36
Tydzień później :
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
*Sylwestrian*
Wróciłem do domu dość późno wieczorem. Bardzo zdziwił mnie widok siostry mojego kotka siedzącej na kanapie w salonie.
-Dlaczego nie spisz? - spytałem zdziwiony.
-Ponoć Minou ma jakieś problemy ze snem. I ostatnio dziwnie się spina gdy tylko jest o tobie mowa. Co się dzieje? - spytała patrząc na mnie z mordem w oczach, jakbym był winny całemu złu tego świata.
-Skoro Ci nie powiedział to chyba znaczy, że masz nie wiedzieć- powiedziałem siadając obok niej- Nie przejmuj się. Będzie dobrze za jakiś tydzień pojedziemy sprawdzić jedno miejsce a po powrocie wszystko powinno wrócić do normy- oświadczyłem jej, będąc pewnym swoich słów
-Dobrze, tylko pilnuj, żeby się nie denerwował. W jego stanie to nie wskazane. Nie mogę ci powiedzieć o co chodzi, ale można to chyba nazwać stanem przejściowym- powiedziała, a ja nie miałem pojęcia o co jej chodzi. Jednak zgodziłem się. Stres nigdy nikomu nie służy dobrze...
Poszedłem na górę by już po chwili leżeć koło mojego kotka, który zmacznie spał. Naprawdę chyba tracę zmysły. Mógł bym przysiąc, że pachnie cynamonem...
...
Z samego rana, gdy wszyscy jeszcze spali, wyszedłem do pracy. Muszę sobie załatwić wolne, żeby zabrać Minou w to miejsce, o którym mi mówił ostatnio. Mam nadzieję, że to go choć trochę uspokoi. Wszedłem do gabinetu po drodze biorąc kawę...
...
-Kasiu, na przyszły tydzień nie umawiaj mi terminów. Mam bardzo ważny wyjazd- powiedziałem do sekretarki, kiedy ta z rękoma pełnymi dokumentów opuszczała firmę.
-Ale- chciała zaprzeczyć, ale od razu zbeształem ją wzrokiem- Zgoda. -
-Liczę na ciebie.
Resztę pracy spędziłem na rozmowach z głównym szefami lokali. Niesamowicie mnie to męczyło i nudziło. Niestety musiałem to zrobić. Osobiście wolał bym w tym czasie siedzieć i przytulać się z moim chłopakiem...
...
Wyszedłem wcześniej z firmy, aby wcześniej być w domu...
Wszedłem do domu. W salonie siedział Minou i pił herbatę. Od razu do niego podszedłem. Dopiero gdy odłożył kubek przybliżyłem się do niego. Gdy tylko chłopiec poczuł mój dotyk na swojej skórze, odskoczył. Widziałem jak jego ciało się trzęsie.
-Spokojnie, przecież cię nie skrzywdzę- powiedziałem starałem się go uspokoić
-Ja to wiem, ale nie potrafię nad tym zapanować- powiedział powoli wysuwając się z kąta. Usiadłem na dywanie i postanowiłem dać mu się samemu przełamać.
Koci chłopiec ostrożnie się zbliżył, byłem pewien, że sprawia mu to ogromny problem. Zamknąłem oczy i czekałem. Po dłuższej chwili poczułem bardzo delikatny dotyk na dłoni. Powoli otworzyłem oczy przyglądając się poczynanią chłopca. Cały czas trzymał moją dłoń, jednak nie zbliżył się już bardziej.
-Chyba to już limit- powiedział
-Byłeś bardzo dzielny. Już za tydzień pojedziemy do tego domu i wtedy powinno wszystko wrócić do normy...
Wieczorem chłopiec stwierdził, że woli spać w swoim pokoju. Nie miałem mu tego za złe.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top