[12,0] - Daddy

Gdy Yoongi obudził się w niedzielę, było już grubo po południu, a on nie do końca pamiętał, jak udało mu się dotrzeć do swojego mieszkania. Chciał usiąść na łóżku i się przeciągnąć, jednak jakaś dziwna siła przytrzymała go na posłaniu. Jasnowłosy zamrugał kilkakrotnie, marszcząc brwi. Zerknął w dół, na swoją talię i dopiero wtedy doznał prawdziwego szoku.

W pasie obejmowała go ręka. Najprawdziwsza w świecie ręka.

I to jeszcze jakoś niepokojąco znajoma.

Min błyskawicznie obejrzał się za siebie i w tamtym momencie go sparaliżowało. Tuż za nim leżał Jung Hoseok we własnej osobie, przytulając jego wątłe ciało do swojej klatki piersiowej, wciąż smacznie śpiąc. Włosy sterczały mu na wszystkie strony, a Yoongi mógł przysiąc, że rozpłynąłby się na ten widok, gdyby nie fakt, że nie miał pojęcia jak wylądowali razem w łóżku.

Bo chyba tak to trzeba było nazwać, prawda?

Po kilku minutach nieudolnych prób bezszelestnego wydostania się z objęć Junga, Yoongi zwyczajnie postanowił się poddać i obudzić bruneta. Co z kolei również nie okazało się najłatwiejszym zadaniem.

- Hoseok, wstawaj - powiedział trochę ciszej niż zamierzał. Jego głos śmiesznie się załamał, a gardło zakuło, gdy wydał z siebie te kilka zachrypniętych sylab.

Tancerz jedynie wymruczał coś przez sen, mocniej przytulając biednego Mina do siebie.

- Zaraz mnie połamiesz, przysięgam - wychrypiał jeszcze mniej wyraźnie. Dopiero teraz zauważył, że trudno mu się oddychało i to nie tylko ze względu na ręce Hobiego. - Hoseok, ty przerośnięty koniu! - chciał krzyknąć, ale skończyło się na dziwnie wysokim zapiszczeniu.

"Obelga" podziałała, a Jung zaczął coś marudzić pod nosem, z czego Yoongi zrozumiał jedynie jakieś odgrażanie się typu "tylko nie koniu". Jednak w końcu uścisk na jego żebrach się poluźnił. Podniósł się do siadu i przetarł oczy, kilka razy kaszląc. Niemiłosiernie drapało go w gardle, a do tego bolała go głowa. Wspomniał, że było mu niedobrze? Nie? No to wspominał teraz. Nie był jednak pewny, czy było to spowodowane wlaniem w siebie zbyt dużej ilości alkoholu czy czymś jeszcze.

Chociaż w ciąży raczej nie był. (to nie mpreg, luźna guma, Yoongs)

Tak czy owak, Yoongi wstał błyskawicznie, czując jak żołądek podchodzi mu do gardła. Wybiegł ze swojej sypialni, na oślep kierując się do łazienki. O mały włos nie wyłożył się w progu pomieszczenia, ale na szczęście udało mu się odzyskać równowagę i na czas dopaść muszli klozetowej. Klęknął i od razu zwrócił całą zawartość układu pokarmowego, której swoją drogą wcale nie było tak dużo. Wczorajszy wieczór spędził niemalże na samym piciu soju, zapominając o złotej zasadzie alkoholizowania się - nigdy nie pij na pusty żołądek.

Szaleńczy bieg Mina i podejrzane odgłosy z toalety skutecznie przywróciły Hoseoka do świata żywych. Podniósł się z łóżka, uprzednio uświadamiając sobie, że najpewniej znajduje się w mieszkaniu Yoongiego. Był ciekaw, czy budzenie się u sąsiada po każdej wspólnej imprezie stanie się dla niego pewnego rodzaju tradycją. Bo, nie oszukujmy się, był na dobrej drodze. Przeciągnął się z jękiem, stwierdzając, że wcale nie miał jakiegoś ogromnego kaca. W końcu dość wcześnie wrócili do domu.

Kolejna partia nieprzyjemnych dźwięków przywiodła Hoseoka do łazienki, w której z głową prawie że w toalecie siedział skulony Yoongi. Blondyn nienawidził wymiotować od kiedy pamiętał, dlatego nigdy nie przesadzał z alkoholem ani z mieszaniem pokarmów, które absolutnie ze sobą nie współgrały. Za wszelką cenę próbował powstrzymywać łzy i kolejne fale wymiotów, które nieprzerwanie cisnęły się na zewnątrz.

