Rozdział II - Ucieczka

Tymczasem, w bazie Grzegorza i Laury, dziewczyna siedziała sobie w pokoju, w którym były komputery monitorujące to, co działo się na całym świecie. Bowiem oglądała ona sobie to, co rozgrywało się we wszystkich krajach. Lecz, w pewnym momencie, widok przełączył się na Saharę. Od razu zauważyła ona Patryka i Mateusza, którzy stamtąd wracali. Wiedziała, że to mogło znaczyć tylko jedno. Od razu krzyknęła, jakby przed siebie:

- GRZEGORZ!!! Chodź tu, szybko!

- Już idę! – Odkrzyknął

Po czym dało się słyszeć szybkie kroki, a następnie otwierające się drzwi. Kiedy zaś Grzegorz wszedł do pomieszczenia, spytał:

- Coś się stało?

- Patrz. Patryk i Mateusz wracają z Sahary, co może znaczyć i zapewne znaczy, że dowiedzieli się w jakiś sposób o tym, co zaszło w tej korporacji. I pewnie będą chcieli ukraść nam kopię ich danych. – Odpowiedziała, wskazując na ekrany.

W tym momencie, od razu spojrzał on na ekran, który był wskazywany przez Laurę. Kiedy to zrobił, rzeczywiście ujrzał to, o czym mówiła dziewczyna. Widząc to, odparł:

- Jasna cholera. Oni to wszystko muszą zepsuć. Ale mam pomysł.

Po czym wyjął z kieszeni nadajnik, wyciągnął antenkę, która tam była, żeby owy nadajnik lepiej łapał zasięg i nacisnął czerwony przycisk. Kiedy to zrobił, z głębi bazy dało się słyszeć dźwięk otwieranego włazu, a następnie wylatujących samolotów. Słysząc to, Laura spytała:

- Co to jest?

- Zdalnie sterowane samoloty wojskowe, które mają za zadanie ich zestrzelić. – Odpowiedział Grzegorz.

- Ty to chyba o wszystkim myślisz.

- No a jak.

Po tej rozmowie, zaczęli patrzeć w ekrany i oczekiwać na zestrzelenie ich wrogów...


W TYM SAMYM CZASIE, NAD SAHARĄ...

Na początku, droga Patryka i Mateusza była normalna. W spokoju lecieli oni w kierunku bazy ich przeciwników. Lecz, w którejś chwili, usłyszeli taki dźwięk, jakby ktoś strzelił w ich pojazd. Od razu, po usłyszeniu tego, Patryk spojrzał przez okienko, które było w kokpicie. W tym momencie, okazało się, że nadlatywało mnóstwo samolotów wojskowych, które zaczęły ich ostrzeliwać. Widząc to, rzekł on do Mateusza:

- Weź przyspiesz, bo zaraz nas zestrzelą.

W tym momencie, Mateusz od razu przyspieszył. Jednak, nie tylko on. Samoloty zrobiły to samo i kontynuowały ostrzał. W tym wypadku nie pomagało nawet wymijanie, gdyż posiadały one rakiety samonaprowadzające. Aż w końcu...


W którymś momencie ucieczki, jeden z goniących ich samolotów strzelił w przewód paliwowy. W tym momencie, w pojeździe, dało się słyszeć alarm, który oznaczał właśnie to, że coś złego działo się z pojazdem. Słysząc to, Patryk powiedział:

- O cholera. Chyba strzelili nam w przewód paliwowy. Zaraz spadniemy!

I rzeczywiście, tak się stało i ich pojazd zaczął pikować w dół. Po paru sekundach, mocno uderzył w ziemię. Od mocnego uderzenia, oboje stracili przytomność...


W TYM SAMYM CZASIE, W BAZIE GRZEGORZA I LAURY...

Grzegorz i Laura nadal oglądali wydarzenia, które rozgrywały się nad Saharą. Kiedy zaś zauważyli, że pojazd ich wrogów został zestrzelony, Laura rzekła:

- Eh...To by było zbyt piękne, aby zginęli...

