#7

*Perspektywa Medda*

Tormi<3 : Jestem w drodze.Wychodź powoli, ale pamiętaj nikt nie może cię zobaczyć !!!

BOŻEEEEE Nie wierzę, że to się dzieję naprawdę.JAK JA MAM TO ZROBIĆ?!!Przecież tata się załamie, jak się o tym dowie.Na razie muszę ogarnąć jak uciec z pokoju. Edd jest jak jedno osobowy alarm. Widzi wszystko, słyszy wszystko ,wie wszystko! Na pewno nawet teraz przykłada ucho do ściany, bo chce podsłuchać czy  oglądam coś nieprzyzwoitego (。-_-。 )

Jedną straszną bajkę, jaką kiedykolwiek oglądałem była ,, Koralina i tajemnicze drzwi" oraz te dziwne filmiki na komputerze wujka Torda, ale to dobrze, że Ci ludzie mają taką silną wiarę. Co 5 minut było słychać: O BOŻE O MATKO BOSKA JESTEM BLISKO. 
Ja nigdy tak się nie cieszyłem z modlitwy ...

Uchyliłem drzwi ze swojego pokoju. Na korytarzu pusto i ciemno TO MOJA SZANSA !Wychodzę i jak najciszej staram się dostać do frontowych drzwi. Schodzę po schodach, teraz tylko przejść obok kuchni i będę u celu. Prawie jestem już trochę iiii Edd mnie zauważył 
- Medd ? Co robisz ?
- Ja? No ja ten wiesz, nie umiałem znaleźć łazienki.
- W swoim własnym domu ?
- TAK! Widzisz jakie to niesprawiedliwe.
- I do tego potrzebowałeś plecaka?
- Bo nie wiadomo ile by mi to zajęło, więc wolałem się ubezpieczyć.
Chwila ciszy z obu stron, aż w końcu Edd się odezwał: 
- Jednak masz coś po swoim ojcu. Kiedyś przeszukał cały dom w poszukiwaniu kryjówki do chowanego. Po chyba godzinie przychodzi do mnie Tom i mówi, że Rudy został mrożonką w lodówce. Marchewki już nigdy więcej nie smakowały tak samo.
- Oki doki wiesz ja już wrócę do siebie, bo taki zmęczony jestem.
- A nie chciałeś iść do ubikacji ?
- WYTRZYMAM !!! 
- Dobrze to dobranoc. 
- Branoc tato , Kocham cię bardzo. 
- Też cię kocham synku. 
Jeżeli mamy uciekać to, chociaż się pożegnam ( Biedny Matt. Nie kochany )
Wbiegłem z powrotem do pokoju. Cały plan się przeze mnie nie uda (ㄒoㄒ)
Nie przejdę obok Edda jeszcze musiałem go okłamać. No super jestem okropnym synem, a mój Senpai mnie znienawidzi ZNACZY TORM . Torm pewnie już na mnie czeka na dole. Muszę znaleźć inne wyjście. Nie mamy tylnych drzwi ani komina. Tata siedzi w kuchni i pewnie za chwilę zorientuje się, że Torm jest na zewnątrz. On kichnie i wyczuwa wszystkie kotki z okolicy! Nie mówiąc o głupich pomysłach Matta i wujków. 

Zostało mi tylko jedno wyjście.

Medduś : Torm to się nie uda, przekładamy to na jutro.

Ale ze mnie ciamajda. Po chwili Torm odpisał:

Tormi<3 :  Za późno😐 Co się zaś stało ?

Medduś : Edd jest w kuchni i nie mam jak wyjść 😓

Tormi<3 : Pfu masz okno w pokoju. SKACZ

Medduś : Hahahahahahah NOP😒 

Tormi<3 : No co ci się niby stanie, ledwo jesteś na pierwszym piętrzę...

Medduś : Wyskoczę , pośliznę się złamię kręgosłup, mój kręg szyjny pęknie na pół. Głowa odłączy się od tułowiu i moja krew poplami ściany mego domu. 

