powiedział z rezygnacją.
- Uwierz mi ja również.-.westchnęlam z rezygnacją oraz lekkim smutkiem, który nie był przez to że nie wiemy o co chodzi w zagadce.
Smutek ten jest przez to iż mój Mate musiał zniknąć na chyba z 3 godziny, na prośbę swojej matki.
3 godziny...
Tragedia...
Od kiedy Aiden wyszedł minęła godzina, a ja dosłownie czuję jakbym umierała bez niego.
Widząc moją minę Iris odezwała się, a w jej głosie można było usłyszeć coś na kształt rozbawienia.
- Nie ma Aidena od godziny, a Ty zachowujesz się jakbyś umierała w mękach.
Na słowa siostry westchnęlam z rezygnacją. Miała rację... bez Aiden'a czuję się jakbym umierała w mękach.
Już nawet nie wspomnę o tym iż z 5 dni jest pełnia w, której wilkołaki są bardziej pobudzone seksualnie, a zwłaszcza te z więzią Mate.
Po mimo iż do pełni zostało jeszcze 5 dni ja już zaczynam odczuwać jej skutki.
Kurwa Aiden gdzie jesteś?
- Za Tobą, kochanie. - słyszę nagle rozbawiony głos Aiden'a przez co szybko się odwracam.
Chłopak stał za mną oparty o ścianę. Był ubrany na czarno jak zwykle i wpatrywał się we mnie rozbawiony.
Uczucie tęsknoty za moim Mate zniknęło kiedy tylko usłyszałam jego głos w realu.
- Aż tak pełnia zaczyna na Ciebie działać?- zapytał chłopak wpatrując się we mnie z rozbawieniem.
Zaczerwieniłam się zawstydzona tym że przyłapał mnie w takim stanie, zaś wszyscy obecni w salonie domownicy zaśmiali się.
Delikatny uśmiech pojawił się na twarzy mojego Mate, przez co zawstydzona podeszłam do niego i chwyciwszy za dłoń wyciągnęłam z salonu po mimo gwizdów mojego brata, Damona oraz Jace'a.
Wraz z Aiden'em szybko opuściłam dom i z hukiem zamknęłam drzwi.
Spojrzałam na Aiden'a próbując udawać złą,lecz przez malutki uśmiech nie byłam w stanie kompletnie tego zrobić.
- Ile tam stałeś? - zapytałam się swojego Mate z malutkim uśmiechem.
- Z 5- 10 minut. -powiedział pochylając się w moim kierunku by chwilę później złączyć nasze usta w delikatnym pocalunku.
Odwzajemniłam go natychmiast. Uwielbiałam czuć jego usta na moich i nawet po mimo faktu iż znamy się krótko już wiem że nie mogę się sprzeciwić temu jakimi uczuciami go darzę.
Tak dopiero teraz to zrozumiałam.
- Kocham Cię. -szepnełam pomiędzy pocałunkami chłopakowi, przez co Aiden odsunął się ode mnie zdziwiony.
W sumie zdziwiony to mało powiedziane, poniewaz Aiden patrzył na mnie z niedowierzeniem.
Uśmiechnęłam się niewinnie w jego stronę.
- Powtórz. - powiedział robiąc krok w moją stronę.
Nie odsunęłam się tylko wciąż stałam w miejscu wpatrując się w niego.
- Kocham Cię Aiden.- powiedziałam głośniej z uśmiechem.
Dosłownie chwilę później znów poczułam cudowne usta mojego Mate na swoich. Odwzajemniłam pocałunek natychmiastowo na dodatek pogłębiając go.
Nie żałowałam wypowiedzianych przez siebie słów ani trochę. Wręcz przeciwnie było. Właśnie bardzo ich chciałam. Bardzo chciałam móc powiedzieć te słowa chłopakowi, lecz rozum walczył z sercem oraz więzią Mate przez jakiś czas nie pozwalając prawdziwej mnie na podjęcie decyzji.
Połączył nas księżyc i nic tego nie zmieni ani nie rozdzieli.
Nagłe poczucie iż unoszą się w powietrze i chwilę poźniej z głośnym hukiem opieram się o drzwi. Jednak lekki ból nie sprawił iż od ust chłopaka.
Moje dłonie usadowiły się na włosach chłopaka, zaś nogi oplotły się w okół jego bioder.
Jednak nie przeżywaliśmy pocałunków. Nie chcieliśmy się odrywać jednak, ale jedna osoba zniszczyła wszystko.
- JODDIE!
No Kurwa znowu?!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top