Rozdział VI - Ostateczne starcie.

Tymczasem, Patryk i Mateusz przelatywali nad lasem, który prowadził do głównej siedziby ich wrogów. Jako, iż w chwili obecnej byli w połowie lasu, po parunastu minutach ich oczom zaczął ukazywać się ogromny kompleks budynków. Widząc to, Patryk rzekł:

- Wiem, że już to mówiłem, ale ło ja pierdolę, jak on się tu urządził.

- Nooo...Jak typowy czarny charakter w typowym amerykańskim filmie. – Odparł Mateusz.

Po tych słowach, Patryk zatrzymał pojazd niedaleko wyjścia z lasu, a następnie, wraz ze swoim kolegą, wyszedł na zewnątrz. Gdy zaś stali już na dworze, Mateusz spytał:

- I jak my wejdziemy do środka? Patrz, jak obstawione jest wejście główne.

- Cholera. Gdyby nie porwali Daniela, to moglibyśmy do niego zadzwonić i się spytać, a tak... - Odpowiedział Patryk, po czym dodał:

- Chociaż...Chwila! Posłużmy się logiką amerykańskich filmów. Gdzieś tu na pewno jest tylne wejście, którego nikt ani nic nie strzeże.

- Ty, to może rzeczywiście być prawdą. – Odrzekł Mateusz.

Zaś po tej rozmowie, zaczęli szukać takowego. Po minucie lub dwóch, odnaleźli cel ich poszukiwań. I było tak, jak w przypuszczeniach Patryka. Od razu otworzyli drzwi, a po zrobieniu tego, zauważyli długi, czarny i kręty korytarz. Widząc go, weszli do środka i zamknęli za sobą drzwi, aby nie wzbudzać podejrzeń. Następnie, ruszyli w drogę.


Postanowili iść cały czas prosto, aby się nie zgubić. Nie wiedzieli oni, ile czasu szli, lecz w pewnym momencie ujrzeli światło padające z góry oraz niedługą drabinę. Od razu do niej podeszli i zaczęli wchodzić, a gdy doszli do końca, najciszej jak tylko mogli, otworzyli właz i tak samo weszli. Po znalezieniu się na górze, zobaczyli że było to pomieszczenie główne. Niedaleko nich, stali odwróceni Grzegorz i Laura. Najprawdopodobniej ich nie zauważyli. Oprócz tego, dało się zauważyć, że oboje tworzyli dwie głowice jądrowe. Po chwili zaś, Laura spytała Grzegorza:

- A to aby na pewno zadziała?

- Na pewno...Obiecuję ci to. – Odpowiedział

- No chyba tylko w waszych marzeniach. – Powiedział Patryk.

W tym momencie, Grzegorz i Laura się odwrócili. Widząc ich wrogów, Grzegorz rzekł:

- No proszę, proszę. Kogo my tu mamy. Patryk i Mateusz...Zapewne będziecie chcieli nas powstrzymać. Jednak ostrzegam, że jeśli spróbujecie to zrobić, zabijemy waszego szefa.

W tym momencie, Patryk i Mateusz byli w kropce. Nie chcieli stracić ich szefa, ale jednocześnie chcieli powstrzymać swych wrogów przed zniszczeniem świata. Wiedzieli również, że słowa Grzegorza mogły być prawdziwe. Z każdą chwilą ciszy, mimo iż nie widzieli twarzy Grzegorza, czuli że ten coraz bardziej szyderczo się uśmiechał, widząc ich słabość. Lecz, w którejś chwili, odezwał się Patryk:

- Chyba cię pojebało, jeśli myślisz, że uda ci się nas zastraszyć.

