13

*Sylwestrian*

Minou układał ubrania w szafie.  Wszystkie bardzo mu się podobały. 

- Sylwestrianie.  Ja nie wiem jak ci dziękować.  Tyle dla mnie zrobiłeś. Jak mógł bym ci się odwdzięczyć? - spytał chłopiec mocno różowiąc się.

-  Umów się ze mną- oświadczyłem
- Co ?
- No normalnie.  Na randkę- wytłumaczyłem.
- Serio? - dopytywał
-Tak jestem śmiertelnie poważny- powiedziałem
- Jejku tak.- chłopczyk zaczął się cieszyć
- Co powiesz na wesołe miasteczko? - zaproponowałem.
- Tak.  Bardzo chętnie. Dziękuję. Teraz już naprawdę nie wiem co powiedzieć- Minou przytulił się do mnie i zaczął dosłownie płakać ze szczęścia.

- Nic nie musisz mówić kiciusiu.  - ucałowałem jego czoło. Chłopiec zarumienił się, puścił mnie i opuścił głowę.  Niezauważalnie uśmiechnąłem się pod nosem. 
Bardzo rozczulały mnie reakcje chłopca....
...

Szliśmy alejkami wesołego miasteczka.  Minou ogon miał schowany w spodnie a uszka ukryte pod czapką. 

- To gdzie idziemy najpierw? - spytał rozglądając się.

- A co proponujesz koootku- specjalnie przeciągnąłem samogłoskę.

- Pfy.  Dom strachów.  Ploooose- zrobił smutne oczka i złapał mój rękaw.  Kim,  że bym był gdybym się nie zgodził.  Wsiedliśmy do kolejki, która bardzo powoli jechała. Minou usiadł blisko mnie.  Jedną ręką go obiołem a druga została mi zabrana.  Chłopiec bawił się palcami mojej prawej ręki,  podczas gdy lewą przytulałem go do siebie.

Jechaliśmy czarnym tunelem.  Mijały nas światła i latające kukły.  O dziwo Minou nie bał się. 

- Dlaczego to robisz?- spytał nagle.  
    -Co masz na myśli?
- No dlaczego tak o mnie dbasz? Pozwoliłeś mi u siebie mieszkać.  Pomagasz mojemu rodzeństwu znaleźć pracę. 
   -Później ci powiem.  Obiecuje. - wiedziałem co będę chciał chłopcu przekazać,  jednak wolałem znaleźć na to lepszy moment.

Kolejka przyśpieszyła,  by po chwili opuścić dom strachów.
Następnymi atrakcjami były samochodziki,  kolejka górska i oczywiście wata cukrowa.

Odwiedziliśmy też strzelnicę. Okazało się,  że Minou ma całkiem dobrego cela.  Wygrał pluszowego króliczka. 
Mi też nie szło najgorzej. Aczkolwiek i tak można by powiedzieć,  że przegrałem. 

- Chodźmy na razie coś zjeść a potem dokończymy zwiedzanie. - Minou przystał na moją propozycję,  więc poszliśmy do pobliskiej restauracji.

Akurat trafiła się taka, która nie należała do mojej firmy.  Jedzenie było całkiem zjadliwe,  ale i tak robię lepsze. 
Najważniejsze, że mojemu kotkowi smakował. Zjedliśmy wszystko i jak przykładni obywatele przeszliśmy się na krótki spacer. 

Spacerowaliśmy parkiem, gadając o wszystkim i o niczym. 
Doszedłem do wniosku,  że kotołak nie tylko jest śliczny i uroczy,  ale także bardzo mądry.

Później pojechaliśmy jeszcze na jedną przejażdżkę kolejką górską. 

Gdy tylko lekko zaczęło się sciemniać na niebie rozbłysły fajerwerki...

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

W tym tygodniu dodaje wcześniej,  ponieważ mam do was ważne pytanie.  Na przyszły weekend (9,10,11 luty)
Planuje mały maraton. 

Wolicie,  żeby wszystkie rozdziały pojawiły się w jeden dzień (który). Czy żeby co dziennie przez te trzy dni były jakieś rozdziały?

 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top