[16,0] - Bullet wound

Taehyungowi robiło się ciepło na sercu za każdym razem, gdy widział szeroki uśmiech na twarzy swojego ulubionego hyunga. A ostatnimi czasy zdarzało się to dość często, szczególnie w obecności Hoseoka. Kim domyślał się, że "noc filmowa" musiała minąć im w naprawdę przyjemnej atmosferze, skoro Yoongi nawet nie poruszył tematu ich malutkiego przekrętu. Oczywiście, miał nadzieję, że Min w końcu opowie mu co robili, ale nie naciskał, żeby przypadkiem nie ściągać na siebie jego gniewu.

Czas płynął nieubłaganie, a dzień gali, na której między innymi on i Yoongi mieli zaprezentować swój zaliczeniowy utwór, zbliżał się wielkimi krokami. Spotykali się coraz częściej w ciasnym mieszkanku Mina, ćwicząć piosenkę do upadłego, a odwiedzający ich niemal za każdym razem Hoseok zastanawiał się czemu ciągle go tak szlifują.

Według Junga, utwór był idealny, a do tego ciągle wychodził im tak samo świetnie, ale nie zamierzał narzekać, że tyle go ćwiczą - mógł ich w końcu słuchać do woli, a nawet zaczął myśleć nad choreografią, która pasowałaby do piosenki. Chciał nawet ściągnąć na jedną z prób Jimina, który zdecydowanie w takich melancholijnych klimatach był lepszy od niego samego, ale Park stanowczo odmówił. Może i frustracja oraz złość przestały mu tak bardzo doskwierać, ale gdzieś z tyłu głowy ugrzęzło mu kilka negatywnych myśli na temat Taehyunga, a te zdecydowanie przeszkadzały mu w normalnym funkcjonowaniu w towarzystwie szatyna. Szczególnie, gdy byli bez Jeongguka.

Dlatego też wywrócił oczami, gdy do restauracji, w której umówili się w trójkę, najpierw wszedł Tae, a nie Jeon. Zmusił się, żeby przywołać na usta delikatny uśmiech, który Taehyung odwzajemnił bez mniejszego zastanowienia. Był trochę zmęczony po próbie z Yoongim, którą i tak skończyli wcześniej niż zwykle, ale nie zamierzał odmawiać swoim chłopakom kolacji na mieście. Jeongguk i tak ostatnio nie miał dla nich czasu, przez natłok obowiązków w pracy, które musiały go zatrzymać również i tym razem, skoro się spóźniał.

- Hej, jak tam? - rzucił szatyn, na co niższy nieznacznie się spiął. Miał cichą nadzieję, że Taehyung po prostu usiądzie i zacznie przeglądać social media, ale ten nie dość, że do niego zagadał, to wciąż stał nad nim, najwyraźniej na coś czekając.

Nie żeby Jimin nie domyślał się, o co chodziło. Po prostu wciąż czuł się nieco niekomfortowo, gdy przytulał Kima w miejscach publicznych, mimo iż ze swoimi poprzednimi partnerami i Jeonggukiem robił to bez oporów. Na ogół był spięty, gdy młodszy chłopak pojawiał się na horyzoncie, lub wchodzili w jakieś interakcje, co było swojego rodzaju absurdem, bo przecież kilkakrotnie uprawiali razem seks w trójkę, pieścili nawzajem swoje ciała, a nawet całowali się. Jednak to wszystko działo się za zamkniętymi drzwiami sypialni jednego bądź drugiego, a nie tam, gdzie widzieli ich wszyscy inni. A Jimin przecież nie chciał się nawet przyznwawać do tego, że chociażby zna Kima.

Postanowił jednak nie robić scen i podniósł się na chwilę ze swojego miejsca, by na moment wtulić twarz w szyję Taehyunga, a potem usiąść z powrotem, gdy jego towarzysz zajmował miejsce naprzeciwko.

- Dzieciaki mnie dzisiaj trochę zdenerwowały, ale starałem się nie wyjść z siebie - skrzywił się na wspomnienie niesfornej grupki przedszkolaków, które na dzisiejszych zajęciach tanecznych były wyjątkowo rozbrykane i nie chciały słuchać swojego instruktora.

- Mam nadzieję, że nigdy nie wpadnę na pomysł, żeby uczyć w jakiejś szkole muzycznej. Kompletnie nie mam podejścia do dzieci - młodszy pociągnął temat, przez co Jimin przeklął go kilka razy w myślach.