- Yoongs? - brunet podszedł powoli do starszego, by przykucnąć na podłodze tuż za nim i delikatnie zaczął masować jego nagie plecy. - Spokojnie, zwymiotuj do końca i będzie ci lepiej, tak?

Yoongi tylko mruknął coś niewyraźnie, kurczowo zaciskając ręce na desce. Dotyk ciepłych dłoni Hoseoka sprawił, że wzdłuż jego kręgosłupa przeszedł elektryzujący dreszcz. Jung sięgnął do wieszaka i sprawnie ściągnął z niego ręcznik, zarzucając go na zmarznięte ramiona jasnowłosego. Siedział z nim, dopóki ten nie skończył wymiotować.

Pianista sam już nie wiedział, czy powinien wstać i jak najszybciej umyć zęby, czy poczekać aż Hobi postanowi wyjść z łazienki i da mu święty spokój. To nie tak, że nie doceniał troski, którą wykazywał się Jung, gdy siedział z nim przez cały ten czas. Po prostu znowu czuł, że upokorzył się przed młodszym, a tego zaczynał mieć już powoli dość.

- Dasz mi chwilę? Zaraz się ogarnę - powiedział, wciąż mocno zachrypnięty. Zakaszlał kilka razy, zakrywając usta. Spojrzał wyczekująco na sąsiada, który nie był przekonany co do wyjścia.

- Pomóc ci z czymś? - spytał w końcu, znowu kładąc dłoń na plecach skulonego na podłodze Mina. Wyglądał naprawdę mizernie, a Hoseok nie chciał ryzykować. Przecież blondyn mógł poczuć się słabo i przewrócić się. W tak ciasnej łazience jak ta jego, było to równoznaczne z przyłożeniem głową w umywalkę albo kant brodzika.

- Już jest dobrze, serio - powiedział słabo Min, co ani trochę nie przemówiło do tancerza, ale postanowił nie kłócić się ze starszym.

- To pójdę zaparzyć herbatę - mruknął zrezygnowany i udał się do kuchni.

Zanim Yoongi wyszedł z toalety, Hoseok zdążył przeszukać wszystkie szafki i lodówkę, znajdując upragnioną herbatę, ale prawie niczego do jedzenia. Udało mu się jeszcze wygrzebać jakieś tabletki na kaca i wafle ryżowe, dlatego rozłożył kilka białych krążków na talerzu, a po chwili zabrał się za przygotowywanie herbaty. W tym momencie do kuchni powoli wszedł Min. Wyglądał jak siedem nieszczęść, a do tego miał chorobliwe rumieńce na twarzy i co chwilę kaszlał.

- Matko, Yoongi - Hoseok wyrzucił ręce w górę, kompletnie zapominając na chwilę o parzonym napoju. Podszedł do Yoongiego, który paradował jedynie w bokserkach i przydużej koszulce z krótkim rękawem, którą wziął po drodze z sypialni. - Zakładaj jakieś spodnie i bluzę, ale już.

- Hobi, daj spok-

- Nic ci nie dam, ubieraj się, wskakuj do łóżka i powiedz mi, gdzie trzymasz termometr. Już z daleka widzę, że masz gorączkę. Wczorajsza kąpiel w basenie chyba cię tak urządziła - chłopak potarł brodę w zamyśleniu, a Yoongi tylko westchnął.

Posłusznie skierował się z powrotem do sypialni, biorąc jakieś lekkie dresy. Nie zamierzał się ubierać jeszcze bardziej, bo Hoseok na pewno miał w planach opatulić go kołdrą od stóp do głów, tym samym skazując go na powolne gotowanie się. Gorzej niż podczas średniowiecznych tortur. Dlatego cieszył się dostępem tlenu, leżąc na pościeli, dopóki do pokoju nie wkroczył roztrzęsiony Jung z herbatą, waflami ryżowymi i termometrem w rękach. Pod pachą niósł kilka opakowań różnorakich tabletek, na których widok Yoongi zmarszczył brwi. Skąd on je wytrzasnął?

- Nawet mnie nie denerwuj i właź pod kołdrę - warknął na wstępie, odkładając wszystkie przyniesione rzeczy na szafkę nocną.

