Rozdział 10
Od 2 dni moje rodzeństwo wie kim jest tak naprawdę Susan. Od tamtej pory razem tam chodzimy. Teraz wraz z rodzeństwem siedzimy w bibliotece i rozmawiam o wydarzenia z przed 2 dni.
Wraz z rodzeństwem postanowiliśmy zostawić dziennik wujka Jonathan'a w willi.
Więc nie musimy się już o nic martwić.
Naszą rozmowę przerywa jednak głos Pani Giddge, która wchodziła do pomieszczenia.
- Proszę wybaczyć, ale chciałabym się zapytać czy będziecie dziś na obiedzie. - zapytała kobieta.
Rodzeństwo kiwnęło głową, zaś ja powiedziałam.
- Nie, ja jednak nie mam ochoty. Dziękuje.
Pani Giddge mruknęła coś pod nosem, po czym opuściła pomieszczenie.
-Znowu nic nie jesz. Czy muszę prosić o pomoc w twoim karmieniu Jace'a, Dymitr'a, Stefano albo Damon'a? - zapytał Thomas z uniesioną brwią ściszajac głos, w razie gdyby Pani Giddge powróciła.
- Spokojnie nie martw się. Dam radę. Przecież i tak chłopaki wiedzą że nic nie jem i dlatego Magnus mnie karmi pieczonymi skrzydełkami z KFC, którę albo kupuje Clary albo Rose. - mówię śmiejąc się na wspomnienie pierwszego karmienia Magnus'a.
Moje rodzeństwo zaśmiało się, gdyż wczoraj byli światkami karmienia czarnoksiężnika.
-No w sumie racja. Można szczerze powiedzieć że oni traktują Cię jak młodszą siostrę albo córkę. - powiedziała Amber.
Przez jeszcze kilka minut rozmawialiśmy żartując sobie w najlepsze.
W trakcie tego spotkania miałam wrażenie że znów jest tak samo jak rok temu kiedy na grillu u sąsiadów śpiewaliśmy i śmialiśmy przy ognisku.
Jednak tym razem nie był to grill, ognisko czy też coś innego.
A na pewno nie było tu naszego ojca.
-Dobra idziemy na obiad.- powiedziała Amber, kiedy spojrzała w stronę zegara.
-Dobra wy lećcie. Smacznego. Ja będę u "Susan".- powiedziałam podnosząc się z krzesła po czym szybciutko opuściłam bibliotekę kiedy moje rodzeństwo powoli zbierało się w stronę wyjścia.
Szybko wyszłam z domu, po czym po wolnym krokiem udałam się w stronę posiadłości w, której mieszka "Susan".
Jak zwykle w trakcie drogi nuciłam sobie piosenkę.
Nie wiem jednak jak daleko szłam w stronę posiadłości, a jedno było pewne.
Kiedy na chwilę odwróciłam się za siebie zauważyłam że już nie widzę posiadłości wujka Jonathan'a.
Rozejrzałam się dokoła w poszukiwaniu Diaval'a z, którym wczoraj się umówiłam tutaj.
Niestety kruka nigdzie nie było.
Hmm... może się spóźni?
- Zgubiłaś się? - usłyszałam nagle za sobą męski głos, który nie należał do nikogo mi znanego.
Odwróciłam się w stronę dźwięku, z fioletowymi z strachu oczami.
Przede mną stał chłopak na moje oko miał 18 lat. Miał ona białe włosy i brązowe oczy, zaś jego skóra była rumiana. W wardze chłopaka zauważyłam czarny kolczyk, który sprawił dla mnie wrażenie tajemniczego chłopaka.
Był on ubrany w krwisto czerwoną koszulkę, czarną skórzaną kurtkę, czarne dżinsy i czarne trampki.
Widząc chłopaka mój strach zamiast rosnąć zmieniły kolor na mój naturalny złocisty.
Kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały ujrzałam w brązowych oczach błysk jakby iskrę z płomienia, którę pomału się rozpalało.
Nie wiem dlaczego tak było, ale nawet się to nie bałam.
To może zabrzmi dziwnie, nawet może absurdalnie, ale patrząc na niego widziałam chłopaka który jest podobny do mnie.
Przypominając sobie pytanie chłopaka powiedziałam szybko.
