Rozdział 15.

Wróciłem do szkoły w miarę uspokojony, a Jungkook nieustannie otaczał mnie opieką. Podczas przerw przynosił mi kawę oraz coś do jedzenia, za co byłem mu bardzo wdzięczny. To wcale nie było tak, że po kłótni z Yoongim siedziałem pod klasą i zasmucony gapiłem się w pustą ścianę przed sobą. Nigdy nie byłem tego typu osobą, aby kierować na siebie uwagę innych. To ja zwykle sprawiałem, że ludzie się śmiali, nie na odwrót.

Tym razem szatyn nie pozwolił mi na samotne cierpienie i bezustannie zabiegał o moje zainteresowanie. Dlatego dość szybko całkowicie zapomniałem o zdarzeniu do którego doszło wczesnym rankiem.

Yoongi unikał mnie, ale to było niemożliwe żebyśmy nie widzieli się w szkole. W końcu razem chodziliśmy do tej samej klasy więc jego ciągła obecność była dla mnie ukłuciem prosto w serce.

- Jiminnie, po lekcjach idziemy na lody - Jungkook mrugnął do mnie, posyłając mi swój szeroki uśmiech i przy okazji odsłaniając zęby.

Zupełnie zapomniałem o tym, że jego uzębienie przypomina mi królika. Nie panując nad sobą, parsknąłem śmiechem. Chłopak popatrzył na mnie zdumiony, dlatego musiałem mu wyjaśnić swoją reakcję.

- No wiesz, Kookie - spojrzałem na niego nieśmiało. - Królik.

Szatyn wyszczerzył się w rozbawianiu, a potem nagle objął mnie ramieniem. Zaskoczony, przyjrzałem mu się z bliska. Twarz Jungkooka była nieskazitelnie czysta i piękna. Jak on to robił, że codziennie wyglądał w ten sposób?

- Mogę cię o coś spytać? - mruknąłem, a gdy skupił na mnie swoją uwagę, wskazałem na jego policzki.- Jakich kosmetyków używasz, że twoja skóra jest taka jasna i gładka? Moja twarz...

- Twoja jest urocza, Jiminnie - skwitował, zaglądając mi prosto w oczy.

Zamarłem, przełykając ślinę. Urocza? Niemożliwe. Czy on właśnie ze mną flirtował? Nie, musiałem zwariować!

- Uch, to...bardzo miło, że tak uważasz - wydusiłem z siebie, starannie unikając jego ciemnych oczu. Poczułem jak moje serce zaczyna bić szybciej. Jednak Jungkook na pewno nie był mną zainteresowany w ten sposób. Nie mógłbym uwierzyć gdyby to się okazało prawdą.

- Twój przyjaciel bez przerwy cię obserwuje - Jungkook odezwał się, przerywając milczenie.

Odwróciłem się pospiesznie, spoglądając do tyłu. Yoongi patrzył centralnie na nas. Jego czarne oczy ciskały błyskawice, lecz nie były zwrócone w moją stronę. Yooni patrzył prosto na Jungkooka.

***

Postanowiłem coś z tym zrobić. Nie mogło być tak, że mój przyjaciel zachowuje się tak paskudnie względem nowego ucznia naszej szkoły. Nie chodziło już o mnie, ale o coś więcej.

- O co ci chodzi, Yooni? - zapytałem chłopaka, krzyżując ręce na piersiach. Jungkook obiecał, że zaczeka na mnie przed szkołą i potem pójdziemy na miasto.- Czemu taki jesteś?

Brunet wydął usta jakby się zamyślając, a potem wymruczał cicho:

- Nie podoba mi się, że się z nim zadajesz.

Zamurowało mnie na chwilę. Czy to znaczyło, że był o mnie zazdrosny? Jednak wcześniej twierdził, że mnie nienawidzi za to co do niego czuję. Czemu tak szybko zmieniał zdanie?

- Nie rozumiem czemu tak nagle...

- Po prostu nigdzie z nim nie chodź, dobra? - Yoongi postąpił bliżej mnie, przypatrując mi się swoimi ciemnymi oczami. - Wydaje mi się, że on coś planuje. Coś co dotyczy ciebie.

Zmarszczyłem brwi, zaciskając dłonie w pięści. Lekki gniew zaczął wypełniać moje wnętrze i nic nie było w stanie temu zaradzić.

- Nie będę słuchać twoich rad - oświadczyłem chłodno, nie pokazując po sobie emocji.- Przecież nic dla ciebie nie znaczę, już zapomniałeś?

Odwróciłem się, nie chcąc dłużej patrzeć na bruneta. Jednak Yoongi złapał mnie nagle za nadgarstek i zacisnął na nim swoje chude palce.

- Posłuchaj mnie, Jimin - poprosił chłodno, a następnie dodał: - To ja jestem twoim przyjacielem, nie on.

Chciałem mu powiedzieć, że ma rację. Naprawdę chciałem znowu się z nim spotykać i śmiać. Jednak coś we mnie zaczynało się zmieniać. Może wreszcie przejrzałem na oczy. Yoongi mnie nie chciał więc po co usiłował mnie zatrzymywać?

