Rozdział 6.
Pomysł, aby Taeyeon podjęła się pracy podczas studiów, pojawił się w głowie jej ojca mniej więcej wtedy, kiedy ta stwierdziła, iż jego droga do stania się jednym z lepszych chirurgów w kraju była niemalże usłana różami. Nazwisko Han cieszyło się dobrą sławą w kręgu lekarzy za sprawą dziadka Taeyeon, który miał na swoim koncie wiele ryzykownych, ale udanych operacji. Udało mu się podzielić pasją do medycyny z rodzicem kobiety, który również był dobry w swoim fachu. Han natomiast uważała, że sukces jaki odniósł był w pewnym sensie zasługą jego ojca, który wprowadził go w ten świat, umożliwiając rzeczy, na które przeciętny młody chirurg nie mógłby sobie pozwolić. Oczywiście to nie tak, że w pełni odmawiała ojcu umiejętności, ale miała swoje zdanie na ten temat. Pewnego wieczoru, kiedy pokłócili się o kierunek studiów wybrany przez dziewczynę, nieumyślnie powiedziała mu, co o nim uważa. Skończyło się to tym, iż przystał na stomatologię, mówiąc: "Może przynajmniej ty będziesz w stanie sama zapracować na swój sukces". Reszta rodziny Han również nie przyjęła informacji o dalszej nauce Taeyeon z entuzjazmem. Wszyscy uważali, iż razem ze swoim starszym bratem, który wybrał specjalizację z chirurgii, mogliby stworzyć niezły duet, ratujący ludzkie życia. Takim sposobem kobieta została zmuszona przez swojego rodzica do pracowania podczas studiów, aby móc, tak jak inni studenci, zająć się również innymi ważnymi sprawami, jakimi było chociażby samodzielne utrzymanie.
Dwudziestodwulatka doskonale pamięta moment, w którym po raz pierwszy przekroczyła próg kociej kawiarni jako pracowniczka na okresie próbnym. Przy drzwiach przywitała ją zawsze uśmiechnięta Jung Yiseo, pokazując oraz tłumacząc wszystko co musiała wiedzieć. Po skończonej pracy zaprosiła ją na kolację z karaoke, aby lepiej się poznać, co Taeyeon uznała za bardzo urocze. Młodsza zachowywała się, jakby znała ją od zawsze. Już wtedy dała się poznać jako radosna i kolorowa osoba, a po jakimś czasie Han uświadomiła sobie, że nigdy wcześniej nie spotkała kogoś z tak barwną osobowością. O dziwo, gdyż życie Yiseo wcale nie było idealne. Dziewczyna pochodziła ze średniej klasy, wielodzietnej rodziny, która była na tyle bogata, aby zapewnić dzieciom kieszonkowe, ale zbyt biedna, żeby umożliwić im edukację po skończeniu szkoły średniej. Państwo Jung w pierwszej kolejności postawili na dalsze kształcenie swoich synów, co było krzywdzące dla ich dwóch córek. Pomimo tego Yiseo wcale się nie poddawała i postanowiła pracować, aby sama zarobić na opłacenie czesnego.
W końcu wspólne wyjścia na karaoke razem z Yiseo i Jiyeong stały się małą rutyną Han. Odbywały się one zazwyczaj w piątek po otrzymaniu wypłaty. Nie inaczej było i tym razem.
– Hey, boy. Look, I'm gonna make this simple for you. You got two choices. Yes or yes?! – Taeyeon usłyszała głos młodszej przyjaciółki niebezpiecznie blisko swojego ucha. Odwróciła się w stronę, z której dochodził dźwięk i zobaczyła Jung z pilotem służącym za mikrofon, nieudolnie naśladującą ruchy członkiń zespołu Twice. Miała wrażenie, że jeszcze chwila i dziewczyna wywróci się, lądując na podłodze. Przeniosła swój wzrok na siedzącą obok Jiyeong, która popijała sok pomarańczowy, patrząc przy tym na Yiseo z politowaniem. – Ale wy jesteście nudne, ja nie mogę... – było pierwszym co opuściło usta ich "niedoszłej piosenkarki" po skończonej piosence.
– Kochanie, śpiewamy od czterech godzin, błagam – Jiyeong wypuściła głośno powietrze z ust. Jung podeszła do stołu i nalała soju do trzech kieliszków, podając je przyjaciółkom. Te grzecznie się napiły, a ona mogła wrócić do śpiewania, ciągnąc za sobą Seo. Puściła losową piosenkę, którą okazało się być "Just One Day" BTS.