- Nie, nie zgubiłam się. Czekam na przyjaciela.
Chłopak kiwnął głową na znak że rozumie,a jednak dalej nie spuszcza ze mnie wzroku swego.
- Jestem Joddie. -powiedziałam do białowłosego, wystawiając rękę w jego stronę.
Chłopak ujął moją dłoń i ucałował jej wierzch wcześniej mówiąc.
-Miło mi Cię poznać. Jestem Aiden.
Nie wiem czemu, ale na ten gest zaczerwieniłam się po policzkach, a moje oczy zmieniły kolor na żółty z zawstydzenia.
Kiedy już odsunął się od mojej ręki zapytał, z tajemniczym błyskiem w oku.
- Pierwszy raz Cię widzę w Moonlight Falls, Joddie.
-Przyjechałam tu niedawno z rodzeństwem do wujka. - powiedziałam zgodnie z prawdą.
Niespodziewany niemiłosierny ból głowy, jakby ktoś bił mnie czymś w głowę.
Na ból od razu syknęłam krzywiąc się, zaś ten gest sprawił że Aiden nie pewnie zrobił dwa kroki.
- Coś się stało, Joddie? - zapytał chłopak, a ja nagle usłyszałam dźwięk kruka.
Spojrzałam w stronę dźwięku, co również zrobił chłopak.
Na jednej z gałęzi wysoko drzewa siedział czarny jak heban kruk w, którego czarnych jak noc arabska oczkach widziałam znaną mi postać.
Diaval.
-Muszę już iść. - powiedziałam, po czym dodałam widząc minę Aiden'a.
- Pomyliłam miejsce spotkania. To trochę dalej. Do zobaczenia, Aiden.
Szybko ruszyłam biegiem w stronę posiadłości, a za mną po cichu jak mysz leciał Diaval.
Spojrzałam na chwilę za siebie. Aiden wpatrywał się we mnie przez chwilę, po czym ruszył przed siebie w przeciwnym dla mnie kierunku.
Zauważyłam że chłopak zacisnął mocno pięści idąc leśną dróżką.
Szybko spojrzałam przed siebie biegnąc z ogromnym bólem głowy.
Z każdym moim krokiem miałam wrażenie że ból głowy rośnie, przez co z zaciśniętymi zębami oraz z pięściami biegłam w stronę posiadłości.
Kiedy już byłam na terenie posiadłości i biegłam w stronę drzwi.
Diaval widząc z góry że nie wychamuję zaczął głośno krakać wlatując w stronę otwartego jak zwykle okna.
Gdy dosłownie centymetry dzieliły mnie od drzwi, starałam się chamować niestety bezskutecznie.
Nagle drzwi otworzyły się, a ja wbiegłam do środka, po czym chwilę później poczułam jak ktoś mnie łapię bym nie wpadła na schody.
- Co ty ścigasz się z Thomas'em kto pierwszy do drzwi, Joddie?- zapytał Damon rozbawiony puszczając mnie.
Stefano w tym momencie zamknął drzwi, a Diaval powrócił do ludzkiej postaci.
Chciałam już odpowiedzieć na pytanie starszego Salvatore, lecz nie dane mi to było, gdyż ból głowy sięgnął zenitu przez co złapałam się za głowę i wrzasnęłam na całe gardło.
- шлюха *! - krzycząc wypowiedziałam nieznane mi słowo.
Czułam jak nogi się pode mną uginają.
Jak tracę grunt pod nogami.
Jak słyszę krzyk Eleny mówiący "Damon, łap ją!".
Chwilę później czuję że Damon potrzymuję bym nie upadła, moje oczy zmieniają kolor nagle na szary, co dziwne jest bo jedyne co czuję to ból, a kolor szary oznaczał to że moje wszystkie emocję towarzyszyły mi.
Powoli zamykałam oczy, a moje racę opadały bezwładnie.
Ostatnią postacią, a raczej postaciami jakie widziałam jak przez mgłę to bracia Salvatore, którzy wołają moję imię.
Jednak to tyle co z tego pamiętam bo gdy zamknęłam oczy czułam że unoszę się jak do nieba.
Czy ja umieram?
* po rosyjsku to znaczy "Kurwa".
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top