[11,0] - A little party never killed nobody
Seokjin nie mógł uwierzyć w to, jak bardzo Hoseok był ślepy. Każdy rumieniec, którym oblewał się Yoongi, gdy tylko młodszy się do niego uśmiechnął był aż zbyt oczywisty. Każdy grymas niezadowolenia, gdy Jung flirtował z Yeju lub Soorin. Każde odwrócenie wzroku, gdy całował którąś z dziewczyn. Czyste rozgoryczenie, które ogarnęło Mina, gdy jego sąsiad zniknął z dwoma szatynkami na piętrze szybciej, niż ktokolwiek by się tego spodziewał. Hoseok niczego nie widział.
Nie widział albo nie chciał widzieć.
Kimowi było naprawdę żal blondyna. Postanowił porozmawiać o całej tej sytuacji ze swoim kochankiem, jednak gdzieś z tyłu głowy miał świadomość, że zapewne Namjoon nie będzie chciał się w to mieszać.
A przecież Yoongiemu trzeba było pomóc.
Wspomniany chłopak, gdy tylko zauważył, jak jego obiekt westchnień pyta gospodarza o wolny pokój dla niego i dziewczyn, zwyczajnie się załamał. Jednym haustem dopił flaszkę ryżowe wódki, którą cały czas trzymał w ręce, po czym ruszył z tarasu w stronę ogromnego basenu. Postanowił wykorzystać fakt, że akurat w tamtym momencie wszyscy weszli do środka rezydencji. W końcu mógł zostać na chwilę sam.
Usiadł na mozaikowych kafelkach, zrzucając kurtkę - alkohol rozgrzewał go wystarczająco. Po chwili namysłu zdjął też buty wraz ze skarpetkami i podwinął nogawki. Może nigdy nie przepadał za wodą, ale spokojne brodzenie stopami tuż pod jej powierzchnią było jednym z jego ulubionych zajęć, gdy rodzice wysyłali go za młodu na całe wakacje do babci na wieś, by pozbyć się bachora z domu na kilka tygodni. Młody Min, choć uwielbiał spędzać czas ze starszą kobietą, która w jeden dzień potrafiła okazać mu więcej miłości niż jego własna matka i ojciec przez całe życie, często opuszczał jej przytulną chatkę, by powłóczyć się po polach ryżowych czy lesie. Nad niewielkie jeziorko trafił przez zupełny przypadek, ale od razu zakochał się w urokliwym miejscu. Nawet gdy był już dorosły, często odwiedzał pomost, który znaczył dla niego tak dużo. To na nim skomponował swoją pierwszą piosenkę, przeżył swój pierwszy pocałunek i to na nim wypłakiwał hektolitry łez po tym, jak rodzice wyrzucili go z domu.
Nie chcieli mieć syna geja, więc się go pozbyli, oddając zbędny balast starszej, schorowanej kobiecie. Kiedy ta zmarła, Yoongi nie miał już na tym świecie żadnej rodziny. Został sam. Próbował zapomnieć o jeziorku, o wsi, o tylu pięknych chwilach spędzonych z ukochaną babcią, jednak za każdym razem, gdy odwiedzał jej grób lub nawet o niej myślał, łzy cisnęły mu się do oczu. Był jej tak wdzięczny za wszystko, co dla niego zrobiła, ale nigdy nie zdążył jej powiedzieć zwykłego "dziękuję".
Nagle usłyszał kroki od strony willi, więc postanowił błyskawicznie wstać i otrzeć twarz, by nikt przypadkiem nie zauważył w jakim okropnym był stanie. Jednak jego plan runął przy pierwszym kroku, podobnie jak sam Min, który poślizgnął się i wylądował w dość głębokim basenie.
Yoongi spanikował, gdy jego głowa znalazła się pod wodą. Zaczął machać rękami i nogami na wszystkie strony, nie czując gruntu pod stopami ani tafli basenu nad sobą. Nie zdążył nabrać powietrza przed upadkiem, dlatego od razu zachłysnął się chlorowaną wodą.
Po raz pierwszy w życiu Yoongi pożałował, że nie dał się namówić swojemu byłemu na naukę pływania. I chyba również po raz ostatni. Wizja rychłej, ale jakże żałosnej śmierci zrodziła się w jego umyśle już po kilku sekundach.
