3
Rachel ciągnęła pewnie Candy za rękę idąc w nieznanym jej kierunku. Po chwili zatrzymała się rozglądając na wszystkie strony.
-Czemu nie zapytała się tamtego pana gdzie jest ta sala zabaw?-zapytała Candy widząc że przyjaciółka się rozgląda.
-Em....nie wiem?-Rachel wzruszyła ramionami. Candy westchnęła załamana.
-Po prostu kogoś zapytajmy-uznała dziewczyna.
-Po co? Już znalazłam, zobacz!-zawołała Rachel. Candy spojrzała w kierunku który wskazała jej przyjaciółka. Zobaczyła drzwi pomalowane na tęczowo. Wisiała na nich tabliczka z napisem "Sala Zabaw".
-Oooo, jednak umiesz czytać?-zażartowała Candy. Rachel trąciła dziewczynę zdenerwowana. Rachel miała problemy z czytaniem, co w żartobliwy sposób wykorzystywała Candy. Rachel pociągnęła przyjaciółkę w stronę drzwi i pewnie je pchnęła. Za drzwiami była naprawdę ogromna sala z zabawkami, różnymi przyżądami do zabaw i innymi takimi. W sali było mnóstwo dzieci, niektóre były nawet w wieku Candy i Rachel.
-Wow, ale tu ekstra!-zawołała Rachel zadowolona. Zaczęła podskakiwać nawet w miejscu. Candy zachichotała. Rachel nagle pobiegła w nieznanym jej kierunku. Na początku dziewczyna chciała za nią pobiec, ale potem uznała że to bezcelowe. Nie miała ochoty na zabawę, ponieważ nie przepadała za zatłoczonymi salami, więc zawołała tylko za Rachel:
-Rachel! Ja idę do twojej mamy, jak jedzenie przyjdzie to przyjdę po ciebie!
-Dobra, dzięki!-usłyszała w odpowiedzi. Candy wyszła z sali i poszła do stolika mamy od Rachel.
-A gdzie Rachel?-zapytała kobieta na początku zaniepokojona.
-W sali. Pójdę po nię jak przyniosą jedzenie-odpowiedziała Candy. Kobieta odetchnęła z ulgą.
Minęło ok. 10 minut, gdy jedzenie w końcu zostało przyniesione do każdego stolika, również do tego przy którym siedziały mama Rachel i Candy. Dziewczyna dała zdać kobiecie, że idzie po Rachel. Inni rodzice też mieli taki plan. Do sali zabaw wręcz wlała się fala rodziców. Każdy zaczął wołać swoje dziecko.
-Rachel!-zawołała Candy rozglądając się za znajomą blond czupryną. Lecz owa blondwłosa fryzura nie pojawiała się. W końcu w sali nie został nikt poza Candy. W głowie dziewczyny pojawiło się zasadnicze pytanie:
Gdzie jest Rachel...?
Dziewczyna weszła głębiej do sali zabaw i zaczęła się uważnie rozglądać. Nigdzie jej nie było. Dziewczynie nie chciało się jej szukać, więc wróciła do stolika.
-A gdzie Rachel?-zapytała jej mama.
-Nie umiałam jej znaleźć, prawdopodobnie gdzieś się ukryła-uznała Candy.
-Klasyczna Rachel. Na pewno jak zgłodnieje to przyjdzie-powiedziała mama Rachel.
Minęła kolejna chwila. Jedzenie już dążyło zniknąć poza trzema kawałkami pizzy zostawionymi dla Rachel, lecz owa dziewczyna nie pojawiała się.
-Gdzie ona jest, zaraz powinnyśmy wracać-powiedziała zaniepokojona kobieta. Candy też zaczęła się martwić. Może Rachel gdzieś utknęła a ona ją tam zostawiła?
-Pójdę jej poszukać jeszcze raz, może gdzieś utknęła-zaproponowała Candy. Mama Rachel pokiwała głową. Candy wręcz pobiegła do sali zabaw i otworzyła drzwi z rozmachem.
-Rachel!-zawołała dziewczyna. Cisza. Zaczęła przeszukiwać różne przyżądy do zabaw. Nagle coś przykuło jej uwagę. Za kolorową zasłoną na końcu sali zauważyła coś na wzór drzwi. Przytuliła swojego misia jeszcze mocniej. Podeszła do zasłony i odsłoniła ją. Na początku musiała poprzesuwać kilka większych zabawek. Za zasłoną faktycznie były drzwi. Candy zdjęła swój plecak który miała ze sobą i włożyła tam swoją maskotkę. Założyła plecak z powrotem i niepewnie otworzyła drzwi. Za nimi zobaczyła tylko ciemność.
-Halo...?-zapytała niepewnie. Nikt jej nie opowiedział. Weszła do środka. Zaczęła po omacku szukać włącznika światła. Nagle drzwi zamknęły się. Dziewczyna odskoczyła przestraszona. Teraz nie widziała już nic. Poczuła że ktoś łapie ją za ramię...a potem za sweter i zaczyna go ciągnąć. Candy zaczęła się wyrywać.
-Hej, zostaw mnie! Pomo--Candy nie udało się dokończyć zopaczliwego wołania o pomoc, ponieważ poczuła kawałek jakiegoś materiału przy ustach. Potem film się urwał.
Siemanko towarzystwo wzajemnej adoracji. Macie kolejny rozdzialik bo mi się nudziło trochę. Mam nadzieję że wam się podobało, bo zaczęła W KOŃCU dziać się jakaś akcja. Chciałabym was przeprosić za dość długą przerwę w pisaniu. Postaram się pisać częściej, ale nic nie obiecuję. No, żegnam się z wami, bo mam jeszcze to zrobienia namówienie do Artbooka. Do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top