23 (♥)
*Minou*
Obudziłem się a moja poduszka unosiła się i opadała. Zainteresowany tym przeniosłem swój wzrok i okazało się że leżę na Sylwestrze. I ja i mężczyzna byliśmy nadzy. Lekko nachyliłem się chcąc go pocałować, ale w ostatniej chwili zrezygnowałem. Wtedy Sylwestrian mocno złapał mnie w pasie i przyciągnął łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku.
-Dlaczego mnie nie pocałowałeś- spytał z wzrokiem który spokojnie mógł wiercić dziurę w brzuchu.
-Ja...nie wiedziałem czy mogę- przecież mógł mnie wykorzystać. Mogło chodzić mu tylko o zabawę. Nie, nie myśl tak. Sylwestrian mnie kocha. Na pewno.
- Oczywiście, że możesz. Możesz mnie całować i robić ze mną co tylko zechcesz. - powiedział kładąc dłoń na moim przyrodzeniu.
- Nie czekaj. Ahh- jęknąłem gdy poruszył ręką.
- Spróbuj się odwdzięczyć. - wziął moją rękę i położył na swojej męskości.
-Ja nie umiem- zawahałem się lekko panikując.
-Spokojnie, powolutku. Wszystkiego cię nauczę. Poprostu się podporządkuj. - powiedział całując mnie. Cały czas patrzyliśmy sobie w oczy. Mężczyzna znów poruszył swoją ręką. Postanowiłem również spróbować.
-Duży. Jak ja to w sobie zmieściłem?- naprawdę powiedziałem to na głos. Zawstydzony schowałem głowę w zagłębieniu szyi mężczyzny.
-Po prostu byłeś dobrze rozciągnięty- wytłumaczył ruszając swoją dłonią na moim penisie i moją na jego.
Gdy złapałem już rytm zdiął swoją dłoń z mojej i pozwolił mi samemu sprawiać mu przyjemność.
- Już nie mogę... ahh- jęknąłem dochodząc w jego dłoń. Sylwestrian pocałował mnie i sam również doszedł. Muszę przyznać, że dzień ciekawie się zaczął.
-Dobrze. Wymienimy pościel, ogarniemy się i zjemy śniadanie.
Zgodnie z tym co powiedział już po chwili byliśmy na dole jedząc gofry z bitą śmietaną i truskawkami...
...
-To co robimy dzisiaj?- spytałem gdy mężczyzna zmywał talerze.
-Do mnie przychodzi Darek, mój pomocnik. Ostatnio pisał raporty i teraz muszę je sprawdzić a ponadto obiecałem, że przeniosę go do knajpy bliżej biura, gdyż dość często jest mi potrzebna jego pomoc. - powiedział mężczyzna kończąc poprzednią czynność- chciałbym abyś na ten czas przemienił się w kota. - poprosił. Oczywiście się zgodziłem...
...
Siedziałem na dywanie bawiąc się kawałkiem jakiegoś materiału, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Po chwili do salonu wszedł Sylwestrian z jakimś mężczyzną. Około 40 letni facet to zapewne ten cały Dariusz. Miał krótko przycięte włosy, granatową koszulę w kratkę i czarne bojówki.
-Dobrze Sylwestrianie już Ci pokazuje te raporty- powiedział mężczyzna.
-Dobrze, - usiedli na kanapie i położyli na stoliku laptop. Zostawiłem materiał w spokoju i wspiołem się na kanapę aby usiąść obok Sylwestriana. Mężczyzna tylko spojrzał na mnie i lekko pogłaskał aby zaraz potem zająć się pracą.
-Sylwestr, mógł byś zrobić coś z tym kotem? Jestem uczulony- powiedział po chwili pan Darek patrząc na mnie sceptycznie.
-Jasne Daro już. Minou idź na górę, zajmij się czymś- powiedział. Miałkłem tylko krótko z wyrzutem i poszedłem na górę. Nie chciało mi się męczyć z wchodzeniem na łóżko, więc usiadłem na dywanie.
