fog

- Nie, nie założę tego! - Skrzywiłem się, przeglądając w lustrze niewielkiej kabiny przebieralni.

- A właśnie, że założysz. - Uśmiechnęła się Eun, lustrując mnie wzrokiem. Zrobiła z palców ramkę i spojrzała na mnie przez nią. - Wyglądasz zajebiście. Brałabym.

- Ale zdajesz sobie sprawę z tego, że jestem gejem? - spytałem, przesuwając palcem po czarnej siateczce na boku wybranej przez dziewczynę koszulki. - Wyglądam w tym głupio.

- Czy ty śmiesz podważać mój gust? - Eun złapała się pod boki, marszcząc brwi. - I spokojnie, nie jesteś w moim typie.

- Za to Namjoon jest? - Przewróciłem oczami, mówiąc to, co chciała usłyszeć.

Od razu się rozpromieniła.

- Jak ty mnie dobrze znasz. - Zaszczebiotała, ponownie poprawiając na mnie i tak idealnie leżącą koszulkę. Szkoda tylko, że nie wyglądałem w niej idealnie. Bardziej jak jakaś bezkształtna kluska. - Bierzemy.

- Nie. - Zaprotestowałem, zakładając ramiona. - Jestem facetem, muszę mieć jaja i być trochę asertywny.

- Co do obecności tych twoich 'jaj', polemizowałabym. - Eun przekrzywiła głowę, wpatrując się w moje krocze, które odruchowo zasłoniłem dłońmi. - Asertywności też zresztą jeszcze u ciebie nie zauważyłam.

Prychnąłem, nie komentując jej słów, bo to i tak nie miało już sensu. Byłem na straconej pozycji, o czym dobitnie przekonała mnie triumfalna mina przyjaciółki i to, z jakim zaangażowaniem wyciągała swój wypchany portfel.

***

- Obiecuję, że kiedyś ci się odwdzięczę. - Syknąłem Eun do ucha, gdy po meczu ciągnęła mnie rozradowana za rękę do szatni zespołu.

Całe dwie godziny na trybunach, moja przyjaciółka spędziła, komentując każdą, nawet najmniejszą czynność, wykonaną przez jej ukochanego 'Nam-nama'. Potakiwałem jej tylko w odpowiednich momentach, bardziej będąc zaabsorbowanym swoim telefonem. Zerkałem na rozgrywkę jedynie, gdy publiczność zaczynała wiwatować lub wydawać dźwięki pełne dezaprobaty. Podczas tych chwil mój wzrok zawsze lądował na Jungkooku, jakby mi na złość. Nienawidziłem typa i wątpiłem, by w najbliższym czasie się to zmieniło. Od naszego pierwszego spotkania irytował mnie jego styl bycia oraz to, że był denerwująco przystojny, wysportowany i cieszący się ogromną popularnością. Zawsze naj.

- Wątpię, by udało ci się spłacić moją przysługę. - Uśmiechnęła się uroczo, bez pukania wchodząc do szatni zespołu.

- Przysługę? - Zdążyłem jedynie prychnąć, zaraz będąc zaciągniętym przez Eun do blondyna, rozmawiającego z kolegą z drużyny o brązowych włosach i jakiejś dziwnej twarzy. Z tego, co kojarzyłem, to nazywał się Jung Hoseok i należał również do grupy tanecznej.

- Cześć! Świetnie wam poszło. - Przywitała się Jeong, przybijając z Hoseokiem żółwika. Chyba znali się z jakiejś imprezy, ale nie byłem pewny. Eun raczej mi coś o tym wspominała, ale mówiąc szczerze, to rzadko kiedy skupiałem się na jej słowach. Gdy moja przyjaciółka dostawała słowotoku, nie było nawet sensu próbować jej przerwać.

- Dzięki. - Uśmiechnął się Namjoon, przez co w jego policzku ukazał się dołeczek, kompletnie nie pasujący do jego wręcz agresywnego wyglądu. - A właśnie. Namjoon jestem. - Podał dłoń Eun, która rzuciła mi spojrzenie, które mogłem zinterpretować jedynie jako ,,jeśli zemdleję, to nawet nie próbuj mnie łapać. On ma to zrobić".

