R5

》Michael《

Wróciłem do domu Agnes...

- Boże, Mike, czemu masz taką minę? - zapytała Agnes

- Odsłuchaj nagranie, to się dowiesz...

Po tym, jak zgrała nagranie na komputer i odsłuchała tego na słuchawkach razem z Lizą, spojrzała na mnie...

- Co chcesz z tym dalej zrobić? - zapytała Agnes

- Jutro tam wrócę, porozmawiam z Natashą zrobię te zdjęcia i obrazy...

- Jedno pytanie. Czemu jedzie ci z ust alkoholem?

- Bo piłem z twoim ojcem... musiałem. Przepraszam...

- Wiem przecież, że ty prawie nie pijesz... Nic się nie stało...

***

Rano wróciłem do firmy ojca Agnes ze sprzętem do zdjęć i obrazów...

- Wiesz o co chodzi, to burdel... Dziewczyny na zdjęciach i obrazach mają prowokować... narazie zrób mi tylko prace do wywieszenia w środku... później zrobimy nową reklamę firmy...

- Dostanę koc?

-  Po co, jeśli mogę wiedzieć

- Chcę, by Natasha, w czasie gdy będę malował, była moja.

- Zgoda...

Dostałem do dyspozycji jedną z sypialni i wszystkie dziewczyny

Wyślając najbardziej nieskromne pozy dla nich w dwie godziny zrobiłem całe mnóstwo zdjęć... Gdy dziewczyny na polecenie ojca Agnes wróciły do pokoi z pozycjami, a ja zostałem sam z Natashą, ta spojrzała na mnie

- King, Daddy groził, że mnie zabije, jeśli znów powiem coś o matce, powiedział też, że pozwoli mi żyć, jeśli ty się zgodzisz, żebym o niej mówiła...

- Mów... muszę wiedzieć, czy to prawda o twoim ojcu, bo jeśli tak, to nie powinnaś tu być.

- Michael - ojciec Agnes wszedł do pokoju

Nim zdąrzył zobaczyć, że Natasha patrzy mi w oczy, ta szybko wróciła, do 'pracy' ustami

- Jak ona skończy, zaprowadzę cię na najniższe piętro... jedna z dziewczyn kończy dziś 40 lat. Zobaczysz na czym polegają te beczki.

***

Zeszliśmy do piwnic.

Dziewczyna siedziała nago na ziemi ze związanymi rękami

- Odwiąż ją od ściany, zaprowadź za te drzwi i tam zakuj - ojciec Agnes zwrócił się do mnie i wskazał drzwi...

Wykonałem jego polecenie. Dziewczyna miała zakute ręce podobnie jak Natasha dzień wcześniej, ale ta miała też zakute nogi

Ojciec Agnes wziął klucz i otworzył szafkę podpisaną ciągiem cyfr.

- Nie tak... zapomniałem Ci powiedzieć jedną rzecz... uwolnij ją i zakuj w drugą stronę...

Posłuchałem

- Ubierz jej. - podał mi knebel

Kiedy to zrobiłem, wziął igłę wenflonową i wbił w jej rękę... podał jej coś w formie kroplówki

- Co to? - wskazałem płyn jaki jej podał

- Amestetyk... jakbym ci powiedział jaki, to źle by się skończyło... zwyczajnie nie powineneś wiedzieć...

- Aha

Kiedy zasnęła, znów zwrócił się do mnie

- Wiesz co teraz trzeba z nią zrobić?

- Nie

- Stań za nią i trzymaj jej biodra, żeby się nieruszyła...

Podłuchałem go...

- Wiesz co to, prawda? - pokazał mi balon

- Tak. Balonik.

- Teraz patrz... - włożył go w nią - Teraz tak... - wziął igłę i grubą nić i zaszył ją... - i to... - podłączył do balonu przewód od butli z jakimś gazem kilka minut później odłączył go i zawiązał balonik...

- Co dalej? - zapytałem

- Przechodzisz do przodu, a ja zaszywam jej dupę...

Bolało mnie samo patrzenie...

