Rozdział 10.

Zmęczona Taeyeon odetchnęła z ulgą, wchodząc do budynku, w którym znajdowała się kocia kawiarnia. Była spóźniona, ale widząc, że w środku nie znajduje się zbyt dużo klientów, kamień spadł jej z serca. Rano musiała niespodziewanie stawić się na uczelni, aby oddać pewien dokument do dziekanatu. Praca Han, pomimo tego, że była wyczerpująca, stanowiła dla niej pewną formę wypoczynku. Sesje i inne egzaminy były problemem nawet dla osób, które uczyły się systematycznie, spędzając sporo czasu nad książkami. Z biegiem czasu oczywiście zdążyła przyzwyczaić się do tego, że co jakiś czas zdarzały się intensywniejsze tygodnie, którym towarzyszyły wylane łzy oraz zwątpienie we własne umiejętności. Było to o tyle gorsze od natłoku wiedzy do przyswojenia w liceum, że tam zmęczenie i nieustanna nauka stała się jej rutyną, a na studiach mogła pozwolić sobie na więcej luzu, gdyż wszystkie tematy poniekąd się ze sobą łączyli, tworząc przy tym logiczną całość. Odskocznią w takich momentach była dla niej praca, gdyż musiała wtedy całkowicie odciąć się od życia szkolnego, co zdecydowanie wychodziło jej na dobre. Zanim tego nie doświadczyła, nie miała nawet pojęcia, jak odprężającym zajęciem może być przyrządzanie kawy.

Na całe szczęście jej najbliższy większy egzamin zaplanowany był na szesnastego stycznia, dlatego mogła jeszcze przez jakiś czas pocieszyć się swoim życiem prywatnym. Na samą myśl o Namjoonie robiło jej się ciepło na sercu, dlatego była szczęśliwa, iż póki co mogli cieszyć się sobą. O ironio, ponieważ jeszcze parę dni temu wydawała się być wręcz załamana faktem, że pozwoliła sobie na poczucie czegoś mocniejszego do mężczyzny. Ta chwilowa niemoc okazała się być jednak bardzo potrzebna. Dzięki niej zdała sobie sprawę z tego, co tak naprawdę dzieje się w jej życiu, jakie zmiany czekają na nią za rogiem i dlaczego warto walczyć o swoje, co prawda dopiero rozkwitające, uczucia. Nie była osobą, która rozkleiłaby się przy byle kim. Oprócz tego wyrzuciła z siebie wszystko, co siedziało w niej od bardzo dawna, okazując przy tym swoją drugą, nieidealną stronę. Choć ani ona, ani Kim nigdy nie skłamali w swojej obecności to mogli być pewni, że nie będzie pomiędzy nimi niewypowiedzianych, wiszących w powietrzu słów. 

Tego dnia zadaniem Taeyeon wyjątkowo nie było pełnienie roli kelnerki, a przygotowywanie zamówień klientów za ladą. Nie była tym faktem zbyt ucieszona, ponieważ jedną z zalet jej posady była właśnie możliwość kontaktu z innymi ludźmi. Na początku, kiedy kierowniczka poinformowała ją o zmianie, była bardzo niezadowolona, ale pocieszał ją fakt, iż ze swojego stanowiska miała świetny widok na całą kawiarnię. Takim też sposobem, każdego z nowych gości, mogła przywitać swoim serdecznym uśmiechem. Jej oderwanie od codzienności było spowodowane przyjęciem nowej pracownicy, która rozpoczęła właśnie swój miesiąc testowy. Suah była mniej więcej w jej wieku i wydawała się być całkiem w porządku. Kiedy tylko Han oznajmiła koleżankom o swoim dotarciu na miejsce, nowa pracownica od razu się z nią przywitała i zażartowała, że spóźniając się daje jej świetny przykład. 

Jedyną osobą, której nie odpowiadała Suah, była Jiyeong. Dwudziestodwulatka widząc wzrok, jakim najstarsza mierzyła młodą kobietę, przypomniała sobie o swoich początkach pracy w tym miejscu. W przeciwieństwie do Jung, Seo nie była aż tak pozytywnie nastawiona do Taeyeon. Można by było powiedzieć, że wręcz przeciwnie. Dwudziestoletnia wówczas Han nieraz czuła na sobie oceniający wzrok przerażającej Jiyeong. Ba, chwilami nie potrafiła nawet skupić się, ponieważ cały czas z tyłu głowy miała świadomość, że każdy jej niewłaściwy ruch zostanie oceniony. Czego by nie mówić to najstarsza z ich grupy właśnie taka była w stosunku do nieznajomych. Sceptyczność, zdystansowanie oraz sarkazm doskonale łączyły się z jej imieniem, tworząc przy tym charakter, który był nie do podrobienia. 