Wtedy poczuł, jak silne ramiona obejmują go w talii, ciągnąc w tylko sobie znaną stronę. Yoongi, przekonany, że to sam ponury żniwiarz próbuje go ze sobą zabrać, zaczął jeszcze mocniej się szarpać, jednak szybko opadał z sił. Zrobiło mu się ciemno przed oczyma, a jego ciało zupełnie odmówiło posłuszeństwa.
Yoongi pomyślał, że to chyba najgłupsza śmierć, jaką mógł zginąć. Jednak skoro cała sztuka była gówniana, to zakończenie musiało być równie chujowe.
Przez kilka następnych chwil wszystkie bodźce zewnętrzne docierały do Mina jak przez mgłę. Za to Hoseok na sekundę odetchnął z ulgą, gdy Yoon przestał się miotać i dał się wyłowić. Szybko jednak zestresował się na nowo. Położył blondyna plecami na kafelkach i zaczął nim delikatnie szarpać, mając nadzieję, że ten nie stracił przytomności, tylko po prostu lekko go zamroczyło.
- Yoongs, Yoongs! - krzyknął, uderzając policzek mniejszego trochę za mocno. Kiedy ten nie zareagował, ręce Junga jakoś tak samoistnie zaczęły się trząść. - Podtopienie, czyli najpierw wdechy czy uciski? Wdechy czy uciski? Cholera, czemu nigdy nie uważałem na tym jebanym kursie! - warknął, po czym pochylił się nad sąsiadem i zbliżył swoją twarz do Yoona jeszcze bardziej.
Gdyby Yoongi był świadom tego, jak blisko niego były wargi Hoseoka, najprawdopodobniej mógłby nawet wstrzymać akcję własnego serca, byle tylko młodszy złączył ich usta w tej namiastce pocałunku. W tamtym momencie jednak coś postanowiło przywrócić go do świata żywych, zmuszając biednego blondyna do odkaszlnięcia całej wodnej zawartości płuc. Prosto w twarz Hobiego.
Brunet skrzywił się, gdy woda niespodziewanie prysnęła mu w oczy i nos, jednak szybko pomógł Yoongiemu przekręcić się na bok. Delikatnie poklepywał go po plecach, chcąc mu jakoś ułatwić życie, jednak niewiele to dawało.
W końcu Min uspokoił się, tylko co jakiś czas cicho kaszląc. Ciągle leżał na boku z głową ku dołowi, starając się unormować oddech i poukładać sobie, co tak właściwie się wydarzyło.
- Już w porządku? - Hoseok przestał klepać Yoona między łopatkami, a za to powoli masował to miejsce jedną dłonią, siedząc zdecydowanie za blisko zagubionego blondyna.
- Ta - wychrypiał, zerkając przez ramię na bruneta.
Obaj byli cali mokrzy i ciężko oddychali, a przesiąknięte ubrania ciasno przylegały do ich ciał. Z tego powodu Yoongi znowu mógł chociaż przez chwilę popatrzeć na wyrzeźbiony tors młodszego, a Hobi...
Cóż, Hobi był w lekkim szoku. Nigdy by nie pomyślał, że pod oversizowymi ciuchami da się ukryć tak wiele. Doskonale widział kręgosłup, łopatki i każde żebro Mina, a do tego miał wrażenie, jakby te kości chciały przebić mocno napiętą na nich skórę. Zawsze podobały mu się szczupłe, wręcz chude sylwetki, ale to był zdecydowanie pierwszy raz, kiedy takowa go po prostu przeraziła, mimo że już kiedyś zwrócił uwagę na to, jak wyglądał Yoongi. W duchu postanowił sobie, że zadba o to, by jego sąsiad zdrowo się odżywiał i nabrał nieco ciała. Może zabrałby go na siłownię?
- Ja chyba będę się już zbierał - mruknął cicho blondyn, kompletnie zażenowany swoim podtopieniem. Gdy wstawał ostrożnie z podłogi, walcząc z nieprzyjemnym drapaniem w gardle i pytając samego siebie, dlaczego to zawsze jemu przytrafiają się takie żałosne wpadki, Hoseok również się podniósł. Położył delikatnie dłoń na ramieniu niższego, żeby ten zwrócił na niego uwagę. Min jednak co chwilę odwracał wzrok.