Gdy skończył i uwolnili ją z kajdan, kazali mi ją przywiązać do łóżka, po czym wciąż nie świadomej wyjęli knebel, obcięli uszy, zaszyli te rany, wsadzili obcięte uszy do ust, zaszyli usta, oczy i nos, odłączyli kroplówkę i zanieśli do pomieszczenia z beczkami... tam odzyskującą przytomność wsadzili do beczki i zalali betonem...

Dalej nie wierzyłem, że to się dzieje na prawdę...

- I co sądzisz? - zapytał ojciec Agnes

- Nie rozumiem konceptu zaszywania, ale ciekawa forma pozbycia się towaru po terminie ważności.

- Zaszywamy je, żeby się nie darły

- Mądre...

***

Gdy wróciłem do domu Agnes, byłem w tak bardzo złym stanie psychicznym, że zdjąłem buty i położyłem się do łóżka

- Mike, co jest? - zapytała Agnes głaszcząc mnie po plecach

Miczałem... zbyt ją kochałem, by powiedzieć jej o piekle jakie prowadzi jej własny ojciec.

- Powiedz mi... widziałeś coś, czego nie powinieneś widzieć?

- Widziałem piekło. Agnes, ty...

- Wygadaj się... będzie Ci lepiej

- Twój ojciec bawi się w chirurga i... nie. Nie dam rady ci tego powiedzieć, bo odrazu widzę, jak tak postępuje z tobą... - popłakałem się

- Jeśli będziesz gotowy powiedz...

- Zanim to... powiem ci coś teraz. Żeby twój ojciec uwierzył w nasz plan, zdradziłem cię

- Pozwoliłam Ci... dla dobra śledztwa

- Dla dobra śledztwa, to teraz zrobię to... - wziąłem ją w ramiona i tak długo trzymałem pocałunek, aż zaczęło mi brakować powietrza

- Co zamierzasz? - zapytała

- Muszę cię o coś poprosić. Musisz znaleść matkę Nataszy 10-11 lat temu... Ja muszę wiedzieć, czy to moje dziecko.

- Poczekaj...

》Agnes《

Cofnęłam się o te 10 lat i znalazłam mieszkanie Natashy...

Zapukałam. Drzwi otworzyła mi kobieta niemal identyczna, jak opisywana przez Michaela Natasha.

- Mogłybyśmy porozmawiać? - zapytałam

- O co chodzi?

- Jestem narzeczoną ojca pani córki.

- To nie możliwe, chyba, że podróżuje pani w czasie

- Własnie tak jest... Michael jest ojcem Natashy, prawda?

- Skąd pani wie? Zapraszam...

Usiadłyśmy w salonie

- W moich czasach Michael spotkał 16 letnią wtedy Natashę, która mu powiedziała o tym, co pani jej mówi, że jest jego córką... ponieważ, znam go z czasów Bad, to dla niego Natashy jeszcze nie ma na świecie, a on jeszcze pani nie zna, ale koniecznie chciał wiedzieć czy to prawda.

- Tak... poznałam go 7 lat temu, w sensie 7 lat temu dla mnie... był cudownym partnerem i za wszelką cenę chciał nas ukryć przed mediami... Póki żył, zabierał nas do siebie po kryjomu, ale nigdzie nie ma w papierach tego, że jest ojcem Natashy...gdybym miała taką możliwość, chciałabym, żeby nadal tu był, nawet jeśli miałabym codziennie być fotografowana przez paparazzi...

- Niech pani nie płacze... wszystko będzie dobrze, przecież kiedyś znów go pani spotka...lub... możemy zrobić tak, że przeniesie się pani w czasie do czasu na kilka dni przed jego śmiercią i namówi go, żeby was wziął na kilka dni na nocy, więc ochroni go pani przed Murray'em, czyli Mike dla pani czasów będzie żył...

- Pokaże mi pani, jak się to robi?

- Tak.

Przeniosłyśmy się do 20.06.2009...

Matka Natashy zadzwoniła do niego i poprosiła go o spotkanie... zgodził się.