- Idź swoją drogą, a ja pójdę swoją - wyszeptałem, wyrywając dłoń z jego uścisku. Poczułem jak jego zimne palce zostawiają ślady na mojej skórze.

***

Jungkook krążył w pobliżu budynku szkoły, a gdy mnie zauważył, niemal natychmiast do mnie przybiegł. Wystarczyło, że popatrzył na moją twarz i już wiedział jak się czuję. Potrafił w mgnieniu oka rozpoznać mój nastrój, co bardzo mnie zaskoczyło.

- Znowu się kłóciliście? - zapytał spokojnie, spoglądając w moje oczy.- Jiminnie, powiedz mi...

- Nie rozmawiajmy o Yoongim - poprosiłem, wzdychając.- Idziemy na lody czy już nie chcesz?

Szatyn uśmiechnął się do mnie, ujmując mnie pod ramię. Bez słowa wyjaśnienia zaczął mnie ciągnąć w kierunku miasta.

Spacerowaliśmy po centrum, zaglądając do sklepów i kawiarni. Bardzo dobrze spędziłem popołudnie, a gdy zaczynało się ściemniać, oznajmiłem chłopakowi, że to koniec naszej zabawy.

- Tak, trochę się zagapiliśmy - przyznał Jungkook patrząc na mnie przepraszająco.- Wybacz, to moja wina.

- Nie wygłupiaj się - uśmiechnąłem się do niego ciepło.- Nie pamiętam kiedy ostatnio tak miło spędziłem czas. Chciałbym częściej gdzieś wychodzić, Kookie.

Jungkook posłał mi swój króliczy uśmiech, a ja parsknąłem śmiechem. To było najlepsze co mogłem otrzymać w ramach odpowiedzi.

Gdy szatyn zaproponował, że mnie odprowadzi do domu, zgodziłem się. Dlaczego miałbym odmówić, jeśli tak bardzo potrzebował mojego towarzystwa? Samotność nie była niczym przyjemnym, a ja sam doskonale o tym wiedziałem.

***

Księżyc świecił jasno w momencie gdy dotarliśmy pod mój blok. Jungkook spojrzał w górę, starając się zapamiętać okolicę w jakiej mieszkam.

- Ach, więc tak wygląda twoja dzielnica - mruknął, a gdy na niego spojrzałem, jego oczy błądziły po niebie.- Widzisz? Gwiazdy.

Uniosłem głowę w górę, patrząc w nocne niebo. Było tak bardzo piękne, zupełnie nie sądziłem, iż może wyglądać tak cudownie.

- Tak, piękny widok - przyznałem, uśmiechając się leciutko.

Nagle usłyszałem jakiś dźwięk. Coś przykuło moją uwagę, jakaś ciemna sylwetka w mroku. Odwróciłem się w drugą stronę, a gdy blask księżyca oświetlił stojącą postać, niemal wydałem z siebie okrzyk.

- Yooni...- szepnąłem, ale na tyle głośno, iż Jungkook popatrzył w tym samym kierunku co ja.

- Czy to twój przyjaciel, Jiminnie? - zapytał mnie rozsądnie, a potem bez wahania podążył w kierunku zaułka.- Co on tam robi?

Nie miałem pewności, lecz nie spodziewałem się tego co zobaczyłem. Yoongi stał podparty o ścianę, a jego oczy były trochę nieprzytomne. On był pijany! Nie mogłem wprost wyjść z podziwu, że zrobił coś takiego.

- Zostań tu, sam się nim zajmę - poprosiłem szatyna, a gdy chciał coś powiedzieć, tylko pokręciłem głową.

Yoongi uniósł głowę, patrząc jak się zbliżam. Przez chwilę mierzył mnie wzrokiem, a potem postąpił o krok do przodu, bełkocząc coś pod nosem.

- Gdzie byłeś, co? Szukałem cię...

Westchnąłem, łapiąc go za ramiona. Brunet zmrużył oczy, patrząc na mnie uważnie. Dziwiłem się, że w tym stanie może jeszcze normalnie myśleć.

- Nie zostawiaj mnie, Jiminnie...- wyszeptał, pochylając się ku mnie. Nim się zorientowałem co zamierza zrobić, objął mnie w mocnym uścisku.- Nie idź, potrzebuję cię...

Mimo, iż śmierdziało od niego piwem, nie cofnąłem się. Po raz pierwszy w życiu było mi dane objąć mojego przyjaciela i tak zwyczajnie go przytulić. Yoongi nigdy wcześniej nie ukazywał mi swoich słabości, a zwłaszcza szczerych uczuć. To dlatego byłem teraz oszołomiony i kompletnie nie wiedziałem co zrobić.

- Jiminnie, wiesz gdzie on mieszka? - Jungkook nagle pojawił się przy mnie, patrząc jak pijany Yooni tuli się do mnie.- Może zaprowadzimy go do domu?

- Wiem dobrze gdzie jest jego dom, Kookie - odpowiedziałem, nie odwracając głowy.- Naprzeciw mojego.

**************************************************************************************






Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top