- Ej, spójrz na mnie - Jung łagodnie obrócił mniejszego chłopaka do siebie, zmuszając go do nawiązania kontaktu wzrokowego. Przez myśl przeszło mu nawet, że Yoongi naprawdę uroczo się rumienił. - Na pewno wszystko w porządku? - patrzył Minowi głęboko w oczy, niemal wywiercając mu dziurę w i tak już mizernej, jak sam właściciel, duszy. Kiedy uzyskał twierdzące skinienie głową, uśmiechnął się lekko. - Dobra, no to wracamy.
- Nie, co ty... Nie musisz ze mną iść, dam radę. Nie chciałbym, żebyś rezygnował przeze mnie z zabawy, i tak już narobiłem problemów...
- Oj, cicho - Hoseok lekko uderzył Mina w bark, po czym objął go ramieniem i skierował się do wnętrza willi. - Przyszliśmy razem to wychodzimy razem. Ja cię tu zaciągnąłem, więc powinienem o ciebie zadbać, tak jak ty ostatnio o mnie. Najwyżej rozczaruję dwie panienki, ale ciebie nie zostawię. W końcu jesteś przyjaciółmi, prawda?
Chyba faktycznie byli przyjaciółmi.
***
Jeongguk był szczęśliwy. Szczęśliwy, jak jeszcze nigdy w życiu. Chciało mu się płakać, skakać i krzyczeć jednocześnie z nadmiaru emocji. Powstrzymywał się jednak tylko z jednego względu. A właściwie to z dwóch.
Pierwsze promienie słońca rzucały światło na bałagan pozostawiony w różnych częściach posiadłości, jak i na trójkę kochanków, którzy zupełnie nie mieli zamiaru zajmować się sprzątaniem po upojnie spędzonej nocy.
Taehyung i Jimin ufnie wtulali się w tors swojego chłopaka, a ich nagie ciała idealnie oplatały to jeonowe. Dokładnie tak, jakby byli dla siebie stworzeni. Blondyn powoli przysypiał, a Kim kreślił tylko sobie znane wzorki na klatce piersiowej ukochanego, który obejmował jednym ramieniem jego, a Chima drugim, gapiąc się w sufit z uśmiechem psychopaty na ustach.
- Kookie - mruknął nagle szatyn, zwracając tym na siebie uwagę najmłodszego z całej trójki.
- Coś się stało, skarbie?
- Miejmy nadzieję, że już się coś stało... - westchnął Tae, lekko podnosząc się na łokciach, by lepiej zobaczyć niezrozumienie na twarzy Jeona. - Musimy zeswatać Yoongiego-hyunga z Hoseokiem.
- Mówiłem mu już, że nic z tego nie będzie - odezwał się Jimin nieco zniekształconym głosem. Wciąż miał zamknięte oczy i głowę na torsie bruneta, więc jego słowa dopiero po kilku sekundach nabrały dla Kima sensu.
- Niby dlaczego? - ton Taehyunga diametralnie się zmienił. Mimo że obiecał sobie spróbować w pełni przekonać się do Jimina, to dobro hyunga było dla niego ważniejsze.
- Gdyby Yoongi był dziewczyną, nie byłoby problemu, ale jako że jest facetem, to Hobi w życiu na niego nie poleci - Park otworzył w końcu oczy, patrząc karcąco na szatyna. - Czego nie rozumiesz?
- Czego ty nie rozumiesz? Płeć nie ma znaczenia, powinieneś o tym wiedzieć! Nawet jeśli twierdzi, że jest w stu procentach hetero, to może mu się odmienić - obaj gwałtownie usiedli na łóżku, a od rzucenia się na siebie powstrzymywało ich jedynie ciało Jeongguka, leżącego między nimi i zestresowanego zaistniałą sytuacją.
- Hoseokowi bliżej do homofobii niż do zmiany orientacji!
- Hej, skarby, spokojn-
- Nie wtrącaj się! - warknęli niemal równocześnie, spoglądając groźnie na bruneta, któremu pozostało tylko unieść ręce w geście kapitulacji.