- Wiem. - Zachichotała brunetka, ściskając delikatnie jego wielką, zgrabną dłoń. - EunJeong. A to jest Taehyung, mój bff. - Przedstawiła mnie, jakbym sam nie potrafił. Powstrzymałem jednak przewrócenie oczami, zamieniając to na uśmiech, którym Nam obdarzył i mnie podczas wymieniania uścisków dłoni. Gdyby wzrok Eun mógł zabijać, już byłbym martwy.

- Gdzie pan kapitan? - Spytała Jeong, gdy nie zauważyła go w szatni, przepełnionej zapachem testosteronu i męskich dezodorantów. - To chyba jemu należą się tu największe brawa.

Prychnąłem cicho pod nosem, zaraz będąc zmuszonym do sprytnego zatuszowania tego kaszlem, gdy blondyn spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.

- Krótko przed wami przyszła tu Hyuna i gdzieś razem wyszli. Mówili, że muszą iść świętować. - Wtrącił się niski, chuderlawy chłopak, o podobnym kolorze włosów do Namjoona. - Yoongi jestem. - Przedstawił się, zupełnie niepotrzebnie, bo członkowie szkolnej drużyny byli rozpoznawani nie tylko w szkole. Znałbym ich osobiście już wcześniej, gdyby nie to, że Eun dopiero teraz postanowiła zacząć działać. Sam bym w życiu nie podszedł.

Skrzywiłem się, gdy usłyszałem imię 'Hyuna'. Nie darzyłem jej sympatią głównie dlatego, że zwyczajnie się puszczała. Zrozumiałbym, gdyby robiła to przynajmniej za pieniądze, ale ona czerpała po prostu z tego satysfakcję. Głupia dziwka, obnosząca się ze swoją chudą dupą wyżej, niż z głową.

- Cóż, na pewno nie poszli czytać książek. - Parsknął Namjoon, pakując do sportowej torby swój przepocony strój, na który Eun patrzyła się ze świecącymi oczami. Kobiety dziwne... - Nasz Kookie coraz częściej się z nią spotyka, jednak stawiam na relacje czysto cielesne. Raczej wątpię, by zaczęli ze sobą chodzić. Nie są typami randkowiczów. - Wzruszył ramionami, zakładając zaraz na jedno pasek torby. - Idziecie na imprezę?

Eun pokiwała energicznie głową.

- Oczywiście. - Uśmiechnęła się uroczo. Złapała mnie za ramię, wbijając w nie palce, bym nawet nie śmiał się odezwać. - Z przyjemnością wpadniemy.

***

- Wyglądam id-io-ty-cznie. - Syknąłem, przeglądając się w dużym lustrze w pokoju przyjaciółki, która wcisnęła mnie w kupioną poprzedniego dnia czarną bluzkę z siateczką po bokach i tego samego koloru rurki z dziurami na kolanach. - Patrz, to cholerstwo podkreśla każdy gram tłuszczu.

Eun prychnęła, zaprzestając na chwilę szukania dodatków do mojego outfitu, by na mnie spojrzeć.

- Jedyne, co ci może podkreślić, to kości. - Wyciągnęła spomiędzy sterty bransoletek czarną wstążeczkę. - O, idealne.

Spojrzałem na nią krzywo.

- Będę wyglądać jak wyjątkowo brzydka dziwka, która uciekła z burdelu. - Burknąłem, zakładając ramiona i tupnąłem glanem, by jeszcze bardziej ukazać swoją niechęć do całego tego głupiego pomysłu mojej przyjaciółki.

- O to mi właśnie chodzi. - Jeong przewróciła oczami, oplatając moją szyję wstążką, na co z niechęcią pozwoliłem. Dziewczyna mruknęła z satysfakcją. - Jungkook musi na ciebie zwrócić uwagę.

Spojrzałem na nią w lustrze.

- Po chuj?

- Przecież wiem, że ci się podoba. - Wymruczała, odchodząc krok, by móc obejrzeć swoje dzieło w całości. - Ruchable.

- Skąd ci się to, kurde, wzięło? - Zaśmiałem się, odwracając się do niej. - To antypatyczny dupek. W dodatku stuprocentowy hetero, więc nawet, gdybym chciał, i tak nie miałbym szans. - Wzruszyłem ramionami, ponownie przeglądając się w lustrze, by poprawić pudrowo-różowe kosmyki włosów.

- Nie. - Zaprzeczyła dziewczyna. - Może być bi, ale na pewno nie hetero.