*Sylwestrian*
Kiedy moj kiciuś opuścił salon, przyjaciel pokazywał mi wszystkie statystyki.
-Jest tylko jeden problem. Mianowicie lokal dość blisko twoich rodziców. Mają bardzo natarczywą klientkę, która cały czas o ciebie wypytuje. Nazywa się Lamis, czy jakoś tak. - powiedział mężczyzna pokazując wyniki pracy wspomnianego lokalu. Jego klieteria, bardzo zmalała.
-Chyba będę musiał się tym zająć. A tak bardzo chciałem uniknąć rozmowy z moją matką.- powiedziałem sceptycznie. Byłem pewien, że nie uniknę rozmowy z mamą, ale nie wiem, czy jestem na nią gotowy.
-Jak chcesz to mogą tam pojechać i sprawdzić co się dzieje, a ty na parę dni wrócisz do biura. Ostatnio coraz rzadziej cię tam widuje.- zaakceptował ostatnie zdanie z tym charakterystycznym mordem w oczach.
Jak nie ma mnie w biurze to zazwyczaj on się wszystkim zajmuje, a doskonale wiem jak tego nie lubi. Darek jest człowiekiem, który woli pracę ruchową. Posprzątać biuro, ugotować obiad dla całego budynku spoko, ale wypełniać papiery już nie spoko.
-Jeżeli byś mógł. Był bym wdzięczny.- wszystko ustaliliśmy. Chciałem mu zaproponować aby został na obiad, ale bardzo się spieszył by odebrać córkę, więc nie zatrzymywałem go.
Kiedy drzwi się zamknęły usłyszałem bardzo dobrze mi znany dźwięk schodzenia po schodach. Minou już w ludzkiej postaci zszedł na dół. Chłopiec stanął bardzo blisko mnie delikatnie opierając swoją głowę o mój tors.
-Głodny? - spytałem, ale w odpowiedzi tylko pokręcił przecząco głową. Pogłaskałem jego miękkie szare włoski i delikatnie podniosłem do góry. Chłopiec od razu oplutł mnie rękami za szyję, chowając twarz w mojej koszuli. Cicho westchnąłem, myślałem, że czas sekretów mamy już za sobą.
-Kiciuś, co się stało?- spytałem nie dokońca pewny, czy jakikolwiek problem jest.
-Poprostu, nie dokońca wiem jak. To znaczy krępuje się tego mówić, dlatego chcę ci to okazać. Tylko nie wiem jak- powiedział chcąc stanąć na nogach. Nie puściłem go. Zamiast tego usiadłem na kanapie z kotkiem na kolanach.
-Minou jakkolwiek. Tak żebyś nie czuł się źle. Wierzę, że mnie kochasz i ja ciebie też. Dlatego nie ważne co zrobisz będzie to piękne.- delikatnie go pocałowałem w policzek.
-Dziękuję. To dlatego, że słyszałem, że u ludzi takie związki nie są normalne. I nie wiem co z tym zrobić, bo u kotołaków jest to zwykłe- powiedział po chwili
-Kiciuś, nie o to chodzi, że są nienormalne. Po prostu nie wszyscy szanują ludzi, którzy są w takich związkach. Nie przejmuj się tym. Nam to nie zagraża. Chyba, że moja mama, bo ona nigdy się z tym nie pogodzi. Marzą jej się wnuki.- wytłumaczyłem chłopcu. Ten tylko przytaknął, że rozumie.
Oczywiście poinformowałem go, że za parę dni pójdzie ze mną do pracy. Nie zostawił bym go samego w domu.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Rozdział trochę dłuższy.
Puki co cukier i Sylwnou (nazwa shipu bohaterów) się dzieje.
Ale nie myślcie sobie. Nie mogą mieć takiego sielankowego życia. Wkrótce będzie się działo.
Mam nadzieje, że się podobało i ładnie proszę o komentarze.
(Komentowanie nie boli. Serio)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top