Po czym, standardowo, rozegrała się walka. Jednak, w czasie jej trwania, czas jakby się zatrzymał. Nie wiedzieli oni, czy walczyli sekundy, minuty, godziny, dni, tygodnie, miesiące, lata, czy wieki. Walka pomiędzy nimi w każdym razie trwała bardzo długo. Kiedy zaś zmęczenie dawało się we znaki obu stronom, Patrykowi udało się pchnąć Grzegorza w kierunku cienkiej ściany z wbudowanym generatorem prądu. Na jego nieszczęście, był włączony, przez co przez jego ciało przepłynął prąd. Po chwili, przeraźliwie krzyknął z bólu i osunął się nieprzytomny na podłogę. Kiedy zaś Laura odwróciła się i chciała do niego podbiec, aby sprawdzić, czy żył, Mateusz pchnął ją w kierunku drugiej ściany. Dziewczyna miała więcej szczęścia, gdyż w owej ścianie nie było generatora, przez co, po uderzeniu tylko zemdlała.


Kiedy zaś przeciwnicy Patryka i Mateusza byli nieprzytomni, do zwycięzców walki ponownie wróciło poczucie czasu. Gdy to nastąpiło, Mateusz spytał:

- Ciekawe, ile walczyliśmy.

W tym momencie, Patryk spojrzał na zegarek. Kiedy to zrobił, okazało się, że walczyli półtora tygodnia, co znaczyło, że czas rzeczywiście jakimś cudem się zatrzymał.

- Ja pierdolę. Czas wtedy rzeczywiście się zatrzymał, gdyż mój zegarek pokazuje, że minął tydzień i pół. – Rzekł

- O kuźwa. Ale jakim cudem? – Zapytał Mateusz.

- Nie wiem właśnie. Ale teraz, lepiej zabierzmy pendrive z danymi, uwolnijmy Daniela i spadajmy.

Po tej rozmowie, najpierw zaczęli szukać dysku USB, po który pierwotnie przybyli.


Szukali go około paru minut. W którejś chwili, gdy doszli do pomieszczeń mieszkalnych i salonu, na stole, który stał przed sofą, znajdował się laptop Grzegorza. Dało się również zauważyć podpięty do USB cel ich poszukiwań. Widząc go, oboje podeszli bliżej, po czym Patryk odczepił pendrive i schował go.

- No to jedna zguba odnaleziona. Teraz czas znaleźć Daniela. – Odparł Mateusz.

Po tych słowach, udali się na poszukiwanie ich szefa...


Poszukiwania również zajęły im parę minut. Lecz, w pewnym momencie, ujrzeli średniej wielkości, czarne i zrobione z metalu drzwi, zamknięte na cztery zaszyfrowane zamki. Od razu do nich podeszli i zaczęli próbę odgadnięcia haseł. Po dziesięciu próbach udało im się odblokować wszystkie zamki. Hasłem do pierwszej była dokładna data urodzenia Laury, do drugiej jego [Grzegorza] dokładna data urodzenia, a do trzeciej i czwartej dokładne daty urodzenia jego rodziców.


Po odblokowaniu, przeszli przez drzwi. Kiedy to zrobili, ujrzeli kompletnie puste pomieszczenie z kratami w małym okienku. Po lewej stronie, przy ścianie, zobaczyli Daniela. Widać było, że był bliski śmierci z głodu i pragnienia. Lecz, słysząc otwierające się drzwi, odwrócił swój wzrok, w którym gasło życie. Gdy zaś ujrzał Patryka i Mateusza, powiedział słabym głosem:

- To...To wy? Skąd wiedzieliście, że tu jestem?

- Gdy lecieliśmy do bazy Grzegorza i Laury, w pewnym momencie, zadzwonił do nas jeden z pracowników twej korporacji i powiedział nam, że zostałeś porwany. – Odpowiedział Patryk.

Po tych słowach, podeszli oni do niego, pomogli mu wstać i, przytrzymując aby nie upadł, pomogli mu iść.


Kiedy zaś po jakimś czasie byli w połowie drogi, Patryk rzekł do Daniela:

- Tak w ogóle, to mamy ten pendrive z danymi.

W tym momencie, Daniel spojrzał na niego i powiedział ze słyszalną ulgą w głosie:

- Dziękuję...

