2. Coffee

                                                                              Wizja Jimina

Wszystko w nim kochałem. Nie mogłem zaprzeczać samemu sobie, ale coś mnie do niego ciągnęło. Jakaś nieznana siła pchała mnie wprost w jego ramiona. Mimo to, czułem że ma rację gdy oznajmił mi co myśli o tamtym zdarzeniu sprzed dwóch dni. 

Siedzieliśmy w kawiarni, pijąc kawę i próbując na spokojnie pomyśleć.

- Wiesz, ja...- zacząłem szeptem, przyciągając jego uwagę. Patrzył na mnie spokojnie, cierpliwie czekając na to co powiem. Chciałem wyznać wiele, lecz ograniczyłem się tylko do tego jednego zdania. - Czułem się cudownie tak blisko ciebie.

Jungkook uśmiechnął się, a jego odcień skóry przybrał kolor lekko czerwonawy. Przyglądałem mu się bacznie, a gdy uniósł na mnie wzrok, nie odwróciłem się. Chciałem na niego patrzeć. Mimo, że wyczułem jego skrępowanie. Być może nadal miał wątpliwości.

- Już nie jesteś z lodu - wyszeptałem bardzo cicho, aby mnie nie usłyszał. Chciałem przekonać samego siebie, że to wszystko było naprawdę.- Kiedyś byłeś inną osobą.

Jungkook sięgnął po kawę, a gdy usłyszałem jak kaszle, przestraszyłem się. Patrzyłem na niego jak sparaliżowany. Jego usta wykrzywił grymas niezadowolenia, a ja nie miałem pojęcia co się stało.

- To...tak dziwnie smakuje - powiedział, odstawiając kubek na stolik. Wydawało mi się jakby nagle ktoś usadził nas w próżni skąd nie dochodzą żadne dźwięki. - Jimin?

Uniosłem na niego wzrok, patrząc mu prosto w oczy. Był trochę rozkojarzony, ale świadomy. Widocznie przypomniał sobie o czymś, bo nagle nie pytając mnie o nic wstał z miejsca.

- Dokąd idziesz? - spytałem go, ale minął mnie jakby nie usłyszał pytania. - Zaczekaj!

Wybiegłem za nim, zostawiając stygnącą kawę na stoliku.

*******

Ledwo za nim nadążałem. Szedł bardzo szybko, nie zwracając uwagi na mnie i otoczenie. Poczułem napięcie i silne podenerwowanie na myśl, że dzieje się to samo co wtedy podczas ulewy. Jak gdyby znowu został czymś zahipnotyzowany.

- Zatrzymaj się - poprosiłem go, próbując złapać jego rękę. - Jungkook!

Mój chłopak nagle się obrócił, prawie na mnie wpadając. Na dźwięk mojego głosu ocknął się z transu w jaki wpadł, stojąc niepewnie na ulicy. Zamrugał gwałtownie oczami, spoglądając dokoła siebie. Potem popatrzył na mnie, pytająco.

Ująłem go za ramię, ciągnąc z powrotem do kawiarni. Musieliśmy porozmawiać, bo zaczynało się dziać coś niepokojącego między nami. Coś czego nie potrafiłem wytłumaczyć.

- Usiądź, coś ci powiem - oświadczyłem, gdy wróciliśmy do naszego stolika. Na szczęście nasze napoje nadal tam były. Przez chwilę wahałem się jak to opisać, ale nie miałem wyboru. Streściłem mu pokrótce co zrobił.

- Co? Mówisz poważnie? - wyszeptał cicho, jakbym nagle oznajmił że jestem kobietą. Zagryzł wargę, ale nie dodał nic ponadto. Uspokoił się na tyle, aby ponownie skupić na mnie swoją uwagę. - Przepraszam.

Potrząsnąłem tylko głową, obserwując jego sylwetkę. Jungkook zgarbił się nieco nad stolikiem, a potem sięgnął po niedopitą kawę. Zanim się napił, jego ciałem wstrząsnął dreszcz. Zdumiony, odstawił kubek z dużą ostrożnością i przyjrzał mu się podejrzliwie. Ja też poszedłem w jego ślady, starając się wyłapać co przykuło jego uwagę.

