and we all fall down when sun comes up

Gdy Atsushi przyszedł do Chuuyi, przyniósł ze sobą gaziki i butelkę wina.

Chuuya otworzył drzwi i zaprosił go do środka. Atsushi patrzył przez chwilę na lewy bok Chuuyi, jednak szybko wrócił wzrokiem na jego twarz.

Usiedli na kanapie bez słowa.

Atsushi w końcu przerwał ciszę. “...Czy to jeszcze boli?”

“Bywało gorzej,” Chuuya odrzekł, wzruszając ramionami. “Fajnie byłoby mieć kogoś takiego jak ta twoja doktorka, która wyleczyłaby mnie w chwilę.”

Atsushi uśmiechnął się kwaśno. “Naprawdę nie chciałbyś być leczony przez Yosano, uwierz mi.”

Znów cisza. Chuuya podniósł wino i przeczytał etykietę. “Niemiecki Riesling. Jeden z moich ulubieńców, ale za tani to nie jest. Kupiłeś go dzisiaj?”

“Nie, parę dni temu. Zameirzałem przynieść na następną randkę, ale potem…” Atsushi uciął.

“Dziękuję,” Chuuya odrzekł odkładając butelkę. Napięcie w powietrzu nie zmniejszyło się ani o trochę.

Atsushi przełknął ślinę. “Przep-”

“Nie musisz,” Chuuya wtrącił się. Zniżył głos. “Ty robiłeś to co trzeba, ja robiłem to co trzeba, to było do przewidzenia, że się zdarzy. Poza tym, to ja cię uderzyłem nim ty się choćby zamachnąłeś.”

“Ale… Wiem, że masz rację, ale…!” Atsushi nie potrafił znaleźć argumentów. Zacisnął dłonie na materiale swoich spodni i spojrzał w podłogę.

“...Chcesz to zakończyć?” Chuuya zapytał, nadal ostrożnym głosem.

Atsushi pokręcił głową tak szybko, że lekko mu się w niej zakręciło.

Chuuya westchnął. “Raczej nic się nie zmieni. Lubię być w Portowej Mafii, a ty się idealnie nadajesz do Agencji. Gdybyś kiedykolwiek stwierdził, że chcesz należeć do Mafii kazałbym ci przestać udawać idiotę, a gdybym ja chciał opuścić Mafię, zapytałbyś, czy nie uderzyłem się czymś w głowę.”

Chuuya…” To prawda. Atsushi nie wyobrażał sobie, by Chuuya powiedział coś w tym stylu.

“Jeśli to będzie problem, nie będziemy mogli się nawzajem chronić. Tak czy siak...” Chuuya uciekł wzrokiem. “Nie mogę patrzeć, jak tak obwiniasz się za to, co było twoją pracą.”

Atsushi zamilknął na dłuższą chwilę. “...Jesteś dla mnei zbyt uprzejmy i to od samego początku.”

Chuuya zjeżył się i spojrzał uważnie na białowłosego. “To ja cię zaatakowałem-”

“Ale mówiłeś, że to tylko praca, prawda? Więc nie musisz się obwiniać,” Atsushi odrzekł. Spojrzenie Chuuyi wydawało się nawet straszniejsze, gdy przypomniało się to nagłe uczucie przyparcia do ziemi, jednak nie przerwał. “Masz rację, nic się nie zmieni, a ja powinienem o tym wiedzieć. Nie będę o tym tak myślał w pracy, ale… Nie wyobrażam sobie nikogo innego, kto mógłby spędzać ze mną czas tak jak ty.”

Chuuya rozpogodził się. “Czasem naprawdę jesteś głupi.”

“Ty też.” Atsushi przekrzywił głowę. “Rozumiem, jeśli nie chcesz tego dłużej utrzymywać, ale chciałbym z tobą być, jeśli ty będziesz chciał.”

Po chwili Chuuya przyciągnął Atsushiego do siebie. “Chyba utknęliśmy w tym na chwilę dłużej.”

Atsushi uśmiechnął się. “Tak myślę.”

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top