Rozdział III - Porwanie
Tymczasem, w bazie Grzegorza i Laury, dziewczyna znów oglądała na ekranach, które przedstawiały sytuację w każdym zakątku świata, co działo się na poszczególnych kontynentach. Jednak, w pewnym momencie, widok przeniósł się na Saharę. Od razu zauważyła ona, że Patryk i Mateusz skończyli odbudowywać ich pojazd i ponownie zmierzali w kierunku ich bazy. Widząc to, od razu krzyknęła jakby przed siebie:
- GRZEGORZ!!! Chodź tu, szybko!
- Już idę! – Odkrzyknął
Po tych słowach, dało się słyszeć szybkie kroki, a następnie otwierające się drzwi. Gdy zaś wszedł do pomieszczenia, spytał:
- Co się stało?
- Patrz. – Odpowiedziała, po czym wskazała palcem na jeden z monitorów.
W tym momencie, Grzegorz od razu przeniósł swój wzrok we wskazane miejsce. Kiedy to zrobił, zobaczył to samo, co Laura. Widząc to, rzekł:
- Jasna cholera.
- Co my teraz zrobimy? – Spytała dziewczyna.
W tym momencie, Grzegorzowi wpadł do głowy genialny pomysł. Na samą myśl o nim, szyderczo się uśmiechnął. Jednak, jako iż jego twarz była zasłonięta przez kaptur, Laura nie zauważyła tego. Chwilę potem, powiedział on:
- Mam pomysł. Może porwiemy ich ulubionego szefa i będziemy tu przetrzymywać. Będzie to dobry szantaż na nich. Wtedy nie odważą się nam nic zrobić.
- Ty to zawsze masz dobre pomysły. – Rzekła dziewczyna.
Po tej rozmowie, postanowili oni działać od razu. Wzięli więc wszystko, co mogłoby im pomóc we włamaniu do siedziby korporacji i jednocześnie do obezwładnienia jej szefa, po czym wsiedli do statku kosmicznego Grzegorza, którym zamierzali się tam udać. Grzegorz zasiadł za sterami, a Laura usiadła obok niego. I, po chwili, ruszyli...
Parę godzin później, gdy znaleźli się niedaleko Sahary, zaczęli szukać jakiegoś miejsca, w którym mogliby się zatrzymać i mieć pewność, że nic nie stanie się z ich pojazdem. Po paru minutach, znaleźli takowe i zatrzymali się w nim. Kiedy pojazd już stał, oboje wyszli na zewnątrz i ruszyli w kierunku środka pustyni...
Droga zajęła im około pół godziny. Po tym czasie, w pewnej chwili, usłyszeli pod nogami taki dźwięk, jaki wydaje metalowa klapa, kiedy się po niej przechodzi. Od razu dziewczyna odsypała z tamtego miejsca piach i, kiedy to zrobiła, oboje ujrzeli wejście do środka firmy. Widząc to, otworzyła ona wejście i, kiedy to zrobiła, ujrzeli długą drabinę prowadzącą w dół. Widząc ją, zaczęli po niej schodzić, przy okazji zamykając właz. Droga na sam dół zajęła im parę minut. Po zejściu, zauważyli oni dużo paneli z różnymi przyciskami oraz trochę monitorów, z czego na jednym z nich widoczny był przekrój siedziby. Widząc to, Grzegorz podszedł do paneli i tylko pięć razy nacisnął kilka różnych przycisków, a bez żadnych kłopotów zdezaktywował system alarmowy. Widząc to, Laura spytała szeptem, ze słyszalnym zdziwieniem w głosie:
- Jakim cudem ty to tak szybko zrobiłeś?
- Byłem tu wiele razy, więc mam z tym doświadczenie. – Odpowiedział, również szeptem.
Po tych słowach, oboje, ukrywając się, aby nikt ich nie zauważył, ruszyli w kierunku pomieszczenia, z którego zamierzali wypuścić na całą bazę chloroform i tam samym uśpić wszystkich pracowników, i mieć łatwiejszą drogę do pomieszczenia głównego. Jako, iż Grzegorz znał to miejsce na wylot, szybko dotarł do celu.
Po znalezieniu się w środku, zamknęli się, aby nikt ich nie przyłapał. Kiedy to zrobili, Grzegorz szybko odnalazł klapę, do której można było wstawić coś, co miało być emitowane wraz z powietrzem przez wywietrzniki w całej siedzibie korporacji, oprócz pomieszczenia głównego. Od razu, oboje do niej podeszli, po czym Grzegorz wstawił do środka puszkę z chloroformem i ustawił czas emitowania na pięć minut, a następnie włączył komputer, który sterował tym systemem. Gdy to zrobił, postanowili oni przeczekać ten cały czas w tamtym miejscu...