- Skąd wiesz? - Zerknąłem na nią kątem oka. Mogłem mówić co chciałem, ale zaintrygowała mnie ta rozmowa. W końcu dobrze znać jakieś brudne sekreciki swojego wroga, prawda?

- Kojarzysz Jimina? - spytała, łapiąc mnie pod brodę, by poprawić mój makijaż. Sama była już gotowa - na to 'wielkie wydarzenie' ubrała się w swoje ukochane kabaretki i bardzo krótką czarną sukienkę z gorsetem, w której wyglądała dużo lepiej, niż Hyuna w tych swoich miniówkach. Do tego nieodłączne glany i makijaż, tylko mocniejszy niż zwykle.

- Mhm. - Mruknąłem, przywołując obraz niskiego, wysportowanego chłopaka z rudymi włosami.

- No. Pisałam wczoraj wieczorem z Hobim i wysłał mi zdjęcia, na których pan wielki hetero Jungkook się z nim liże. Że z Jiminem. - Uśmiechnęła się tajemniczo, jednym sprawnym ruchem kończąc kreskę eyelinerem.

- Po pijaku to nawet ja bym się mógł z dziewczyną przespać - zauważyłem, mrugając kilkukrotnie, gdy przy prychnięciu prawie wsadziła mi do oka pędzelek. - No co?

- Ty z dziewczyną? - spytała rozbawiona, zakręcając buteleczkę i odkładając ją na toaletkę. - Nie widzę tego. Potrzeba ci faceta, ty sobie nawet sam śniadania nie umiesz zrobić. Albo ewentualnie musiałbyś sobie znaleźć kobietę z silnym charakterem. Czyli albo ja, albo jakaś lesbijka.

Przewróciłem oczami, choć na jej wspomnienie o braku umiejętności do gotowania zassało mnie w żołądku. Po co mi to umieć, skoro jestem za gruby, by jeść?

- O której jest ta twoja genialna impreza? - spytałem, wstając z różowego taboretu. W pokoju Eun prawie wszystko było czarne, dlatego to siedzenie jako jedno z niewielu mebli w pomieszczeniu się wyróżniało.

- Za półtorej godziny - odparła, nie patrząc na mnie. Usiadła na łóżku, by zawiązać glany.

Uniosłem brwi.

- To czemu już się do wyjścia szykujemy?

- Bo wiesz... Obiecałam Namjoonowi, że pomożemy im w przygotowaniach. - Uśmiechnęła się do mnie słodko.

- Co? - Sapnąłem, musząc z powrotem opaść na taboret, bo inaczej bym zemdlał. - Że niby, kurwa, co?

- To, co słyszysz. - Westchnęła moja przyjaciółka, wstając z niepościelonego łóżka. Nie pamiętam, kiedy ostatnio nie było na nim tych wszystkich ubrań i skłębionej pościeli.

Eun złapała swoją ulubioną torebkę z czaszką, przejrzała się jeszcze w lustrze i spojrzała na sparaliżowanego mnie.

- Idziesz? Im szybciej się uwiniemy, tym wcześniej będę mogła zacząć akcję ,,zdobyć Namjoona".

***

Owy superplan moja przyjaciółka objaśniła mi dopiero w samochodzie. Chodziło w nim o to, że Jeong chciała upić piłkarza, a następnie tak wszystko zaaranżować, by wyglądało, jakby uprawiali seks. Potem wmówiłaby mu, że jest z nim w ciąży, dzięki czemu zostaliby parą. Na koniec udałaby, że poroniła i żyliby długo i szczęśliwie.

- Plan doskonały - skomentowała z uśmiechem, gdy parkowaliśmy pod jebaną willą Jeona.

Ta. Jak dla kogo.

- Dobrze, że przyszliście. - Przywitał nas z uśmiechem Namjoon, gdy udało nam się przejść przez bramę, jeszcze zanim zdążyliśmy zapukać do ogromnych drzwi. - Wchodźcie, Jungkook jest na piętrze.

Również się przywitaliśmy, w beżowym holu musząc zmienić buty na jakieś śmieszne kapcie. Miałem nadzieję, że ten buc nie zostawił na nich swojego grzyba, którego postawiłem na równi z jego DNA. Nigdy po prostu nie chciałem mieć z nim styczności.