Tormi<3 : Albo zejdziesz po rynnie jak człowiek i KURWA PRZEŻYJESZ!

No wiedziałem, wiedziałem, że nie zrozumie mojego lęku przed utratą głowy. Nikt mnie nie rozumie NIKT. Jak przez niego umrę to normalnie go zabiję. Zrobię mu na złość i przeżyje wtedy  go zabiję! Nawet rynny nie mam ಠ╭╮ಠ

Wpakowałem się na parapet. otwierając wcześniej okno na oścież. Nie jest wcale tak wysoko, w sumie to na luzie mogę powiedzieć, że nie widzę tego kamyka na podłodze, ani fioletowego jegomościa patrzącego na mnie z dołu.
Gestem ręki pokazuje bym schodził. To się tak bardzo nie uda.
Przerzuciłem nogę za parapet. Opierając ją na  gzymsie, złapałem prawą ręką ramę okna, by być w całości na zewnątrz. Teraz tylko się spuścić na dół na rękach. Dam radę, powinienem mieć jakieś mięśnie. I raz i dwa i jup. Udało się 
TYLKO PODŁOGA DALEJ JEST ZA DALEKO. Przeklinam mój mały wzrost. Wiszę teraz , machając nogami jak jakaś kaczka na sterydach.
- Medd puść się - Szepcze do mnie Torm 
- No chyba ci futro do mózgu weszło.
- Haha zaufaj mi i się puść. Złapię cię.
- Nie daj mi tu umrzeć, albo zadzwoń po wojsko!
- Nie drzyj się i się puszczaj !
- Nie będę się puszczał !
- Dobra jak chcesz. Z tej strony mam fajny widok na twój tyłek ( ͡° ͜ʖ ͡°)
- Co ??? - Puściłem się tego cholerstwa chcąc się zakryć, jednak prawa fizyki znowu mnie zaskoczyły. Już miałem krzyczeć i przepraszać Boga za danie pustego kartonu mleka do lodówki, lecz nie poczułem bólu bądź zimnej ziemi, która miała zakończyć mój żywot .
- Mówiłem, że cię złapie - Torm trzymał mnie na pannę młodą. Ze swoim głupkowatym uśmieszkiem patrzył na moje cierpienia. Co z tego, że spadłem z około 3 metrów by się w dumie nic nie stało. Dla mnie to za wiele. 

*Perspektywa Torma*

Jego mina jest bezcenna. Wkurzony burak. Inaczej nie da się go opisać. Najchętniej trzymałbym go tak cały czas, by śmiać się z jego miny, jednak czasu szkoda. 
- Dobra lecimy księżniczko do auta.
- Nie nazywaj mnie ... Jakie auto ?
Odstawiłem go na podłogę. Od razu poprawił ten swój mini plecaczek, przeszywając mnie nienawistnym wzrokiem. Gdyby jeszcze potrafił kogoś tym przestraszyć.
Pobiegliśmy na główną drogę, gdzie zaparkowałem. 
- Ukradłeś auto wujków ????!!!
- POŻYCZYŁEM.
Rzeczy do bagażnika, a my do przodu. Odpaliłem auto i wyruszyliśmy przed siebie. W siną dal. 
- Nie możemy jeździć autem. Nie masz prawa jazdy ani dowodu osobistego. Nie mamy żadnych dokumentów. Co gorsza gdzie ty chcesz jechać !!!
- Do Niemiec 
- Torm  jesteśmy w Anglii. JAKIM CUDEM CHCESZ SIĘ DOSTAĆ DO NIEMCZECH?
- No właśnie w tym problem, musimy jakoś przedostać się przez morze, a następnie do tej całej  Nogawki.
- Ona się nazywa Gawron. Nie wiadomo czy jest Niemką.
- Piszę do niemieckich gazet to musi być Niemką.
- To nie byłą Niemiecka gazeta.
- Treść Niemiecka czyli Niemka. Koniec dyskusji.






Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top