bedsheets and a morning rose (NSFW)
Chodzili na randki. Chuuya nie chciał uważać, że to randki, bo to mogłoby oznaczać zbyt duże zaangażowanie w stosunku do członka Agencji.
Jednak chodzili na randki - na obiady w zwyczajne miejsca, gdzie Atsushi mógł pozwolić sobie na zapłatę, a Chuuya na noszenie mniej oficjalnych ubrań, do parku na zbrodniczo urocze pikniki, do kina, gdzie bez większych sprzeczek decydowali się na komedię romantyczną...
Któregoś razu Atsushi zadzwonił, by z entuzjazmem w głosie zapytać, czy może wybiorą się za miasto by obejrzeć spadające gwiazdy. Z dala od miasta i świateł niebo wraz z księżycem i gwiazdami było świetnie widoczne, jednak Chuuya przyłapał się na tym, że patrzył na Atsushiego równie często, co na niebo.
Nie powiedział nikomu z mafii. Musiał przyjąć, że Mori wie, bo Mori wie wszystko, o czym nie chciano by wiedział. Przyjął, że Kouyou wie, bo często uśmiechała się do niego, utrzymując, że to bez powodu. Jednakże uważał też, że wykonał przyzwoitą robotę w utrzymywaniu tajemnicy.
Atsushi całował go na dobranoc na każdej ich randce. To nic wielkiego, lekki całus, nim się rozdzielali. Czasem nieco się przedłużał, ale wciąż nie był niestosowny jak na gest publiczny.
To był pierwszy raz, gdy zaprosił Atsushiego do środka.
Nie powinien się tak denerwować. Atsushi już widział wnętrze jego mieszkania - cholera, Atsushi już się z nim przespał. Jednak to było gdy obaj byli pijani i decyzje były proste. Teraz jest inaczej.
"Dziękuję za zaproszenie, Chuuya," Atsushi mruknął, siadając na kanapie i próbując chyba zająć jak najmniej miejsca. "To bardzo miłe."
"Dzięki," Chuuya odrzekł, usiłując brzmieć normalnie. Czy powinien cośpowiedzieć na temat drogich rzeczy, które miał? Czy to przechwalanie? Oczywiście, że tak, cholera.
Zwrócił uwagę, że Atsushi kieruję rękę w jego stronę, zatrzymując ją w mniej więcej połowie odległości między nimi. Zakrył ją swoją własną i przez parę chwil nie było nic więcej ponad ten kontakt między nimi.
"Chuuya," mruknął Atsushi, nieco nieśmiało. "Ja... Chciałem Ci coś powiedzieć."
Przytaknął i poczekał.
"Chcę spróbować jeszcze raz. Przespać się z tobą, miałem na myśli." Twarz Atsushiego wyglądała jakby zapłonęła. "Sądzę, że byłoby o wiele lepiej, gdybyśmy to zrobili na trzeźwo."
Rudzielec przyznał mu rację. "Dzięki, że ufasz mi przy swoim pierwszym razie," odrzekł Chuuya. Gdy Atsushi spojrzał na niego zdziwiony, dodał, "Zdecydowaliśmy, że tamto się nie liczy, prawda? Więc dziś jest twój pierwszy raz."
"Oh," mruknął Atsushi, spoglądając na ich złączone dłonie. Uśmiechnął się. "Myślę, że tak jest."
Chuuya wstał razem z Atsushim. Podniósł go - to trochę dziwne z ich różnicą wzrostu, jednak Atsushi był od niego lżejszy, a Chuuya nieco oszukiwał z pomocą swojej umiejętności - i zaniósł go do łóżka, gdzie ostrożnie go odłożył.
Atsushi pisnął, jednak nie protestował. Pociągnął Chuuyę za sobą, aż obaj siedzieli na łóżku, po czymgo pocałował.
