Rozdział 18

Z samego rana po cichaczu kiedy mój Mate spał wymknęłam się przez okno i upiekłam do posiadłości.

Niczym torpeda wbiegłam do domu zamykając z głośnym hukiem drzwi. Nie obchodziło mnie to że jest godzina 9:00 i nie, którzy mogą jeszcze spać.

Złość w moich oczach była widoczna na kilometry i w tam tej chwili nic mnie kompletnie nie interesowało.

- Damon! Jak mogłeś to zrobić! Jak mogłeś mnie ta...- przerywam moją wypowiedź, kiedy wchodzę do salonu niczym wicher.

W moich oczach szybko czerwona zniknął. Nie wiem jaki kolor był, ale chyba żaden. W sumie jedyne co w tym momencie czułam to zdziwienie i zdezorientowanie.

Blue skakała po meblach jak szalona, a reszta domowników z moim rodzeństwem obserwowała ją z rozbawieniem.

- Boże święty Damon czy ty upiłeś burboną moją siostrę? - zapytałam zdziwiona zwracając uwagę wszystkich na mnie.

- Tym razem nic nie podawałem nikomu.- powiedział z rozbawieniem starszy Salvatore.

- Joddie, Kochanie!- krzyknęła w moją stronę siostra, po czym rzuciła się na mnie przytulając się.

- Blue, co Ty ćpałaś?- zapytałam rozbawiona.

- Nic! Słowo daje nic!- powiedziała z uśmiechem dziewczyna, po czym dodała.

- Zobacz płynę na Czarnej Perle!

W tym momencie blondwłosa wskoczyła spowrotem na fotel, który był "Czarną Perłą" Jack'a Sparrow'a z filmu "Piraci z Karaibów".

Thomas nie wytrzymał i zaczął po cichu chichotać pod nosem.

Podeszłam do siostry powoli, po czym chwyciłam ją za rękę. Dziewczyna spojrzała na mnie, a w jej oczach ujrzałam rozszerzone źrenice.

To oznaczało by jedno.

- Jonathan'ie Christopher'ze Herondale naćpałeś mi siostrę!- krzyknęłam w stronę Nocnego Łowcy, który wpatrywał się w moją siostrę z trudem powstrzymując śmiech.

- To nie moja wina że zabrała mi narkotyki Fearie, Joddie.- powiedział blondyn z rozbawieniem.

- Uważaj Jace! Mój smok z waty cukrowej strzelający piankami uciekł! Leci w twoją stronę!- krzyknęła blondynka, po czym dodała pokazując na czarną sukienkę Rose.

- Uratuje Cię! Ale najpierw włóż te gacie z drutu kolczastego! Ochronią Cię!

Wtedy nie wytrzymałam i wraz z resztą wybuchnęłam śmiechem. Samo wyobrażenie sobie w czymś takim Jace było przekomiczne, a jeszcze jak  naćpana Blue to powiedziała było jeszcze bardziej genialne.

- Jace ile ona będzie tak pierdolić? - zapytałam z rozbawieniem, opanowywując śmiech.

Blondyn jedynie wzruszył ramionami śmiejąc się z blondynki.

Niespodziewanie słyszę jak drzwi z hukiem otwierają się. Odwracam się szybko. To co widzę sprawia że mam ochotę uciekać.

Mój Mate wszedł do posiadłości. Już chciałam schować się za Dymitr'a albo Jace'a, a nie ma ich.

Nikogo nie ma.

Znowu mnie zostawili.

Odwróciłam się w stronę wejścia do salonu. Aiden wpatrywał się we mnie, a po jego oczach widziałam że chłopak był zły albo wręcz wściekły.

- Aiden...

Nie zdążyłam dokończyć ponieważ chłopak używając zdolności wampira podbiegł do mnie bardzo szybko. Nawet nie wiem kiedy poczułam że opieram się o ścianę, a na ustach czuję miękkie i ciepłe usta mojego Mate.

Moja wilczyca wyję z szczęścia z ponownego pocałunku, lecz ja w tym momencie znów czuję pragnienie.

Próbuje jakoś uciec mojemu Mate, ale tym razem on łapie mnie za nadgarski utrudniając mi w ten sposób co kolwiek. Moje oczy, które zamknęłam zrobiły się czarne z dużego uczucia głodu.

- Zapomnij o głodzie. Oddaj się chwili . - warknął Aiden.

