Rozdział 1
Obudziły mnie ciepłe, przyjemne promienie słońca, po których wywnioskowałam, że dzisiaj jest znacznie lepsza pogoda. Poleżałam w łóżku jeszcze tylko około pięciu minut, gdyż i tak wstałam dziś stosunkowo późno, po czym wybrałam ubrania, które chciałam założyć i ruszyłam do łazienki. Spędziłam tam trochę czasu i kiedy byłam gotowa udałam się do kuchni na śniadanie.
- Hej. - Z uśmiechem przywitałam rodziców i zaczęłam przygotowywanie jajecznicy. Na samą myśl o niej delikatnie uśmiechnęłam się wiedząc, że to jedno z ulubionych dań Janka. W zasadzie to już na nim tęskniłam, mimo że nie oglądałam go dopiero od kilku godzin. Myślę, że przy takim uczuciu mogę nazwać się wierną firanka.
Zawsze lubiłam być kojarzona ze swoimi idolami, nie tylko w klasie, ale także w Internecie. Ciągle byłam aktywna na grupach moich ulubieńców co sprawiało, że z dnia na dzień byłam nieco bardziej rozpoznawalna.
Po skończeniu posiłku postanowiłam wyjść na podwórko, które było dość spore z dużą ilością wolnego miejsca. Mniej więcej dookoła znajdowały się niewielkie drzewa, a na środku, przy płocie najbliżej wyjścia na łąkę ogromny klon dający cień. Był tam również granatowy basen, który dopiero dzisiaj mieliśmy zaopatrzyć w wodę i huśtawka na którą właśnie zmierzałam. Była ona już dość stara, miała już około sześciu lat, ale w zupełności mi to odpowiadało. Przymknęłam oczy wsłuchując w tę niebiańska ciszę przerywaną co jakiś czas skrzypieniem huśtawki.
Przesiedziałam tutaj do godziny 17.00 z małą przerwą na wyjście do sklepu w celu zakupienia najpotrzebniejszych rzeczy. Mimo, że nie ma tutaj zbyt wielu mieszkańców, trzeba przyznać, zakłady handlowe są naprawdę dobrze zaopatrzone.
Jest tyle powodów, które sprawiają, że lato jest cudowne między innymi długie dni. Oczywiście zawsze w wakacje korzystam z tego przywileju jak tylko mogę, a tego dnia postanowiłam wybrać się nad rzekę znajdującą się niemalże na przeciwko mojego domu. Zabrałam ze sobą koc i uprzednio kupione lody.
Gdy dotarłam, rozłożyłam się tuż przy brzegu tak, że głowę miałam w cieniu, nie chcąc narażać się na migrenę. Chwilę później zjadłam mój deser i znów się położyłam. Nie miałam ochoty spać, chciałam tylko porozmyślac o wszystkim co przyniósł ze sobą ten rok szkolny, a wydarzyło się naprawdę dużo.
Leżałam zapatrzona w lazurowy błękit nieba, nieskażony żadną chmurą, co dawało piękny efekt. Lubiłam oglądać zjawiska pogodowe, zawsze mnie to uspokajało i jakby na swój sposób dawało mi pozytywną energię, której mimo wszystko w życiu mi nie brakowało. Do tego uwielbiałam robić zdjecia. Zdawałam sobie sprawe z tego, że były proste i amatorskie, ale nie przeszkadzało mi to. Przy fotografii nie byłam dla siebie zbyt surowa, bo i tak nikt nigdy nie oglądał moich ujęć, robiłam je tylko i wyłącznie dla siebie.
Zaczęłam nucić pod nosem jedną z moich ulubionych piosenek i byłam dość zadowolona czystym brzmieniem mojego głosu, jednak to wciąż nie było to na co liczyłam. O nie, na to muszę popracować jeszcze dużo więcej.
Niebawem przeszłam do rozmyślań o Terecampie, który miał się zacząć już za niecały miesiąc i o tym ile bym oddała, aby tam pojechać, niestety nie było takiej opcji. Nie należałam do najbogatszych i zwyczajnie nie było mnie stać na ten wyjazd.
W oddali usłyszałam dźwięk nadjeżdżającego samochodu i pierwszą moja myślą był oczywiście przyjazd sąsiada. Niestety, myliłam się. Kilkadziesiąt metrów ode mnie zaparkował czarny samochód, którego marki z daleka nie potrafiłam rozpoznać.
- Świetnie, kolejni głośni obozowicze - mruknęłam z irytacją wywracając oczami.
Nienawidziłam kiedy ludzie urządzili sobie tutaj campingi, ponieważ zazwyczaj imprezowali całymi nocami tak głośno, że zapewne było ich słychać we wsi obok. Siedziałam teraz całkowicie w cieniu oczekując na ludzi, których miałam ochotę iść uciszyć zanim zdążyliby odezwać się słowem. Wstałam ze swojego miejsca zostawiając wszystko na kocu. Wizja cichych imprezowiczów bardzo przypadła mi do gustu.
Gdy byłam zaledwie kilka kroków od samochodu zawahałam się. Byłam bardzo nieśmiałą dziewczyną, nienawidziłam prosić o cokolwiek obcych ludzi, nie lubiłam kontaktu z nimi. Zacisnęłam pięści i już miałam podchodzić, gdy piątka młodych chłopaków wysiadła z auta.
- O Boże, niemożliwe.
Author's Note
Hej 💓 Wiem, rozdział nie należy do najdłuższych, ale możemy się - przynajmniej tak myślę - sporo dowiedzieć o Natalii :3 Wiem, że długo go nie było, ale nie chcę pisać na siłę, bo jednak chcę osiągnąć efekt na jakim mi zależy, muszę przyznać, ze ten rozdział całkiem mi się podoba 💕
Niedługo będę się brała za pisanie ostatniego rozdziału do opowiadania 'Efekt Motyla', więc myślę, ze możecie wyczekiwać go na dniach :3
Dziękuję bardzo za przeczytanie przepraszam za błędy i zachęcam do wyrażania opinii w komentarzach bo one serio bardzo motywują ^^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top