- Hej. - Uśmiechnął się Hoseok, gdy weszliśmy do przestrzennej, jasno urządzonej kuchni, do której dało się przejść przez zwykłą wnękę w ścianie. Nic nadzwyczajnego w niej nie było, poza tym, że każdy mebel czy urządzenie kosztowało pewnie dwa razy więcej niż normalne.

- Cześć. Jesteśmy tylko my? - spytała Eun, rzucając swoją torebkę na blat czarnego marmurowego barku.

- Mhm. - Mruknął Hoseok, przesypując do kilku miseczek chipsy. Podał mojej przyjaciółce paczkę nachosów, by zrobiła to samo. - Jungkook zaraz zejdzie, jest teraz zajęty.

- Czym? - spytałem z ciekawości, wskakując na wysoki, barowy stołek. Do niczego nawet nie miałem zamiaru się dotykać, wiedząc, jak kończą jakiekolwiek szklane naczynia, które trafią w moje ręce.

- Hyuna. - Jednym słowem odparł Namjoon, na co mocno się skrzywiłem. - Cieszę się, że tu są dźwiękoszczelne ściany. Hyuna jęczy, jakby gwałciło ją z sześciu facetów. ,,Rżnij mnie mocniej!!! Ooooo tak!!! Boże, jak mi dooobrze!!!" - Sparodiował, na co parsknąłem śmiechem, prawie spadając ze stołka.

- To jest ten moment, w którym już wiesz, że Jungkook mocno rżnie - zakończył w pięknym stylu Hoseok, ze śmiechem przybijając z blondynem piątkę. - A propos, oto nasz Casanova! - Przywitał się z właśnie wchodzącym do kuchni Jungkookiem. Oczywiście półnagim, bo co szanownego pana obchodzi, czy ktoś chce patrzeć na jego klatę, czy nie.

- Hej. - Mruknął tylko, kierując się od razu do lodówki, z której wyjął butelkę wody.

Moje oczy chyba bardzo mnie nie lubiły, bo od razu zmusiły mnie do patrzenia na tego wkurwiającego człowieka. Może i ciało miał ładne, ale wnętrze tak spierdolone, że to aż bolało. Na sobie miał tylko szare dresy, które luźno opadały na jego kości biodrowe, swoją drogą ładnie wystające. Wąska talia oraz umięśniony brzuch i stojące sutki nie były niczym zasłonięte. Gdy dotarłem z obserwacjami do jego twarzy, zauważyłem, że ma mokre włosy, jakby przed chwilą brał prysznic i gdybym go nie znał, pewnie pomyślałbym, że właśnie to robił, a powoli spływające po jego torsie krople potu to niewytarte pozostałości po wodzie.

- Wyrobicie się? - spytał, odkręcając butelkę. Spojrzał na mnie na sekundę, gdy zauważył, że się w niego wgapiam, ale w żaden sposób tego nie skomentował. Nawet zwykłym uniesieniem brwi.

Prychnąłem cicho na jego chamskie i egoistyczne pytanie. Współczuję jego zespołowi.

- Raczej tak - odparł Namjoon, przelewając do wielkiej miski poncz. - Zaczną się schodzić gdzieś za pół godziny, Jimin z Yoongim może wcześniej.

Jeon pokiwał głową, unosząc butelkę do ust. Gdy pił, nie mogłem oderwać wzroku od poruszającego się w górę i w dół jabłka Adama. W pewnej chwili uciekło mu kilka kropelek wody, które spłynęły po jego żuchwie i szyi, jednak nawet ich nie wytarł, po prostu zakręcając butelkę i ruszając z nią do wyjścia z kuchni, gdzie zatrzymał się, przez chwilę na mnie patrząc.

- Nie powinieneś być teraz na jakiejś czarnej mszy? - spytał, zaczesując włosy do tyłu. Ten gest wydał mi się tak bardzo arogancki, że odparowałem jedynie:

- A ty nie powinieneś teraz pieprzyć swojej dziewczyny?

Jungkook odrzucił głowę do tyłu i przez chwilę myślałem, że całkowicie mu odjebało, ale swoim śmiechem zbił mnie z pantałyku.

- To nie jest moja dziewczyna - zaprzeczył, podrzucając w dłoni butelkę wody. Nie dodał jednak nic więcej, po prostu wychodząc już z kuchni.

Odprowadziłem go wzrokiem.

