Rozdział 10.

Yoongi nie stał się bardziej rozmowny gdy dotarliśmy w końcu do szkoły. Starałem się jakoś przełamać jego milczenie, lecz na próżno. Nie chciał dziś ze mną rozmawiać i tyle. Był w swoim świecie, gdzie nawet ja nie miałem możliwości dostępu. Nie pozostało mi nic innego jak wspierać go i trwać przy jego boku. Mógłbym to robić codziennie, byle tylko zdobyć trochę jego sympatii i zainteresowania.

- Wolałbym żebyś mnie dziś nie odwiedzał, Jiminnie - usłyszałem jego mrukliwy ton głosu, a gdy popatrzyłem na bruneta, jego oczy były zwrócone przed siebie.

- Dlaczego? Masz dziś dużo zajęć w domu? - zapytałem, chociaż dobrze wiedziałem jaka będzie odpowiedź. 

Yoongi spojrzał na mnie zagadkowo, a potem wzruszył ramionami. Bałem się, że nagle coś jest nie tak. Zachowywał się inaczej od wczoraj. Co się mogło zdarzyć?

- Yooni...czemu nie chcesz mi nic powiedzieć? - wydusiłem z siebie, a mój głos trochę zadrżał.- Nie czuję się zbyt dobrze gdy jesteś taki skryty.

- Taki mam charakter - odpowiedział twardo, mijając mnie i wchodząc do klasy.

Zdumiony, patrzyłem za nim przez chwilę. Moje serce wypełnił nieznośny ból.

***

Podczas lekcji okazało się, że w klasie mamy nowego ucznia. Jako że byłem zamyślony i zasmucony problemami sercowymi, nie zwróciłem większej uwagi na osobę, która dołączyła do naszego grona. Zaledwie przez ułamek sekundy mignęła mi przed oczami głowa obcego chłopaka. Z wielkim wysiłkiem dotarło do mnie, że nowy kolega jest szatynem oraz wcześniej mieszkał w innym mieście i przeprowadził się tutaj niedawno. Nie mogłem też zapamiętać jego imienia, a widok Yoongiego mącił moje myśli.

Brunet nie odzywał się do mnie aż do przerwy, a gdy wyszedł z klasy, pobiegłem za nim. Yooni stał przy automacie z kawą, a gdy mnie zauważył, wcisnął drugi raz ten sam przycisk na latte.

- Widziałeś tego nowego ucznia? - zapytałem, nie bardzo wiedząc o czym rozmawiać z przyjacielem. Nagle wydał mi się dziwnie odległy.

Chłopak uniósł brwi, przypatrując mi się spod oka.

- Tak, widziałem - mruknął niechętnie, a potem sięgnął po kubek i przez moment patrzył na parującą kawę.- Swoją drogą, jestem czegoś ciekaw. Chodzi o ciebie i twoje...dziwne zachowanie, Jiminnie.

Zamarłem, a moje serce na sekundę przestało bić. Poczułem jak pot spływa mi po plecach, ale starałem się udawać przed samym sobą, że to mnie nie dotyczy.

- Ja...nie bardzo rozumiem - odpowiedziałem cicho, biorąc głęboki wdech.- Nie wiem do czego zmierzasz.

- Zaraz ci powiem - oświadczył brunet, a potem wręczył mi latte. - Wypij teraz.

Zamrugałem, oszołomiony tą sytuacją. Jeśli moje uczucia wyjdą na jaw, to co się z nami stanie? Nie mogłem dopuścić do tego, aby chłopak mnie porzucił. Nie zniósłbym tego.

Spokojnie wypiłem trochę gorącej kawy, popatrując na Yoongiego niespokojnie. Mój przyjaciel patrzył gdzieś przed siebie, a gdy uchwycił moje spojrzenie, nie potrafiłem się zmusić żeby oderwać wzrok.

Brunet zaczekał kilka minut, a potem spytał mnie wprost, patrząc prosto w oczy:

- Jiminnie, jesteś gejem?

Jego pytanie nie dotarło do mojej świadomości tak od razu. Patrzyłem na Yoongiego, usiłując zrozumieć sens tych słów. Cichy ton jego głosu mi w tym nie pomagał. Poza tym bałem się, że mogłem coś źle usłyszeć i jeśli odpowiem, moja tajemnica przestanie nią być.

