37

*Minou*

Tej nocy znów śnił mi się ten sam sen,  jednak tym razem mężczyzna tylko na mnie patrzył i nic nie mówił. Obudziłem się wyjątkowo wcześnie jak na mnie. Od razu zszedłem na dół, gdzie Rena parzyła sobie kawę.

-O Minou dobrze, że jesteś. - kobieta podała mi śniadanie. Wziąłem pierwszy kęs, ale od razu potem poczułem mdłości, więc szybko pobiegłem do łazienki aby zwrócić posiłek.

-Wszystko w porządku? - Rena stanęła za mną i lekko mnie poklepała po plecach.

-Tak. Chyba ciąża daje o sobie znać- powiedziałem kładąc dłoń na moim brzuchu, który był jeszcze dość szczupły.

-Zrobię ci miętę- kobieta szybko opuściła łazienkę. Wstałem z zimnych płytek i opłukałem buzię z gorzkiego smaku. Wróciłem do kuchni i dziewczyna od razu podała mi wspomnianą miętę.
Szybko wypiłem napój. Nie był on zbyt smaczny, ale skoro miał mi pomóc to byłem gotów go wypić...
...

-Minou, Sylwestrian dzwonił i powiedział, że wróci dziś bardzo późno- poinformowała mnie Rena, kiedy tylko zwróciłem kolacje. Wytarłem buzię.

-Dobrze w takim razie ja już pójdę spać. Może wtedy przestanę wymiotować. - powiedziałem przechodząc do sypialni Sylwestriana. Naprawdę źle się czułem i mimo, że moje ciało było przerażone ja czułem się psychicznie lepiej...
...

Rano obudził mnie głośny huk. Chociaż może to nie było rano. Na dworze panowała straszna ulewa i grzmiała burza. Nie zbyt chciało mi się wstawać, niestety mdłości wygrały i już chwilę później klęczałem nad toaletą zwracając kolacje z poprzedniego dnia. Właściwie w moim żołądku, chyba już nic nie było. Po zejściu na dół zobaczyłem moją siostrę i Renę. Kobiety wesoło gawędziły popijając herbatę. Zaczęły się chyba coraz lepiej dogadywać. Nie chcąc im przeszkadzać poszedłem do kuchni by nalać sobie wody. Nie miałem ochoty nic jeść, nadal strasznie mnie mdliło.
Usiadłem obok siostry i się do niej przytuliłem. Zdecydowanie miałem niedobór czułości. Dziewczyny tylko na mnie spojrzał.

-Wszystko dobrze? - zapytał Rena wyraźnie zniesmaczona.

-Tak tylko. Ostatnio praktycznie nie widuje się z Sylwestrianem, a nawet jeśli to moje ciało od niego ucieka i chyba po prostu potrzebuje ciepła drugiej osoby- przyznałem szczerze. Samanta zaczęła głaskać mnie a Rena tylko westchnęła.

-Już niedługo wszystko się wyjaśni i będziesz mógł całymi dniami tulić się do swojego chłopaka- powiedziała Rena, a jej głos przybrał entuzjastyczny ton.
-Mam nadzieje- jedną z dłoni położyłem na jeszcze nie zbyt widocznym brzuchu. W pewnej chwili obleciał mnie strach.

-A co jak Sylwestrian nie zaakceptuje dziecka i mnie wyrzuci? - spytałem i w jednej chwili zacząłem płakać

-Nie zrobi tego, gwarantuje. A jeżeli tak to cię przygarnę, a Sylwestriana wykastruje- zagroziła. Przeniosłem się pomiędzy dziewczyny i przytuliłem do Reny.

-Myślisz, że Sylwestrian zaakceptuje dziecko?- spytałem z nadzieją w głosie, ocierając łzy.

-Nie tylko zaakceptuje, ale i pokocha całym sercem- powiedziała głaszcząc moje włosy.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top