- Tylko mnie on wkurza? - Westchnąłem, opierając łokcie na barku, a brodę na dłoniach, mogąc w końcu się rozluźnić, czego przy wpatrującym się we mnie Jeonie nie potrafiłem. On samą swoją obecnością sprawiał, że miałem ochotę przejechać czymś po jego twarzy - najlepiej pumeksem, ale jednocześnie w jakiś dziwny sposób mnie zawstydzał, nawet przed chwilą, gdy przecież twarze mieliśmy na tym samym poziomie, dzięki stołku, na którym siedziałem. Był irytująco wysoki. Cały był irytujący.

- Kookie ma po prostu specyficzny styl bycia. - Namjoon wzruszył ramionami, zanurzając w ponczu chochlę, służącą do łatwiejszego nalewania napoju do kubeczków.

- Bardzo specyficzny - skwitowałem, opierając brodę na ułożonych na marmurze przedramionach.

Hoseok już otwierał usta, by coś odpowiedzieć, jednak przeszkodził mu w tym głośny stukot obcasów. 

- Hej. - Zaćwierkała Hyuna, wparowując do kuchni. Gdy, kręcąc ubraną w czarną mini dupą, przeszła obok mnie, aż musiałem się odsunąć i skrzywić. Jezu, waliło od niej, jakby wylała na siebie trzy butelki naprawdę mocnych perfum. Najpewniej z feromonami, sądząc po tym, jak wszystkim obecnym w pomieszczeniu mężczyznom - oprócz mnie - zaświeciły się oczy. Eun rzuciła swojemu śliniącemu się obiektowi westchnień spojrzenie spod byka, zaciskając palce na miseczce tak mocno, że aż zbielały jej knykcie.

- Hej. - Uśmiechnął się Nam, całując ją na przywitanie w policzek. Moja przyjaciółka sapnęła. - Wychodzisz już?

- Oby. - Mruknęła pod nosem Jeong, jednak chyba tylko ja zwróciłem na to uwagę, parskając krótkim śmiechem.

- Niestety. - Hyu zrobiła smutną minkę. Cieszyło mnie, że nie miałem czym zwymiotować. - Kookiś musi się tu wszystkim zająć, nie mogę go rozpraszać. - Pokiwała głową dla potwierdzenia swoich słów, jakby nie widząc, że jej 'Kookiś' olał temat, zatrudniając swoich przyjaciół jako tanią siłę roboczą. Ba! Gdzie tanią, to raczej wyglądało jak akcja charytatywna w celu pomocy debilom, mającym zbyt dużo pieniążków, by zająć się tak niszową pracą.

- Czyli nie przyjdziesz na imprezę? - spytała z nieukrywaną nadzieją Eun. Podziwiałem ją. Ja nie miałbym się odwagi odezwać.

Hyuna obróciła się na obcasie w stronę mojej przyjaciółki, unosząc wysoko wypielęgnowane brwi, jakby nie zauważyła wcześniej, że oprócz niej jest w kuchni inny osobnik płci żeńskiej.

- Niestety nie - odparła wolno, lustrując wzrokiem Jeong, która nawet się nie zmieszała. - Mój tatuś ma dzisiaj ważne spotkanie biznesowe i powiedział, że nie może mnie na nim zabraknąć.

- Jezu, ulżyło mi. - Mruknęła Eun, ocierając sobie dramatycznym gestem pot z czoła. - Już się bałam, że będę musiała patrzeć na twoją twarz przez cały wieczór. Swoją drogą, gdzie kupiłaś tą szpachlę do tapety? Szukałam takiej ostatnio, jednak żadna nie była w stanie unieść takich ilości mejkapu. Jakąś dobrą firmę chyba znalazłaś, skoro podczas seksu nic ci nie spłynęło. Podziwiam. - Pokiwała z uznaniem głową, a gdy Hyuna zacisnęła zęby i zmrużyła oczy, ze spokojem odwróciła się w stronę blatu, by dokończyć przesypywanie przekąsek do miseczek.

Dziewczyna prychnęła z pogardą, odrzucając nonszalancko włosy. Rozejrzała się dookoła, chyba w poszukiwaniu pomocy (bo sama miała zbyt mały móżdżek, by wymyślić własną ripostę. Albo po prostu ją zatkało), jednak wszyscy obecni ledwo powstrzymywali się od śmiechu. Zwiesiła bezradnie ręce, lecz wtedy uratował ją wchodzący do kuchni już w pełni ubrany Jungkook. Uśmiechnęła się wrednie i poleciała do niego w podskokach, uwieszając mu się na szyi. Jeon zaskoczony oparł dłonie na jej biodrach, które odsłoniła krótka bluzeczka, gdy Hyuna uniosła ręce. 

