40

*Minou*

Powoli starałem się opanować, ale czując kłujący ból w brzuchu przeraziłem się nie na żarty.
Poczułem, że ktoś podnosi mnie z ziemi i kładzie na kanapie. Łzy cały czas napływały mi do oczu.

-Minou, przepraszam. Nie wiedziałem, że jesteś spokrewniony z tą kobietą. Bardzo cię kocham.- poczułem, że mężczyzna siada koło mnie i delikatnie oplata rękoma próbując uspokoić.

-Synku, musisz się uspokoić. - ojciec podał mi szklankę z wodą. Wypiłem napój, ból powoli ustawał.

-Ja nie chcę. Ojcze ja wierzę ci, ale chyba wolę zaufać Sylwestrianowi. Nie zrobisz mi krzywdy prawda?- spojrzałem przez jeszcze załzawione oczy na Sylwestriana.

-Oczywiście, że nie. Kocham Cię. - przytulił mnie do siebie, a moje ciało jakby przestało się bać. Wtuliłem się w niego.

-Może ciebie nie skrzywdzi, ale skąd wiesz, że....- przerwałem ojcu.

-Ojcze, ja wiem co chcesz powiedzieć, ale ja już podjąłem decyzję. - starszy mężczyzna od razu ucichł.- Sylwestrianie będziemy musieli pogadać. Zrozumiem po tej rozmowie każdą twoją decyzję, ale będziesz musiał mnie wysłuchać- tym razem zwróciłem się do swojego partnera...
...

Wraz z Sylwestrianem zostaliśmy na noc. Mój ojciec dał nam jeden pokój.

-Minou o czym chciałeś porozmawiać? - spytał Sylwestrian gdy już prawie spaliśmy.

-Wiesz ja chyba powiem Ci o tym w domu. Na razie jeszcze nie jestem gotowy. Przepraszam, ja nie....- głos zaczął mi drżeć.

-Spokojnie. Poczekam, tylko proszę nie wmawiaj sobie jakiś niestworzonych historii. Nie ważne co masz mi do powiedzenia i tak cię będę kochać. - po tych słowach zamiast się uspokoić jeszcze bardziej się przestraszyłem, ale nie dałem tego po sobie poznać. Przysunąłem się do mężczyzny i przytuliłem...
...

Z samego rana zjedliśmy śniadanie. Mimo, że mój ojciec prosił byśmy zostali, ale my woleliśmy już wrócić do domu. Jednak obiecałem starszemu mężczyźnie, że jeszcze się z nim skontaktuję... Droga do domu minęła nam spokojnie. Jednak ja zacząłem się denerwować, gdy tylko przekroczyliśmy próg domu.
Bagaże zanieśliśmy do pokoju. Sylwestr usiadł na łóżku i usadził mnie na swoich kolanach.

-No to teraz powiesz mi o co chodzi- oświadczył patrząc na mnie. W tym momencie cała moja pewność siebie, której i tak nie miałem wyparowała.

-Ja...- głos dosłownie stanął mi w gardle

- Kicia spokojnie. Powiedz- coraz bardziej zbierało mi się na łzy

-Ja...ty...my... My będziemy rodzicami. Będziesz ojcem. Ja...ja jestem w ciąży- łzy popłynęły. Wzrok spuściłem na swoje ręce. Nie chciałem wiedzieć jego reakcji. Jednak musiałem.

-Minou...

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top