17
*Minou*
- Ponieważ cię kocham- z ust mężczyzny wyszły te trzy słowa, które całkowicie zbiły mnie z tropu.
-Ja.... nie wiem co powiedzieć. Ja proszę cię o troszkę czasu na przetrawienie tego- powiedziałem po chwili. Usłyszałem świst powietrza jakby mężczyźnie ulżyło
- Oczywiście kotku. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że nie skreślasz mnie już na początku- powiedział opierając głowę o moje ramię.
- Nie mam do tego powodów. W końcu jesteś dla mnie bardzo dobry- powiedziałem niepewnie umieszczając jedną dłoń na włosach mężczyzny. Nie widząc sprzeciwu z jego strony lekko pogłaskałem go po nich.
Sylwestrian nieznacznie odsunął się ode mnie tak, że spokojnie mogłem widzieć całą jego twarz.
-Odwróć się. Zobaczę, czy nic poważnego ci nie zrobiła. - poprosił. Przekręciłem się na jego kolanach, aby siedzieć tyłem do niego. Już po chwili poczułem jak bardzo delikatnie przejechał dłonią po moim karku.
Delikatnie uciskał to miejsce cały czas pytając, czy gdzieś mnie nie boli.
-Jest lekko czerwone, ale nie wygląda źle- stwierdził kiedy powiedziałem, że boli. Odwróciłem lekko głowę.
W sumie Sylwestrian jest dobry, miły, opiekuje się mną i moją rodziną, przygarnął mnie a teraz jeszcze obdarzył miłością. Czuję się nie fair w stosunku do niego. Lubię go, ale nie wiem, czy kocham. Po prostu jestem zbyt niepewny.
Mężczyzna podniósł się. Mocno się go złapałem nie chcąc spaść. Po chwili pod swoimi stopami poczułem ziemię, więc puściłem Sylwestriana...
...
-Może po kolacji pójdziemy na spacer?- spytałem podczas gdy mężczyzna nakładał jedzenie na talerze.
-Myślę, że to nie taki zły pomysł. Niedaleko jest fajny potoczek, myślę, że możemy tam pójść- usiadł przy stole podając mi talerz z grzankami z miodem i dżemem...
...
Zjedliśmy, ubraliśmy ciepłe ubrania. Zima dawała się we znaki.
Szliśmy lasem, wysokie ośnieżone drzewa nadawały temu miejscu klimat tajemniczości. Dotarliśmy nad mały potok. Obok niego było kilka dużych kamieni.
Mężczyzna wdrapał się na jeden z nich.
-Minou chodź tutaj- z jego małą pomocą również wszedłem na głaz. Sylwestrian wskazał na wodę, przeniosłem tam wzrok i zobaczyłem kilka ryb płynących w dół potoka.
-Kiedyś zabiorę cię do źródła tego potoku- obiecał.
Tylko cicho przytaknąłem nie mogąc oderwać wzroku od wody.
Zeskoczyłem z kamienia i zwróciłem swój wzrok do góry.
Jasny księżyc odznaczał się na ciemnym niebie, w okół niego migotało tysiące gwiazd. Swój wzrok przeniosłem na Sylwestriana, który również przyglądał się pięknemu niebu. W tedy serce niesamowicie mi przyspieszyło a na twarz wdarł się nieproszony rumieniec a niesamowite ciepło wlało się do mojego serca. Dotąd nieznane dla mnie uczucie owładneło moimi myślami. Chciałem Sylwestrianowi jak najszybciej o tym powiedzieć.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top