[4,0] - Cheater

- Hyung, ten tekst jest świetny! Zagrasz mi melodię, proszę? - Taehyung zachwycał się wytworem Yoongiego, siedząc na jego łóżku i dziko wierzgając nogami, gdy wzrokiem śledził kolejne linijki tekstu. Uwielbiał piosenki Mina za to, jak bardzo przepełnione były melancholią i smutkiem, prawdopodobnie zupełnie tak samo jak ich autor.

- Jasne - mruknął cicho Yoongi, układając palce na klawiszach. Wciąż peszyła go współpraca z Kimem, ale nie miał innego wyjścia.

Jakiś czas temu profesorowie na ich uczelni zarządzili, że każdy rocznik na zaliczenie semestru będzie musiał stworzyć i przedstawić piosenkę na oficjalnej. To nie był pierwszy egzamin tego typu dla Mina, więc na początku był spokojny, dopóki nie dowiedział się, że kluczowym elementem utworu jest tekst, który musi zostać z a ś p i e w a n y. Zanim blondyn się obejrzał, wszyscy wokaliści z jego rocznika mieli już swoich partnerów, a on został sam, jak palec. Krzywy, kościsty i do tego jeszcze wybity palec. Mina dużo kosztowało spytanie kogokolwiek o współpracę, jednak na całej uczelni znalazła się tylko jedna osoba, która zlitowała się nad aspołecznym Yoongim i zgodziła się na jego propozycję.

Był to właśnie Kim Taehyung, student z drugiego roku, pochodzący z Daegu, tak jak Yoongi. Znali się, bo tak się złożyło, że chodzili do tej samej artystycznej szkoły średniej. Jeszcze w liceum młodszy próbował nawiązać jakąś znajomość z Minem, jednak jego starania spełzły na niczym. Ówczesny chłopak starszego był na tyle zaborczy, że Tae rzadko kiedy miał możliwość rozmowy z Yoongim, nie mówiąc już o zaprzyjaźnianiu się.

Min z jednej strony cieszył się, że szatyn przyjął jego ofertę, a nawet pozwolił starszemu skomponować dla nich utwór, jednak z drugiej był pełen obaw. Wiedział od zawsze, że Taehyung był nieco... specyficzny. W liceum koledzy Yoongiego posądzali Kima o kontakty z kosmitami, rzucając dzień w dzień kąśliwe uwagi pod adresem wówczas rudowłosego okularnika. 

Teraz jednak Tae zmienił się nie do poznania - pozbył się brzydkiego koloru z głowy, zamienił okulary na soczewki i oszlifował diament, jakim był jego głos. Głęboki, niski, przyprawiający słuchaczy o ciarki. Doskonale nadawał się do klimatów, w których zazwyczaj tworzył Yoongi. Do tego wydawał się bardziej stonowany niż wtedy, jednak błysk szaleństwa w jego oczach sprawiał, że Min nie był w stanie zbyt długo utrzymywać z młodszym chłopakiem kontaktu wzrokowego.

Taehyung nucił pod nosem do wygrywanej przez starszego piosenki, starając się dopasować dźwięki do nut, na które patrzył. Pod koniec zaczął cicho śpiewać, a Min odpłynął, słuchając tego wspaniałego dzieciaka. 

W końcu jakaś miła odmiana po tańcach i ruchańcach Hoseoka.

Co do samego Junga, od wczorajszego obiadu Yoongi nie miał z nim kontaktu, a ten o dziwo nie hałasował, jakby w ogóle nie było go w mieszkaniu. Nie żeby to jakoś przeszkadzało blondynowi. Nareszcie miał święty spokój i mógł zrobić próbę z Kimem, nie martwiąc się o to, że w którymś momencie usłyszą coś o wiele głośniejszego niż ich własna muzyka.

- Hyung, pomyliłem coś? - spytał nagle Tae, wyrywając Mina z letargu.