- Kookie~ Kto pozwolił tu wejść tej pokrace? - spytała ze smutną minką. Zemdliło mnie. - Bo na pewno nie ty. Ty masz dobry gust, nie wpuściłbyś tu tego czupiradła, prawda? - Oparła policzek na jego klatce piersiowej, posyłając Eun wredny uśmiech, czego domyśliłem się po błyszczących złością oczach Jeong, bo nie widziałem twarzy tej głupiej dziwki.

Jungkook tylko wzruszył ramionami, zdejmując z szyi jej ręce.

- To Namjoon ich zaprosił - powiedział bez emocji. 

- I ty na to pozwoliłeś?! - Oburzyła się Hyuna, zakładając na chudej piersi ramiona. - Wiesz co? Zadziwiasz mnie.

Brunet przewrócił oczami, na co kąciki moich ust zadrżały. Dobrze wiedzieć, że nawet jego wkurza ta dziewczyna.

- Bywa i tak. - Mruknął.

Szatynka prychnęła, jednak zaraz jej nastawienie całkowicie się zmieniło, czemu przyglądałem się z obrzydzeniem.

- W sumie racja. Twoje zdanie zawsze jest najważniejsze. - Zaszczebiotała, mimo wysokich szpilek stając jeszcze na palcach, by pocałować Jungkooka w usta. Tak namiętnej wymiany śliny dawno nie widziałem. - Cześć wszystkim! - Pomachała dłonią, wychodząc z kuchni. Już za chwilę jedyne, co po niej pozostało, to krótkie echo powstałe po trzaśnięciu wejściowymi drzwiami i mdlący odór perfum.

Odetchnąłem z ulgą.

- Otworzy ktoś okno? - spytałem, zeskakując ze stołka, bo od dłuższego siedzenia na twardym plastiku zaczął boleć mnie tyłek. - Udusić się można.

Hoseok pokiwał głową, otwierając na oścież jedno z okien, do którego zaraz podszedłem, opierając się o parapet, by wreszcie móc napełnić płuca czystym, nieskażonym powietrzem.

***

Impreza trwała na dobre. Była już 22:24, jednak po porównaniu ilości alkoholu wypitego i tego jeszcze niezaczętego łatwo było domyślić się, że wszyscy dopiero się rozkręcają.

Sam wypiłem niewiele, może ze dwa do połowy napełnione kubeczki ponczu. Przez większość czasu lawirowałem z Eun wokół tańczących, w większości pijanych, ludzi, ale gdy dziewczyna poszła do Namjoona i jego paczki - w której, o dziwo, nie zauważyłem Jungkooka - tylko snułem się pod ścianami, próbując jakoś przestać cały czas zerkać na zastawiony przekąskami stół. W końcu na tyle mnie to wkurzyło, że poszedłem do kuchni i otworzyłem w niej okno, opierając się o parapet. Prawie pusty kubeczek odstawiłem na blat. Tutaj było ciszej, niż w wielkim salonie, bo osoby, które tu przychodziły, szukały tego samego, co ja - świętego spokoju.

- Masz ładny tyłek.

Podskoczyłem lekko, natychmiast się prostując i odwracając tyłem do okna. Jeon stał z puszką piwa w ręku, drugą trzymając w kieszeni. Ubrany był w rurki, idealnie opinające jego krocze i zgrabne nogi i zwykłą, czarną koszulkę bez nadruku. Makijaż ograniczył do podkreślenia eyelinerem oczu, co przy jego twarzy w zupełności wystarczało.

- Możesz mnie nie straszyć? - Sapnąłem, odruchowo łapiąc za swój kubeczek. Jego głupawej uwagi nawet nie skomentowałem.

- Czemu tu siedzisz sam? - spytał, olewając moje pytanie. Podszedł do mnie, na co wcisnąłem się bardziej w parapet. Zerknąłem do tyłu, na widok z otwartego okna. Może wyskoczyć w oświetloną latarniami ciemność i po prostu uciec?