- Bo nie zginęli. Nie wierzę, że nie żyją. Chciałem ich tylko spowolnić, abyśmy mieli więcej czasu na przygotowanie wyjścia awaryjnego. – Odparł

- Ty chyba masz wszystko zaplanowane.

- No pewnie, że tak. Przecież muszę mieć plan działania.

Jednak, po tej rozmowie, rozeszli się z pokoju w swoje strony...


TYMCZASEM, NA SAHARZE...

Parę minut później, gdy Patryk i Mateusz się obudzili, i podnieśli z piasku, ujrzeli że ich statek kosmiczny był zniszczony i wbity w ziemię. Widząc to, Patryk spytał:

- Jasna cholera. I co my teraz zrobimy?

- W bagażniku jest skrzynia z narzędziami, więc jeśli przetrwała, to możemy spróbować naprawić ten pojazd. – Odpowiedział Mateusz.

- Dobry pomysł.

Po tej rozmowie, otworzyli bagażnik i wyjęli skrzynię. Kiedy to zrobili, okazało się, że była cała. Zaś gdy ją otworzyli, ujrzeli że narzędzia również przetrwały. Widząc to, od razu przystąpili do próby naprawy...


Odbudowa pojazdu zajęła im dwa tygodnie. Całe dnie pracowali, oczywiście z przerwami, a w nocy spali pod odbudowywanym pojazdem. Naprawa fakt, szła wolno, ale jednak skutecznie. Zaś po dwóch tygodniach, gdy skończyli pracę, Mateusz rzekł:

- Cholera. Przecież nie mamy paliwa. Strzelono nam w przewód paliwowy.

- Nie ma problemu. Zadzwonię do Daniela i on nam może jakieś wyśle. – Odparł Patryk.

Jednak, gdy wyjął telefon z zamiarem zadzwonienia, usłyszał dzwonek telefonu. Od razu odebrał połączenie. Okazało się, że to właśnie był Daniel. Chwilę potem, powiedział:

- Witam ponownie. Jako, iż minęły już dwa tygodnie, chciałem się dowiedzieć, jak wam idzie.

- Chujowo. Nadal jesteśmy na Saharze. – Odpowiedział Patryk.

- A co się stało, że nadal tu jesteście?

- Gdy lecieliśmy nad pustynią, w pewnym momencie, zaczęły nas gonić siły powietrzne Grzegorza. W pewnej chwili, strzelili nam w przewód paliwowy, przez co spadliśmy i się rozbiliśmy. Właśnie niedawno skończyliśmy odbudowywać nasz pojazd, ale nie mamy paliwa.

- Mogę wam wysłać zapasowe. Tylko jakie? Benzyna dziewięćdziesiąt pięć? Dziewięćdziesiąt osiem? Diesel? Gaz?

W tym momencie, Patryk zwrócił się do Mateusza z pytaniem:

- Jakie paliwo zasila ten twój grat?

- Diesel – Odparł Mateusz.

Po tych słowach, Patryk zwrócił się do Daniela:

- Diesel

- OK. Zaraz go do was wyślę. – Odrzekł

Po tej rozmowie, połączenie zakończyło się. Zaś Patryk i Mateusz zaczęli czekać...


Jakieś parę minut później, ujrzeli samolot, który zmierzał w ich kierunku. Chwilę później, wylądował niedaleko nich, po czym, za pomocą chwytaka, wystawił na ziemię dwa zbiorniki z Dieselem i odleciał. Widząc to, Mateusz powiedział:

- Miło, że dał nam zapasowy zbiornik.

Po tych słowach, jeden wykorzystali do napełnieniabaku pojazdu, po czym drugi zbiornik, jak i ten pusty, wrzucili do bagażnika.Następnie, wsiedli do kokpitu. Za sterami, ponownie, zasiadł Mateusz, po czymruszyli w dalszą drogę... 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top