- Uh? A! Nie, to ja. Zamyśliłem się i zacząłem grać jeszcze raz refren - westchnął odchylając się lekko i zerkając na wpatrzonego w niego szatyna.

- A o kim tak myślałeś, co, hyung? - Kim zaśmiał się, gdy zauważył lekki rumieniec pokrywający twarz Mina. - No dalej, przyznaj się!

- Daj spokój, Tae. To beznadziejna sprawa... - mruknął niepewnie Min. 

To, że Yoongi był gejem nie było żadną tajemnicą, a przynajmniej nie dla Taehyunga, który był świadkiem wielu scen zazdrości, które odgrywał ex Mina w liceum. Yoongi miał wręcz wrażenie, że Kim znał go na wylot, natomiast on o młodszym wiedział z goła niewiele. Nigdy nie starał się go poznać, bo nie czuł takiej potrzeby, a teraz było mu trochę głupio, bo nie był pewien, czy powinien rozmawiać o swoich gejowskich problemach z Tae, nawet nie mając pojęcia, jakiej wokalista był orientacji.

- No dawaj, co to za ogier, hmm? - zachęcił go Taehyung, nie dając za wygraną.

Zaraz potem wysłuchał najdłużej wypowiedzi, jaka kiedykolwiek padła z ust Yoongiego. Blondyn sam nie wiedział, dlaczego opowiedział całą historię jego znajomości z Hoseokiem młodszemu, ale po wszystkim poczuł się jakoś lepiej. Wyrzucał z siebie wszystkie uczucia i żale, a Tae uważnie słuchał każdego słowa, chcąc pomóc swojemu hyungowi w znalezieniu wyjścia z tej sytuacji. Młodszy doskonale wiedział o orientacji Mina, podobnie jak Namjoon, jednak starszy Kim był raczej "tym od wkładania". Dlatego Yoongi zazwyczaj powstrzymywał się od rozmów o swoim życiu seksualnym i uczuciowym ze swoim niebieskowłosym przyjacielem. Taehyung natomiast był typowym pasywem, a przynajmniej takie sprawiał wrażenie, więc Min poczuł z nim jakąś dziwną więź, przez co wygadał mu się i tym samym sobie ulżył.

- Do tego mam z nim iść na grilla do tego cholernego gliniarza, Jeona Jikooka, czy jak mu tam było...

- Czekaj, masz na myśli Jeona Jeongguka? - młodszych przerwał mu nagle, na co wybity z rytmu opowiadania Yoongi zmarszczył brwi.

- Tak, chyba. Skąd ty go-

- O matko, Kookie to mój chłopak! Napiszę do niego wieczorem i obgadamy akcję zeswatania cię z tym całym Horseokiem (przepraszam, musiałam /dop.aut.)! Nie masz się o co martwić, hyung! Nawet jeśli jest hetero, to po tym jak cię odstrzelę na tą imprezkę, to od razu się stanie ge-

- Kim Taehyung, na litość boską, poczekaj! - krzyknął nagle Min, lekko strasząc szatyna, gdy złapał go za ramiona. - Żadnych akcji, błagam. Dam sobie jakoś radę...

- Hyung, facetom trzeba czasem uświadomić, że się na nich leci.

- Ale ja na niego nie le-

- Tak, jasne. Hyung, no! - Tae jęknął błagalnie, patrząc na starszego, który pozostawał nieugięty. - To pozwól mi chociaż zrobić cię na bóstwo w sobotę! Proooooooooooooooszę~!

Yoongi nie odzywał się przez dłuższą chwilę, starając nie dać się złamać spojrzeniu smutnego szczeniaczka, którym obdarzał go Taehyung. Ostatecznie westchnął ciężko, przewracając oczami i krzywiąc się. Pewnie pożałuje tego braku asertywności.

- Dobra, niech stracę - ciche burknięcie blondyna wywołało pisk szczęśliwego Kima.

- Zobaczysz, jeszcze będziesz miał go dość! - zawyrokował Taehyung, na co Yoongi jedynie ponownie westchnął.