Zapomnij o głodzie?

Oddaj się chwili?

Co on ćpa?

Jednak co mi tam, najwyżej zabije małego jelenia z głodu. Nie pewnie odwzajemniam pocałunek swojego Mate. Nie wiem czemu to robię w, końcu znam go naprawdę bardzo krótko. Jednak mam wrażenie że coś mnie do niego ciągnie.

Ehh wiem powtórzę to chyba po raz setny, ale...

Ta więź jest pojebana.

Nie wiem jakim cudem, ale głód krwi malał z minuty na minutę.

Skubany skąd wiedział że to podziała?

Ogólnie skąd on tyle wie?

Aiden całował mnie namiętnie. Nasze języki toczyły walkę o dominację. Walkę, którą przegrałam . Pocałunki stawały się z każdą coraz bardziej namiętne i nawet agresywniejsze.

Jęknęłam z przyjemności kiedy usta Aiden'a znalazły się na mojej szyi. Jego miękkie usta, sprawiały że zatracałam się.

Moje jęki były reakcją na mojego Mate, które chłopakowi bardzo się podobały.

- Błagam, maleńka. Daj mi się oznaczyć. Proszę.- prosił białowłosy składając pojędyńcze pocałunki na mojej szyi.

Zgryzłam wargę próbując skupić myśli.

Z jednej strony chciałam tego...

Zaś z drugiej nie...

Nie znam długo Aiden'a, ale los mnie zmusza do tego bym do pełni księżyca oddała swoję dziewictwo chłopakowi.

Inaczej umrę.

Co prawda śmierć była by dla mnie ratunkiem od tego wszystkiego, ale wtedy by umarł również mój Mate.

Zaś moje rodzeństwo i mój ojciec, który w każdej chwili może się obudzić stracili by mnie.

A tego bym nie chciała...

Nie pewnie udało mi się uwolnić nadgarstki i lekko odsunąć swojego Mate od mojej szyi.

Spojrzałam mu w oczy. Chłopak wpatrywał się we mnie z miłością, radością i wieloma innymi pozytywnymi emocjami.

To jest chore, ale zrobię to.

Pozwolę mu się oznaczyć.

Po mimo faktu iż znam go mniej niż tydzień.

Pokrywnej duszy nie pyta się o wiek czy oto ile się ją zna.

Przynajmniej tak wtedy Luke mówił.

- Joddie? Skarbie?...

- Tak. - przerwałam chłopakowi, który wpatrywał się we mnie.

W oczach mojego Mate pojawiło się niedowierzenie oraz zdziwienie. Jakby nie spodziewał się tego słowa ode mnie.

- Żartujesz?- zapytał nie pewnie Aiden.

Kiwnęłam przeczącą głową na znak że nie żartuje. Z tego co mówił Luke oznaczanie boli niczym stracenie dziewictwa albo nawet gorzej. Więc wolę mieć to za sobą i przeżyć ten moment z nim.

Z moim Mate...

Aiden uśmiechnął się, po czym pochylił w moją stronę tak że czułam jego oddech na szyi. 

Mój Mate powoli zaczął całować mnie po szyi tak jakbym była z porcelany albo z szkła. Powolutku schodził z pocałunkami na obojczyk. Ja zaś zatraciłam się kompletnie i odchyliłam lekko głowę by dać mu dostęp do szyi.

Czułam że chłopak uśmiecha się na mój odruch. Białowłosy usadowił swoję dłonie na moich biodra i całował moją szyję i obojczyk.

Jęknęłam po raz kolejny.

Moja wilczyca szalała z euforii. Cieszyło ją to że zaraz zostanie oznaczona i będzie w połowie związana z naszym Mate.

Mnie jednak dziwiło to że mnie samą to cieszyło. Że cieszyła mnie myśl że chłopak mnie oznaczy. Że w ten sposób pokaże innym wilkom że do niego należę.

- Kocham Cię, maleńka.- szępnął cichutko do ucha mój Mate, po czym dał krótkiego całusa w usta.

Chwilę później poczułam to...

Poczułam jak zastąpia zęby w okolicy obojczyka.

Ból był bezlitosny. Przez chwilę był niczym ogień, ale po chwili sprawił że jęknęłam z przyjemności.

Poczułam jak nogi się pode mną uginają, a chwilę później ciemność...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top