- No już, mamo - Yoongi zakopał się pod pierzyną, podczas gdy tancerz ostrożnie usiadł na skraju łóżka, tak jakby zapomniał, że jeszcze kilkanaście minut temu sam leżał na nim rozwalony jak u siebie.

- Jeśli już tak bardzo chcesz, to wolę "tatusiu" - Hoseok puścił blondynowi oczko, posyłając mu w pakiecie jeden ze swoich najseksowniejszych uśmiechów. Yoongi zachłysnął się śliną, od razu dostając ataku kaszlu. Czy on naprawdę musiał mówić i robić takie rzeczy?

- Jesteś... obrzydliwy - wydusił z siebie dla niepoznaki, kiedy w końcu udało mu się trochę opanować kaszel. -... tatusiu.

Hoseok roześmiał się wesoło, podając Minowi termometr i herbatę. Gdy po kilku minutach urządzenie pokazało ponad 38 stopni Celsjusza, brunet złapał się za głowę i od razu kazał Yoongiemu połknąć kilka tabletek na zbicie gorączki. Blondyn miał tylko nadzieję, że jego sąsiad najpierw sprawdził dawkowanie, żeby nie zabić go medykamentami.

Kiedy Jung po raz trzeci upewniał się, czy aby na pewno starszy jest szczelnie zakryty kołdrą, usłyszeli dzwonek do drzwi. Jasnowłosy już miał się podnieść, ale Hobi przytrzymał go jedną ręką na posłaniu i sam ruszył do przedpokoju. Niestety, Min nie zdążył powiedzieć mu, żeby chociaż narzucił jakąś koszulkę.

Brunet pewnie otworzył drzwi, ale gdy zorientował się, z kim stoi twarzą w twarz, lekko zrzedła mu mina.

Natomiast Taehyung uśmiechnął się tajemniczo, widząc tancerza w samych bokserkach. Zlustrował go od góry do dołu, po czym powrócił wzrokiem do zdezorientowanej twarzy starszego.

- Hej, ja do Yoongiego-hyunga na próbę - jego uśmiech poszerzył się i już chciał wejść do środka, ale Hoseok zatrzymał go w pół kroku.

- Yoongi jest chory. Chyba powinieneś sobie iść - mruknął, próbując zabrzmieć groźnie. W końcu miał świadomość, że stoi przed nim ten cały drugi chłopak Jeona, przez którego Jimin na pewno płakał po nocach. Mimo, że wczoraj ta trójka się pogodziła, Hoseok miał co do tego wszystkiego mieszane uczucia.

- Hej, Tae - dwójkę mierzących się spojrzeniem chłopaków zaskoczył słaby głos gospodarza, stojącego w progu sypialni. - Chodź, zaraz zrobię ci coś do p-

- Yoongi, wracaj do łóżka! - krzyknął Jung, a blondyn popatrzył na niego w szoku. Przecież nie był umierający, po prostu miał temperaturę i trochę kaszlał.

- Ale-

- Hyung, on ma rację. Naprawdę słabo wyglądasz - powiedział zatroskany Kim. Yoongi nie był pewien czy Tae przeniknął przez Hoseoka czy też zmaterializował się koło niego, ale wraz ze słowami młodszego, poczuł jego dłonie na swoich barkach. Szatyn odwrócił go w stronę sypialni i delikatnie popchnął, po czym wrócił wzrokiem do podenerwowanego Junga. - Jeśli to twoja wina, to radzę ci spieprzać, pókim dobry.

Stanowczy ton Taehyunga zmroził Hobiemu krew w żyłach. Yoongi zerknął na dwóch chłopaków przez ramię, wracając pod kołdrę, by w razie bójki zareagować w porę.

- Nic mu nie zrobiłem, a nawet mu pomogłem! - Hoseok podniósł ręce do góry, chcąc tym poprzeć argumenty na rzecz swojej niewinności.

- Ja wiem, że po seksie rzadko komu chce się ubierać do spania, ale łatwo się przeziębić, śpiąc nago i to jeszcze spoconym - zrezygnowany Tae pokręcił głową, a bruneta dosłownie sparaliżowało.

- O czym ty-

Nagły atak kaszlu Yoongiego skutecznie przerwał napiętą wymianę zdań pomiędzy wokalistą i tancerzem. Min nawet nie podejrzewał, że umie udawać tak głośno i realistycznie. Zmartwiony Hobi od razu podszedł do zagrzebanego w pościeli blondyna, zapominając o istnieniu niepożądanego gościa.

