Rozdział 11.
Oprócz szumu samochodów, który był nieodłączną częścią stolicy Korei Południowej, ostatnimi czasy towarzyszyła jej również melodia tworzona przez wiatr. Była łagodna, jednakże zdarzały się momenty, których przyśpieszała tępo, stanowiąc drażniący świst. Pogoda ta zdecydowanie nie sprzyjała spacerom, dlatego też na ulicach nie było widać zbyt wielu ludzi. Stanowiła ona również utrudnienie dla osób na co dzień poruszających się pieszo bądź komunikacją miejską. Często z wiatrem w parze szła mżawka, będąca na tyle niewielka, iż wyciąganie parasola byłoby głupotą i utrudnieniem w poruszaniu się.
Zaproponowane przez Yiseo wyjście na karaoke po pracy, nie było zdziwieniem dla nikogo. Dziewczyna chciała odpowiednio przywitać nową współpracownicę, dlatego odmówienie równałoby się z brakiem szacunku w stosunku do nowej koleżanki, a przynajmniej okazaniem braku sympatii. Taeyeon cieszyła się, że będzie mogła ją poznać, gdyż dobra atmosfera w miejscu pracy była według niej niezwykle ważna. Podobnie myślał również ich pracodawca, który zawsze pod koniec czyjegoś miesiąca próbnego w kawiarni, pytał pozostałe dziewczyny, co uważają o tej osobie.
Tak oto piątka młodych kobiet szła przez miasto, zmierzając do najbliższego otwartego baru karaoke. Niestety samochód posiadała jedynie Sohee, dlatego zdecydowały się na spacer. Nie był on zbyt przyjemny, ale dziesięć minut w niesprzyjających warunkach nigdy nikomu nie zaszkodziło. Na ulicach było można zauważyć przeważnie przyjezdnych, gdyż niewielu pracujących decydowało się na takie wysoki w środku tygodnia. Podobnie było już w lokalu, kiedy to pokój udało zdobyć im się bez problemu. Zamówiwszy paluszki krabowe, chipsy krewetkowe oraz napoje, usiadły na czerwonym siedzisku w kształcie litery "u".
- No to co, jak pierwszy dzień, Suah? - Sohee postanowiła rozpocząć rozmowę. Taeyeon kątem oka widziała przewracającą oczami Jiyeong, która była zdania, że nowa pracownica przecież nie powiedziałaby im, gdyby coś było nie w porządku. Strzeliłaby sobie w kolano, mówiąc, iż nie jest zadowolona ze swojego stanowiska po jednym dniu pracy.
- Opowiedz nam coś o sobie! - wykrzyknęła Jung, otwierając puszkę napoju gazowanego. To było dla niej o wiele bardziej ciekawe. Dziewczyna uwielbiała poznawać nowych ludzi i ich historie. Można by było wręcz powiedzieć, że ma kompetencje, aby na starość zostać starą plotkującą sąsiadką, która ze swojego okna monitoruje całą ulicę.
- Nie jest łatwo, ale jestem zadowolona - uśmiechnęła się przyjaźnie, wstając z miejsca. - Nie wiem co mogłabym wam o sobie powiedzieć. Nazywam się Kang Suah i pochodzę z niedużej mieściny na północ od Seulu. Studiuję dziennikarstwo, a z zamiłowania gram w tenisa, chociaż teraz niekoniecznie mam na to czas. Kocham zwierzęta, więc ta praca, o ile szef zdecyduje się mnie zatrudnić, będzie niczym spełnienie marzeń - zaśmiała się. Taeyeon od zawsze uważała, że każdy człowiek ma w sobie coś wyjątkowego, dlatego nazywanie niektórych ludzi "normalnymi" zdawało jej się być dosyć absurdalne. Jednakże tym razem była pewna, że Suah zostałaby nazwana właśnie taką "normalną" kobietą. Uczyła się, pracowała, będąc przy tym dosyć skromna. Nie wyróżniała się również w tłumie, wyglądała jak przeciętna Koreanka. Czy "normalność" w tych czasach znaczyła nie wychodzenie przed szereg?
- Och, więc chcesz być dziennikarką? - zapytała najmłodsza z towarzystwa. - Podobno to ciężki chleb. Moja mama zawsze mówiła, że nie da się nic osiągnąć w tej branży bez znajomości - przyznała. Cóż, Yiseo nie była osobą, która trzyma język za zębami. Zazwyczaj najpierw mówiła, a dopiero później myślała, co przynosiło różne skutki. Nowa pracownica jedynie zaśmiała się na jej słowa i machnęła ręką, widząc zakłopotane twarze pozostałych dziewczyn.
- Bez obaw, wiedziałam na co się piszę - powiedziała, patrząc na Taeyeon, która posłała jej delikatny uśmiech, chcąc okazać wsparcie. Później przedstawiła się również Sohee oraz pozostała część towarzystwa. Co chwilę było słychać wybuchy śmiechu i inne zaczepki, powodujące stopniowe rozluźnianie atmosfery.
