9

~ Mabel ~

Trzeba znów wrócić do udawania szczęśliwej, głupiej i mającej wszystko gdzieś nastolatki. Nie mogę pozwolić żeby inni... No właśnie... Żeby inni co? Nie zobaczyli moich problemów...? Moich uczuć...? To wszystko jest dla mnie zbyt trudne... J-ja... Nie wiem co robić... Jestem całkowicie bez silna... Jestem taka s-słaba... Każdego dnia budzę się i mam nadzieję że będzie inaczej... A tak na prawdę ciągle jest tak samo... To już mnie trochę dobija... Nie wiem czemu tak jest... Mam problemy których nie jestem w stanie sama rozwiązać... A mimo to jednak boję się poprosić kogoś o pomoc... Wiem że sobie sama nie poradzę... I że w końcu moja psychika padnie... Ale nie chce martwić innych... Nie chcę... Nie chcę ich zadręczać sobą... Dam radę sama...

- Mabel! Śniadanie! - Wujek Ford zapukał do mych drzwi.

- Już idę wujku!

Pora znów wrócić do codzienności... Wstałam z łóżka i wyjęłam z szafy ubrania na dziś. Słodki różowy sweterek, krótkie jeansowe spodnie i oczywiście parę świeżej bielizny.

Zaczęłam przebierać się w pokoju. Wolę jeszcze poczekać zanim będę się przebierała w łazience z zepsutym zamkiem przy moim bracie któremu odbija... Tak w mojej łazience... Ale i tak ma zepsuty zamek... (Nie wiem gdzie w tym logika ale ok. dop. Aut)

Ubrana wychodzę i kieruje się w stronę kuchni.

- Jestem! - Powiedziałam moim jak zwykle wesołym głosem i usiadłam na miejsce gdzie była porcja dla mnie.

Zaczęłam jeść naleśniki. Dobre...

- Wujku dzisiaj wychodzę i nie wiem kiedy wrócę...

- Jasne ale niej przy sobie telefon... My dziś jedziemy polować na anomalie... wrócimy za około trzy dni... Poradzisz sobie sama prawda? - Zapytał się mnie mój ukochany wujek Stanek z nutką zmartwienia w głosie.

- Tak oczywiście. nie macie się o co martwić. - Uśmiecham się w jego stronę. Zabieram talerz i zaczynam go zmywać. - Było pyszne. - Skończyłam i opuszczam kuchnię w celu zlokalizowania moich słuchawek, kluczy i telefonu.

Zabrałam wszelkie potrzebne mi rzeczy i ruszyłam do lasu trochę pobiegać... No i spotkać się z Bill'em... Przy nim... Czuję się bezpiecznie... Wiem... Wiem, że on mnie zawsze ochroni i obroni przed złem... Nie wiem czemu tak czuję... Może za bardzo mu ufam...? Może jestem głupia... Praktycznie go nie znam... Ale... Z drugiej strony... Chce mu pomóc... (Ale ty głupia... On cię oszukuje! dop. Aut.) Mam zbyt dobre serce... Nie jedna osoba mi już to mówiła... Aż w końcu w to uwierzyłam... Chciałabym znaleźć moją drugą połowę... Nie musi być idealna... Ani nie musi być idealnym księciem z bajki... Po prostu wystarczy mi że będzie mnie kochał za to jaka jestem, kim jestem i najważniejsze... Za to kim chce być... Wystarczy mi że będzie przy mnie kiedy będę tego potrzebowała... Nie zostawi mnie w spokoju kiedy będę miała wszystkiego dość... Kiedy będę miała problemy... Pomoże mi... Nie będzie o nic pytał... Tylko przytuli i uspokojić mnie w jego ramionach... Nie musi dawać mi drogich prezentów... Dla mnie liczą się intencje i starania... Nie ważne ile zła popełnił w życiu... I kiedy będziemy którejś gwieździstej nocy na polanie... Wyzna mi miłość... Nie musi być to na jakiś egzotycznych wyspach... Ale... Myślę... Że takim mężczyzną jest właśnie Bill... Jest tym którego potrzebuję...

Hej... Przepraszam że rozdział jest bardziej opisowy... Ale... Zauważyliście że rozdział bardziej się wyróżnia? Od pozostałych... Jest inny... To chyba dla tego że pisałam go prosto z serca... Z moimi uczuciami... no... A więc rozdział pisany ok. 00:40 (od wtedy zaczęłam) no to miłego dnia lub nocy!

Ps. 567 słów ★

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top