- Nie ma sprawy. – Odparł Patryk.

Po tych słowach, dalej szli już w ciszy.


Gdy zaś po parunastu minutach wyszli z bazy ich wrogów, udali się do ich pojazdu. Po wejściu, pomogli Danielowi usiąść w głównym pomieszczeniu, a następnie udali się do kokpitu. Tam, za sterami ponownie zasiadł Patryk. I, po chwili, ruszyli w kierunku Sahary...


Gdy po parunastu godzinach dolecieli do celu, zatrzymali się dokładnie przed zejściem do korporacji. Po wylądowaniu, Patryk i Mateusz udali się do głównego pomieszczenia pojazdu, pomogli Danielowi wstać i we trójkę wyszli. Jednak, gdy chcieli odsłonić właz i zejść w dół, ujrzeli że właz się otworzył, a następnie wyszedł spod niego jeden z pracowników firmy, co mogło znaczyć, że został po coś wysłany. Jednak, widząc Patryka, Daniela oraz Mateusza, powiedział do Patryka i Mateusza:

- O. Widzę, że uwolniliście Daniela.

- Tak, ale jak widać, nie jest on w najlepszym stanie. – Odparł Patryk.

- Prawdę mówiąc, to teraz wolałbym umrzeć. – Rzekł Daniel.

- Nie martw się. Niedługo wszystko powinno wrócić do normy. Ale dobra. Dzięki, że go tu sprowadziliście. My się już nim zajmiemy. – Odrzekł pracownik.

Po tej rozmowie, Patryk i Mateusz puścili Daniela, po czym przytrzymał go pracownik firmy. Następnie, podał [Patryk] pracownikowi pendrive z danymi i, wraz z Mateuszem, pożegnał się i odszedł. Zaś parę chwil po wejściu do pojazdu, oboje ruszyli w kierunku ich domów...


TYMCZASEM, W BAZIE GRZEGORZA I LAURY.

Kiedy zaś Laura obudziła się, od mocnego uderzenia bolała ją głowa. Oprócz tego, widziała że nie było już w ich bazie Patryka i Mateusza. Mimo wszystko, wstała i podeszła do nadal nieprzytomnego Grzegorza. Kiedy to zrobiła, sprawdziła czy żył. Ku jej wielkiemu szczęściu, okazało się, że tak. Od razu postanowiła przenieść go do salonu. Podniosła więc go i zaniosła do owego miejsca. Po znalezieniu się tam, położyła go na sofie, usiadła obok i zaczęła czekać, aż ten się obudzi...


Parę minut potem, Grzegorz obudził się. Kiedy otworzył oczy, wszystko widział jak przez mgłę. Również słyszał swoje ciężkie i wolne oddechy. Po chwili natomiast, zauważył nad sobą jakąś zamazaną postać, a po chwili usłyszał głos Laury, która mówiła:

- Oh, Grzegorz...Jak dobrze, że żyjesz...

- Skarbie...Gdzie...Gdzie ja jestem? – Spytał słabym głosem.

- W salonie.

- Czyli...Czyli zabrałaś mnie z tamtego pomieszczenia?

- Oczywiście, że tak.

- Dziękuję, że mnie tam nie zostawiłaś na pastwę losu...

- Oj, nie musisz dziękować. Kiedyś tym mnie uratowałeś, to teraz ja się odwdzięczam.

I w tym momencie, mimo iż dziewczyna nie widziała jego twarzy, czuła że pierwszy raz, odkąd się poznali, on się do niej uśmiechnął. Od razu odwzajemniła uśmiech. Następnie zaś, zaczęła przy nim siedzieć i czekać, aż ten odzyska siły...


Lecz, od tego momentu, gdy Patryk i Mateusz wrócili do swych domów oraz kiedy Grzegorz odzyskał siły po porażeniu prądem, życie obydwu stron wyglądało normalnie. Niestety, do czasu...

CDN

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top