35

*Minou*

Znów stałem przed tym domem. Kobiety już nie było, na wyrandzie widniała tylko krew.
Mężczyzna, z którym ostatnio rozmawiałem podszedł do mnie. Na dłoniach miał krew.
-Nie mogłem nic zrobić i ty też nie będziesz mógł. Znajdź mnie. Ratuj się i dziecko.- mówił dotykając mojego policzka.
-Kim jesteś? - nawet nie zdałem sobie sprawy kiedy pojawiliśmy się przed drzwiami domu.
-Ja nie zrobię Ci krzywdy a on tak. Znajdź mnie- dłonią wskazał na adres. Ten sam co ostatnio
-Jeżeli chcesz żyć...
...

Obudziłem się cały zalany łzami. Obok mnie na łóżku leżał Sylwestrian. Instynktownie cofnąłem się na sam brzeg łóżka. Właściwie moje ciało samo się cofnęło.
Sylwestrian otworzył oczy.

-Minou wszystko w porządku? - spytał. Byłem pewny, że widział moje łzy. Chciałem się przybliżyć i do niego przytulić, ale moje ciało nie chciało się mnie posłuchać. Skuliłem się na łóżku.

-Minou? - Sylwestrian chciał mnie pogłaskać po głowie, ale widząc, że moje ciało przechodzą dreszcze cofnął dłoń.

-Przepraszam, miałem dziwny sen. Nie panuje nad sobą. Mam wrażenie, że moje ciało się ciebie boi- przyznałem szczerze, starając się z całych sił zbliżyć do mężczyzny.

-Spokojnie, nie gniewem się. O czym był ten sen? - zapytał bardzo powoli kładąc dłoń na mojej dłonii. Z całych sił starałem się opanować.

-Stałem przed domem, w którym mieszkała moja matka przed śmiercią. Na wyrandzie siedział mężczyzna, mówił żebym go znalazł. Była też kobieta, ale umarła. Głos tego mężczyzny wydawał się mi znajomy, mówił, że mnie skrzywdzisz, że mam go znaleźć i, że żyje. - powiedziałem omijając wszystkie fragmenty o dziecku.

-Jeżeli chcesz to możemy w krótce tam pojechać. Jeżeli faktycznie ktoś tam mieszka to może się czegoś dowiesz, a jeżeli nie to przynajmniej się uspokoisz.

-Dziękuję, jeżeli tylko będziesz miał czas to bardzo chętnie- uśmiechnąłem się.

-W takim razie w porządku.- Sylwestrian tylko odpowiedział i znów spał. Nie dziwiłem mu się w końcu obudziłem go o pierwszej w nocy. Lekko przysunąłem się do mężczyzny próbując zapanować nad swoim ciałem, jednak nie wiele to dało i skończyłem tylko kilka centymetrów oddalony od krańca łóżka...
...

- Braciszku w końcu wstałeś- powiedziała moja siostra gdy o w pół do dwunastej zszedłem do jadalni.

-Nie wyspałem się. Ostatnio miewam dziwne sny...- wyjaśniłem dziewczynie. Ta od razu chciała znać szczegóły, ale postanowiłem jej tego oszczędzić. Trochę spóźnione śniadanie minęło nam w bardzo przyjemnej atmosferze. Iris już nie było w domu, gdyż poprzedniego dnia bliźniacy zabrali ją do siebie...
...

-Powiedziałeś mu?- spytała Rena.

-Powiem mu po wyjeździe

-Jakim?

-Sylwestrian obiecał zabrać mnie w miejsce z mojego snu. Jakolwoek głupio to nie brzmi- przyznałem a kobieta od razu się zaśmiała....

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top