Taehyung zazwyczaj dużo mówił sam z siebie. Potrafił wpaść w słowotok i nawijać o najmniejszych szczegółach swojego dnia, wplatając w to jakieś anegdotki sprzed kilku-kilkunastu laty. Jeongguk zawsze słuchał go wtedy z uśmiechem półgłówka na ustach, jakby nie widział poza nim świata. Jednak Tae był dobry nie tylko w monologach. Kiedy dyskutował o czymś z większą grupką ludzi, szybko podłapywał tematy od innych, a dzięki temu praktycznie każda rozmowa, w której uczestniczył zwyczajnie się kleiła.

Jimin był zupełnie inny. Owszem, lubił rozmawiać z innymi, a nawet zdarzało mu się rozgadać, szczególnie gdy był rozemocjonowany, ale zazwyczaj trzeba było go sprowokować lub trochę pociągnąć za język. Dlatego pewność siebie u Taehyunga zaczęła go onieśmielać, gdy oficjalnie stał się również jego chłopakiem, szczególnie że na początku miał nadzieję, że po imprezie u Jeona już nigdy więcej się nie spotkają.

- A Gguk coś pisał, że się spóźni? - spytał w końcu Tae, gdy Jimin nie raczył jakkolwiek skomentować jego wypowiedzi o rzekomym braku obycia z dziećmi.

- Nie, ale pewnie miał jakieś nagłe wezwanie - mruknął Park, przeczesując palcami swoje jasne kosmyki. Taehyung już jakiś czas temu zauważył, że chłopak robi to, gdy zaczyna się irytować lub wstydzić. Wbrew pozorom, mimo iż lubił opowiadać, to dużo obserwował. A Jimin był jego głównym obiektem zainteresowania, od kiedy zgodzili się na życie w trójkącie.

Tae starał się mieć "czystą kartkę" w głowie, jeśli chodziło o drugiego chłopaka. Mimo że zdecydowanie łatwiej było mu się dogadać ze starszym niż na początku, to wciąż ich relacja pozostawiała sobie dużo do życzenia. Cieszył się, że Jimin chociaż z grubsza postanowił zaangażować się w akcję swatania Yoongiego i Hoseoka, nawet jeśli co chwilę sprzeczali się o jakieś szczegóły "planu". Chciał, żeby blondynek trochę bardziej się na niego otworzył, ale wiedział, że pewnie zajmie mu to trochę czasu.

W dalszym ciągu obaj jeszcze przeżywali całą sytuację z Jeonggukiem i jego zdradami. To, że teoretycznie się pogodzili, nie sprawiło, że magicznie cały ich ból zniknął. Po prostu Taehyung ukrywał się z tym nieco lepiej niż Chim.

- Ostatnio w Seulu sporo się dzieje. Gangi urządzają strzelaniny w slumsach, kilka razy policja tam wpadała. Oby ten głupek nie dał sobie wpakować kulki - Kim wygodnie ułożył podbródek na dłoni, przyglądając się, jak Jimin w geście irytacji ponownie przeczesuje włosy, a do tego uroczo marszczy nos.

- Niech tylko spróbuje, to osobiście wpakuję mu cały karabin w dupę - warknął trochę za głośno, przez co podchodząca do nich kelnerka zatrzymała się w pół kroku z lekkim zmieszaniem wymalowanym na twarzy.

Taehyung roześmiał się wesoło dla rozluźnienia atmosfery, żeby czarnowłosa dziewczyna przypadkiem nie uciekła. Był tak głodny, że zamówienie czegoś do jedzenia było dla niego priorytetem. Najwyżej Jeongguk zamówi sobie coś sam, kiedy w końcu się zjawi.

Chłopcy zdążyli zjeść główne danie i zamówić sobie deser, zanim Jeon w końcu pojawił się w drzwiach restauracji. Na początku go nie poznali. Zwyczajny artystyczny nieład na głowie inspektora, który był starannie układany każdego ranka, zastąpił prawdziwy chaos. Włosy sterczały mu we wszystkie możliwe strony, większość jednak przykleiła się do spoconej twarzy chłopaka. Jego koszulka, którą pewnie włożył na siebie zaraz po zakończeniu zmiany, zdążyła się już ubrudzić mieszanką potu i błota, a spodnie dziwnie układały się w jednym miejscu na lewej nogawce, tak jakby coś pod nimi skrywał.