– Przed dwunastą klienci wpadają raczej po jakąś szybką kawkę. Ruch zaczyna robić się dopiero około południa. Jeżeli chodzi o kociaki to zajmujemy się nimi według grafiku ustalonego na początku każdego miesiąca. Nie wiedziałyśmy, że do nas dołączysz, więc nie jesteś nigdzie wpisana, ale to nic. Zostaniesz ze mną któregoś dnia i wszystko ci pokażę – Yiseo prezentowała Suah każdy zakamarek ich miejsca pracy, co ani trochę nie dziwiło pozostałych. 

Mijały kolejne godziny, a w kociej kawiarni zaczęło pojawiać się coraz więcej gości. Sohee kontrolowała poczynania Suah, a Taeyeon pochłonęło parzenie kawy. Każde zamówienie przygotowywała z uwagą, ponieważ ostatnim czego chciała było niezadowolenie klientów. W końcu nie tolerowała żadnych błędów. W ubiegły poniedziałek do menu została dodana nowa herbata, będąca jej autorską mieszanką. Okazała się ona furorą wśród klientów. Bardzo ją to cieszyło, ponieważ herbata jaśminowa jest czymś co się kocha albo nienawidzi.

Szum rozmów i śmiechu nastolatków, którzy przesiadywali w kawiarni po skończonych zajęciach, przerwał dźwięk zwiastujący otwieranie drzwi. Podniosła głowę znad blatu, a ujrzawszy Namjoona, kąciki jej ust uniosły się ku górze. Widziała jak błądził wzrokiem po całym pomieszczeniu, ale kiedy w końcu ich spojrzenia się spotkały, zaczął iść w jej stronę. Zdjął maseczkę z twarzy, uprzednio rozglądając się na boki i pocałował ją w lico. Han poczuła jak jej policzki zaczęły piec, dlatego speszona odwróciła głowę.

– Dzień doby, Taeyeon – oparł się o ladę, uważnie obserwując kobietę, przygotowującą karmelowe latte. Obok nich pojawiła się Jiyeong, która przywitała z Kimem skinieniem głowy i odebrała przygotowane przez dwudziestodwulatkę zamówienie. Han dopiero kiedy podała wysoką szklankę przyjaciółce, pozwoliła sobie skupić się na Namjoonie, wbijającym w nią swój wzrok. 

Co by nie mówić to oprócz tego, że oficjalnie zaczęli się spotykać to raczej nic się pomiędzy nimi nie zmieniło. Wcześniej również potrafili wymieniać się wiadomościami w ciągu dnia, a czasami nawet przeprowadzić dłuższą rozmowę telefoniczną. Teraz po prostu patrzyli na to wszystko nieco bardziej intymnie,

– Cześć, co dla ciebie?

Chociaż jego widok był dla niej jednym z najpiękniejszych w ostatnim czasie to wciąż sprawiał, że czuła się lekko zakłopotana. On w ogóle czuł się bardzo komfortowo w przeciwieństwie do Taeyeon, która nadal nie mogła przywyknąć do tego, iż ktoś patrzył na nią z takimi emocjami. Nie było to jednak nic nad czym nie mogli popracować. Wiele czasu spędzali na rozmowie, gdyż komunikacja w ich mniemaniu była podstawą zbudowania czegoś silniejszego. 

– Zależy co możesz mi zaproponować – uśmiechnął się, wpatrzony w nią jak w obrazek. Jakiś czas temu zaczęła zastanawiać się, jaki jest w stosunku do innych ludzi. Właściwie już podczas ich pierwszego spotkania, co prawda w uprzejmy sposób, ale był bardzo bezpośredni. W końcu nie każdy zwraca uwagę na sposób wysławiania się drugiej osoby, a już na pewno nie postanawia tego komentować. Umysł Kim Namjoona stanowił dla niej niemałą zagwozdkę. Szczególnie teraz, kiedy z dnia na dzień dowiadywali się o sobie coraz więcej.

– Nie dam ci kofeiny, bo znowu przesiedzisz całą noc w studiu ‐ zaśmiała się pod nosem. Ostatnie dni mężczyzna spędzał naprzemiennie nad tworzeniem muzyki i rozmowami ze studentką. Czuł się świetnie, można by było powiedzieć, że w stan euforii nie wpadał zbyt często, dlatego starał się wykorzystać swój dobry nastrój w jak najlepszy sposób. Już dawno uświadomił sobie jak dobrze działa na niego obecność Taeyeon. Spędzał całe dnie zamknięty w swoich czterech ścianach, zapominając o śnie. Oczywiście nie podobało się to Han, która doskonale wiedziała jakie skutki może przynieść jego długotrwały brak. Z jednej strony się martwiła, a z drugiej dokładała wszelkich starań, aby go zrozumieć oraz przede wszystkim wspierać. – Dam ci coś do spróbowania, ale nie powiem co, ponieważ twoja ocena nie będzie obiektywna.