- Skoczę do siebie po jakieś tabletki do ssania - mruknął pewnie, po czym odwrócił się na pięcie i ruszył do przedpokoju. - Zaraz wracam!

Zdawałoby się, że Yoongi i Tae wstrzymali oddechy dopóki nie usłyszeli trzaśnięcia drzwi i szybkich kroków na schodach. Min był pewien, że Hoseok za chwilę wróci jeszcze prędzej niż wyszedł, bo przecież klucze od mieszkania najpewniej miał w kurtce albo spodniach, a przed chwilą wyleciał na klatkę schodową w samych bokserkach. Wstał z cichym westchnieniem i ruszył do przedpokoju, mimo karcącego spojrzenia Taehyunga. Kurtka jego sąsiada leżała niedbale rzucona na szafce. Sięgnął do pierwszej lepszej kieszeni, by od razu poczuć pęk kluczy pod palcami. Wywrócił oczami, a zaraz usłyszał odgłosy zbiegania z piętra wyżej.

Drzwi od mieszkania Yoongiego uchyliły się, a do środka z powrotem wpadł Hobi.

- Zapomniałem kl-

- Co ty nie powiesz, Sherlocku? - Yoongi rzucił brzęczącym pękiem w stronę zdziwionego tancerza. Ten tylko burknął, że Min ma wracać do łóżka, po czym ponownie zniknął na korytarzu.

- Zachowujecie się, jak stare małżeństwo - zaśmiał się Kim, kiedy starszy odwrócił się do niego ze zrezygnowaniem wymalowanym na twarzy. - Szybko poszło - Taehyung puścił Yoonowi oczko, na co blondyn zmarszczył brwi.

- O co ci chodzi?

- Oj no, nie udawaj, hyung! - Tae wykrzywił usta w uśmiechu godnym pedofila. - Opowiadaj, jak było! Dobry jest? Wiedział, co robić? Ile rundek?

Yoongiego ponownie dopadł przeraźliwy kaszel, gdy wreszcie zorientował się, co młodszy miał na myśli. Zmartwiony Tae podszedł do niego i zaczął lekko poklepywać go po plecach, ale na niewiele się to zdało.

- Do niczego nie doszło - mruknął w końcu blondyn, ku niezadowoleniu Kima.

- To czemu niby paradował w samych bokserkach po twoim domu? - Taehyung zmarszczył brwi, próbując odnaleźć cień kłamstwa na zmęczonej twarzy hyunga.

- Sam chciałby wiedzieć, jak w ogóle wczoraj tutaj trafiliśmy - odparł, kolejny raz kierując się do sypialni. - Chyba po drodze urwał mi się film.

Tae westchnął ciężko. Naprawdę liczył na to, że Yoongiemu w końcu udało się poderwać swojego crusha. Poczuł nagły napływ determinacji. Musiał sprawić, żeby ta dwójka nareszcie się zeszła - Kim nie widział innej możliwości.

Podążył za zmarnowanym Minem i przycupnął w nogach łóżka.

- Nie martw się, hyung. Mam pewien plan - uśmiechnął się ciepło, kładąc rękę na łydce zagrzebanego w kołdrze Mina.

- Daj spokój, Tae. Chyba powinienem sobie odpuścić. On nigdy nie spojrzy na mnie w ten sposób - wyburczał pod nosem starszy, a Kim miał wrażenie, że zaszkliły mu się oczy.

- Nie! - krzyknął gwałtownie, wstając z łóżka. - Żadnego odpuszczania! Nie pozwalam ci się poddać w tym momencie, hyung! Zobaczysz, jeszcze będzie za tobą latał z wywieszonym językiem!

Yoongi wtulił się w poduszkę, która przyjemnie pachniała jego sąsiadem. Przymknął oczy i uśmiechnął się, gdy słowa młodszego napełniły go nową nadzieją na to, że kiedyś uda mu się poderwać Hoseoka.

- Dzięki, Tae - mruknął, po chwili odpływając do krainy snów.

A Taehyungowi do głowy nagle wpadł naprawdę świetny pomysł i nie zamierzał czekać ani chwili dłużej z jego realizacją.



Ja to zawsze napiszę sobie jakiś plot twist w ciul do przodu, a potem kombinuję, jak to sprytnie połączyć. Życzcie mi powodzenia, plz :c

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top