Pod sklep gdzie stałyśmy podjechał jego kierowca i nas zabrał do jego studia, bo Michael był w trakcie prób do koncertu

Gdy weszłyśmy przerwał próbę i z nami poszedł do swojej garderoby

- Maddie, co się stało? - zwrócił się do matki Natashy

- Musisz mi pomóc, proszę

- Jak?

- Możemy kilka dni pomieszkać u ciebie? Proszę

- Co się stało?

- W nocy ktoś szarpał za klamkę i krzyczał "zabiję cię dziwko, ciebie i tego bachora"

- Zgłoś to na policję

- Później... może to był tylko jakiś pijak... ale nie chcę, żeby znów obudził tak Natashę...

- Poczekasz tutaj do końca dzisiejszych prób, później ze mną wrócicie...

- Dziękuję ci...

Dopiero spojrzał na mnie. Momentalnie na jego twarzy pojawiły jakby jednocześnie spokój i przerażenie...

- Zrobiłaś to Agnes... dziękuję.

Czyli on miał już świadomość mojego Michaela... wiedział, że przeniosę się w czasie po matkę Natashy

- Proszę... Zaufaj jej w każdej kwestii. Wierz mi, wyjdzie ci to na dobre.

- Dobra...

Zostawiłam je tam i wróciłam do moich czasów

- I co? - zapytał Michael gdy tylko weszłam do domu

- Póki co są bezpieczne... I tak Mike... to jest twoje dziecko.

Zaczął płakać

- Boże, co ja zrobiłem?! Agnes zabij mnie, błagam

- Nie płacz... nie wiedziałeś. Dla ciebie z twoich czasów, to nie twoje dziecko. Nie ma jej... nie zrobiłeś nic złego.

Uspokoił się trochę.

- Muszę tam wrócić... - pobiegł gdzieś...

》Michael《

Wpadłem do biura ojca Agnes

- Agnes właśnie wróciła.

- I co?

- To jest moje dziecko... pozwól mi ją zabrać do domu proszę...

- Należy do ciebie. Rób z nią co chcesz.

- Dziękuję.

Wróciłem do domu z Natashą, która dopiero gdy weszliśmy, odezwała się

- Co mam robić, King?

Zaprowadziłem ją do salonu

- Natasha, okłamałem cię... to nie był kuzyn mojego ojca... to ja... podróże w czasie stały się możliwe...

- O podróżach wiem... Daddy mówił nam o nich i że możemy mieć klientów z innych czasów

- Nie rozumiesz... ty jesteś moim dzieckiem... przepraszam za to, co ci zrobiłem... sam się dowiedziałem dzisiaj...

- Nic się nie stało... Gdyby nie ty, King, skończyłabym jako dziwka dla kogo innego...

- Natasha, nie mów do mnie King, proszę... jesteś moim dzieckiem... mów do mnie Tato, proszę...

- A Daddy nic ci za to nie zrobi?

- Nie. Nie martw się...

- Czemu zabrałeś mnie do domu? Mam jakoś pomóc w domu?

- Jeśli chcesz, to tak... ale ja cię do niczego nie zmuszę... Chcę Ci wynagrodzić, to co cię spotkało...

- Ale to nie twoja wina...

- Ale aktualnie jestem twoją jedyną rodziną... chcę Ci pomóc... Nawet jeśli jeszcze nie jestem twoim ojcem, ale... pomogę ci... coś wymyślę... obiecuję Ci, że tym razem uchronić twoją matkę przed śmiercią...

》Agnes《

Siedziałam z nimi... nagle w pokoju rozbłysło jasne światło, po czym zniknęło... jedyne co się zmieniło, to wygląd Michaela... wyglądał tak, jakby żył dla moich czasów...

Usłyszałam pukanie do drzwi

- Otworzę... - stwierdziłam

Sprawdziłam kto pukał... kobieta około 10 lat odemnie starsza. Natychmiast ją poznałam... To była matka Natashy.

- Udało mu się... - szepnęłam - zapraszam...

Maddie weszła do środka I poszła do salonu...

Natasha momentalnie przytuliła się do niej...

- Mamo oni...