Zabrała się za zagotowanie wody i przygotowanie sypanki białej herbaty jaśminowej oraz suszonej maliny, która miała nadać naparowi intrygujący posmak. Co prawda Taeyeon nigdy nie interesowała się kulturą herbaty, ale doskonale zdawała sobie sprawę z tego jak ważna jest na przykład odpowiednia temperatura wody. Przygotowując autorskie mieszanki trzeba było pamiętać o tym, aby smak był odpowiednio wyważony, a liście oraz inne suszone dary natury w idealnym stanie. W głowie miała słowa ojca, który nigdy nie tolerował herbaty pakowanej w saszetki, gdyż uważał, że nie zawierały one prawdziwych ziół, a marne pozostałości roślin. Kobieta spędziła sporo czasu nad odpowiednim doborem smaków, ponieważ tym razem chciała użyć stworzyć coś lepszego niż zielona herbata z jakimś aromatem i cytryną. 

– Biała Herbata jaśminowa z dodatkiem maliny – podała mu papierowy kubek z naparem. Akurat ten rodzaj wymagał temperatury parzenia nie większej niż osiemdziesiąt stopni Celsjusza. Do papierowej torebeczki zapakowała mu również bułeczkę cynamonową, gdyż wiedziała, że akurat tym wypiekiem Namjoon nie pogardzi. Z nadzieją patrzyła na jego twarz, kiedy ten próbował napoju. Od zawsze najbardziej zależało jej na opinii najbliższych. Mogłaby chwalić ją połowa globu, ale ona nie byłaby usatysfakcjonowana z sukcesu, gdyby nie pozytywna reakcja konkretnych osób.

– Nigdy wcześniej nie próbowałem takiego połączenia. Podoba mi się, ten owocowy posmak sprawia, że nie jest mdła. Jednakże gdybym miał miód pod ręką to dodałbym trochę – powiedział.

– Słodzisz herbatę?

– Z reguły nie, ale na przykład przepadam za miętą na słodko. Nie żartuję – roześmiał się, kiedy kobieta spojrzała się na niego jak na wariata. To było dosyć niecodzienne połączenie

– Będę musiała jej spróbować wobec tego.

Na całe szczęście samej Taeyeon nie dotknęło jeszcze to zrażenie do cukru, które towarzyszyło większości jej znajomych ze studiów. Całkiem na poważnie zrazili się do wielu produktów, uznanych przez wykładowcę za szkodliwe. Przecież wszystko jest dla ludzi. Aż strach pomyśleć, co będzie z nimi wszystkimi, kiedy faktycznie będą pracować w zawodzie i jeszcze bardziej wciągną się w to wszystko. Jak na razie Han była zadowolona z tego, że nie ma takich problemów. Wciąż zdarzało jej się kupować pomarańczową gumę rozpuszczalną, ogólnie uważaną za coś niewskazanego, tylko dlatego że kojarzy ją ze swoim dzieciństwem. 

– Ta kompozycja jest moja, więc mogę pokombinować któregoś razu i spróbować zrobić to bardziej na słodko – dopowiedziała z bólem serca, ponieważ czuła, że cukier może pozbawić jej mieszankę oryginalnego smaku.

– Trzymam za słowo – uśmiechnął się pod nosem. – Byłem na chwilę w domu, ale muszę wracać do pracy. Do usłyszenia, kochanie – powiedział na odchodne, tym razem nie odpuszczając sobie użycia pieszczotliwego zwrotu. Namjoon doskonale wiedział, że spowoduje tym motylki w brzuchu Taeyeon. Nie czekając na odpowiedź, opuścił budynek, machając jej jeszcze zza szklanych drzwi kawiarenki. 

Dwudziestodwulatka wróciła do pracy, ale nie mogła skupić się, gdyż czuła na sobie czyiś wzrok. Kiedy obróciła się w stronę Suah, ich spojrzenia się spotkały. Han miała nadzieję, że ta nie widziała zbyt dużo. Jakoś niespecjalnie marzyło jej się, aby jakaś osoba z zewnątrz wiedziała, co łączy ją z Kimem. Nie chciała zwracać na siebie uwagi nowej współpracownicy, chociaż zdawała sobie sprawę z tego, iż może być to nieuniknione. 

Plot twist jest taki, że Suah odbije Taeyeon Namjoonowi.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top