4
SUGA:
Jin ma rację, Jungkookie nie jest niczego winien, cały dzień miałem zamęt, cała złość poszła na Kookiego.
- wstałem i poszedłem do Maknae, delikatnie za pukałem i wszedłem do pokoju, na środku łóżka leżała bryła, stworzona z kilku kocyków i młodszego, ten jednakże nie spał, swoimi wielkimi oczkami patrzył na sufit,który był wypełniony gwiazdkami.
- Cześć,skarbie- podchodzę i siadam obok młodszego -możemy porozmawiać?-
Ten jedynie popatrzył na mnie.
- Yooniemu przykro maleństwo, miałem zły dzień, Yoonie bardzo cie kocha- patrzę mu w oczka, szukajac jakiekolwiek nienawiści, nie ma jej, jest jedynie radość, która zaraz ukazuje się na całej buzi młodszego.
- kwookie Yooniegio tes!- rzucił sie mi w ramiona.
- Może na przeprosiny,Yoonie zrobi Kookiemu bryłki z kurczaka?- chłopiec szeroko sie uśmiechnął i skinął głową na znak zgody. Zabierając ze sobą młodszego zauważyłem w korytarzu Jinniego, który najwidoczniej dopiero wrócił z zakupów-spójrz skarbie kto jest w domku- chłopiec podniósł wzrok i odrazu z uśmiechem wyciągnął rączki do najstarszego.
-Moje maleństwo!- mówi najstarszy biorąc młodszego na rączki, obsypując
buziakami. Skierowałem sie do kuchni słysząc chichot młodszego, uśmiechnąłem sie pod nosem i zacząłem przygotowywać jedzenie, przy okazji robiąc wiecej dla reszty Maknae line. Po kilkunastu minutach, zacząłem wołać dzieciaki.
- OBIAD! dzieciaki chodźcie!- nakładam na talerze, z księżniczkami jest Jimina, z króliczkami Kookiego a z samochodzikami Tae. Dzieciaki wpadły do kuchni od razu siadając na swoich miejscach, biorąc w raczki pałeczki zaczęli jeść. Długi był ten dzień.
-----------
Nie sprawdzony, sorka za jakiejkolwiek błędy, ponieważ mam włączoną autokorekte,ktora bezpośrednio zmienia słowa, jesli chodzi o interpunkcję, starałam sie~ Miłej nocy, skarby.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top