- Nie płacz... proszę cię... - przytuliła ją

- Maddie... - zaczął Michael podchodząc do nich - zrobiłem coś okropnego...

- Mike przestań - podeszłam do niego i położyłam dłoń na jego plecach

- Ocaliłeś nasze dziecko... To się liczy - stwierdziła

- Ale najpierw ją wykorzystałem... zabijcie mnie

- Ale nawet niewiedziałeś, że jesteś moim ojcem - stwierdziła Natasha

- Ale powinienem się domyślić, gdy instynkt kazał mi wybrać ciebie... zabijcie mnie... błagam

- Nie możesz umrzeć teraz... - zaprotestowałam

- Czemu?

Nie chciałam mu tego robić, ala miałam mały wybór...

- Ja chyba jestem z tobą w ciąży... - Nie miałam jak inaczej go przekonać do nie chcenia śmierci...

- Jak?

- Normalnie. Ty się pod kamieniem wychowałeś czy jak? 

W końcu poskutkowało i zrozumiał, że musi żyć...

Kiedy Natasha i jej matka pojechały, Michael momentalnie znów wyglądał jak wtedy, gdy miał 28 lat, ale równie momentalnie spoważniał

- Agnes, cokolwiek się właśnie wydarzyło, znaczy, że przeżyłem swoją śmierć i żyje nadal

- Zauważyłam... podpiszmy akt ślubu, puki tu jesteś... boję się, że coś się wydzarzy, że nie oszukasz przeznaczenia

Pojechaliśmy do urzędu i podpisaliśmy akt ślubu

Od razu po tym wróciliśmy do domu

》Michael《

Wieczór spędziliśmy romantycznie

Gdy położyliśmy się spać, i tak leżeliśmy przytuleni, dopiero odważyłem się zapytać...

- Agnes, ty nie uważasz, że jestem dla ciebie...za stary?

- Serio, pytasz dopiero po tym, jak podpisaliśmy papiery? Nie uważam. Kocham cię...

- Ale mógłbym być twoim ojcem... przynajmniej jeśli spojrzeć, na nasze daty urodzenia

- Skoro już o nim wspominasz, co zrobimy z jego biznesem?

- Nie mam planu...Ty naprawdę jesteś w ciąży?

- Tak się czuję, a po za tym, test wyszedł pozytywny...

- Wiem, że to słaby moment, ale... Powinienem na kilka miesięcy wrócić do moich czasów...

- Zostawisz mnie?

- Muszę wydać album i polecieć w trasę. Muszę zarobić.

- Ale nie zostawiaj mnie samej. Wolę tam być z tobą.

- Boisz się, że cię oszukam i zostawię samą? Po tym, co się stało, nigdy tego nie zrobię. Nie po tym, jak dzięki tobie ocaliłem swoje dziecko...

- Więc czemu pytałeś, czy nie uważam, że jesteś dla mnie za stary, jeśli nie chcesz mnie zostawić?

- Nie sądziłem, że znajdziesz w ciążę... boję się po prostu, że coś mi się stanie i zostaniesz sama z dzieckiem. Pół świata na mnie poluje.

- Nie dam im cię zabić... najwyżej cię schowam w piwnicy

- Nie pozwolę ci ryzykować życia swojego i dziecka dla mnie. Nie możesz. Im chodzi o mnie. Chcą mnie zabić, bo mnie nie nawidzą... Nie możesz za to cierpieć.

- Znów mówisz, jakbyś chciał mnie zostawić.

- Chcę cię chronić

- Tak jak Maddie i Natashę? Gdybym się nie cofnęła w czasie, to matka twojego dziecka by nie żyła. To ty potrzebujesz ochrony.

- Nie rozumiesz, że jesteś dla mnie zbyt cenna, żebym ryzykował, że coś ci zrobią? Po za matką, rodzeństwem I kilkoma moimi przyjaciółmi, nikt nie wybiera mnie zamiast pieniędzy. Każdy woli pieniądze. Ja dobrze wiem, że kochasz mnie, a nie moje pieniądze. Ja ciebie też. Jesteś dla mnie cenniejsza niż wszystkie pieniądze świata

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top