- Lubisz Wonder Girls? - zapytała Suah, słysząc początek "Tell Me" autorstwa wspomnianego zespołu. Yiseo, która wybierała piosenkę, momentalnie odwróciła się do niej z wielkim uśmiechem na wymalowanym na ustach. Czyżby nareszcie znalazła kogoś, kto podzielałbym jej miłość do koreańskiego popu? Oczywiście mogła narzekać na swoje przyjaciółki, które wytrwale słuchały oraz śpiewały z nią jej ulubione piosenki, jednakże wiedziała, iż oby dwie wolałyby coś innego. Jiyeong była fanką mocniejszych brzmień, zaś Taeyeon słuchała wszystkiego po trochu, z dużym zamiłowaniem do muzyki indie.
- Głupio pytasz - odpowiedziała bez wahania, przez co po wynajętym pokoju rozniósł się śmiech pozostałych dziewczyn. Rówieśniczka Taeyeon podniosła się z kanapy, aby chwilę później chwycić drugi mikrofon i zacząć śpiewać razem z Jung. Po chwili przyłączyła się do nich również Sohee, która obowiązkowo przejęła partie swojej imienniczki z zespołu.
Han wpatrywała się w nie leniwym wzrokiem. Była zmęczona, ale pomimo tego cieszyła się spotkaniem. Podobnie było z Jiyeong, siedzącą tuż obok. Starsza miała głowę opartą o ramię Taeyeon, a jej oczy były przymknięte. Pomimo tego, dwudziestodwulatka była pewna, że jej przyjaciółka wciąż czujnie obserwuje pozostałe dziewczyny. Nie potrzebowała ich widzieć, aby wiedzieć, że dobrze się bawią. Wystarczyło słyszeć ich wesołe rozmowy zagłuszające piosenki.
- Coś mi w niej nie gra - wypaliła nagle Seo, przykuwając uwagę Taeyeon. - Nawet nie chodzi o to, że czuje się zbyt pewnie w naszej obecności, ale w ogóle jest jakaś dziwna.
- Wiesz, po tym świecie nie chodzą jedynie introwertycy. Poza tym wydaje się być całkiem miła.
- Pozory mylą - Jiyeong przewróciła oczami. - To jest aż nienaturalnie, żeby tak dobrze pasować do nowego środowiska.
- Sugerujesz, że na siłę próbuje się do nas wpasować? - zapytała, wplatając dłoń we włosy starszej. To co mówiła Jiyeong miało sens, ale Taeyeon nie do końca chciało się wierzyć, aby Suah aż tak bardzo zależało na pracy w zwykłej kawiarni. Ponownie przypomniała sobie wzrok jakim nowa pracownica obdarzyła ją po wyjściu Namjoona z kawiarni niecałe dwie godziny wcześniej. Nie chciała snuć domysłów.
- Myślę, że dla świętego spokoju trzeba się jej pozbyć jak najszybciej.
Taeyeon miała ochotę protestować. Jak to pozbyć się jak najszybciej? To nie brzmiało dobrze, a ostatnim czego chciała było pozbawienie niewinnej kobiety pracy. W końcu nie wiedziały o niej zbyt wiele, być może były po prostu zbyt przewrażliwione.
- Przesadzasz.
- Jeszcze wspomnisz moje słowa - Jiyeong podniosła głowę z ramienia Han, aby spojrzeć się w jej oczy. - Udawaj jej koleżankę, ale nie mów zbyt dużo o sobie. Spędzi z nami miesiąc, a później ją wywalimy.
- Jesteś okropna - Taeyeon szturchnęła ją w ramię. Pomimo wszystkiego zamierzała zastosować się do poleceń Seo. Co jak co, ale znała się ona na ludziach. Han doskonale wiedziała, że ostatnim czego chciała jej przyjaciółka, był nieszczęście ważnych dla niej osób, więc jeżeli uważała coś lub kogoś za zagrożenie to faktycznie mogło takie być. W końcu była ona matką ich grupy, w dodatku kochającą mieć rację.
- Po prostu się martwię - uśmiechnęła się znacząco. Jiyeong doskonale wiedziała, jak to jest się zakochać. Uczucie, kiedy nawet głupia reklama przypomina o ukochanej osobie, nie jest jej obce, ponieważ od ponad siedmiu lat była w związku. Yiseo i Taeyeon dziwiły się, jak narzeczony Seo tak długo z nią wytrzymywał. Oczywiście w żartach, gdyż znajomość Jiyeong i Jung była niewiele krótsza niż związek najstarszej z przyjaciółek.
