[30,0] - Forgiven

Yoongi cieszył się, że nie wypił za dużo. W przeciwnym razie zawartość jego żołądka prędzej czy później wylądowałaby na tapicerce radiowozu, bo Taehyung prowadził tak, jakby ograniczenia prędkości nie istniały, nie wspominając już o nagłych hamowaniach i zakrętach, z których prawie każdy pokonywali efektownym driftem.

Cieszył się również, gdy w końcu dojechali pod ich blok, gdzie wraz z Jungiem opuścili samochód, a Jimin i Taehyung odjechali tak samo szalenie, jak zajechali pod klub. Yoongi miał tylko nadzieję, że nie rozbiją się na jakimś drzewie, ani że nikt nie przyłapie ich na bezprawnym jeżdżeniu radiowozem po mieście. Jeongguk chyba dostałby zawału w obu przypadkach.

Szybko znaleźli się na klatce schodowej, a Min nawet już psychicznie przygotował się na targanie Hoseoka na górę. Ten jednak pozostawał trzeźwy, ani trochę nie chwiejąc się podczas stąpania po schodach. Szli ramię w ramię, w drętwej ciszy, a Hobi, mimo że tak bardzo chciał zabrać głos, to nie umiał ubrać myśli w słowa.

Nie miał pojęcia, czy Yoongi będzie na niego zły, czy mu wybaczy, czy może zigoruje. Nie miał też pojęcia, co powinien powiedzieć, od czego zacząć. Nic, co przyszło mu na myśl, nie wydawało się być odpowiednie, a to jeszcze bardziej go dołowało. 

Kiedy dotarli na piętro, na którym mieszkał Yoongi, obaj poczuli dziwną potrzebę zatrzymania się. Niezręczna cisza doskwierała obu, ale to blondyn nareszcie postanowił ją przerwać.

- Dziękuję - mruknął, nie patrząc na Hoseoka.

- Za co? - zapytał szczerze zdziwiony brunet, wyrwany z własnych przemyśleń.

- Za to, że stanąłeś w mojej obronie. Otworzyłeś mi oczy. Przez jakiś czas naprawdę myślałem, że Taemin chce dla mnie dobrze. Że zasłużyłem sobie na taki uśmiech losu. Chyba byłem gotowy się nawet dzisiaj z nim przespać, gdybyś nie wkroczył do akcji. Byłem pijany i trochę pod presją, żeby go nie zawieść - wyjaśnił, czując dziwne kłucie w sercu. Dopiero teraz zauważył, jak bezmyślnie postępował przez kilka ostatnich tygodni. - Uratowałeś mi reputację i pewnie zaoszczędziłeś kolejnych porażek. Przepraszam też, że tak długo cię ignorowałem. Jestem strasznym głupkiem.

Yoongi prychnął krótkim, ironiczym śmiechem, spuszczając wzrok na swoje buty. Czuł palący wstyd i gulę w gardle. Nie lubił przyznawać się do błędów, ale wiedział, że z Hoseokiem w końcu powinien być szczery. Miał wrażenie, że może w ten sposób uda mu się jakoś nakłonić tancerza do odbudowania ich relacji. Brakowało mu go.

- Yoongi, nie.

Zimny dreszcz przebiegł pianiście po plecach, gdy usłyszał odpowiedź Hoseoka. Naraz kilkanaście czarnych scenariuszy zalało jego umysł, a on nie chciał podnosić wzroku, z obawy przed tym, co mógł zobaczyć na twarzy swojego sąsiada. Nie chciał jego podziękowań i przeprosin? Dalej go nienawidził i nie chciał znać? A może chciał po prostu raz na zawsze zakończyć ich znajomość, tym razem w mniej burzliwych okolicznościach?

- Nie przepraszaj mnie, bo to, co się stało... wszystko, przez co przechodziłeś przez ostatnie tygodnie, to moja wina - mruknął w końcu Hoseok. - Zachowałem się jak najgorszy dupek, chociaż miałeś mnie za najbliższego przyjaciela. Wiedziałem, że cierpisz, a mimo to za każdym razem raniłem cię tylko bardziej. Nawet po tym porwaniu, kiedy sobie uświadomiłem, że tak naprawdę wcale cię nie nienawidzę, wciąż nie umiałem się zebrać, żeby cię przeprosić i błagać o wybaczenie. Do tego Taemin cały czas się wokół ciebie kręcił, działając mi na nerwy. Gdyby zrobił ci coś złego, to nie mógłbym sobie spojrzeć w oczy w lustrze! A już i tak mam z tym problem...

- Ktoś cię porwał? - wychwycił zdziwiony Yoongi, gdy Jung na chwilę przerwał monolog.

- Tak... chyba, nie wiem. Nieważne! Ważne jest, że to ja powinienem przepraszać ciebie, a nie ty mnie! Nie uważam cię za obrzydliwego czy cokolwiek wtedy powiedziałem! - wykrzyknął sfrustrowany. Sam zdawał sobie sprawę z tego, że mówił kompletnie chaotycznie, ale nie mógł nic na to poradzić. Wyrzucał z siebie to, co w danym momencie przyszło mu na myśl, żeby jak najbardziej nakreślić Yoongiemu, co tak właściwie chodziło mu po głowie. - Po prostu... Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz. To wszystko.