Zaczęło się delikatnie. Chuuya był bardziej niż szczęśliwy, że mógł to zacząć delikatnie tak długo, jak tego pragnął Atsushi - jego usta były miękkie i ciepłe, a dłonie na ramionach Chuuyi lekkie. Ostatecznie to Atsushi był niecierpliwy i pogłębił pocałunek, na co z równą satysfakcją mógł odpowiedzieć Chuuya.
Atsushi westchął z przyjemnością, gdy Chuuya zaczął ssać jego wargę, a rudzielec przelotnie zechciał usłyszeć, jak białowłosy mruczy.
Gdy przerwali pocałunek, Chuuya przesunął się z pocałunkami na szczękę Atsushiego, przez co przeszła go gęsia skórka. Więcej wylądowało na szyi Atsushiego - nie za mocne, by nie zostawić śladów - zbyt niebezpieczne, a poza tym niegrzeczne jak na pierwszy raz - jednak wystraczające, by Atsushi sapnął, "Chuuya..."
Chuuya pomiział plecy Atsushiego przez chwilę, nim zszedł ku pierwszemu guzikowi jego koszuli, zatrzymując się z pytającym wzrokiem.
"Proszę," Atsushi rzucił.
Gdy tylko Chuuya pozbył się koszuli białowłosego, od razu wrócił do atakowania go pocałunkami. Atsushi zdjął fedorę Chuuyi i odłożył ją na bok, uważając by jej nie pognieść, więc teraz mógł wsunąć palce we włosy rudzielca. To przyjemne uczucie, to przeczesywanie włosów palcami, jednak raczej nie takie przyjemne jak to, co Chuuya robił z pomocą ust i języka.
Atsushi spróbował zdjąć również koszulę Chuuyi, "Czy to jest okej?"
Chuuya przytaknął i mu w tym pomógł. Właśnie miał wrócić do zajmowania się Atsushim, jednak ten mu na to nie pozwolił - sypiąc pocałunkami po szyi i klatce piersiowej Chuuyi. Niektóre przyprawiały o przyjemne dreszcze, niektóre nie, jednak rudzielec wiedział, że Atsushi zwraca na to uwagę, bo zatrzymywał się na miejscach, gdzie rzeczywiście Chuuya czuł największą przyjemność.
Szybko się uczy. Chuuya zamruczał imię Atsushiego, gdy ten odnalazł wyjątkowo wrażliwe miejsce, jednak przerwał mu, gdy dotarł do jego spodni.
Atsushi usiadł prosto pod lekkim naporem rąk Chuuyi. Znów się czerwienił, a przecież wciąż miał na sobie spodnie.
"Jak chcesz to zrobić?" Chuuya zapytał. "Nie musisz iść dziś na całość."
"...Ale chcę," Atsushi odrzekł, jakoś tym razem bez zająknięcia "Jeśli... to jest w porządku."
Chuuya zachichotał. Nie był to wredny śmiech. Pochylił się i pocałował Atsushiego za uchem. "Nie ma niczego, co byłoby bardziej w porządku. Będę z tobą delikatny, obiecuję."
Atsushi zajął się zdejmowaniem z siebie pozostałych ubrań, podczas gdy Chuuya sięgnął po lubrykant.
Rudzielec zaczął wsuwać pierwszy palec powoli i ostrożnie. Na twarzy białowłosego widać było dyskomfort, więc Chuuya odwrócił jego uwagę drugą dłonią, którą poruszał po jego członku, a to wystarczyło, by usłyszeć jęki "Chuuya," od Atsushiego.
Białowłosy zacisnął się na drugim dołożonym palcu, gdy ten go nieco bardziej rozciągnął*. Nie wyglądał na obolałego, tylko jakby czującego się niekomfortowo, więc Chuuya uznał, że narzucił dobre tempo. Nie przyspieszył ruchu drugiej dłoni, "Chuuya, nie mógłbyś...?"
"Nie chcę żebyś już dochodził," odrzekł. "Spróbuj się zrelaksować."
