8

*Minou*

Potwornie się nudziłem kiedy mężczyzna wyszedł. 

Aż drzwi zostały otwarte i usłyszałem głosy trzech osób.

- Braciszku jesteśmy
- Synu

Dwie kobiety i jeden pan weszli do salonu.  Szybko schowałem się pod kanapę.

- Chyba go jeszcze nie ma
- Masz rację.  Gienek zaparz herbaty
- Dobrze kochanie

Mówiły.  Ten pierwszy to chyba była jego siostra.  A więc pozostałe dwa to jego rodzice. 

Po chwili drzwi znów się otwarły.

Do salonu wszedł Sylwestrian.  Jednak nie planowałem wychodzić spod kanapy.

- Witam rodzinko.  Widzę,  że już jesteście. - lekko wystawiłem głowę.  Wszyscy go przytulali, obcałowywali i zasypywali pytaniami. 

Czy to źle,  że poczułem niewielkie ukłucie zazdrości?

- Minou kici kici- usłyszałem. Szczerze?  Denerwuje mnie to całe "kici kici"

Wyszedłem spod kanapy. Sylwestrian wraz z młodszą z kobiet siedział na podłodze.  Powoli podszedłem do niego i jak prawdziwy kiciuś zacząłem się przymilać.

- Minou to jest moja siostra Lisa- wskazał na kobietę siedzącą- tam stoi moja mama Jowita- wskazał na kobietę stojąca- a tam mój tata Gienek- pokazał na mężczyznę. - Kochani to jest Minou,  prezent od babci Cecyli.  - wziął mnie na ręce i wstał.

- Śliczny- Lisa pogłaskała mnie.  Kichnąłem gdyż jej perfumy podrażniły mój nosek.

- Właśnie braciszku pokaże ci kogo wybrał sobie Arnold- powiedziała i wyjęła telefon. Sylwestrian wraz ze mną na kolanach usiadł na kanapie.  Dziewczyna pokazała zdjęcie młodej bląd włosej kobiety kotołak o zielonych oczach.  Kobieta z zdjęcia trzymała na kolanach małą dziewczynkę tak bardzo do niej podobną.

- Nawet.  Ma chłopak gust.  Czekaj co to jest? - wskazał na znamię na szyi. Raczej bliznę po pazurach.  Wtedy już wiedziałem kim jest kobieta ze zdjęcia.  Szybko spojrzałem w jego róg,  gdzie wyróżniał się mały adres.  Zeskoczyłem z kolan Sylwestriana i pobiegłem w stronę domu jego babci...
...

Wskoczyłem przez okno.

- Minou co ty tu? - niedokończyła gdyż się przemieniłem.

- Błagam może mi pani pożyczyć jakieś ciuchy.  Nie wypada w samej bieliźnie biegać po mieście a muszę szybko coś załatwić- poprosiłem wręcz błagalnym głosem.  Kobieta wyjęła z szafy czarne spodnie i błękitną koszulę.

- Zaskoczyłeś mnie.  Czy mój wnuk wie,  że jesteś kotołakiem?- spytała gdy ja robiłem w spodniach dziurę na ogon.

- Nie i raczej się nie dowie. Muszę szybko dostać się do laboratorium. - powiedziałem i wyskoczyłem przez okno. Coś jeszcze mówiła,  ale ja nie dosłyszałem.   Od razu skoczyłem na pobliski dach.  Pamiętałem adres.
Musiałem się tam szybko dość. 

Nie mogę pozwolić żeby Sami została sprzedana.  Poza tym jeżeli ona tam jest to znaczy, że Milan i Filemon też. 

Miałem już pomysł jak przeszkodzić w sprzedaży mojej siostry.  Nie wiem dlaczego. Ale pierwszym co mi przyszło do głowy było ofiarowanie się za nią.  Nie chcę żeby do kogoś złego trafiła.  Ja się nie boję.  Ponadto rozdzielenie jej z dzieckiem było by dla kociątka bardzo niebezpieczne.

Szybko dotarłem na miejsce. Zostało tylko przekonać sprzedającego by się zgodził na podmiane.  Nie było to trudne. 
Jednak kiedy dowiedziałem się jaki był cel zakupu było już za późno.  Jechałem z jakimś facetem do jego domu i byłem przerażony,  ale i szczęśliwy, że udało mi się uratować siostrę.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Myślę, czy nie dodać dziś jeszcze jednego.

Czy może potrzymać was w niepewności,  aż do przyszłego tygodnia.

Chcecie dziś jeszcze jeden?

Mam nadzieje, że się podobało i czekam na komentarze.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top