42
Miesiąc później:
*Narrator*
W mieszkaniu rozniósł się dźwięk dzwonka do drzwi. Minou, który niedawno nauczył się trzeciej fazy przemiany, otworzył drzwi. Stała w nich oczywiście Jowita.
-Dzień dobry- powiedział grzecznie wpuszczając ją do środka
-Dzień dobry. Gdzie mój syn?- spytała z pewną irytacją w głosie
-Sylwestrian jest w pracy. Powinien niedługo wrócić.- odparł młodszy idąc za kobietą w stronę kuchni.- Napije się pani czegoś?- spytał
- Herbata wystarczy- kobieta mimo, że wcześniej ją poznał nie wydawała się kotołakowi niemiła.
Chłopiec zgodnie z prośbą kobiety zaparzył jej herbaty.
-Powiedz mi chłopcze, dlaczego właściwie jesteś z moim synem?- spytała mieszając napój
-Po prostu kocham Sylwestriana- Minou czuł, że musi być bezpośrednii gdy rozmawia z tą kobietą.
-Ile chcesz pieniędzy, żeby zostawić mojego syna w spokoju?
- Słucham. Żartuje pani?! Jeżeli Sylwestrian sobie tego życzy to go zostawię, ale dopóki nie usłyszę tego od niego nigdzie się nie wybieram- Minou był pewny swoich słów.
-Posłuchaj mnie. Mój syn nie będzie z facetem. Już ja tego dopilnuje. I zaufaj mi lepiej go zostaw po dobroci chyba, że ci życie nie miłe- kobieta zostawiła chłopaca w kuchni idąc na górę...
...
-Wróciłem- głos Sylwestriana rozniósł się po domu. Już po chwili mężczyzna ujrzał Minou. Chłopiec podszedł do niego i przytulił.
-Cześć kochanie. Gdzie moja matka? - zapytał mężczyzna
-Na górze- odpowiedział chłopiec dość smutno spuszczając wzrok.
-Zrobiła ci coś? - zapytał Sylwestrian zmartwiony. Zdawał sobie sprawę, że jego matka zdolna jest naprawdę do wszystkiego.
-Groziła mi. Mówiła, żebym cię zostawił jeżeli mi życie miłe- chłopiec odpowiedział zgodnie z prawdą
-Porozmawiam z nią- obiecał starszy całując swojego chłopaka...
...
Sylwestrian wszedł do jednego z pokoi gościnnych. Jego matka siedziała na łóżku.
-Mamo musimy pogadać. Nie możesz mi mieszać w życiu. Zwłaszcza teraz gdy wszystko jest na dobrej drodze. Wiem, że wolała byś mieć normalnego syna, ale musisz zrozumieć. Kocham Minou i nie zamienił bym go na nikogo innego. - powiedział mężczyzna patrząc na kobietę.
-Martwego też byś kochał? - jej głos zabrzmiał wręcz przerażająco. Na twarz kobiety wdarł się pseudo uroczy uśmieszek.
-Mamo nawet tak nie mów- Sylwestrian dosłownie przeraził się groźby kobiety. Jowita poderwała się z łóżka i stanęła przed nim, patrząc na swojego syna. Doskoczyła do niego przykłądając wargi do ucha i wyszeptała.
-Chyba każdy był by lepszy od trupa- minęła syna i zeszła na dół. Oczywiście Sylwestrian od razu za nią pobiegł w obawie o stan zdrowia swojego partnera...
...
Wszedł do kuchni jednak od razu stanął w miejscu widząc jak jego matka przykłada nóż w miejsce gdzie znajduje się serce Minou.
-Nawet nie drgnij bo...- kobieta delikatnie poruszała ostrym narzędziem rozcinając koszulę, którą miał ubrany chłopiec. Jej ruch był wyliczony dzięki czemu puki co na ciele chłopca nie było żadnych ran.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top