Tymczasem, przez wszystkie pomieszczenia, oprócz głównego, zaczął rozprzestrzeniać się chloroform. Jako, iż wydobywał się z wywietrzników, osoby które się tam znajdowały, nie mogły nic na to poradzić. Po paru sekundach zaś, padali nieprzytomni na podłogę.
W tym samym czasie, po upływie pięciu minut, Grzegorz wyjął puszkę z chloroformem z klapy i schował ją, po czym wiedząc, że nie dostał się on [chloroform] do pomieszczenia głównego, gdyż było ono obsługiwane przez oddzielny system wywietrzników, wraz z Laurą, spokojnie udał się tam.
Droga w tamto miejsce zajęła im parę minut. Kiedy zaś oboje stali przed dużymi, metalowymi, srebrnymi drzwiami, otworzyli je tak cicho, jak tylko się dało i tak samo weszli do środka. Po zrobieniu tego, ujrzeli że szef korporacji stał odwrócony do nich i robił coś przy jednym z serwerów. Najprawdopodobniej ich nie zauważył. Jednak, nie wszystko było tak proste, gdyż Daniel widocznie zorientował się, że ktoś obcy dostał się do głównego pomieszczenia jego korporacji, bowiem, po chwili, wyjął pistolet, gwałtownie odwrócił się i wycelował przed siebie. Lecz, na jego nieszczęście, Grzegorz i Laura byli o wiele szybsi, więc nie mógł ich zauważyć, gdyż oni byli już za nim. Chwilę potem, Grzegorz jedną ręką gwałtownie przystawił mu pistolet do głowy, a drugą przytknął mu chustkę przesiąkniętą chloroformem do nosa. Następnie zaś, zaczął czekać.
Po kilku sekundach ujrzał, że jego wróg opadł nieprzytomny. Od razu chwycił on go i podniósł. Następnie, wziął pistolet z jego ręki, gdyż nie chciał mieć z nim problemów w momencie, gdy obudziłby się. Jednak, po zrobieniu tego, Laura spytała:
- Ale jak wrócimy stąd do naszej bazy? Przecież droga zajmuje parę godzin, a on niedługo się obudzi.
- To proste. Przeteleportuję nas. – Odpowiedział
- A jak zamierzasz przetransportować także i nasz statek kosmiczny?
- W najbliższym czasie przeteleportuję się w miejsce, w którym on stoi i nim wrócę. Proste.
- A, no chyba, że tak.
Po tej rozmowie, podeszła ona do niego, po czym ten objął ją i przeteleportował ich do bazy. Kiedy zaś tam się znaleźli, przenieśli jeszcze nieprzytomnego Daniela do jednego z kompletnie pustych pomieszczeń i posadzili go pod ścianą. Następnie zaś, zaczęli czekać, aż się obudzi...
Parę minut potem, gdy obudził się on, ujrzał że znajdował się w jakimś innym pomieszczeniu, poza główną siedzibą jego korporacji. Widząc to, od razu uniósł głowę. Gdy to zrobił, zobaczył swoich wrogów – Grzegorza i Laurę. Widząc ich, trochę zwężył oczy, po czym powiedział:
- Grzegorz...Czego znów ode mnie chcesz? Nie wystarczy ci to, że ostatnim razem prawie mnie zagazowałeś neurotoksyną w mojej własnej firmie? A poza tym, to gdzie żeś mnie przywlókł?
- Jesteś w jednym z kompletnie pustych pomieszczeń mojej bazy. I nie, nie wystarcza mi to, bo nie zdechłeś. A czego od ciebie chcę? Niewiele. Będziesz służył mi jako szantaż na Patryka i Mateusza, że jeśli odważą się cokolwiek zrobić przeciwko nam, to zginiesz z naszych rąk. Jeśli wcześniej nie umrzesz z odwodnienia i wygłodzenia. – Odpowiedział Grzegorz.
- Myślisz, że to na nich zadziała? Jeśli tak, to się mylisz. Poza tym, nie odważysz się mnie zabić.
- Ty mnie nie znasz. Oczywiście, że się odważę.
- Zobaczymy
Jednak, po tej rozmowie, Grzegorz i Laura wyszli z pomieszczenia. Kiedy to zrobili, zamknęli drzwi na cztery zamki, które były chronione długimi szyframi i odeszli, zostawiając Daniela na pastwę losu...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top