Ufność

Ugody wciąż szukać muszę od nowa,
Fiołkami pachnie ta noc purpurowa,

Agresję swoją mam teraz piętnować,
Może najlepiej mi w kieszeń ją schować?

Czas na mnie, bym swą dumę ograniczył,
I sposobów na twą śmierć jednak nie liczył.

Drogi mi twój dotyk, co mnie wciąż ratuje,
A wredota na moment rozsądkowi ustępuje.

Złote są twe ręce, choć język plugawy,
Albowiem wiecznie używasz go do zabawy.

I wciągasz mnie w nią pustymi słowami...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top