Przecież już miał ich wszystkich serdecznie dość.

***

Jimin przewrócił się na brzuch z cichym jękiem. Tyłek bolał go niemiłosiernie po ostrym seksie, a do tego wciąż czuł wyciekającą z niego spermę Jeongguka. Mimo wszystko nie mógł narzekać - Jeon był świetnym kochankiem, a jeszcze lepszym facetem, dlatego kilka razy mógł się poświęcić by i młodszemu było nieziemsko dobrze. Zerknął na drzwi od sypialni, zastanawiając się czy Jeon na pewno robił dla nich kakao czy może właśnie próbował ugasić wywołały przez siebie pożar w kuchni. Istniała też możliwość, że po prostu stał, wgapiając się w mikrofalówkę z bezpiecznej odległości, bojąc się jej chociażby dotknąć, by ta przypadkiem nie wybuchła.

Park już miał wstać, żeby odszukać zaginionego w akcji ukochanego, gdy nagle jeden z telefonów leżących na szafce nocnej zawibrował. Blondyn w pierwszej chwili myślał, że to on dostał jakiegoś smsa, ale jak się okazało, to Jeongguk otrzymał wiadomość. Normalnie Jimin by się tym nie przejął, gdyby nie to, że zobaczył jej treść w powiadomieniu na ekranie blokady, przez co od razu zrobiło mu się gorąco.

Cześć, kochanie ~ Właśnie wróciłem do domciu, szkoda, że dzisiaj pracujesz i nie możemy się spotkać :// Yoongi-hyung powiedział mi, że robisz jakiegoś grilla i go zaprosiłeś, a ja nic o tym nie wiem :c Mam nadzieję, że też mogę wpaść <3

Jimin z prędkością światła odblokował telefon swojego chłopaka (oczywiście, że znał jego hasło) i kliknął w podejrzanego smsa. Jego oczom ukazała się cała historia rozmów przepełniona serduszkami i całuskami, nie wspominając już o sextingu.

- To są chyba jakieś żarty - warknął, błyskawicznie wystukując i wysyłając wiadomość do "Taeś <3".

Kim ty do cholery jesteś?

Odpowiedź nadeszła prawie od razu.

Kookie? No przecież to ja, Tae :c

Kookie? KOOKIE? Tylko Jimin zwracał się tak do Jeongguka. A przynajmniej tak myślał do tej pory.

Tutaj nie Jeongguk. Błagam, powiedz mi kim jesteś

Park zauważył, że z nerwów trzęsły mu się ręce. Nie wierzył, że Jeon mógł grać na dwa fronty. Jak mógł go tak oszukać?

Erm... Kim Taehyung. Jestem chłopakiem Kooka

A ty kim jesteś?

Jimin patrzył tępo w ekran, czując napływający gniew i łzy. Oj tak, był wściekły. A z wściekłym blondynem nikt nie chciałby mieć do czynienia.

W końcu postanowił odpisać.

Park Jimin. I ja też

Co ty też?

Chim westchnął ciężko, wysyłając kolejnego smsa.

Ja też jestem chłopakiem Jeongguka

Po chwili ciszy przyszła odpowiedź od Taehyunga.

Co za kutas

Potem Jimin szybko usunął wiadomości, które wymienili, zapisując sobie numer Kima i pisząc do niego już ze swojej komórki.

Jeongguk wiedział, że ani Parka ani Kima nie należało denerwować, bo byli w stanie posunąć się do wszystkiego, by się zemścić. Do tego obaj mieli bardzo mocne charaktery i nie umieli odpuszczać. Zawsze dążyli do celu, a zwłaszcza wtedy, kiedy trzeba było komuś pokazać na co ich stać.

Na swoje nieszczęście nieświadomie wkurzył ich obu, a ci postanowili połączyć siły.

Mówiąc wprost, Jeon miał przejebane. Bardzo, bardzo przejebane.




Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top