- O co chodzi? - szepnąłem w jego stronę.

- Nie wiem - odpowiedział równie cicho, wstrzymując oddech jakby bał się, że spłoszy intruza. - Mam wrażenie, że coś tam jest.

Zimno przeniknęło moim ciałem, a gdy poczułem jak nie mogę oddychać, zamknąłem oczy. Nie słyszałem żadnych dźwięków oprócz własnego serca. Biło bardzo szybko, jakbym znalazł się na karuzeli i nie potrafił się zatrzymać. Kręciłem się i usiłowałem wydostać z tego stanu.

- Jimin, otwórz oczy - usłyszałem nagle przy uchu jego głos. Spróbowałem to zrobić, a gdy mi się udało, Jungkook patrzył na mnie zmartwiony. - Może ktoś dosypał nam czegoś.

Zaskoczony jego hipotezą nie wiedziałem co powiedzieć. Po co ktoś miałby to robić? Dlaczego my?

- Nie pij tego - powiedział, odstawiając kubek na bok. Wydawał się spokojniejszy, ale mimo to martwiłem się o niego.

- Nic ci nie jest, Jungkookie? - spytałem, dotykając jego ręki. Była lodowata. Niczym lód. Przyjrzałem się jej, delikatnie sunąc palcami po jego skórze. Nie byłem pewny czy to czuje. Z trudem odważyłem się go o to spytać.

- Czuję - potwierdził, przyglądając mi się z lekkim uśmiechem. Następnie złączył nasze palce, aby już tak pozostać. Atmosfera zrobiła się znacznie lżejsza jakbyśmy znowu mogli być sobą.

- Czy ty też masz dziwne przeczucie? - zapytałem w końcu, wypowiadając swoje wątpliwości na głos. Gdy potwierdził skinieniem głowy, westchnąłem. - Od tamtego dnia...

- Wierzysz w duchy? - zapytał mnie nagle, zupełnie poważnie. 

- Nie zastanawiałem się nad tym - mój głos zadrżał, chociaż nie miałem takiego zamiaru.

Jungkook nie pytał więcej, pogrążony w swoich myślach. Ostrożnie dotykałem jego ręki badając jej kształt. Robiłem to wiele razy, ale tylko pobieżnie. Teraz mogłem zbadać każdy zakamarek jego ciała, poczynając od tej części. Zastanawiałem się czy pozwoli mi na więcej. Moja niewypowiedziana prośba zawisła między nami, zupełnie jakbyśmy na moment zatrzymali się w czasie. Każdy z nas w swoim świecie.

*****

Pospacerowaliśmy jeszcze trochę, a gdy zrobiło się ciemno nagły niepokój wdarł się do mojego umysłu. Jungkook musiał to widzieć, bo nagle mnie objął i przyciągnął ku sobie. Staliśmy tak objęci dopóki się nie uspokoiłem. Wtedy mnie puścił i popatrzył w moje oczy.

- Czym się martwisz? - spytał, głaszcząc mnie po włosach. Przypomniałem sobie jego dotyk tamtego dnia. Zadrżałem. - Jiminnie, nadal ci zimno?

- Trochę - szepnąłem, przyglądając się mu. Jego sylwetka była mi tak znajoma, a jednocześnie w ciemnościach tak obca. - W nocy inaczej wyglądasz.

Szatyn uśmiechnął się do mnie, kiwając głową. Dotknął mojej dłoni, a potem pociągnął mnie za sobą. Szliśmy obok nie rozmawiając. Mimo to, czułem się swobodnie. Chciałem dziś z nim zostać. Powiedziałem mu to zanim mnie odprowadził.

- Jesteś pewny?

- Tak.

Niemal natychmiast zmienił kierunek drogi, prowadząc mnie do siebie.

****



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top