– O mój boże, Taeyeonnie, to piosenka zespołu twojego chłopaka! – pijana Yiseo pociągnęła ją za rękę, a ta momentalnie zaczęła żałować, iż postanowiła wstać i zaśpiewać razem z nimi. Mogła zostać na tej kanapie. – Ach, nawet nie próbuj powiedzieć, że się nie spotykacie, głupia. Jesteś taka niewdzięczna, niejedna by chciała, żeby patrzył na nią tak jak na ciebie – mówiła zaczarowana, ale Han zamurowało.
Ona naprawdę nie sądziła, że ktokolwiek mógłby stwierdzić, że Namjoon patrzy na nią jakoś inaczej. Szczerze w to wątpiła, uważała, iż Jung przesadza, ale co jeśli nie? Co jeżeli on faktycznie poczuł do niej coś więcej? To, że się przestraszyła to mało powiedziane. Ona po prostu nie do końca wiedziała co powinna zrobić w takiej sytuacji. Nienawidziła nie mieć swojego życia pod kontrolą, ale doskonale wiedziała, że emocje nie lubią, kiedy ktoś próbuje z nimi walczyć.
– Nie jesteśmy razem.
– Cokolwiek sprawa, że śpisz spokojnie, Taeyeonnie! – stwierdziła i zaczęła śpiewać, a raczej wykrzykiwać refren piosenki.
– Pójdę się przewietrzyć – westchnęła dwudziestodwulatka, narzucając na swoje ramiona płaszcz. Ubrana była w czarną sukienkę do połowy łydki, ale miała również krótki kardigan, więc wiedziała, że nie zmarznie. Jej nogi zdobiły klasyczne martensy, które nareszcie, po roku oczekiwania, mogła wyciągnąć z szafy.
Na dworze przywitał ją lekki, ale chłodny wiatr, który był wręcz zbawieniem. Świeże powietrze było tym, czego potrzebowała po czterech godzinach spędzonych w miejscu, w którym poczucie czegoś innego niż woń alkoholu było chyba niemożliwe. Kobieta odeszła parę metrów dalej, odmawiając w między czasie ludziom proponującym jej papierosa. Uznała ich zachowanie za uprzejme. Oparła się o szarą ścianę budynku i zaczęła równomiernie oddychać. Musiała się nieco uspokoić, zanim wróci z powrotem do przyjaciółek. W pewnym momencie poczuła jak jej telefon wibruje. Wyjęła go z kieszeni długiego płaszcza, a jej oczom ukazała się wiadomość do Namjoona. Spanikowała.
Namjoon:
Wiesz czego zawsze mi brakowało? Przywitania w nocy. Nie powiesz komuś "dobranoc", ponieważ oznacza to coś innego. Jak to obejść? Może to trochę nieludzkie pisać do ciebie o tej godzinie, ale czy dałabyś porwać się gdzieś w poniedziałek po pracy?
Dostarczono, 1:21
Kobieta przygryzła wargę. To na pewno nie pomoże jej ochłonąć. Co jeżeli Yiseo ma rację? W takiej sytuacji zostałoby jej całkowite urwanie kontaktu albo postawienie wszystkiego na jedną kartę, co jeszcze niedawno radziła pewnej nastolatce. Zatem, czy byłaby hipokrytką, gdyby tego nie zrobiła?
Taeyeon:
Dobra noc, Namjoon. W poniedziałek nie pracuję, ale kończę zajęcia o szóstej, więc myślę, że możemy się spotkać.
Dostarczono, 1:25
Odpowiedź przyszła niemalże od razu.
Namjoon:
Czyli mogę założyć, że jak przyjdę przed wydział stomatologii Uniwersytetu Seulskiego w poniedziałek o osiemnastej to mam duże szanse, aby cię tam spotkać?
Dostarczono, 1:25
Taeyeon:
O ile nic złego nie stanie się po drodze to są one równe 100%.
Dostarczono, 1:26
Wzięła kolejny głęboki wdech i wpatrywała się przed siebie. Ulubiony klub karaoke młodych kobiet znajdował się na wzniesieniu, dlatego miała z tej perspektywy świetny widok na panoramę miasta. Bez problemu mogła wyłapać parę reklam świetlnych oraz szyldów miejscowych barów. Obok niej co chwilę przechodzili kolejni pijani ludzie, ale nie zdawała się tym przejmować. Może zabrzmi to głupio, ale pracowała z ludźmi, więc widziała ich już w dziwniejszych stanach. Charaktery nowopoznawanych ludzi nawet jej nie szokowały, ponieważ codziennie miała okazję rozmawiać z innymi.
W końcu postanowiła wrócić do ich wynajętego na tę noc pokoju, gdzie zastała śpiewające na dwa głosy piosenki 2NE1 Jiyeong i Yiseo.
Życie było naprawdę ciekawym doświadczeniem.
Wasze komentarze wiele dla mnie znaczą <3.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top