Zza znoszonych szkieł
Szarym od zawsze byłem człowiekiem
A me oczy zgasły wraz z wiekiem
Krążyłem wokół, będąc pionkiem w grze
A kto we mnie wątpi? Jak śmie?
Grozą owiane było życie moje,
U kresu jego znalazłem dom, spokoju ostoję,
Cieszy mnie śpiew ptaków i dziecięcy śmiech
Historia pamięta, niegdyś było nas trzech
I byliśmy przyjaciółmi mimo wszystko to
A nasza relacja nie była jak to zło
Nie odszukam nigdy takich dni, jednakże
Gonię jeszcze za wiatrem, za szczęściem także
O, gdyby to miało jakiś sens...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top