1. Euphoria

                                                                            Wizja Jungkooka


Niebo było szare. Chmury zwiastowały nadciągający deszcz, ale nie dbałem o to. W tym momencie jedyne co mnie interesowało to mój chłopak. Jimin kręcił się po kuchni, ogarnięty wizją ugotowania czegoś dobrego. Nie miałem nic przeciw żeby mu pomóc, a jednocześnie wykorzystać nadarzające się momenty gdy byliśmy sami i nikt na nas nie patrzył. Różowowłosy zaprosił mnie po lekcjach do siebie, ale nie przewidział zmiany pogody. 

- Jiminnie, zdecydowałeś już? - spytałem, przyglądając mu się z rosnącym uśmiechem. Cieszyło mnie obserwowanie go gdy był tego nieświadomy.

- Ja...- zaczął, ale nie dane było mu dokończyć. W tym momencie rozpętała się prawdziwa ulewa. Nagle zrobiło się bardzo głośno, a krople wody zacinające o szyby uderzały z niewiarygodną szybkością i siłą. Obaj spojrzeliśmy na siebie, stojąc nieruchomo na środku pomieszczenia. - Jungkookie...

Jimin zniżył głos do szeptu, a ja nagle poczułem zaniepokojenie. Gdzieś w oddali nadciągała burza. Przygryzłem wargę, patrząc na mojego chłopaka. On też nie spuszczał ze mnie wzroku, a gdy postąpił do przodu, zaczekałem aż do mnie przyjdzie.

- Chyba...coś się zbliża - wykrztusił z siebie, patrząc mi w oczy. W tych ciemnościach słyszałem jedynie jego urywany oddech, ale nie odpowiedziałem. Nie potrzebowaliśmy słów żeby się rozumieć.

Napięcie jakie wytworzyło się między nami było trudne do zniesienia. Powietrze było czymś naelektryzowane, zupełnie jakby ktoś celowo próbował nim manipulować. Gdy się poruszyłem, Jimin złapał moją rękę. Jego palce zacisnęły się na moich, a potem zaczął mnie ciągnąć za sobą. Nie wiedziałem dokąd idziemy ani co zamierza zrobić. Jednak wiedziałem, że on też potrzebuje mojej bliskości. W tym wszystkim co robił była jakaś logika. A przynajmniej tak mi się wydawało.

- Chcesz...- zaczął cicho, odwracając się ku mnie i zatrzymując przy stole. Oparł się o jego krawędź, patrząc na mnie spokojnie. Wydawał się trochę zagubiony, ale pewny tego co chce zrobić. Po raz kolejny trudno mi było panować nad sobą.

- Chcę - wyszeptałem w jego stronę, ale nie do końca wiedziałem co takiego i ile mogę wziąć. Przełknąłem ślinę, pochylając się nad nim. Nie odwrócił wzroku nawet gdy prawie go całowałem. Zamiast tego, przyciągnął mnie ku sobie tak że nasze biodra stykały się ze sobą.

Jimin przymknął oczy, a jego oddech stał się trochę głośniejszy. Tylko to słyszałem, a może chciałem słuchać. Nie zwracałem już uwagi na deszcz, wędrując ustami po policzkach różowowłosego i całując go raz po raz. Westchnął cicho, a gdy poczułem jak się uśmiecha, odpowiedziałem tym samym. Przyłożyłem swoje wargi do jego ust, całując je delikatnie i powoli. Nasze oddechy złączyły się w jeden, a potem to samo zrobiły nasze wargi. Pocałunek trwał trochę dłużej niż zwykle, a to dlatego że przestaliśmy się spieszyć. 

- Lubię...gdy to robisz - mruknął nagle Jimin, patrząc na mnie spod półotwartych powiek. Jego wzrok mnie zahipnotyzował.

- Co jeszcze lubisz? - spytałem cicho, stykając się z nim nosem. Moje serce zaczęło uderzać bardzo szybko, ale podejrzewałem że jego tak samo. - Powiedz, Jiminnie.

Zarumienił się delikatnie i mimo że tego nie widziałem w mroku, poczułem ciepło jakie od niego biło. Miałem chęć otulić się nim jak kocem i zasnąć na jakiś czas.

- Lubię gdy...- usłyszałem ponownie, a gdy pociągnął mnie ku sobie, pochyliłem się nad nim. Do mojego ucha doleciał jego słodki głos. - ...gdy mnie dotykasz, Jungkookie.

Z trudem zapanowałem nad emocjami, ale byłem pewien że on wie. Mogłem mu to powiedzieć, lecz wolałem pokazać. Uśmiechnąłem się do niego, wyciągając rękę i kładąc ją na jego głowie. Jimin nie ruszał się, przyjmując moje pieszczoty. Ponownie zamknął oczy, a ja pod wpływem impulsu zaatakowałem jego usta. Nie spodziewając się tego, cofnął się do tyłu wbijając plecami o blat stołu.

- Przepraszam - wyszeptałem, pomagając mu rozmasować bolące miejsce.

- Nic nie szkodzi - roześmiał się cicho, patrząc na mnie rozbawiony. Nie spuszczał ze mnie wzroku, a potem spytał: - Czy...mógłbyś zrobić coś więcej? 

Popatrzyłem na niego zaskoczony. Nie spodziewałem się, że to on wyjdzie z zamiarem pójścia o krok naprzód. Być może ciężko mu było się już powstrzymać. Doskonale to rozumiałem. Skinąłem głową, dotykając go po policzku. Jimin patrzył na moje ruchy, a ja nagle znowu wyczułem napięcie między nami. Po raz pierwszy było tak silne. Zupełnie jakbyśmy naprawdę zaczęli tracić wszelką kontrolę.

Różowowłosy pocałował moje palce, a ja zrobiłem to samo z jego ustami. Gdy wysunął powoli koniuszek języka, objąłem go swoim. Zaczęliśmy się całować, a nasze ciała co chwila uderzały o siebie. Jimin objął mój kark, dlatego zjechałem dłońmi na jego uda dotykając ich. Wciągnął gwałtownie powietrze, a potem pociągnął mnie na siebie. Straciłem oparcie, lądując na jego klatce piersiowej. Na pewno było mu niewygodnie leżeć na stole, ale nie puścił mnie nawet na chwilę. Moje zmysły szalały w tak bliskim kontakcie z nim. 

Wiedziałem podświadomie, że to się dzieje zdecydowanie zbyt szybko. Nigdy wcześniej nie zachowywaliśmy się w ten sposób, ale tym razem było inaczej.

- Zaczekaj - poprosiłem, między następnym pocałunkiem. - Jiminnie, nie widzisz co się dzieje?

Zamrugał, jakby został wytrącony z równowagi. Spojrzał na mnie szeroko otwartymi oczami, a potem popchnął mnie do tyłu. Nie wydawał się rozczarowany, ale najzupełniej przestraszony zaistniałą sytuacją. Nie byłoby w tym nic dziwnego, ale obaj czuliśmy coś dziwnego w powietrzu. Złą energię.

- Nie mam pojęcia, Jungkookie - mruknął w końcu, patrząc na zacinający deszcz.- Co się dzieje?

- Też chciałbym wiedzieć - szepnąłem, podążając jego wzrokiem. Padało nieprzerwanie odkąd to wszystko się zaczęło, lecz w chwili gdy zdołaliśmy nad sobą zapanować, burza ucichła.

**********************************************************************************************


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top