- Hobi - zaczął delikatnie Yoongi. Jego serce biło jak szalone, wypełnione nową nadzieją. Może faktycznie mógł odzyskać Hoseoka? Przełknął ślinę, chcąc jakoś przekonać do swoistego kompromisu zarówno Junga, jak i samego siebie. - Chyba czasem tak jest, że życie rzuca nam same kłody pod nogi, a kiedy próbujemy rozwiązać jeden problem, nagle pojawia się drugi i kolejny. Ja... jestem w stanie wybaczyć ci nawet w tym momencie, bo zależy mi na naszej relacji, mimo że w ostatnim czasie trochę się między nami posypało. Zwyczajnie zapomnijmy o tym wszystkim i znowu bądźmy przyjaciółmi, dobra?

Min uśmiechnął się nieco, wyciągając prawą dłoń w stronę Hoseoka. Na zgodę. Jednak gdy brunet przez dłuższą chwilę nie postanowił jej złapać, Yoongi w końcu na niego spojrzał.

- Ale ja nie chcę się z tobą przyjaźnić.

To na pewno nie było coś, czego spodziewałby się usłyszeć od poważnego, nieco smutnego Junga. Od razu klatkę piersiową Yoongiego zalała fala nieprzyjemnego bólu, a w gardle poczuł smak goryczy.

Czyli Hoseok naprawdę chciał zakończyć ich znajomość.

- Och, okej. Przepraszam w takim razie. Może... - odetchnął głębiej, żeby się nie rozpłakać, chociaż głos i tak wyraźnie mu zadrżał. Cofnął się, opuszczając wciąż wyciągniętą rękę i odwrócił się bokiem, zaczynając zmierzać w stronę drzwi od swojego mieszkania. - Może ja już lepiej pójdę. Jeszcze raz dziękuję za dzisiaj i-

Nie dokończył, bo nagle ręce bruneta gwałtownie go zatrzymały i przyciągnęły do ciała swojego właściciela. Yoongi znowu spojrzał w górę, kompletnie zbity z tropu. Co on wyprawiał? Dlaczego nie dawał mu odejść? Ponoć nie chciał go ranić. Dlaczego tak mu wszystko utrudniał?

- Nie chcę się z tobą przyjaźnić, Yoongi - powtórzył dobitnie Hoseok. - Bo tak naprawdę chciałbym... spróbować z tobą czegoś więcej, niż tylko przyjaźni. Lubię cię o wiele bardziej, niż powinien przyjaciel, a zdałem sobie z tego sprawę dopiero wtedy, gdy cię straciłem. Zawsze zarzekałem się, że jestem hetero, że wolę cycki i inne damskie atuty, a tymczasem ja... po prostu wolę ciebie, Yoongi. Jesteś dla mnie wyjątkowy i chciałbym, żebyś dał mi szansę. Wiem, że zaprzepaściłem całe twoje zaufanie i że jestem skończonym egoistą, prosząc cię teraz o coś takiego, ale mam nadzieję, że skoro mi wybaczyłeś to... jeszcze będzie dla nas jakiś happy end.

Yoongi naprawdę musiał w końcu zapisać się na wizytę u laryngologa. Miał mocne problemy ze słuchem już od dłuższego czasu, a teraz to już chyba w ogóle doświadczał jakichś halucynacji. Patrzył na Junga, szukając w jego oczach chociaż cienia żartu, drwiny, politowania. Czegokolwiek, co utwierdziłoby go w przekonaniu, że Hoseok nie był z nim szczery.

Ale, cholera, nie znalazł niczego takiego, a jego zmaltertowane serduszko zaczęło wręcz obijać się o jego wystające żebra, zupełnie tak, jakby chciało wyskoczyć i wyściskać tego idiotę z piętra wyżej za wszystkie czasy.

- Naprawdę? - wykrztusił w końcu. - Jesteś pewien, że chcesz być w związku z facetem?

- Chcę być w związku z tobą - doprecyzował Jung, wciąż nie będąc pewnym, czy Yoongi zamierzał rzucić mu się na szyję, czy może raczej uderzyć z pięści w nos.

- Czyli sugerujesz, że nie jestem facetem? - zażartował w końcu Min, wciąż zachowując śmiertelnie poważny wyraz twarzy.

- Co? Nie! Ja tylko-

Yoongi szybko przerwał tancerzowi, póki ten jeszcze nie zdążył porządnie spanikować, zakrywając mu usta dłonią. Hobi spojrzał na niego wielkimi oczami, ale zaraz odetchnął, widząc szeroki uśmiech drugiego chłopaka.

- Żartowałem, głupku. I zgadzam się na taki happy end - złapał go delikatnie za dłoń, żeby móc go pociągnąć w stronę swojego mieszkania. - Chodź, musimy zobaczyć co z twoim łukiem brwiowym. Szyć raczej nie trzeba, ale odkazić nie zaszkodzi.