Po chwili znowu skrzyżowali wzrok, mierząc się niczym dwa drapieżniki walczące o rewir. Jimin zmrużył oczy, prychając cicho, a Taehyung uniósł brwi i założył ręce na klatce piersiowej.
- Po prostu możemy spróbować, Yoongiemu naprawdę zależy. Wyślemy ich na kilka randek, może coś zaiskrzy. Co to komu szkodzi? - pretensję w głosie Kima można było wyczuć z kilometra. Blondynek jedynie wywrócił na to oczyma.
- Teraz się przyjaźnią. Jeśli Hobi się dowie, że Yoongi coś do niego czuje, to natychmiast się od niego odwróci. Nie dość, że Yoongi będzie miał złamane serce, to jeszcze stracą kontakt, co będzie go bolało podwójnie. Tego chcesz? Żeby niepotrzebnie cierpiał?
- Nie możesz być pewny, że stanie się właśnie tak. Hyung jest wyjątkowy, a jeśli Hoseok nie jest skończonym idiotą, powinien to zauważyć!
- A może jest skończonym idiotą?!
- Przyjaźnisz się ze skończonym idiotą?!
- Może i tak, a co?!
- No to moje gratulacje!
- CHŁOPAKI! - Jeon podniósł się błyskawicznie, łapiąc obu swoich ukochanych, gdy już miało dojść do rękoczynów. Sapnął cicho, uważnie patrząc to na jednego to na drugiego. Kiedy stwierdził, że nieco się uspokoili, puścił ich, napotykając dwie pary oczu, zawzięcie wpatrujące się właśnie w niego.
Musiał zakończyć spór, znaleźć wyjście z sytuacji. Aby to zrobić, musiał powiedzieć coś mądrego. Niestety, nic nie chciało mu przyjść do głowy. Westchnął sfrustrowany.
To nie tak, że Jeongguk po świetnym seksie ze swoimi chłopcami zapomniał o tym, że może być ciężko pogodzić ich mocne charaktery. Po prostu nie spodziewał się, że Jimin i Taehyung już od początku będą skakać sobie do gardeł przez nieistotne błahostki. A przynajmniej nie o takie, jak relacja Yoongiego i Hoseoka. Chociaż czy to można było nazwać błahostką?
- Skarby, jeszcze raz i od początku - zaczął niepewnie, czując, jak spojrzenia blondyna i szatyna przewiercają go na wylot. - Hoseok i Yoongi są przyjaciółmi. Nie przeczę, że do siebie pasują, ale nie możemy też żadnego z nich zmusić do miłości. Chociaż można ich jakoś popchnąć w swoją stronę. W każdym razie... - przerwał na chwilę, obserwując rosnące zaciekawienie na twarzach starszych chłopaków. -... nie będziemy wiedzieć, jak Hoseok zareaguje, dopóki faktycznie tego nie sprawdzimy. Tylko najpierw trzeba będzie zapytać Yoongiego, czy chce podjąć ryzyko i ułożyć z nami jakiś plan. Nie możemy robić nic za jego plecami.
- Z Hobim też powinniśmy być szczerzy - zauważył Jimin.
- Może najpierw obgadajmy to jednak z Yoongim, co? Skoro mówisz, że Hoseok może to źle przyjąć to lepiej dmuchać na zimne.
Jeon był okropnie dumny z siebie, gdy dostrzegł zrozumienie na twarzach swoich ukochanych. Gdy obaj pokiwali głowami, zgadzając się z planem Gguka, ten uśmiechnął się zadowolony z tego, jak świetnie udało mu się wybrnąć z nieciekawej sytuacji. Dlatego też rozłożył ręce, po chwili obejmując obu chłopców w taliach.
Jimin przylgnął ustami do warg Jungkooka, a Taehyung zaczął całować i zasysać skórę na szyi najmłodszego. Ręce blondyna i szatyna samoistnie zsunęły się między nogi Jeona, na co ten uśmiechnął się jeszcze szerzej niż dotychczas.
- Rozumiem, że macie ochotę na kolejną rundkę?
Kiedy jego wypowiedź została skwitowana krótkim, uroczym chichotem i cichymi mruknięciami, nie pozostało mu nic innego, niż odpowiednio zająć się dwójką starszych chłopaków. W roli swatki mógł zacząć spełniać się trochę później.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top