Seo i jej chłopak zamieszkali razem już po roku znajomości, kiedy ona ledwo skończyła liceum, a on robił licencjat na wydziale sztuki na miejscowym uniwersytecie. Jednym ze sposobów Wonhyuka na zarobek, było prowadzenie korepetycji z matematyki. Korzystali z nich przeważnie uczniowie z biedniejszych rodzin, których nie było stać na zapewnienie dziecku miejsca w szkole wieczorowej. Jego cena, relatywnie do tych w innych miejscach, wcale nie była wygórowana. Uważał, że lepiej zarobić mniej, ale więcej razy niżeli więcej, ale zaledwie parę razy w miesiącu. Pewnego dnia trafiła do niego Yiseo, a nazwanie jej trudnym przypadkiem samo w sobie było ogromnym niedopowiedzeniem. Nastolatka nienawidziła królowej nauk, mając problemy nawet z najprostszymi działaniami. Pewnego dnia Wonhyuk musiał zostać dłużej na uczelni i zapomniał powiadomić o tym Jung, której drzwi w ostateczności otworzyła Jiyeong. Pomimo sporej różnicy wieku starsza traktowała uczennicę jak swoją rówieśniczkę, gdyż ta wykazywała się ogromną dojrzałością jak na tamten moment. Nawet wtedy, kiedy Wonhyuk nie musiał udzielać już korepetycji, wciąż pomagał Yiseo, gdyż wiedział, że ta nie przywyknie tak szybko do sposobu nauczania innej osoby. To właśnie dzięki niemu dziewczyna zdała tak dobrze egzaminy końcowe, posiadając wynik wyższy od większości swoich kolegów z klasy.
Czas leciał nieubłaganie, co świadczyło jedynie o dobrej zabawie. Wraz z godziną dwudziestą drugą, współpracownice postanowiły zacząć zbierać się do domów. Było stosunkowo późno, biorąc pod uwagę to, że trwał tydzień roboczy. Sohee wracała wraz z Jiyeong i Yiseo, ponieważ mieszkały one w tej samej części miasta, natomiast Taeyeon została skazana na spacer na przystanek autobusowy wraz z nową koleżanką. Nie narzekała, ale czuła, że jej bateria społeczna wyczerpywała się z minuty na minutę. Ubrała na siebie płaszcz, który przewiązała paskiem w tali, zaś na głowę założyła białą czapkę z puszystym pomponem. Dostała ją od ojca, kiedy ten wrócił do domu po jednym ze służbowych wyjazdów do Skandynawii. Nakrycie głowy to było niezwykle ciepłe, gdyż zostało wykonane z wełny i chociaż było zbyt ciepłe na koreańskie warunki to w taką pogodę sprawdzało się idealnie.
- Mam nadzieję, że Yiseo zbytnio cię nie wystraszyła - Han postanowiła rozpocząć rozmowę, aby uniknąć niezręcznej ciszy, która mogłaby pomiędzy nimi nastać. - Ona po prostu lubi wiedzieć dużo o wszystkich. Chyba nie znam innej osoby, która aż tak przejmowałaby się ominięciem urodzin któregoś ze swoich znajomych - westchnęła, mając w głowie obszerne życzenia, które przyjaciółka opublikowała dla niej niegdyś w Internecie, co spowodowało napływ kolejnych wiadomości nawet od osób, które niekoniecznie kojarzyła.
- Co ty, jest bardzo miła, myślę, że też mnie polubiła - odpowiedziała Suah. Nie sposób, żeby ta nie pałała do niej sympatią, w końcu mowa o Jung Yiseo, która mogłaby znaleźć przyjaciela w największym złoczyńcy ze świata superbohaterów. - Poza tym ja też lubię czasami trochę poplotkować. Ten facet, z którym dzisiaj rozmawiałaś... spotykacie się?
Więc to tutaj jest pies pogrzebany. Taeyeon cieszyła się, że nie ma czasu na zastanowienie się nad odpowiedzią, bo w przeciwnym razie nic co wyszłoby z jej ust, nie brzmiałoby racjonalnie.
- Nazwałabym nas raczej dobrymi znajomymi.
- Ma taką specyficzną urodę, zupełnie jak RM z BTS, prawda? - zaśmiała się, a Han wręcz zamurowało. Niedziwnym było to, że Namjoon przypominał samego siebie i zapewne wcale nie zdziwiłaby się słowami swojej rówieśniczki, gdyby nie fakt, że Kim przez cały czas miał na twarzy maseczkę. Zdjął ją tylko na moment, ale kobieta pamięta widok obróconej tyłem Suah jeszcze sprzed tego szybkiego pocałunku. - Nie dziwię się, że na niego poleciałaś - szturchnęła ją lekko w ramię.
- Nie łączy nas nic poza przyjaźnią - Taeyeon wzruszyła ramionami. Nie lubiła kłamać, aczkolwiek w tym razem jej słowa miały w sobie również sporo prawdy. Podstawą ich relacji była przyjaźń, w końcu od tego poniekąd zaczynali.
- Czyli mogłabym bez wyrzutów sumienia dać mu swój numer telefonu? - odpowiedziała jej śmiało, jakby była pewna odpowiedzi, którą miała usłyszeć parę sekund później.
- Pewnie.
- Kamień z serca - wypuściła głośno powietrze z ust. - To mój autobus - wskazała na pojazd, który właśnie zatrzymał się przy przystanku. - Bardzo miło było cię poznać, Han Taeyeon. Do zobaczenia w pracy - uśmiechnęła się do niej po raz ostatni tego wieczoru, a później odjechała, zostawiając swoją nową współpracownicę z mnóstwem pytań bez odpowiedzi.
Jiyeong miała rację, coś zdecydowanie jest nie tak z Kang Suah.
Na Suah już czeka robota w naszym polskim pudelku. Boże, jak ona mnie denerwuje.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top