Rozdział 3

Siedziałam na jednym z kolorowych, dość miękkich koców piknikowych, które były porozkładane dookoła ogniska. Powoli zaczynało się ściemniać.

Nie wtrącałam się do rozmowy chłopaków, jedynie wsłuchiwałam się w ich głosy. Zawsze o tym marzyłam, jednak teraz było coś nie tak. Czułam się obco, nieswojo, nie umiałam się do nich odezwać. Do tego Smav... Jego zachowanie onieśmielało mnie okropnie. Widziałam po nim, że nie jest zadowolony z mojej obecności, a może w ogóle nie chciał tu być?

- Wszystko w porządku? - zapytał Staś. Widocznie zbytnio zatraciałm się w rozmyślaniach.

- Tak, tak - mruknęłam niepewnie.

- Ej każda z fanek pragnęłaby być na twoim miejscu, a ty nawet nie raczysz się odezwać? - westchnął Filip.

Fanka... Nie cierpię tego słowa. Brzmi tak powierzchownie. Co innego fandomy, które potrafią nazwać się rodziną, wspaniała sprawa.

- Ja po prostu... Głowa mnie boli, będę już lecieć. - Wymyśliłam na szybko nie chcąc kontynuować niezrecznej rozmowy.

- Wystraszyłeś ją - rzucił Florek zatrzymując mnie.

- Zostań jeszcze - dodał z uśmiechem.

- Serio powinnam już iść - odparłam odwracając wzrok. Nie chciałam, żeby mnie przekonał.

- Pozwól, że cię odprowadzę. - Jaś opuścił swoje dotychczasowe miejsce i ruszył razem ze mną w stronę domu.

- Dzięki - powiedziałam cicho.

- Nie przejmuj się Smavem, ma gorsze dni. - Pocieszał mnie.

- Jest dobrze - rzekłam przyspieszając kroku.

- Pogadam z nim - szepnał z lekkim uśmiechem.

- Oszczędź sobie. - Nie chciałam być natrętna. To że na każdym kroku prześladują ich fani musi być dla nich straszne.

- Przyjdź jutro rano, ktoś musi mnie zaprowadzić do sklepu - powiedział gdy znaleźliśmy się już przed drzwiami.

- Rafał zna drogę - mruknęłam niechętnie.

- Chce iść z tobą. - Na jego twarz wkroczył zadziorny uśmiech.

- Bądź gotowa o wpół do dziewiątej - rzucił.

- O ktorej? - Niemalże krzyknęłam. Zwykle w wakacje wstawałam w godzinach popołudniowych, co sprawialo 8.30 porą nieosiagąlną.

- Nie spóźnię się - westchnęłam.

- Do jutra Firaneczko. - Przytulił mnie. Cudowne uczucie. Uścisk z moim największym idolem, chłopakiem moich snów, czy jakkolwiek mogę go jeszcze nazwać. Spełnienie marzeń.
Oczywiście już na wejściu zostałam zalana falą pytań.

- Jeszcze coś chcecie wiedzieć, czy mogę wreszcie przyszykować się do snu? - Zaśmiałam się okazując wyraźne zmęczenie.

Tyle się tego dnia wydarzyło, a zapowiadał się jak każdy inny. Kto wie, może gdybym o tej godzinie nie wyszła na łąkę i nie zdecydowała się 'uciszyć' obozowiczów to nie zorientowałabym się nawet, że to oni, albo nie zbliżyłabym się tam z powodu nieśmiałości.

Można to nazwać efektem motyla. Uwielbiałam to zjawisko, było takie fascynujące. Każdy film, czy gra oparta na nim miała w sobie więcej emocji niż cokolwiek innego. Po nie całej godzinie byłam już w łóżku. Zamknęłam oczy, by po chwili odpłynąć.

***

Obudził mnie dźwięk 'Terefere', bo w końcu jaką piosenkę mogłaby ustawić na budzik firanka? Podniosłam się do pozycji siedzącej i przecierając zaspane oczy wyłączyłam muzykę. Była 7.00 co oznaczało, że miałam jeszcze półtorej godziny.

Uśmiechnęłam się. Nigdy nie lubiłam robić nic w pośpiechu. Niechętnie zwlokłam się z łóżka i ruszyłam do łazienki tak cicho jak tylko mogłam, by nie obudzić rodziców. Włożyłam na siebie białą, luźna, przewiewną bluzkę z krótkim rękawem i jeansowe shorty. Włosy związałam w koka. Gotowa byłam pół godziny przed czasem, więc postanowiłam odwiedzić chłopaków nieco wcześniej. Wzięłam niewielką torbę i opuściłam dom.

Dzisiaj znów było niezwykle słonecznie. Zdecydowanie najlepsza pogoda wakacyjna. Szłam przez łąkę, czując jak poranna rosa moczy moje stopy. Z daleka widziałam jednego z nich siedzącego już przed namiotami, jednak nie byłam pewna, który to. Do ich obozowiska nie miałam daleko, może kilkaset metrów, ale szłam bardzo wolnym krokiem, nie chcąc przeszkadzać im w spaniu.

- Cześć - rzucił oschle ranny ptaszek.

- Filip?

Author's Note

Jakoś tak krótki ten rozdział wyszedł :/ Nevermind, jak myślicie, czemu nasz Fifi tak dziwnie się zachowuje? Ma jakiś powód, czy może jest zwykłym chamem? 8)
Dzięki za przeczytanie i przepraszam za błędy =^.^=

Komentarze=motywacja hehe

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top