Jimin pierwszy zorientował się, że to właśnie ich zguba weszła do lokalu, ale z wrażenia nie był w stanie wydobyć z siebie ani jednego dźwięku. Zamrugał tylko szybko w akcie niedowierzania, czym wzbudził ciekawość Taehyunga, który postanowił się obrócić, by zobaczyć Jeona zmierzającego powolnym krokiem w ich stronę.

Wyglądał jak siedem nieszczęść, co było do niego zupełnie niepodobne. Brunet zawsze dbał o swój wizerunek, szczególnie gdy wychodził na randki ze swoimi partnerami, nawet po służbie czy męczącym treningu na siłowni. Coś było zdecydowanie nie tak - a przynajmniej tak stwierdził Taehyung, już z niemałej odległości czując, że policjant nawet nie wziął prysznica.

- Cześć, skarby. Przepraszam, że musieliście na mnie tak długo czekać - oznajmił, od razu siadając przy stoliku. - Korki były.

- Gguk, korki są zawsze - zauważył Kim, gdy obaj z Jiminem wręcz przewiercali najmłodszego chłopaka wzrokiem, oczekując bardziej adekwatnych wyjaśnień. - Co się stało?

- Nic takiego - Jeon zamilkł na chwilę, ale szybko zorientował się, że chłopcy mu nie odpuszczą. Ci dwaj nigdy nie odpuszczali. - Okej, ale ostrzegam, że pewnie będziecie się złościć.

- Dlatego lepiej nie nadużywaj naszej cierpliwości - odparł Jimin, na co brunet musiał wziąć głębszy oddech, zanim znowu zaczął mówić.

- No to... Tak jakby mieliśmy dzisiaj interwencję. I nie pomyślałem, że pijany facet może faktycznie mnie trafić skradzionym glockiem. No i jednak tak trochę mu się udało. O tutaj.

Jeongguk, zaraz po wskazaniu postrzelonego miejsca na lewym udzie, dosłownie poczuł na barkach ciężar zgęstniałej atmosfery. Skulił się trochę na swoim krześle, gdy jego partnerzy obdarzyli go bardzo nieprzychylnymi spojrzeniami. Bardzo, bardzo nieprzychylnymi.

Może i Gguk zdawał się czasem być typem słodkiego idioty, ale tak naprawdę był nawet inteligentnym facetem. W każdym razie, do skończonego debila na pewno było mu daleko. Pomijając fakt, że zazwyczaj najpierw robił, a dopiero potem myślał. Większość jego problemów wynikała właśnie z jego impulsywności i braku asertywności, z czego to drugie doskwierało mu o wiele bardziej w życiu prywatnym, niżeli zawodowym.

No bo jak niby powiedzieć "nie" któremuś z jego chłopaków?

- Chyba faktycznie będziemy potrzebować karabinu - mruknął nagle Taehyung, zerkając na Jimina.

Zdezorientowany Jeongguk posłał mu pytające spojrzenie, a chwilę po niej dodatkowo zmarszczył brwi, gdy Jimin parsknął krótkim śmiechem.

- Zamawiaj na wynos, pojedziemy do domu i zajmiemy się tobą jak należy. A przede wszystkim weźmiemy prysznic albo kąpiel - zadecydował Park.

- Ale-

- Żadnych "ale" - dodał groźnie Tae. - I ja prowadzę, bo ty nawet nie powinieneś ruszać tą nogą.

Jeongguk już nabrał powietrza w płuca, by wypuścić je z cichym westchnieniem, ale powstrzymał się, gdy jego chłopcy, nawet nie patrząc w jego stronę, jednocześnie powiedzieli:

- Nawet nie wzdychaj.

Cóż, Jeon Jeongguk chyba został pantoflarzem.  Ale za to miał najwspanialszych chłopaków na świecie.





Nikt nie spodziewał się hiszpańskiej inkwizycji~

A tak naprawdę to miałam trochę weny, a to chyba najlepszy moment na chwilę na vminkooków, bo nieubłagalnie zbliżamy się do jednego z kulminacyjnych momentów tego opowiadania (jeśli chodzi o sope, oczywiście). Trzymajcie się cieplutko <3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top