Prolog

Zamknięta w czterech ścianach. Samotnie spędzała swoje kolejne urodziny. Siedziała w ciemnym, zimnym pomieszczeniu. Na środku pokoju stał fotel i mały stolik, na którym znajdował się niewielki tort z jedną samotną świeczką. Ta oto dziewczyna obchodziła swoje dwudzieste pierwsze urodziny. Osiągnęła pełnioletność. Mogła pójść do pobliskiego baru nawalić się i zapomnieć na chwilę kim była, ale dziewczyna miała misje. Zaplanowała zemstę na złych istotach, które odebrały jej rodzinę, szczęście i miłość.
Dziewczyna ta była obdarzona niezwykłym talentem. Skrywała w sobie czarną magię. Moc, o której nikt nie zdawał sobie sprawy. Ta umiejętność czyniła ją silniejszą od populacji ludzkiej. Odziedziczyła ją po zmarłej pięć lat temu babce.

A przepowiednia mówiła:

Córka, córki obdarzonej przejmie magiczną klątwę w swoje szesnaste urodziny. Pozbawi życia poprzedniej obdarzonej, aby stać się magicis creaturae.

Przepowiednia się spełniła. O północy w szesnaste urodziny babcia dziewczyny zmarła. 
Dziewczyna zawsze wspominała tę historie w jej urodziny. To była tradycja.

Jubilatka nachyliła się nad tortem. Pomyślała życzenie i zdmuchnęła świeczkę.
- Wszystkiego najlepszego, Elisabeth. - powiedziała sama do siebie.

______________________________

Zapraszam do czytania mojego nowego opowiadania.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top