- Yooni...- zacząłem, ale z mojego gardła nie wydostał się żaden dźwięk. Odkaszlnąłem, a potem ponownie starałem się coś powiedzieć. Było zupełnie tak jakbym nagle doznał silnego wstrząsu.

Yoongi pochylił się ku mnie, a moje oczy nagle rozwarły się szeroko. Poczułem jak ciepło uderza moje policzki. Rumieniłem się tak bez powodu, a to musiało źle wyglądać. I dawało mocno do myślenia.

- Jesteś czy nie? - brunet nagle podniósł głos, patrząc na mnie zmrużonymi oczami.- Myślałem, że tylko mi się wydawało. Ale...to prawda...nie mogę w to uwierzyć...

- Pozwól mi wyjaśnić...- poprosiłem cicho, a mój głos zaczął drżeć.- Proszę cię, ja naprawdę...

Yoongi odsunął się tak gwałtownie, iż prawie mnie tym przestraszył. Patrzył na mnie dużymi oczami, a na jego twarzy odmalowało się niedowierzanie i jawna niechęć. Czułem jego negatywne emocje oraz niesmak.

- Nie mam zamiaru tego słuchać - oznajmił zimno, przeszywając mnie wzrokiem.- Wiesz jak bardzo brzydzą mnie tacy ludzie. I ty zaliczasz się do nich?! Co ci odbiło, Jimin?!

Jego krzyk mnie przeraził. Yoongi nigdy nie krzyczał na mnie, a tym bardziej nie w obecności innych ludzi. Miałem pewność, że uwaga wszystkich uczniów skieruje się na naszą dwójkę.

- Proszę....nie tak głośno - wyszeptałem, patrząc na Yoongiego błagalnie.- Yooni...

- Może powinienem to powiedzieć tak żeby każdy usłyszał, co? - warknął chłopak, kręcąc głową.- Nawet nie zaprzeczasz. I myślisz, że cię zaakceptuję?! Nigdy, słyszysz?! Nigdy więcej nie chcę cię widzieć!

Przemówienie mojego przyjaciela wywarło na mnie potworny skutek. Zacząłem płakać, a gdy chciał coś powiedzieć, wyminąłem go i biegiem skierowałem się do łazienki.

***

Moim ciałem wstrząsał szloch. Nie mogłem się uspokoić po tym co się stało. Jak Yooni mógł być tak bardzo okrutny? Rozumiałem, że to był dla niego szok i zgroza. Mógł mnie nie akceptować, ale mimo wszystko byliśmy przyjaciółmi. Zresztą, to już przestało mieć znaczenie skoro mnie odtrącił. Co mogłem zrobić w tej sytuacji?

Uniosłem głowę, przyglądając się swemu odbiciu w lustrze. Moje oczy były opuchnięte i czerwone, a włosy splątane. Wszystko, cały mój świat się rozpadał. Moje zakochanie i wszystkie piękne uczucia, które nosiłem w sercu, nagle zaczęły być przekleństwem. Wolałbym po prostu cofnąć czas i nigdy się nie zakochać. Nie za taką cenę.

Pociągnąłem nosem, sięgając do kieszeni i znajdując w niej paczkę chusteczek. Wytarłem mokrą twarz, biorąc głęboki wdech. Jeśli teraz się pokażę na korytarzu to wszyscy zaczną o mnie plotkować. Czy było jakieś inne rozwiązanie?

Ciche skrzypnięcie drzwi sprawiło, że obróciłem się w tamtą stronę. Ktoś chciał tu wejść, a ja stałem centralnie na środku łazienki. Wystraszony, popędziłem do kabiny i zamknąłem się w niej. Zdążyłem w samą porę, gdyż po chwili dosłyszałem czyjeś ciche kroki w pomieszczeniu.

Wstrzymałem oddech w momencie gdy nieznajomy stanął przed moją kabiną. Cień na posadzce upewnił mnie co do miejsca w jakim przebywa chłopak.

Po kilku sekundach do moich uszu doleciało ciche nucenie. Ten chłopak śpiewał sobie jakąś piosenkę, nie zdając sobie sprawy z mojej obecności. Wsłuchując się w jego mruczenie, doszedłem do wniosku, że ma całkiem przyjemny głos. Taki uspokajający. Gdy to sobie uświadomiłem, poczułem się co najmniej dziwnie.

***************************************************************************************


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top