Nine
Oparłem głowę o szybę i spróbowałem zasnąć skupiając się na muzyce lecącej z radia oraz dłoni, która jeździła góra-dół po moim udzie.
Otworzyłem oczy przez intensywny zapach kawy; wstałem z łóżka, które było nawet wygodnie. Skierowałem się w stronę zapachu witającego mnie dzień w dzień. Lecz to zawsze ja robiłem kawę dla siebie a nie ktoś mi. W kuchni ujrzałem sylwetkę Silnego tylko coś mi w niej nie pasowało. Na jego twarzy nie znajdowała się maska a jedynie jego twarz. Uśmiechnąłem na samą myśl widzenia go bez jakiegokolwiek nakrycia, podśpiewywał piosenkę pod nosem. Obszedłem go od tyłu i przytuliłem się do jego torsu i zajrzałem przez jego ramię.
- Mi też robisz?- Mruknąłem cicho do jego ucha. Poczułem jak przelatuje po nim dreszcz.
- Jezu Nico nie strasz mnie.- Podał mi parujący swój kubek i odwrócił się w moją stronę.
- Ile spałem?- Spytałem upijając trochę kawy.
- Mało, dopiero co przyjechaliśmy i położyłem cię do łóżka, na pewno nie chcesz wrócić spać?
- Nie, chcę wiedzieć co z Erwinem, dobrze wiesz, że jest dla mnie jak brat.
- No dobrze, możemy pojechać ale pod jednym warunkiem. Jak dowiemy się jaki jest jego stan wrócimy i pójdziesz spać.
- No ale Silny- jęknąłem, a on zabrał mi kawę. Szuja.
- Po pierwsze nie jęcz, po drugie jak chcesz to możesz wracać do łóżka i nigdzie nie jedziemy.
- No dobra, mogę się zgodzić na pierwszą opcję.- Uśmiechnął się, odstawił pusty kubek do zlewu i złapał moją twarz w dłonie i... złożył na moim czole pocałunek? Co tu się właśnie stało? Czy... czy Silny odczuwa to co ja?
- Idziesz?- Odezwał się z innego pokoju. Ja nie byłem w stanie cokolwiek powiedzieć, skierowałem się do niego i założyłem buty, a on maskę.- Już?
- Ttak- zająknąłem się, co on ze mną robi. Ten jedynie się uśmiechnął i wyszedł z domu. Wsiadłem na miejsce kierowcy Jestera, a on niechętnie wsiadł na miejsce pasażera. Podłączyłem telefon do Bluetooth'a, czasem cieszyłem się, że nie muszę słuchać radia. Puściłem polubione utwory i odpaliłem silnik auta. Od razu słysząc rytm piosenki chciałem ją pominąć, ale gdy poczułem dłoń starszego na swojej zaprzestałem ruchu.
- Zostaw, to jedna z fajnienszych piosenek.- uśmiechnął się w moją stronę sugerując, że mówi prawdę. Przycisnąłem gaz do końca i odjechałem w kierunku szpitala.
Na okrągło uśmiecham się udając że żyję beztrosko
Niby nie sam a zapijam dziś samotność
Wystukiwałem rytm piosenki na kierownicy chcąc zająć czymś innym myśli, a nie facetem, który siedzi obok mnie i wgapia się w telefon.
Brałem wszystko, nie wiem co by mi pomogło
Od problemów swych uciekam na okrągło
Jeżdżenie po mieście nocą jest uspokajające, a za razem jest większa szansa na spotkanie jakiegoś patrolu policji.
Na okrągło uśmiecham się udając że żyję beztrosko
Niby nie sam a zapijam dziś samotność
Brałem wszystko, nie wiem co by mi pomogło
Popatrzyłem w stronę Silnego, uśmiechnięty odpisywał komuś.
Na okrągło uśmiecham się udając że żyję beztrosko
Niby nie sam a zapijam dziś samotność
Brałem wszystko, nie wiem co by mi pomogło
Wróciłem wzrokiem na drogę, mijaliśmy aktualnie Rockford Plaza. Co sygnalizowało, że zaraz znajdziemy się przy sali Erwina. Za razem nie chciałem tam być, ale z drugiej strony chce wiedzieć co z moim braciszkiem.
Spoglądają krzywo, a naprawdę nie przeginam już
Plany pospinane, to na bańce by się przydał luz
Podjechałem pod szpital, wyłączyłem muzykę i wyszedłem z auta. Joseph dalej konwersował z pewnie jakąś babką więc zostawiłem go w środku i poszedłem do reszty ZakShotu.
- Carbo? Co ty tu robisz i gdzie Silny?- Odezwał się jako pierwszy Kui.
- Silny jest w aucie i z kimś pisze. A ja przyjechałem zobaczyć co z Erwinem.- Wzruszyłem ramionami i usiadłem na krześle, w przeciągu minuty dołączył do nas Gebbels, nie odezwał się ani słowem tylko wgapiał się w ten jebany telefon.- Ktoś wychodził powiedzieć co z Erwinem?
- Nie, nawet nie wiadomo czemu ma operację.- Powiedział obojętnie Labo.
- Może zauważyli coś czego my nie?- Spytał siebie chińczyk.
- Nie wiem Kui, nie wiem.- Rzuciłem w momencie kiedy wreszcie wyszedł medyk.
- Rodzina pana Knucklesa?- Zapytał wychylając wzrok zza tabletu. Wszyscy na niego popatrzyliśmy wyczekując informacji.
- Tak- odpowiedział Chak.
- Wprowadziliśmy Pana Erwina w stan śpiączki farmakologicznej aby jego organizm mógł się zregenerować. O alkoholu i narkotykach mówił nam pan Nicollo oraz Michael. Na ciele również znajdowało się kilka ran, którymi się zajęliśmy. Pacjent jest wychudzony, podejrzewamy, że przez ostanie dwa, trzy dni nie zostały podane żadne wartości odżywcze. Z mojej strony to chyba wszystko, zostanie przewieziony do sali 105. Jeżeli się wybudził proszę dać nam znać.
- Carbo, pamiętasz?- Spytał mnie Silny, ja tylko mruknąłem potwierdzająco i wyciągnąłem telefon.
- Musimy?- Uniosłem wzrok na niego w tym czasie znalazłem numer do Montanhy.
- Zgodziłeś się- westchnąłem i skierowałem się do auta. Gregory zaczeka do rana.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top