Trochę to trudne mając już trzeci palec w sobie, ale wiedział, że to ważne. Atsushi zadrżał lekko, kryjąc swoje westchnienia za dłonią.
Chuuya zrzucił swoje własne ciuchy i chwilę się przygotowywał. Szeroko otwarte oczy Atsushiego skupiły spojrzenie na miejscu, w którym się o siebie ocierali.
Chuuya złapał nogi Atsushiego i zaczął powoli w niego wchodzić.
Nawet po tym przygotowaniu był ciasny. Atsushi jęknął i zatrząsł się, jednak Chuuya był naprawdę ostrożny, więc nic nie mówił, gdy ten wsunął się w niego do końca. Gdybym był dziewicą, pewnie bym już doszedł, myślał Atsushi.
"Jak się trzymasz?" zapytał, niezdolny do ukrycia wysiłku w głosie.
"Trochę boli," odrzekł Atsushi, pomiędzy głębokimi oddechami, "b-bywało gorzej, po prostu... się nie ruszaj."
Chuuya czekał. Chciał pocałować Atsushiego dla odwrócenia uwagi, jednak wtedy poruszyłby się, a chciał się jak najdłużej utrzymać w bezruchu.
Ostatecznie Atsushi rzekł, "Okej."
Chuuya wyszedł z niego, powoli, po czym znów wszedł. Jęk Atsushiego wciąż był jednym z tych z dyskomfortu, jednak mniej. Za trzecim razem podobnie. Za czwartym-
"Chuuya," Atsushi mruknął, a jego głos drżał prawie tak jak jego ciało "zrób tak jeszcze raz?"
Chuuya uśmiechnął się chwiejnie i spróbował w to samo miejsce. Jęk, który usłyszał był prawie tak samo satysfakcjonujący jak to ciasne ciepło.
Jego oczy cały czas patrzyły w Atsushiego. Gorąc w hego żyłach jedynie wzrósł, gdy zauważył jak Atsushi drży i odrzuca głowę do tyłu z przyjemności, po czym usłyszał Atsushiego, "Chuuya, Chuuya, Boże, proszę-" czuł jakby miał się zaraz rozpuścić. Nie sądził, że zapomni o tym w najbliższym czasie.
Początkowo jego ruchy były powolne, ale im bardziej się Atsushi przyzwyczajał, tym bardziej rudzielec nabierał tempa. Jego ręce nie zaciskały się za mocno na nogach chłopaka, nie chciał go zranić-
"Pocałuj... mnie...?"
Chuuya od razu się tym zajął, pochylając się i łącząc ich usta. To był mokry pocałunek bez ładu i składu, podczas którego niejednokrotnie jeden drugiemu jęczał w usta.
Chciał by to Atsushi pierwszy doszedł, więc wsunął rękę między ich ciała i znów zaczął go pieścić. To było trudne wyrównać tempo z własnymi ruchami - był trochę rozkojarzony - jednak zrobił najlepiej jak umiał, a białowłosy niemal zakwilił z rozkoszy.
Nie trwało to długo, by Atsushi doszedł, brudząc dłoń rudzielca. Chuuya jeszcze go trochę pomiział, ignorując każde uczucie, które nie było spowodowane Atsushim, każdy dźwięk, który nie był głosem białowłosego mruczącego jego imię-
Doszedł, a opadając, dostrzegł u Atsushiego uśmiech. Bardzo zmęczony, ale zadowolony.
"To było..." Atsushi próbował znaleźć słowa opisu, gdy Chuuya z niego wychodził. "Ja naprawdę..."
"Lubię to?" zasugerował Chuuya. Gdy Atsushi przytaknął, odpowiedział mu uśmiechem. "Ja też to lubię. ...No chodź, umyjemy cię."
*to stresujące gdy piętnaście razy tłumaczysz jedno zdanie, a ono za każdym razem tak jakoś nie pasuje ;_;
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top