Byt Nadprzyrodzony

W moim pokoju mieszka najprawdziwszy duch. Nazywam go Bytem Nadprzyrodzonym i traktuję jak cichego, nieśmiałego współlokatora.

Nigdy go nie widziałam, bo pokazuje się tylko w nocy. Skąd więc wiem, że istnieje? Cóż... Mój pokój jest mały, więc wystarcza mi tylko jedno okno, przez które w nocy wpada światło ulicznej latarni i oświetla całe pomieszczenie, co jest czasami bardzo przydatne, a Byt Nadprzyrodzony to po prostu bardzo ciemna, ogromna plama, która przemieszcza się po mojej sypialni.

Zwykle "spaceruje" w okolicach stołu i przeszklonej szafki, na której trzymam mangi, książki i zeszyty.

Lubię przyglądać mu się, gdy akurat nie śpię.

Kiedyś strasznie się bałam, ale już dawno zrozumiałam, że nie zrobi mi krzywdy.

Czasami próbuję z nim porozmawiać, choć to bardziej monolog, bo nigdy mi nie odpowiada.

Byt Nadprzyrodzony lubi "informować" mnie o swojej obecności na różne sposoby... Kiedy mam już zamknięte oczy i przysypiam, a on akurat się pojawi (bo nie przychodzi codziennie) to słyszę dźwięk, który można porównać do rozrzucania koralików po drewnianych panelach lub silne uderzenie dłonią w telewizor. Zawsze wtedy proszę, żeby był ciszej, bo jestem zmęczona i chciałabym zasnąć. Wtedy się uspokaja i siada przy mnie, na łóżku. Wiem, że tak robi, bo zawsze mnie głaszcze po włosach lub szepcze do ucha. Najczęściej jest to moje imię, choć raz opowiedział mi bajkę, a ostatnio po prostu się cicho śmieje.

Kiedyś lubił chwytać mnie za kostki i przytrzymawać moje nogi, żebym nie mogła wstać, ale po jakimś czasie mu się to znudziło. Pamiętam, że miał strasznie zimne ręce...

Kiedy przychodzi, a ja śpię i nie może mnie w żaden sposób obudzić, przewraca kartki urodzinowe, które stoją na szafce. Dzięki temu rano mogę wiedzieć, czy u mnie był...

Czasem przychodzi za dnia, ale są to naprawdę rzadkie przypadki... Wtedy nie widać go wcale... Czuję wtedy jednak intensywny wzrok na plecach, od którego przechodzą mnie ciarki, lub powiew zimnego powietrza na ramionach albo stopach.

Pewnej nocy zauważyłam go w pokoju mamy. Dostrzegłam wtedy ludzką sylwetkę nad jej łóżkiem, która rozmyła się w ciemnościach nocy nim zdążyłam się dobrze przyjrzeć. Wiem, że to nie był sen, bo tamtej nocy nie spałam wcale.

Kiedy obudzę się nagle, w środku nocy, mogę zauważyć gęstą, czarną plamę rozchodzącą się po całym suficie.

Wcześniej lubił manifestować swoją obecność za pomocą odgłosu kroków, ale mnie to przerażało, więc przestał. Mam wrażenie, że Byt Nadprzyrodzony nie lubi mnie straszyć i nie jest to wcale jego zamiarem. Uważam, że to całkiem miłe z jego strony. Ogólnie uważam go za całkiem miłego ducha.

Często też rozmawiam o nim z mamą, która śmieje się ze mnie, że jestem "jakimś medium" jak główna bohaterka serialu "Zaklinaczka Duchów". Ja tak nie uważam, ale każdy ma swoje zdanie.

Będę już kończyć, bo chyba przyszedł bohater tej historii. Czuję, że na mnie patrzy... Aż mam ciarki na plecach... Skończę więc w tym miejscu, bo wiem, że jest nieśmiały i nie lubi, gdy się o nim mówi, a ja nie chcę, żeby znowu zniknął, bo bez niego czuję się trochę samotna.

Chcę jednak zaznaczyć na koniec, że to naprawdę miły, dobry i troskliwy duch z tego Bytu Nadprzyrodzonego.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top