Już miał ruszyć w stronę drzwi, ale wtedy Hoseok znowu go zatrzymał. Spojrzał na niego pytająco, a gdy ten lekko się zarumienił, Yoongi jeszcze mocniej uniósł jedną brew ku górze.

- A mógłbym... cię pocałować? - zapytał Jung z zupełnie nieodpowiednią sobie nieśmiałością.

Yoongi roześmiał się cicho, ale zaraz potem zbliżył się do swojego sąsiada, obejmując ramionami jego kark. Hoseok instynktownie złapał go w talii, pomagając wspiąć się na palce, by chwilę później złączyć ich w słodkim pocałunku.

Hoseok musiał przyznać, że był to pocałunek zupełnie inny, niż jakikolwiek, który do tej pory przeżył. Wargi Yoongiego były wąskie, ale bardzo delikatne i miękkie, zupełnie inne, niż męskie usta w jego wyobrażeniu. Nieświadomie od razu zapragnął pogłębić pieszczotę, a już najlepiej nigdy nie wypuszczać drobniejszego chłopaka ze swoich ramion.

Dopiero gdy drzwi z numerkiem piętnaście zamknęły się za nimi z cichym trzaskiem, Jimin i Taehyung odważyli się wydać kilka okrzyków triumfu, przy okazji przybijając sobie piątkę. Oczywiście, że od początku nie mieli zamiaru odjechać do domu, po wysadzeniu dwójki swoich hyungów. Zaparkowali przecznicę dalej, by nie wzbudzać podejrzeń i bezszelestnie weszli na klatkę schodową niemal zaraz po Yoongim i Hoseoku. Jimin znał kod do drzwi - już kiedyś Jung mu go zdradził, więc nie mieli najmniejszego problemu z dostaniem się na trzecie piętro, z którego doskonale mogli słyszeć całą wymianę zdań między pianistą i tancerzem, którzy stali tylko trochę wyżej. Pierwotnie w planie mieli podsłuchiwanie przez drzwi, ale starsi tylko wyświadczyli im ogromną przysługę, załatwiając swoje sprawy na korytarzu.

- Wiedziałem, że porwanie Hoseoka to dobry pomysł! To ruszyło lawinę! - przyznał sam sobie Taehyung, z uśmiechem łapiąc Parka za dłoń.

- Przyznaję, że jednak to było dobre wyjście. No i koniec końców to Hoseok spławił Taemina. Tylko ciekawe, jak mu się udało - blondynek podrapał się wolną ręką po policzku.

- Pewnie i tak Yoongi-hyung mi powie. Chodź, musimy uczcić nasz sukces!

- Nasz? - zdziwił się Jimin. - Przecież to był twój plan, Tae.

- Bez ciebie na pewno by się nie udał - odparł pewnie Kim, z zaskoczenia całując Jimina w nos. Starszy zachichotał na tak uroczy gest ze strony partnera, ale sielską atmosferę zwycięstwa przerwał wibrujący w kieszeni jego dżinsów telefon.

Sięgnął po smartfona, a gdy zobaczył na wyświetlaczu imię ich trzeciego partnera, szybko odrzucił połączenie, tym razem samemu cmokając Taehyunga w kącik ust.

- Ggukie chyba się zorientował, że ostatnią fazę planu pojechaliśmy załatwić bez niego - mruknął, wtulając się z uśmiechem w ciało wyższego chłopaka.

- To co? Wstąpimy po drodze po jakąś pizzę dla nas wszystkich? Skoro nie śpi, to pewnie chętnie zje - Taehyung uśmiechnął się zawadiacko, z powrotem łapiąc Jimina za rękę, by zacząć schodzić po schodach.

- Mam lepszy pomysł! Jedziemy na drive thru! Ponoć policjantów obsługują o wiele szybciej, a widziałem w schowku w radiowozie dwie czapki! - Jimin podskoczył z radości, na myśl o pysznym, ostrym kurczaku.

- To zapytaj Gguka, co by chciał, a ja znajdę najbliższe kfc - zakomunikował Tae, odnajdując w kieszeni kluczyki od ich obecnego wozu i puszczając Parkowi oczko.

W czasie gdy partnerzy Jeongguka niemal doprowadzili go do zawału beztroskim pytaniem o to, co mu zamówić, Yoongi przemył wodą utlenioną małe rozcięcie na czole Hoseoka, którego ten nabawił się w "starciu" z Taeminem. Zaraz potem postanowili położyć się spać w wąskim łóżku Mina, nieświadomie kontynuując swoją tradycję, lądowania w mieszkaniu pianisty po każdej wspólnej imprezie. Zasnęli prawie od razu, nie przejmując się tym, że żaden nie wziął wcześniej prysznica. Liczyło się tylko to, że drugi był tuż obok.

Nawet jeśli Yoongi musiał przyznać, że Hoseok okropnie śmierdział. 




Ostatni rozdział pojawi się w niedzielę, żeby jeszcze w tym tygodniu pożegnać się z CYFMH.

Do zobaczenia! 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top