- Jak to... - zacząłem, jednak po rozejrzeniu się, ze zdumieniem zauważyłem, że jeszcze nie tak dawno zapełniona rozmawiającymi ludźmi kuchnia teraz była pusta. A nie, przepraszam. Byłem w niej ja i Jungkook. Sami. - Gdzie są wszyscy?

- Robią shoty na ciele. - Ruchem głowy wskazał na salon, którego stąd nie widziałem, a jedynie słyszałem śmiechy i wesołe krzyki. - Idziesz?

Uniosłem w górę jedną brew. Pan Jeon Jungkook zniżył się do poziomu normalnych ludzi i spytał mnie o zdanie! Aż sobie to zapiszę w kalendarzu.

- Nie - odparłem, a gdy otworzył usta, by spytać zapewne o powód, wzruszyłem tylko ramionami. - Po prostu nie lubię.

Pokiwał głową, również opierając się o parapet. Był tak blisko, że dotykał mnie umięśnionym i odkrytym przez krótki rękaw czarnej koszulki ramieniem.

- No ale czemu siedzisz tu sam? - drążył. Spojrzał na mnie z góry, ze swojej wysokości metra osiemdziesiąt dwa, biorąc łyk z puszki. Do zapachu papierosów i ładnych, męskich perfum doszła do mnie woń piwa. Bardziej podniecającej mieszanki nie mógł znaleźć.

- A co cię to obchodzi? - odparowałem pytaniem. Odwróciłem głowę w drugą stronę, gdy dostrzegłem jego wpatrzony we mnie wzrok. Jeszcze chwila i zacznę się rumienić, bo pan antypatyczny, rozpieszczony gnojek się na mnie spojrzał. Boże, to byłby szczyt wszystkiego.

- Ciekawość. - Błysnął idealnie prostymi i białymi zębami. Zauważyłem, że jego siekacze są nieco wysunięte, nadając mu przez to niewinny, uroczy wygląd. Mogę umrzeć?

Przewróciłem oczami, starając się ukryć, jak zrobiło mi się nagle gorąco. Prawie całe życie spędziłem z kobietami, wolno mi się tak zachowywać przy mężczyźnie.

- Może kolejka? - spytał nagle po krótkiej ciszy, dla mnie krępującej, choć jemu najwidoczniej nie przeszkadzała.

Uniosłem wzrok, rejestrując już tylko, jak wyjmuje z wiszącej szafki butelkę zwykłej wódki i dwa kieliszki.

- Nie piję. - Zagryzłem delikatnie dolną wargę. Już nawet nie chodziło tu o kalorie, bo o nie się akurat teraz nie martwiłem, wiedząc, że potem i tak wszystko zwymiotuję z moją słabą głową.

- Nie pijesz, czy nigdy nie piłeś? - spytał rozbawiony, sprawnie odkręcając butelkę i przelewając przezroczysty płyn do kieliszków. Widać, że robił to już dużo razy, bo nie wylał ani kropelki.

- Jasne, że piłem - skłamałem, odpychając się od parapetu, by podejść do chłopaka.

- Nie umiesz kłamać - skomentował z wrednym uśmieszkiem, podając mi pełny kieliszek, na którym teraz musiałem skupić całą swoją uwagę, by nie wylać nalanej po brzegi wódki. - Spokojnie, tatuś cię nauczy, jak się imprezuje - zażartował, ale mi nie było do śmiechu, bo następnie zagryzł wargę, przez co mój umysł zaczął szaleć. Chyba trochę za dużo Eun i jej pornosów... 

Brunet stuknął lekko w mój kieliszek, unosząc go do ust, a ja zrobiłem do samo, oczywiście musząc znowu pokazać, jaką jestem ofiarą losu i wylać parę kropel, które spłynęły po mojej żuchwie i szyi, niknąc pod koszulką. Odstawiłem kieliszek, opierając się o blat, bo poczułem na języku gorzki posmak, który spłynął w dół mojego gardła, pozostawiając po sobie uczucie jakby palenia. Oblizałem wargi, czując, jak wiruje mi w głowie.

- Jeszcze jeden? - spytał Jungkook, bez czekania na odpowiedź dolewając nam po jeszcze jednej porcji.

***

haj haj heloł C:

zaczyna się coś dziać xd kuczek wszedł do akcji, mrau

nie ma to jak diss na hyunę XDD idk, nie lubię jej po prostu

hołp ju lajk yt ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top